I fru... Twoja wiadomość już leci na nasze skrzynki!
Zajrzyj na swoją pocztę, aby poznać szczegóły oferty ;)
Tymczasem, sprawdź nowości na naszym blogu semahead.agency/blog/
Zespół Semahead by WeNet
Jak poznać prawdziwego content marketera? Okazuje się, że jest to istota przedziwna. Co ją motywuje? Co napędza? Co nie daje spać w nocy? Jakie znaki szczególne posiada rasowy content marketer? Specjalisto, jeśli chcesz być lepszy w tym co robisz – tekst Jaya Acunzo to lektura obowiązkowa!
Jay Acunzo, którego znasz pewnie z genialnego podcastu Unthinkable, opublikował ostatnio na łamach Content Marketing Institute artykuł o naturze prawdziwego content marketera. Postanowiłam przybliżyć przesłanie tego tekstu. Naprawdę warto. Zapnijcie pasy.
Zacznijmy od filozofii jedzenia lodów
Acunzo zaczyna swój tekst od przewrotnej metafory. Daj się wkręcić – zaraz wszystko będzie jasne.
Czy, kiedy zabierasz się za jedzenie smakowitej miseczki lodów, twoim celem jest zjeść je jak najszybciej? Czy zwracasz się do swojego przyjaciela albo profesjonalnego zjadacza lodów i mówisz: „Hej, możesz to za mnie zjeść? Bardzo zależy mi na tej brudnej, pustej miseczce”.
To by było szalone, prawda? Przecież najlepszą częścią jedzenia deseru jest sam proces pałaszowania! Okazuje się też, że podczas delektowania się smakołykiem, ujawniają się u nas pewne niesamowite zachowania. Zaczynamy przy tych lodach majstrować! Chcemy, żeby smakowały nam jeszcze bardziej. Dodajemy polewę, posypkę, owoce, kładziemy obok ciepłą szarlotkę.
[su_note note_color=”FA4616″]Dzięki skupieniu na przyjemnym procesie dążenia do celu – a nie przez obsesję osiągnięcia samego celu – stajemy się innowatorami.[/su_note]
Ale co to ma właściwie wspólnego z content marketingiem? Nic. Chcieliśmy tylko pogadać o jedzeniu lodów. Nie no, żartujemy. Prawidłowa odpowiedź to: „wszystko”.
Dlaczego praca w content marketingu przypomina jedzenie lodów?
Okazuje się, że kiedy przyglądamy się największym mistrzom content marketingu – tym najbardziej skutecznym i kreatywnym – to okazuje się, że ich podejście po pracy przypomina właśnie jedzenie lodów. Istnieje pewna psychologiczna korzyść takiego nastawienia do pracy (ale o niej za chwilę). Zaraz przekonasz się, że metafora, której użył Jay Acunzo, nie jest czczym mamrotaniem o ulubionym deserze.
Przed tobą lista trzech znaków szczególnych, po których poznasz prawdziwego content marketera. Jay Acunzo podkreśla, że te cechy i postawy występują razem szalenie rzadko. Zagłębmy się więc wspólnie w tę listę i odkryjmy tajniki sukcesu największych, najbardziej kreatywnych.
Wróćmy jeszcze na chwilę do lodowej metafory: kiedy je jesz, motywuje cię sama frajda pałaszowania. Robisz to tylko dla siebie, swojej własnej przyjemności.
A niestety, w naszej branży dość często podchodzimy do pracy w zupełnie inny sposób. Mamy swoje KPI, ASAP-y, oczekiwania szefa, klienta… lista jest długa. Niestety te motywatory (a raczej demotywatory) w bardzo niebezpieczny sposób zmieniają nasze nastawienie do pracy – przeobraża się ona w obowiązek. Frajda umiera.
Kiedy robimy coś z obowiązku, szukamy najłatwiejszego i najszybszego sposobu, żeby odbębnić robotę. Chcemy przeskakiwać do celu tak szybko i tanio, jak to tylko możliwe. Staramy się wypracować powtarzalne procesy i wpadamy w schematy.
Ale wielu z nas zdecydowało się na pracę w content marketingu dla tej kreatywnej części. Odrzucamy drogę na skróty. Zamiast marzyć o teleportacji do celu, wielbimy każdą bezcenną chwilę tworzenia.
I to sprawia, że jesteśmy świetni w tym, co robimy.
Wszyscy wielcy marketingu prezentują taką postawę. Potrzebujesz przykładu?
Przykład z życia wzięty: co stoi z sukcesem marketingu Marriota?
Spójrzcie tylko na tego gościa: David Beebe – Vice President, Global Creative and Content Marketing Marriota, który ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród, w tym Emmy.
Marriot poinformował 28 kwietnia o otwarciu trzeciego już studia M Live. Czym jest M Live? To marketingowe centrum dowodzenia. Stąd wychodzą najbardziej inspirujące i skuteczne strategie i projekty Marriota. To właśnie tu wyprodukowano wielokrotnie nagradzany film (zobacz poniżej), spersonalizowany magazyn podróżniczy, kreatywnie eksperymentowano z technologią wirtualnej rzeczywistości.
[su_youtube_advanced url=”https://www.youtube.com/watch?v=ZOgteFrOKt8″]
Co zrobił David? Zatrudnił drużynę kreatywnych ludzi, wywodzących się ze świata marketingu i mediów. Szczegółowo spisał całą strategię content marketingową w jednym, potężnym podręczniku. Potem zadbał o porządną edukację każdej osoby zaangażowanej w realizację strategii. Znalazł w każdej możliwej komórce firmy osoby, które wniosą wartość do projektów. Stworzył tak zgraną i tryskającą pomysłami ekipę, że nawet sam Bill Marriott wpada, od czasu do czasu, do M Live, żeby nacieszyć nią oczy.
Mówiąc krótko, satysfakcja z robienia rzeczy niesamowitych, sprawia, że firma wypuszcza coraz lepsze projekty i dzięki temu odnosi spektakularne sukcesy.
Tak jak niegdyś powiedział Tim Cook, CEO firmy Apple: „We aren’t focused on the numbers. We’re focused on the things that produce the numbers.”
I tak rzeczywiście jest. Nic tak nie motywuje, jak atmosfera wspólnego tworzenia. Nic nie daje takiego kopa, jak żywa reakcja odbiorców na coś, co narodziło się w Twojej głowie i wyszło spod Twoich palców.
[su_note note_color=”FA4616″]Lajki, tysiące linków, ruch czy przychód to tylko potwierdzenie: „stary, robisz to dobrze!”. Praw dziwy content marketer nie planuje jednak działań z myślą o lajku, ale o człowieku.[/su_note]
Jay Acunzo daje bardzo zgryźliwą pointę: „Być może jesteś geniuszem, który ma prawo kwestionować fundamenty myślenia takich osób, jak szef Apple czy dyrektor contentu Marriota. Ale jeśli miałbym wybierać – prędzej poszedłbym w ich ślady, dziękuję”.
Hej, szybko! Wybieraj – jakość czy ilość? Lepiej produkować mało treści bardzo wysokiej jakości czy dużo treści przeciętnej jakości? To pytanie przewija się w każdej branżowej dyskusji.
Jay Acunzo zadał to je 10 osobom, krótko przed swoim wystąpieniem na konferencji Content Marketing World w 2014 roku, podczas którego miał rozstrzygnąć tę kwestię.
Pewien nieustraszony content marketer odpowiedział: „Ale chwila, dlaczego mam wybierać?”. Jay, wspominając ten moment, przysięga, że prawie gościa przytulił.
Prawdziwy content marketer nie wybiera. Co więcej – jeśli tylko ktoś w ogóle stawia jakość i ilość w opozycji – już przegrał.
Odbiorcy oczekują obu tych rzeczy. Ludzie pochłaniają doskonały content. Oblizują się ze smakiem i chcą coraz więcej. Ilość i jakość nie są przeciwieństwami.
Acunzo opowiada przy tej okazji inną doskonałą anegdotę. Kiedyś zadał to sztandarowe pytanie swojemu przyjacielowi, dziennikarzowi. Ten szczerze się roześmiał i skwitował: „Obie te rzeczy, albo jestem zwolniony”.
Zadaj to samo pytanie znajomemu inżynierowi, kucharzowi, budowlańcowi i czekaj na reakcję.
Empatia – to właśnie cecha charakteryzująca content marketera z prawdziwego zdarzenia.
Każdy pisarz, projektant, grafik, fotograf – każdy twórca przez wielkie „T” posiada tę wyjątkową umiejętność wcielenia się w uczucia, potrzeby i pragnienia drugiego człowieka. Empatia umożliwia wizualizację doświadczenia, jakie będzie przeżywał odbiorca podczas kontaktu z treścią. Prawdziwy content marketer wchodzi całym sobą w świat swojej publiczności i doskonale wie, co się jej spodoba.
Niektórzy mówią, że twórcom potrzebny jest talent kreatywny i pewnie jest w tym trochę racji. Jeśli słoń nadepnął ci na ucho, możesz zostać zjawiskiem karaoke, ale nie będziesz solistą w filharmonii. Jeśli jesteś z natury trochę niezdarny, na pewno dasz nie lada uciechę swoim bliskim na weselnym parkiecie, ale nie pojedziesz na trasę koncertową z Beyoncé.
Smak jest ważny. Talent jest ważny. Rodzisz się z tym albo i nie. Ale najważniejsza jest empatia. Nad nią można pracować, można ją w sobie pielęgnować i dzięki temu – stawać się lepszym w swoim fachu.
Podsumowując, najlepsi content marketerzy:
Czujesz w sobie żyłkę specjalisty do spraw content marketingu?
Chcesz zacząć współpracę z nami? Wypełnij formularz!
Wypełnienie zajmie Ci kilka chwil a nam pozwoli
lepiej przygotować się do rozmowy z Tobą.
Pracuję w marketingu już spory kawał czasu i jest to dla mnie dosłownie frajda móc przyjsc do pracy. Moja praca to moje hobby. Uwielbiam pogłębiać wiedzę w tej kwestii, stąd też wybrałem się na studia podyplomowe na WSKZ z zakresu social media & conetnt marketingu. Uczelnia jest dla mnie świetna, mam możliwosc studiowania kiedy mam na to czas, a wiadomo w dzisiejszych czasach każda minuta jest na wage złota 🙂