Walka z fake newsami, czyli czym jest zasada E-A-T Google?
Masz dość fake’owych sensacji? Mamy dla Ciebie najprawdziwszą prawdę: Google’owi chodzi o Twoje pieniądze albo Twoje życie. I to zupełnie dosłownie! A jak to ma się do jakości treści oraz wzrostu pozycji stron? Dowiedz się, czym jest zasada E-A-T i związana z nim klasyfikacja witryn YMYL oraz co warto wiedzieć, żeby uniknąć tworzenia słabego contentu.

Nie od dziś powszechnie wiadomo, że stale doskonalone przez Google algorytmy mają dążyć do “nagradzania” witryn wyróżniających się treściami wysokiej jakości, natomiast obniżać pozycję stron z treściami mało wartościowymi lub zduplikowanymi. Czym jednak tak naprawdę jest owa mityczna jakość? Jej istotę przybliża zasada E-A-T, który pomoże Ci lepiej zrozumieć googlowskie znaczenie tego pojęcia.
Czym jest zasada E-A-T?
Algotytm E-A-T nie ma nic wspólnego z jedzeniem, choć nie ulega wątpliwości, że nie dostosowując do niego swoich treści, niepotrzebnie “pożerasz” swój czas i budżet. E-A-T to akronim, który można rozszyfrować w następujący sposób:
E-A-T = Expertise + Authoritativeness + Trustworthiness
E-A-T jest dla więc dla Google synonimem jakości opartej na trzech filarach:
- Wiedza ekspercka (Expertise) – czyli tworzona przez ekspertów w dosłownym tego słowa znaczeniu. Do współpracy przy tworzeniu treści warto zapraszać zaufanych twórców, którzy wykazują się rzetelności, dużą wiedzą, a przede wszystkim indywidualnym i kreatywnym podejściem. Dzięki temu tworzone przez nich treści nie są wtórne i wnoszą całkowicie nową jakość, którą docenią zarówno czytelnicy, jak i algorytm. Warto więc stawiać na kompetentnych ekspertów, a także podkreślać ich kwalifikacje i kreować ich wizerunek (co ma także niebagatelne znaczenie dla ogólnego wizerunku marki).
- Siła autorytetu (Authoritativeness) – bycie autorytetem to dążenie do tego, aby strona stała się wysokiej jakości źródłem wiedzy w danej dziedzinie. Jak poznać, że stałeś się autorytetem lub jesteś na dobrej drodze do tego celu?
– Twoje treści są unikatowe i charakteryzują się zupełnie innym podejściem (stylem, sposobem przedstawiania informacji itp.) niż treści konkurencji.
– Użytkownicy chętnie udostępniają, pobierają, cytują i linkują do Twoich treści.
– Masz dużą liczbę stałych czytelników, którzy chętnie powracają na stronę.
Warto pamiętać, że jeśli Twoje treści tworzone są przez ekspertów (jak w punkcie poprzednim), zdobycie autorytetu strony jest niemalże naturalną konsekwencją wysiłku włożonego w ich tworzenie. I odwrotnie – brak godnych zaufania ekspertów będzie sprawiał, że zdobycie autorytetu staje się bardzo mało prawdopodobne.
- Zaufanie (Trustworthiness) – polega na przekonaniu użytkowników (i algorytmów), że strona jest godna zaufania (np. treści są wyczerpujące, nie wprowadzają nikogo w błąd itp.)

Zasada “pieniądze albo życie” (YMYL)
To nie zwrot z filmu akcji, ale reguła, według której Google dba o interesy użytkowników i wypowiada wojnę wyssanym z palca newsom. O co chodzi? Zasada E-A-T i związane z nim praktyki eksperckości, autorytetu i zaufania w szczególny sposób odnoszą się do pewnych dziedzin życia, w których wiedza pełni kluczową rolę dla podjęcia właściwych decyzji.
Zasada “pieniądze albo życie” (ang. Your money Your Live) odnosi się więc do obszarów takich jak:
- pieniądze i decyzje finansowe (pożyczki, kredyty, inwestycje, sposoby zarabiania),
- zdrowie, higiena, prawidłowa dieta itp.,
- wiedza obywatelska, wiedza o społeczeństwie i grupach społecznych oraz polityka,
- wiadomości i wydarzenia bieżące,
- gospodarka i technologia,
- zakupy,
- bezpieczeństwo w różnych aspektach życia itp.
Jak pewnie nietrudno sobie wyobrazić, konsekwencje fake newsów i nierzetelnych treści w tych dziedzinach mogą być opłakane. Źle podjęta decyzja dotycząca finansów lub zdrowia ma zazwyczaj poważne skutki. Tymczasem fake newsy, “sensacyjne doniesienia”, nowe metody leczenia czy informacje o darmowych pożyczkach wyrastają w sieci jak grzyby po deszczu. Oznaczanie przez Google stron jako YMYL i ich wnikliwe badanie za pomocą zasady E-A-T ma w konsekwencji powodować lepszy dostęp do rzetelnych informacji (wzrost pozycji) oraz gorszy do śmieciowych portali i stron szerzących dezinformacje czy sfabrykowane fakty (spadek w rankingach).
Co pożera Twój content? Błędy wpływające na E-A-T
Analizując składowe zasady E-A-T, nietrudno dojść do przekonania, że po prostu szkoda czasu (i pieniędzy!) na kiepskie treści. Jakie działania osłabiają moc Twojego contentu?
- Brak strategii i świadomości własnych celów
Jeśli treści na stronie są niespójne i chaotyczne lub np. zbyt lakoniczne, odbiorcy mogą czuć się zagubieni. Aby oni mogli w pełni rozumieć cele Twoich treści (i działań) – najpierw dobrze rozumieć musisz je Ty sam. Dobra strategia to podstawa do skutecznego planowania treści, które faktycznie spełniają cele biznesowe, a nie tylko takie udają.
- Brak transparentności strony
Brak podstawowych danych o marce, a może brak formularza kontaktu? Użytkownicy chcieliby wiedzieć, na czyjej stronie się znaleźli, jak działa firma i jak się z nią skontaktować. Te informacje są także istotne z punktu widzenia algorytmu Google, który nobilituje transparentne strony, a mniej łaskawie traktuje te, których autorstwo czy celowość są trudne do zweryfikowania.
- Bazowanie na taniej sensacji i viralowych treściach
Oczywiście fake newsy i virale z pewnością przyciągną ruch na stronę, jednak w dużej mierze nie przełoży się on na konwersję, a już na pewno nie na zaufanie użytkowników (i algorytmów). Pomyśl, czy chciałbyś skorzystać z porady lekarza, który publikuje na swej stronie medyczne sensacje o mocno awangardowych metodach leczenia? 😊 Odpowiedź nasuwa się sama.
- Content po taniości i oszczędzanie na ekspertach
Dobry ekspert raczej nie będzie skłonny wspierać Cię swą wiedzą za (pół)darmo. Również dobry copywriter (autor!) oczekuje wynagrodzenia proporcjonalnego do jego wkładu pracy, doświadczenia i zaangażowania. Pamiętaj o tym, zanim zlecisz komuś przygotowanie tekstów “w jak najtańszej opcji cenowej”.
- Ukrywanie twórców
Google punktuje transparentność, jeśli chodzi o ekspertów i twórców. Warto więc na blogu czy w sekcji contentowej strony dołączać krótki biogram lub wizytówkę autora, a nawet kontakt do niego (np. adres mailowy). Jeśli autor nie chce odkrywać personaliów, rolę identyfikacyjną spełnia już sam pseudonim.
- Niechęć do dzielenia się wiedzą i doświadczeniem
Pamiętaj, że algorytm pozytywnie ocenia nie tylko “książkową” wiedzę, ale także informacje wynikające z doświadczeń, hobby i pasji. W pojęciu Google’a ekspertem niekoniecznie jest więc osoba np. z wykształceniem kierunkowym, ale również ten, który swoją wiedzę czerpie z praktyki.
- Brak moderacji UGC
User Generated Content (UGC) nie zaszkodzi wiarygodności i “eksperckości” Twojej strony – a wręcz przeciwnie! Pod warunkiem jednak, że Twoi użytkownicy dzielą się wiedzą i doświadczeniem, a nie spamują. Dlatego pamiętaj o regularnej moderacji komentarzy.
Chcesz Tworzyć treści wzbudzające zaufanie? Nie wiesz, jak pozyskać ekspertów i od czego zacząć? Skontaktuj się z nami!

Zapisz się do newslettera i otrzymaj bezpłatnie e-book!
Zapisz mnie
EAT to nie algorytm
Adamie,
dzięki za poprawkę 😉