Generic selectors
Tylko dokładne dopasowanie
Szukaj w tytule
Szukaj w treści
Filtruj po kategoriach
Analityka internetowa
BLOG.re:view
Content marketing
Marketing automation
Marketing internetowy
PPC
SEO
Social media
Z życia Semahead

Skontaktuj się z nami

Widget

  • Współadministratorami danych osobowych są: Semergy sp. z o.o. sp. k., Artefakt sp. z o.o. sp. k., Semahead sp. z o.o. sp. k., Grupa Tense Polska sp. z o.o. sp. k., Widzialni.pl sp. z o.o. sp. k. Sprzeciw wobec przetwarzania danych możesz złożyć w każdym momencie poprzez kontakt z Administratorem lub Doradcą Klienta, który skontaktował się z Tobą w celu przedstawienia zamówionej wyceny. Więcej informacji dotyczących przetwarzania danych osobowych znajduje się w polityce prywatności.... (więcej)

Wykreuj swoją markę osobistą! Poznaj 3 najważniejsze elementy komunikacji wizerunkowej

Od najmłodszych lat martwisz się, co inni o Tobie powiedzą. Starasz się przestrzegać reguł i dobrze postępować na każdej płaszczyźnie współżycia społecznego. To, co inni w tobie widzą – obserwując cię i rozmawiając z tobą – wpływa na postrzeganie twojej osoby. Zależy ci na “dobrej opinii”, chcesz pokazać swój “znak firmowy” i udowodnić swoją “jakość”. Pamiętaj, że Marką jesteś Ty sam! Nie wiesz, od czego zacząć swoją kreację? Poznaj trzy bardzo ważne elementy – nie tylko pierwszego wrażenia.
Content Marketing
 

Czym jest marka?

Większości z nas pojęcie “marka” kojarzy z wyobrażeniem lub wizerunkiem firmy, lub instytucji. Jest to poprawne skojarzenie, ale nie jedyne. Każdy z nas jest marką w relacjach międzyludzkich i w biznesie. W tym drugim przypadku przekłada się to na nasze zarobki.
Bardzo dobrze wiemy, że nawiązując nowe znajomości, liczy się pierwsze wrażenie. Dlaczego jest ono tak bardzo ważne? Pierwsze 11 sekund rozmowy daje nam już podgląd na osobowość naszego rozmówcy – już wtedy “wyrabiamy” sobie o nim zdanie. Określamy, czy jest to osoba sympatyczna i wiarygodna. Pierwsze wrażenie – przede wszystkim to negatywne – później już trudno zmienić.
SEO Efektywnościowe
 

Słownik języka polskiego od dzisiaj stanie się twoim przyjacielem

Korespondując w sprawie pracy czy ze znajomymi, warto znać kilka zasad poprawnej pisowni. Zdarza się, że pisząc w pośpiechu z przyjaciółmi, często o tym zapominamy. Autokorekta w telefonie często też nie ułatwia nam tego zadania… Chcemy szybko wysłać komunikat. Chcąc napisać dowolne słowo, powstaje zlepek przypadkowych liter. Rozwiązanie jest banalne – trzy czytania tekstu – jak w Sejmie oraz znajomość odpowiednich narzędzi.
Ortograf to strona, gdzie możesz wkleić fragment tekstu i sprawdzić jego poprawność – ortografię oraz interpunkcję. Co najważniejsze, znajduje się tam nie tylko język polski – a kolejne 12 języków np. angielski i włoski. Ortograf to także miejsce, którym możesz poznać zasady poprawnej pisowni, odmiany słów, interpunkcji czy rozwiać językowe wątpliwości, które cię dręczą za każdym razem, gdy chwytasz w dłoń pióro lub włączasz dock’sa.
Ortograf
Jasnopis to aplikacja, która potrafi zmierzyć zrozumiałość tekstu, wskazać jego trudniejsze fragmenty i zaproponować poprawki. Wylicza także tzw. indeks mglistości. Narzędzie analizuje formę językową tekstu i podaje stopień jego trudności w skali od 1 do 7. Wynik „1” oznacza teksty najłatwiejsze, zrozumiałe dla wszystkich. „7” oznacza teksty najtrudniejsze -zrozumiałe tylko dla specjalistów, do których skierowany jest tekst.
Jasnopis- wynik analizy
1. Jasnopis analizuje język użyty w tekście:

2. Zaznacza potencjalnie trudne wyrazy, zbyt długie zdania, akapity trudniejsze niż średnia dla tekstu.
3. Czasem podpowiada, jakimi synonimami można zastąpić wyrazy trudne.
Semahead CSS
Warto zaprzyjaźnić się ze słownikiem języka polskiego, a w wolnym czasie dużo czytać: książek, czasopism oraz stron internetowych, redagowanych przez językoznawców np. Obcy język polski. Wzbogacają one nasze słownictwo, ale także pokazują, jak poprawnie wypowiadać się i tworzyć zdania.
Najczęstsze błędy w 2019 roku
 
 

“Jak cię widzą, tak cię piszą”

Nie od dziś wiadomo, że każda branża rządzi się pewnymi zasadami dress code. “Kreatywni” mogą pozwolić sobie na odrobinę więcej luzu. Nie mają obowiązku zakładać bardzo eleganckich ubrań, ale muszą być przygotowani w każdej chwili na spotkania z klientami. Wizerunek pracowników wpływa na postrzeganie firmy.
Natomiast bankowcy czy politycy muszą trzymać się ściśle określonych reguł. Jakich? Przede wszystkim kluczową rolę odgrywa kolor. Czerń, biel, granat to kolory eleganckie. Taki też powinien być styl ubioru – business elegant.
Czasem sytuacja wymaga odrobinę mniej konserwatywnych zasad. Tutaj pojawia się styl smart casual, czyli połączenie business z drobnym elementem ekstrawagancji, mającym indywidualny charakter. Według Zophii Stylistyki, jeśli uwielbiasz trampki, możesz je włożyć do garnituru. Musi być to białe obuwie. Z kolei do stonowanej bazy śmiało możesz założyć czerwoną marynarkę.
Ubiór pokazuje naszą osobowość. Jesteśmy w stanie określić nie tylko stanowisko, na jakim się znajduje, ale to jaką osobą jest nasz rozmówca. Więcej na ten temat dowiecie się z kanału YouTube ZOHPII Stylistki.
Gesty i mimika odgrywają chyba najważniejszą rolę w komunikacji międzyludzkiej – pokazują więcej niż słowa. Kręcąc głową przecząco, możemy zmienić znaczenie naszych słów. Dysonans poznawczy? Na pewno takie odczucie może mieć odbiorca. Zauważ, że widząc kogoś, kto nie garbi się, a prostuje, patrzy w oczy drugiej osoby, a nie na własne stopy, możemy powiedzieć, że jest pewny siebie – a co za tym idzie, ma cechy lidera. Nawet najmniejsze gesty mogą wpłynąć na ocenę twojej osoby przez tę drugą. O gestach, mimice i sztuce rozmowy mówi Tomasz Kammel na swoim kanale YT.

 

“Srebrne usta” – od dzisiaj twoim celem

Kolejnym etapem pierwszego wrażenia jest ten, w którym otwieramy usta i wydobywamy dźwięk. Zdarza się, że już w tym momencie myślimy sobie, że czar naszego rozmówcy prysł. Co musisz zrobić, by nie podzielić tego losu? Ćwiczenia emisji głosu, dykcji i panowania nad stresem są rozwiązaniem tego problemu. Tak, wiem. Wszyscy mówią, jak jest to istotne, ale nie każdemu chce się każdego ranka poświęcić czas na poranne ćwiczenia…
Najłatwiej mają osoby, które w czasach szkolnych śpiewały w chórach i znają podstawy emisji, dykcji i pracy nad głosem, a przede wszystkim – poznały zasady higieny swojego aparatu mowy. To jest najważniejszy element, jeśli chcemy, by był on w dobrej kondycji do późnej starości, zasady te trzeba znać. Narząd mowy składa się z aparatu oddechowego, krtani (czyli dwa pasma mięśni) i nasady (jamy gardłowej, nosowej i ustnej), więc trzeba o niego dbać – jak na siłowni ćwiczymy ciało.
Jeśli chcesz zadbać o swój głos, musisz kierować się poniższymi zasadami:

  1. Nie pal.
  2. Unikaj pracy głosem w pomieszczeniach klimatyzowanych, zadymionych itd. Wręcz należy regularnie wietrzyć pomieszczenia, w których się znajdujemy.
  3. Podczas pracy głosem pij wodę niegazowaną lub ewentualnie lekkogazowaną. Zdecydowanie powinieneś w tym czasie unikać herbaty, kawy i innych słodkich napojów.
  4. Boli Cię gardło? Od rana czujesz się źle i masz chrypkę. Nie forsuj się, możesz sobie zaszkodzić.
  5. Każdego ranka rozgrzewaj głos, żeby przygotować go na trudy czekającego dnia.

Wspomniałam o ćwiczeniach. Powinny się opierać na budowaniu świadomości artykulacji oraz dykcji.

Poprawnej wymowy – powyższych zdań oraz innych – posłuchasz na blogu Bordman.
 

Podsumowanie

Kreowanie marki osobistej nie jest łatwym i szybkim procesem. Wymaga wiele pracy a czasem lat. W powyższym tekście pokazałam Ci, od czego warto zacząć przed rozpoczęciem wielkiej kariery. Choć tak naprawdę te kilka rad przydadzą się każdemu!
Jeżeli potrzebujesz pomocy w wykreowaniu swojej własnej marki – zgłoś się do nas!

Kontakt

Skuteczny content dla pokolenia Z

Pokolenie Z stanowi coraz silniejszą grupę nabywczą. O czym pisać na blogu, chcąc dotrzeć do zetek? Jak opisywać produkty, na co zwrócić uwagę w komunikacji?
 

Garść istotnych faktów o pokoleniu Z:

Content Marketing
 

Postmaterializm jako cecha pokoleniowa?

Często idealistycznie „koloryzuje” się pokolenie Z jako antykapitalistyczne, mocno zorientowane na wspólnotowe działania, walczące ze zmianami klimatu etc. Choć jest w tym odrobina prawdy, bo istotnie, sprawy związane ze stabilizacją rynku pracy, ekologią czy zapewnieniem bezpieczeństwa, są dla zetek ważne, to deklaratywny poziom wydatków plasuje się na zbliżonym poziomie jak u milenialsów. Przykładowo, polskie zetki na modę wydają miesięcznie więcej niż 200 zł, podobnie jak milenialsi. W przypadku elektroniki procentowe różnice również nie są znaczące, to samo tyczy się pieniędzy wydawanych np. na kosmetyki.

Deklarowane miesięczne wydatki poszczególnych grup wiekowych na wybrane kategorie produktowe

Deklarowane miesięczne wydatki poszczególnych grup wiekowych na wybrane kategorie produktowe

 

Pokolenie, które nie lubi czekać

Uzależnienie od telefonu, w przypadku zetek, jest faktem. Dotyczy to zarówno naszej rodzimej grupy pokoleniowej, jak i globalnego trendu – przykładowo, przeciętny nastolatek / nastolatka w Stanach sprawdza telefon aż osiemdziesiąt razy na dobę. W kontekście opisu pokolenia Z pojawiają się takie terminy jak: FOMO (fear of missing out) czy fonoholizm. Im młodszy przedstawiciel pokolenia Z, tym uzależnienie od telefonu jest silniejsze.
Nie mam zamiaru tutaj cynicznie wskazywać, jak marketingowcy mogą pokolenie Z od telefonu uzależnić jeszcze bardziej. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że niecierpliwość zetek i kompulsywne sprawdzanie telefonu, jest istotne i może przekładać się chociażby na porzucenie koszyka zakupowego, gdy proces zamówienia w sklepie jest słabo zoptymalizowany; wyjść ze strony, która zbyt długo się ładuje czy po prostu pominięcie formatu reklamowego bez wyraźnego call to action.

Szybkie przekierowanie do płatności – klucz do efektywnego procesu zakupowego.

Szybkie przekierowanie do płatności – klucz do efektywnego procesu zakupowego. Źródło: vitkac.com

 
Zetka szybciej niż milenials porzuci stronę lub przerwie zakupy, bo jest zorientowana na szybką pozytywną reakcję zwrotną. To poniekąd pokłosie mechanizmów społecznościowych, które przyzwyczajały zetki do tego, że szybko dostają lajki, serduszka i inne „nagrody”.
Wskazówka: stosuj proste mechanizmy przedsprzedaży internetowej. Możliwość nabycia produktu przed jego oficjalną premierą zostanie doceniona przez przedstawicieli pokolenia Z. Dobrym pomysłem będą także limitowane serie. Pamiętaj jednak o tym, że realizacja zamówienia powinna być możliwie jak najszybsza.
Fix Analytics
 

Content Z friendly

Influencer marketing – według raportu „Jak kupuje Generacja Z” 64% badanych sprawdza opinię o produkcie, przed podjęciem decyzji zakupowej. W strategii contentowej warto uwzględnić działania z influencerami, którzy świetnie sprawdzą się w roli ambasadorów naszej marki. Zanim jednak zdecydujesz się na współpracę z influencerami, powinieneś ich dobrze prześwietlić,o czym piszemy w naszym poprzednim artykule. Pamiętaj jednak o tym, że żaden influencer nie uratuje Cię w przypadku, gdy Twój produkt będzie słabej jakości. Dla zetek jakość produktu jest bardzo ważna.

Kendall Jenner w kampanii Reserved

Kendall Jenner w kampanii Reserved. Źródło: https://www.reserved.com/pl/pl/lookbook/woman-lookbook/kendall-jenner-for-reserved-campaign

 
Blog i działania wizerunkowe – tematy związane z ekologią, zero waste, sharing economy, social shoppingiem, odpowiedzialnością społeczną biznesu… Chcąc być marką, która zostanie pozytywnie oceniona przez przedstawicieli tej grupy docelowej, musisz budować transparentny przekaz w oparciu o te filary i udowadniać, że w Twojej firmie te zagadnienia nie są obojętne. Słowo “transparentny” jest tutaj nie bez znaczenia: jeśli marka sztucznie będzie kreować się na eco friendly, szybko zostanie zdemaskowana.

Ikea namawia do niekupowania.

Ikea namawia do niekupowania. Źródło: https://noizz.pl/design/w-black-friday-kolekcja-ikea-za-0-zl-zacheca-do-rozwagi/b5efzzk

 
Video content – to klucz dotarcia do pokolenia Z. YouTube, TikTok – właśnie tam zetki szukają rozrywki i spędzają godziny na oglądaniu swoich ulubieńców, ale także poszukują tam informacji – według serwisu thinkwithgoogle.com, ponad 80% zetek uważa, że YouTube podnosi ich kompetencje. Dla marek te platformy powinny stanowić istotny element komunikacji okołoprodukowej oraz edukowania grupy docelowej, także przy wykorzystaniu influencer marketingu.
https://www.youtube.com/watch?v=yTf-dYttwn4
 
Opisy produktów – copwyriting dla pokolenia Z powinien szczególnie wystrzegać się kwiecistego języka i zbędnego, narracyjnego polotu. Warto mieć na uwadze, że to właśnie zetki umiłowały sobie styl normcore, który wyróżnia się tym, że nie chce się wyróżniać. Z badań przeprowadzonych na dużej próbie w Stanach Zjednoczonych wyraźnie wynika, że w tej grupie pokoleniowej spada znaczenia zjawiska „dorównania sąsiadom”. Mniej osób z tego pokolenia deklaruje, że chce mieć to, co ich znajomi: zetki nie są aż tak bardzo zainteresowane podążanie za tłumem i kopiowaniem wzorców.
Semahead CSS
Oczywiście te procesy zachodzą u nas znacznie wolniej i badania przeprowadzone w Polsce nie są tak jednoznaczne, jak te amerykańskie, należy jednak się spodziewać, że za kilka lat te wzorce się ujednolicą.
Wskazówka: oprócz jakości produktu, która dla zetki jest bardzo ważna, istotne są także kwestie związane z pochodzeniem materiałów oraz transparentnością marki. Opis produktu powinien jasno określać, jak produkt działa i jakie są jego unkcje – to powinna być nominalna cecha każdego opisu, cała reszta schodzi na drugi plan.
Wychowani z telefonem w ręku, przyzwyczajeni do zakupów mobilnych, stale podłączeni do internetu, który traktują jako równoległą rzeczywistość. Choć podobni do milenialsów, to bardzo od nich różni. Próby pokoleniowego opisu i kategoryzacji zawsze będą bazować na uproszczeniach, ale te są z kolei niezbędne do zaplanowania efektywnych działań contentowych.
Źródła:
1. Jean M. Twenge, iGen.
2. https://www.accenture.com/_acnmedia/pdf-98/accenture-raport-2019.pdf
 
Szukasz dobrego contentu na swoją stronę internetową lub bloga? Z chęcią Ci w tym pomożemy!

Kontakt

2020 bardziej eko? Jak zmienią się zwyczaj zakupowe Polaków?

Może się wydawać, że wszechobecny trend na bycie „eko”, zero waste czy ograniczenie konsumpcji to już norma – i wręcz obciachem jest przyznawanie się do braku zainteresowania tą tematyką. Tymczasem, jak podaje raport Green Generation, dla 44% procent Polaków ekologia to chwilowa moda. W jaki sposób w 2020 marki mogą wyjść naprzeciw zakupowym oczekiwaniom konsumentów?
Content Marketing
 
Wertując sieć, można odnieść wrażenie, że ekologia, ograniczenie konsumpcji, minimalizm i zero waste to dominujące i wszechobecne mega trendy, którymi wirusowo się zaraziliśmy, w których tkwimy i które „raz na zawsze odmieniły nasze życie”. Wraz z upowszechnieniem się eko-tematyki w dyskursie publicznym nastąpił także wzrost naszej świadomości ekologicznej oraz krytycyzm względem wszystkiego, co może negatywnie odbijać się na środowisku. Czytamy więc etykiety, szukamy marek fair trade, mamy wielorazowe butelki na wodę (kranówkę!), metalowe słomki i bawełniane siatki na zakupy.
 

Zero waste: połowie Polaków się podoba

I choć wpływ tych trendów na zakupowe przyzwyczajenia czy nawyki Polaków jest niezaprzeczalny – jego skala z pewnością okazuje się  mniejsza, niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Jak wynika z raportu Green Generation “Wspólnie na rzecz Ziemi”, ekologia (i związane z nią proekologiczne trendy) to konsekwentna i świadoma podstawa dla 56% badanych.
Zaskakujący może być natomiast fakt, iż pozostali ankietowani (44%) uznają ekologiczny styl życia za chwilową modę.
 
Podobnie jest z zero waste. Ten trend pochwala (co nie jest równoznaczne z tym, że praktykuje!) równo połowa badanych. Wśród tych, którzy do zero waste podchodzą bez entuzjazmu, aż 31% jest przeciwna, a pozostała część (19%) nie rozumie zasadności i celowości takiego działania.

Ocena podejścia "zero waste"

Źródło: https://eizba.pl/wp-content/uploads/2020/01/GreenGeneration_WspolnieNaRzeczZiemi.pdf

 
Jak to nastawienie do ekologii przekłada się na nasze zwyczaje związane z kupowaniem? Nie da się zaprzeczyć, że w naszych codziennych wyborach konsumpcjonizm nadal ma wyraźną przewagę nad minimalizmem. Kupujemy dużo i chętnie – w tym z roku na rok coraz więcej online. Ekologiczna moda na recykling nie odstrasza nas przed kupowaniem coraz większej liczby przedmiotów, także tych niepotrzebnych. Według raportu „Konsumenci a gospodarka obiegu zamkniętego” ARC Rynek i Opinia (powstałego w partnerstwie z Forum Odpowiedzialnego Biznesu) 38% z nas kupuje więcej, niż potrzebuje.  52% badanych tłumaczy to swoją słabością do promocji i okazji cenowych, a kolejne 39% – „złymi nawykami”.
Semahead CSS
Mimo wszystko jednak jestesmy społeczeństwem, które nie ma problemu z „dodaniem drugiego życia” używanym przedmiotom:

 
Tylko 7-8% badanych deklaruje, że wpływ na środowisko naturalne oraz fakt, że opakowanie  produktu jest przyjazne środowisku, jest wiodącym czynnikiem przy podejmowaniu przez nich decyzji zakupowej. Czynnikiem numer jeden w dalszym ciągu pozostaje cena. A przynajmniej tak deklaruje 80% badach w przypadku zakupów żywność i 73% kupujących kosmetyki.
 
Raport Green Generation pokazuje, że nasze nawyki ekologiczne zasługują na solidną tróję z plusem (a w niektórych grupach badanych nawet na czwórkę). Wykres pokazuje, w jaki sposób badani ocenili (w skali od 1 do 6) swój poziom ekologicznego życia.

W jakim stopniu żyjesz ekologicznie? Wyniki badań

Źródło: https://eizba.pl/wp-content/uploads/2020/01/GreenGeneration_WspolnieNaRzeczZiemi.pdf

 
Z badania wynika, że najbardziej ekologiczni żyją mieszkańcy średnich miast, najmniej – mieszkańcy wsi. Kobiety są także bardziej „ekologiczne” od mężczyzn. Co ciekawe, do pewnego momentu poziom ekologiczności w życiu wzrasta wraz z wiekiem. Obecnie największą świadomość ekologiczną deklarują osoby w średnim wieku (grupa 35 – 44 lata), a najmniejszą – „Zetki””, czyli pokolenie współczesnych nastolatków.

 

Czy ekologiczne życie jest trudne?

 
Ekologiczny styl życia – dla niemal połowy Polaków nadal kojarzący się z chwilowym trendem – obrósł także stereotypami związanymi z wysokim kosztem i trudnością takiego życia. Takie przekonanie deklaruje 53% badanych – również z grup, które na co dzień starają się żyć najbardziej eko.
 
Ekologiczne sklepy dostępne są głównie dla mieszkańców dużych miast. Jeszcze trudniejsze wydaje się znalezienie takiego, gdzie kupujemy produkty wyłącznie na wagę i do własnych opakowań – bez użycia plastiku. Nawykami, które najtrudniej nam przezwyciężyć, jest zwłaszcza nadmierne wykorzystywanie tworzyw sztucznych. Wielu z nas trudność sprawia segregacja odpadów oraz przeraża np. perspektywa korzystania z transportu publicznego zamiast własnego samochodu.
 
Większym problemem niż wysokie ceny produktów ekologicznych jest więc ich dostępność oraz nasze złe nawyki. Można więc szacować, że w przyszłości serca konsumentów będą podbijać zwłaszcza te marki, które ułatwią i upowszechnią dostęp do ekologicznych rozwiązań. Warto inspirować się tymi, które już to robią:

Instagramowa strona bezpudla

https://www.instagram.com/p/B60G4tJFkVW/

 
Wrocławski sklep “Bez Pudła” oferuje bogaty wybór produktów spożywczych od lokalnych dostawców – od chleba, poprzez przyprawy, aż po kosmetyki i chemię domową. A wszystko w ekologicznych opakowaniach (karton, szkło, woreczki z tkaniny itp.). Jeśli przychodzisz z własnymi pojemnikami, otrzymujesz dodatkową zniżkę na zakupy.

Sieci automatów do napełniania butelek

https://www.instagram.com/p/B4h0nH2HFIC/?utm_source=ig_embed

 
Sieć Rossmann testuje ustawione w sklepach automaty, w których klienci mogą napełnić kosmetykami (szamponem, mydłem, płynem do naczyń) przyniesione przez siebie butelki, ograniczając tym samym produkcję plastikowych odpadów. Obecnie rozwiązanie wprowadzane jest testowo w Czechach.

Carrefour ogranicza zużycie opakowań

Źródło: https://media.carrefour.pl/zalacznik/1462218

 
Kaufland zachęca do rezygnacji z jednorazówek i promuje zakupy do własnego pojemnika. Klienci sklepu są także zachęcani przez markę do towarów pieczywa w wielorazowe woreczki z tkaniny – w marketach są eksponowane np. przy stoiskach z pieczywem.

Kultura uczestnictwa: doświadczenie ważniejsze niż konsumpcja

 
W świecie, w którym borykamy się z „rzeczozmęczeniem” i przesytem dobrami materialnymi, coraz częściej przekładamy wartość doświadczeń ponad posiadanie. Na pytanie „mieć czy być?” niemal 70% przedstawicieli pokolenia Millenialsów odpowiada „być” – w ciekawych miejscach, z interesującymi ludźmi, próbując nowych rzeczy.
 
Zwycięskie na rynku okazują się zatem te marki, które oprócz wysokiej jakości produktów oferują nam doświadczenie – i to nie tylko to związane z samym użytkowaniem przedmiotu czy procesem zakupowym. Doświadczenie w tzw. punktach styku z marką jest oczywiście niezaprzeczalnie ważne (wpływa na postrzeganie marki i utrwalenie jej wizerunku w pamięci użytkownika) – ważniejsze są jednak prawdziwe doświadczenia w realnym życiu.
 
Konsumenci chętnie wybierają marki, które pozwalają im uczestniczyć. Czy to w procesie tworzenia, produktu, czy to w akcjach charytatywnych i społecznych, czy w końcu w “pełnowymiarowych” eventach, takich jak wydarzenia kulturalne, koncerty, akcje wychodzące poza media społecznościowe.
 

Przykłady? Proszę bardzo 🙂

 
Klienci sieci Rossmann mają możliwość zbierania punktów w aplikacji, które następnie zamieniane są na środki wspierające dowolnie wybrany przez nich cel z listy – w ramach akcji „Pomagamy, jak umiemy”. Jednoczący element ma lokalny wymiar akcji – użytkownik może wybrać cel ze swojej okolicy (np. schronisko dla zwierząt w swoim mieście).

Akcja sieci Rossmann

https://www.youtube.com/watch?v=NB81H3iB30o

 
Marka Plantwear sadzi drzewa w zamian za każde oznaczone przez użytkowników zdjęcie z zakupioną u nich drewnianą bransoletką. W ten sposób każdy użytkownik, który zakupił produkt, może mieć swój indywidualny udział w pojawieniu się lasu złożonego z aż 2 500 drzew.

Wiosenne sadzenie drzew z Plantwear

https://www.youtube.com/watch?v=OxVOl4lrHhc

 
Liczą się także z pozoru banalne doświadczenia, za którymi nie stoi głębsza ideologia, a które mają nam po prostu uprzyjemnić codzienność. Przykładem może być zamiana schodów na stacji metra w grające klawisze „pianina”, pozwalającego na wygrywanie melodii „krok po kroku” ;). Tak, aby codzienna droga do pracy stała się odrobinę urozmaicona…

Piano Staircase

https://www.youtube.com/watch?v=SByymar3bds

 
Czy w 2020 roku będziemy kupować bardziej „eko”, niż dotychczas? Zakupowe nawyki Polaków zmieniają się raczej w trybie ewolucyjnym niż rewolucyjnym. Pewnym jest, że coraz większe zainteresowanie wzbudzają marki, które:

 
Jak uwzględnić te cele w strategii Twojej firmy? Jak projektować komunikację z użytkownikami, aby zyskać wizerunek odpowiedzialnej, zaangażowanej i świadomej marki? Oto wyzwania, które z pewnością stoją w 2020 roku przed wszystkimi przedsiębiorcami, którym zależy na tym, aby wyjść naprzeciw konsumentom zmierzającym ku bardziej ekologicznemu życiu. A tych z roku na rok jest i będzie coraz więcej…
 
Strategia marki „szyta na miarę” i dostosowana do aktualnych trendów konsumenckich – to podstawa sukcesu Twojej marki. Jakie wartości powinna eksponować Twoja strategia? Skontaktuj się z nami i skorzystaj z naszej wiedzy oraz doświadczenia!

Kontakt

Dzieci YouTube’a i Instagrama: jak zaplanować współpracę z influencerem dziecięcym?

Czy wiesz, że na polskim YouTube, Instagramie czy (coraz popularniejszym) Tik-Toku znajdziesz twórców, którym daleko jeszcze do osiemnastki, a mimo to wyświetlenia ich materiałów liczone są w milionach? Jak silny wpływ na odbiorców mają nieletni influencerzy? Czy i kiedy kampania z ich udziałem jest opłacalna?

Jaki content tworzą najmłodsi Twórcy?

Najmłodsi Youtuberzy i Instagramerzy z powodzeniem naśladują dorosłych twórców. Na dziecięcych kanałach znajdziemy właściwie wszystkie popularne na YouTube “gatunki”, takie jak:

Vlogi

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=8qFOrbhb5_g[/embedyt]

Challenge

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=Yc5AgWevqhM[/embedyt]

Haule zakupowe

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=1JG8CiKvHlk[/embedyt]

Testy i recenzje produktów

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=I9t1haPNuLs[/embedyt]

Filmy z serii “moja rutyna”

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=g-Kznc2MxfE[/embedyt]

Poradniki video

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=kNXkPwZh-SQ[/embedyt]

Fabularyzowane historie czy miniseriale

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=_xfr34sBdmE[/embedyt]

Znamienne, że młodzi twórcy raczej nie tworzą własnych form wyrazu, których nie znaleźlibyśmy u dorosłych. Tematyka contentu wynika oczywiście z wieku twórców, widać jednak wyraźnie „dorosłe inspiracje” (np. porady urodowe, haule zakupowe itp.).

Podobnie sytuacja ma się, jeśli chodzi o konta na Instagramie „wpływowych” dzieciaków. Również i one nie różnią się znacząco od kont prowadzonych przez dorosłych. Znajdziemy tam fotorelacje z codziennych „przygód”, zdjęcia nowych nabytków (zabawek, słodyczy, ubrań, gier, akcesoriów do szkoły itp.), a także np. prezentację zawartości paczek PR-owych.

Swoimi prawami rządzi się natomiast TikTok (dawne Musical.ly) – platforma, która zrzesza głównie dziecięcych oraz młodzieżowych twórców i odbiorców (jak wynika z raportu MobiRank, niemal 98% użytkowników tej platformy nie ukończyła 18. roku życia). Tu powstają całkiem nowe „gatunki” twórczości, charakterystyczne dla specyfiki tej platformy. Tik-Tok pozwala na publikowanie krótkich (kilkunastosekundowych) materiałów video tworzonych spontanicznie, do muzyki, jaką użytkownik może wybrać sobie z zasobów serwisu. Prócz challange’y, większość contentu stanowi tu śpiew, taniec i rozmaite formy ekspresji, niekiedy wzbogacone o przyciągające uwagę efekty, uzyskiwane w montażu.

Infografika ukazująca wiek użytkowników aplikacji Tik-Tok w 2019 roku

Wiek użytkowników aplikacji Tik-Tok (2019). Źródło danych: https://mobirank.pl/2019/02/04/kim-sa-uzytkownicy-aplikacji-tiktok-w-polsce-raport/

Jak pokazać produkt w kampanii z influencerem dziecięcym?

Właściwie każda z powyższych form nadaje się do do tego, aby umieścić w niej lokowanie produktu. Idealnie nadają się do tego vlogi, gdzie produkt jest wkomponowany w prezentowane na filmie codzienne czynności, a dzięki temu całość przekazu wypada naturalnie i autentycznie. Vlog nie zawiera bezpośredniej zachęty czy sugestii zakupu produktu – pojawia się on niejako “w tle” codziennych wydarzeń (np. jako nowa przekąska do szkoły, zabawka, którą dziecko dostało w prezencie itp.).

Nieco bardziej dyskusyjną kwestią jest tworzenie we współpracy influencerami dziecięcymi filmów sponsorowanych, które w całości koncentrują się wokół danego produktu (np. testy, recenzje itp.). Tu bowiem prawo w sposób istotny ogranicza możliwości jego prezentacji.

Zanim więc, jako marka, zdecydujemy się na podjęcie tego rodzaju współpracy, warto mieć na uwadze prawne i etyczne ograniczenia, jakie powinny być respektowane w przypadku przekazów reklamowych i sponsorowanych, kierowanych do nieletnich. Nie ulega bowiem wątpliwości, że główną (choć niejedyną) grupą odbiorców nieletnich twórców są ich rówieśnicy. Na co należy zwrócić uwagę?

 

Czy dziecko może “reklamować”?

Dziecko może prezentować produkt (tradycyjne lokowanie), nie może natomiast – według prawa – bezpośrednio namawiać do jego zakupu. Dlatego “najbezpieczniejszą” formą lokowania jest umieszczenie produktu w naturalnym kontekście (zabawa, element dnia codziennego, element scenografii itp.).

Warto pamiętać, że dzieci:

Warto pamiętać!

W trosce o najmłodszych odbiorców polskie prawo w odniesieniu do reklam kierowanych do dzieci zabrania także m.in.:

 

Współpraca z influencerem dziecięcym: przez rodzica lub managera

Aby w sposób “legalny” zostać Youtuberem, należy mieć ukończone 13 lat (to minimalny wiek pozwalający na założenie konta w serwisie, określony w jego regulaminie). Ta sama granica wieku obowiązuje także użytkowników Instagrama. W serwisach tych bez trudu znajdziemy jednak konta prowadzone już przez 8-9 latków. Jeśli dobrze poszukać, znajdą się nawet nagrywający vlogi przedszkolaki. Nie zmienia to jednak faktu, że wszelkie umowy cywilnoprawne muszą być zawierane z osobą pełnoletnią – a więc rodzicem lub opiekunem prawnym, który jest także zazwyczaj formalnie właścicielem kanału w mediach społecznościowych.

W przypadku “dużych” influencerów dziecięcych (kanałów z kilkuset tysiącami followersów itp.) za kontakt niekiedy odpowiada także manager dziecka lub przedstawiciel sieci partnerskiej na YouTube.

O czym warto pamiętać podczas kontaktu z rodzicem/managerem dziecka? Przede wszystkim warto już na samym początku precyzyjnie określić zakres współpracy oraz doprecyzować, w jakim kontekście zostanie pokazany nasz produkt. Dzieci mają często nieograniczoną fantazję – ich rodzice również. W przypadku braku ścisłych ustaleń można więc spodziewać się szeroko rozumianej inwencji twórczej dziecka, która niekoniecznie będzie zgodna z naszą wizją promowania produktu.

Czy kampania z influencerem dziecięcym to dobrze wykorzystany budżet?

Należy pamiętać, że kampania stworzona przy współpracy z dziecięcymi influencerami powinna mieć charakter wyłącznie wizerunkowy (ze względu na prawo, które zabrania reklam kierowanych do dzieci z bezpośrednim przekazem sugerującym zakup). Jeśli więc zależy nam na zwiększeniu rozpoznawalności produktu lub marki w grupie docelowej, z pewnością może to być skuteczny sposób. O ile oczywiście będziemy pamiętać o powyższych ograniczeniach oraz trafnie wybierzemy influencerów.

Potencjał jest ogromny! “Produkcje” młodych twórców na YouTubie osiągają nierzadko zawrotne liczby wyświetleń (rzędu kilkuset tysięcy!). Ilość odtworzeń materiału na Tik-Tok-u w przypadku modnych influencerów dziecięcych może przekraczać nawet milion (!). Stąd wniosek, że najmłodsi konsumenci treści oglądają dużo (a nawet za dużo!) i chętnie komentują także publikacje i niejednokrotnie dopytują w komentarzach, gdzie kupić daną rzecz.

Biorąc pod uwagę fakt, iż dzieci spędzają bardzo dużo czasu w sieci, a także bardzo łatwo ulegają wpływom rówieśników, należy zawsze w pierwszej kolejności mieć na względzie etyczność i wartość merytoryczną (rozrywkową, estetyczną itp.) przekazu kierowanego do najmłodszych.

7 sposobów, aby użytkownicy udostępniali Twoje treści

Treści, które udostępniamy w mediach społecznościowych, kreują nasz wizerunek i wpływają na relacje z innymi użytkownikami. Stanowią więc rodzaj „waluty społecznej” i muszą nieść ze sobą odpowiednią wartość, aby użytkownicy chcieli się nimi dzielić. Dlaczego niektóre treści rozprzestrzeniają się wirusowo, a inne nie (choć są obiektywnie ciekawsze)? Odpowiedź na to pytanie jest złożona.

Dlaczego w ogóle udostępniamy treści?

Intuicyjna odpowiedź brzmiałaby zapewne, że udostępniamy dlatego, bo coś wydało się nam angażujące. Zaangażowanie to jednak pojęcie bardzo szerokie – wszak każdego z nas interesuje i przyciąga coś innego. Z pewnością zdarzyło Ci się natrafić w mediach społecznościowych na niejeden wpis (choćby zwykły mem), który niósł się wiralowym echem wśród rzeszy zachwyconych użytkowników, mimo iż – obiektywnym okiem – nie przedstawiał żadnej wyszukanej wartości.

Nie działa tu więc zasada, że użytkownicy po prostu udostępnią to, co dobre. Jeśli cokolwiek publikujesz na firmowym blogu lub Facebooku, z pewnością wiesz, że wiele „dobrych” i dopracowanych treści przechodzi przez Social Media zupełnie bez echa i ginie w informacyjnym szumie. Jak zwiększyć szansę na sukces naszych wpisów?

Możemy wyróżnić 5 cech contentu, które znacząco wpływają na udostępnianie i stanowią naturalną zachętę od dzielenia się treściami:

To one są siłą napędową generującą reakcje na jakiekolwiek treści. Brak nastawienia emocjonalnego użytkowników to po prostu brak zainteresowania daną treścią. Warto jednak zaznaczyć, iż zaangażowanie emocjonalne jest szerokim pojęciem – idealnie, jeśli wpis może nas rozbawić do łez lub „zapalić” do dyskusji („aż się prosi o komentarz!”). Niemniej ważne są jednak emocje takie jak np. podziw (jeśli nasz wpis uświadomi czytelnikowi coś nowego lub naprawdę wyczerpie nurtujący go temat) oraz poczucie satysfakcji (jeśli w naszych treściach użytkownik znajduje to, czego szukał).

Treści, które udostępniamy w mediach społecznościowych, to rodzaj „waluty społecznej”. Waluta ta musi być odpowiednio wartościowa, żebyśmy zechcieli się daną treścią podzielić. Większość z nas, zanim kliknie w magiczny przycisk „udostępnij” zastanawia się, kto zobaczy dany wpis. W głowie użytkownika pojawia się więc szybka cenzura (przypominamy sobie o tym, że w znajomych mamy szafa, mamę lub koleżanki znane z zamieszczania niezbyt trafionych komentarzy). Innymi słowy – większość z nas niechętnie udostępnia treści, co do których nie ma przekonania, że będą odpowiednio zrozumiane przez wszystkich, których mamy w gronie znajomych.

Działa to jednak również w drugą stronę: większość użytkowników ma świadomość, że udostępnianymi treściami kreujemy swój wizerunek w mediach społecznościowych. Lubimy więc udostępniać takie, które stawiają nas w dobrym świetle, podbudowują wizerunek eksperta (patrz: artykuły eksperckie na LinkedIn) czy pasjonata danej dziedziny.

Większość z nas jest skłonna podzielić się treścią, którą uważa za użyteczną i ułatwiającą życie. Robimy tak dlatego, że podświadomie liczymy na podziw i wdzięczność (np. w postaci „lajka”) innych, z którymi podzielimy się „dobrą nowiną”. Dlatego też treści poradnikowe lub takie, które pokazują, jak w sprytny sposób coś zrobić, z reguły należą do chętnie udostępnianych.

Człowiek ma naturalną potrzebę słuchania i opowiadania historii. Nie jest tajemnicą, że o wiele łatwiej zapamiętujemy informacje, jeśli są one ubrane w ramy narracyjne niż w przypadku „suchych” faktów czy danych z tabel i wykresów. Narracyjne skłonności większości ludzi w naturalny sposób każą im dzielić się historiami (to dlatego tak lubimy plotki). Jeśli więc zależy Ci na tworzeniu angażujących wpisów, koniecznie poznaj zasady udanego storytellingu! Dodatkowym bonusem jest fakt, że narracyjna forma przekazu zachęca nie tylko do dzielenia się treściami, ale przede wszystkim do ich komentowania.

W Social Mediach zauważyć można prostą prawidłowość iż to, co popularne ¬– staje się jeszcze popularniejsze. Takie zdobywanie popularności to efekt śniegowej kuli. Możemy porównać je do ulicznego zbiegowiska: im większy tłum, tym więcej osób zaciekawi się i dołączy do zgromadzenia, aby zobaczyć, o co chodzi. Nikt jednak nie zatrzymuje się z podobną ciekawością przy dwu-trzyosobowej grupce przechodniów. Działa tu bowiem zasada społecznego dowodu słuszności (ang. social proof) – jesteśmy bardziej skłonni sięgnąć po rozwiązania (w tym przypadku po treści), z których korzysta większość.

Pozytywne emocje lepsze niż negatywne?

Nie jest tajemnicą, że emocje angażują użytkowników i stanowią naturalną zachętę do udostępniania treści. To naturalne, że chcemy, aby inni również zobaczyli to, co nas oburza lub śmieszy. Patrząc na popularne wpisy na forach czy grupach na Facebooku, łatwo jednak odnieść wrażenie, że chętniej komentujemy i szerzej udostępniamy to, co negatywne. Nie do końca jest to jednak prawda.

Z perspektywy użytkownika treści niosące pozytywne emocje są bowiem znacznie bardziej „bezpieczne”: pomagają budować pozytywny wizerunek w mediach społecznościowych i spotykają się z przychylnymi reakcjami (każdy lubi być chwalony i „lajkowany”). Znacznie mniej osób udostępnia treści kontrowersyjne czy epatujące negatywnymi emocjami. Mało kto bowiem chciałby być postrzegany jako „kraczący” pesymista czy nieopatrznie wywołać internetową kłótnię na swoim własnym wallu.

Co zrobić, aby posypały się „szery” i „lajki”?

Nie ma niezawodnego przepisu na to, aby treść stała się viralem. Aby jednak zwiększyć jej szansę na rozgłos, a tym samym powiększyć zasięgi i grupę odbiorców, warto przestrzegać poniższych zasad.

1. Twórz aktualne i angażujące treści

Staraj się nie powielać czyichś tematów i pomysłów. Im bardziej unikatowy i aktualny content tworzysz, tym większa szansa, że inni będą chcieli się nim podzielić. Pamiętaj przy tym, że angażujące treści to nie tylko wpisy blogowe. Dobrym pomysłem może być np. Massiv Value Post, w którym skrupulatnie wyczerpiesz dane zagadnienie, tworząc wartościowe kompendium eksperckiej wiedzy.

2. Pomyśl o tym, co sam byś udostępnił

Kierując się zasadą contentu jako „waluty społecznej”, zadaj sobie pytanie, czy sam udostępniłbyś daną treść (której udostępnienia oczekujesz od innych użytkowników). Tworząc treści, pomyśl więc o tym, w jaki sposób czytelnik może poczuć się doceniony po ich opublikowaniu i z jakimi wartościami będą one kojarzone przez jego znajomych, którzy zobaczą post.

3. Stawiaj na użyteczność

Wpisy zawierające użyteczną wiedzę i porady same przez się stanowią zachętę od udostępniania. Warto więc dzielić się ekspercką wiedzą, ponieważ czytelnicy chętnie podają wartościowe informacje dalej.

4. Okazuj emocje

Wpisy, które „zarażają” emocjami, to naturalny bodziec do internetowych dyskusji. Postaraj się więc, by Twoje treści nie były sztywne, drętwe i encyklopedyczne. Zaciekawiaj, wzbudzaj podziw, wywołuj uśmiech na twarzach użytkowników. Pamiętaj przy tym, że ¬– wbrew pozorom – ludzie dużo chętniej udostępniają przekazy, które niosą ze sobą pozytywne emocje, niż te kontrowersyjne czy negatywne.

5. Dziel się historiami

Opowiadanie fabuł w naturalny sposób pobudza ciekawość użytkownika, który pragnie poznać zakończenie historii. Jeśli ma ona pozytywny wydźwięk, jest pouczająca lub po prostu pokazuje rzeczywistość z nowej, nieoczywistej perspektywy – masz sporą szansę na to, że inni będą chcieli udostępniać Twoje treści.

6. Ułatwiaj udostępnianie!

Pod artykułami na blogu umieść w widocznym miejscu przyciski zachęcające do podzielenia się treściami w popularnych mediach społecznościowych. Im mniej wysiłku będzie musiał podjąć użytkownik, tym większa szansa, że chętniej podzieli się treściami.

7. Pomóż sobie odpowiednim typem treści!

Badania przeprowadzone przez BuzzSumo na bazie przeanalizowanych ponad 100 mln artykułów (!) w okresie ośmiu miesięcy pokazują, że istnieją pewne typy content, które udostępniane są częściej niż inne. Do tych najpopularniejszych należą przede wszystkim:

To argument za tym, aby urozmaicać formaty treści na blogu lub stronie firmowej.

Content Marketing grafika

Źródło: https://bloggingspree.com/most-shared-blog-content/

Co jeszcze możesz zrobić, aby Twoje treści przyciągały tłumy? Wypełnij nasz krótki brief – porozmawiajmy o tym, jak przyciągać użytkowników i rozwijać Twój e-biznes!

Daj głos! Firmowe podcasty w strategii content marketingowej

 

Twoją grupą docelową są osoby aktywne? A może codziennie spędzają kilkadziesiąt minut w samochodzie lub tramwaju? Jak trafić na szczyt „markowej listy przebojów” Twojej grupy docelowej? Postaw na podcast!

Dzisiejszy wirtualny świat zalewa nie tylko ogrom komunikatów stricte reklamowych, ale również najróżniejszego rodzaju treści. Treści, które różnią się zarówno charakterem, formatem, jak i jakością przekazywanych informacji.

Zatem content overload z jednej strony, a z drugiej – ogrom różnego rodzaju zadań i aktywności codziennych Twojego odbiorcy w czasie, w którym nie może poświęcić się konsumowaniu treści takich jak blog, posty w mediach społecznościowych czy filmy video.


I co tu teraz zrobić?

 

Jednym z formatów, które mogą pomóc wyróżnić się Twojej marce na tle konkurencji i wpasować się w „multitaskingowy” tryb życia Twojej grupy docelowej, są podcasty. Nierzadko wciąż traktowane są jako swego rodzaju novum na polskim rynku.

Dziś są przede wszystkim domeną influencerów i tzw. marek osobowych (np. konsultantów marketingowych, prawników itp.), ale również firm działających w sektorze B2B. Chyba najrzadziej słyszy się o nich w kontekście branży B2C. Na rynkach zagranicznych po podcasty sięgnęły takie marki, jak ASOS, General Electric, BBC, TED czy Content Marketing Institute. Jako marka nie musisz sam tworzyć podcastów. Inną drogą jest występowanie w roli sponsora podcastu jednego z mniej lub bardziej popularnych twórców.


Podcast – co to takiego?

 

Podcast to format treści w postaci pliku audio lub video, który wykorzystuje technologię RSS. Najczęściej tworzony jest jako cykliczna audycja, tworząc swego rodzaju wieloodcinkową serię. Warto wspomnieć też o możliwości subskrypcji.

Podcast może być prowadzony przez jedną osobę albo być swego rodzaju rozmową, panelem eksperckim, w którym, poza gospodarzem, pojawiają się goście, np. przedstawiciele Twojej firmy, eksperci zewnętrzni czy też influencerzy.

Dobierając rodzaje i formaty treści w swojej strategii content marketingowej powinieneś mieć na względzie kilka czynników, m.in.:


Czy w Polsce w ogóle warto brać się za podcasty? Kto słucha podcastów?

 

Wydaje się, że zainteresowanie podcastami w Polsce jest naprawdę znikome. Czy rzeczywiście tak jest? Ilu Polaków tak naprawdę sięga po podcasty?

słuchalność podcastów

Zainteresowanie podcastami w Polsce systematycznie rośnie .Źródło: Google Trends

Nie ma się co oszukiwać: podcastom wciąż daleko do czołowych formatów konsumowania treści. Jednak zdecydowanie nie możemy mówić o marginalnym zainteresowaniu podcastami.

Badania przeprowadzone przez Nielsen na zlecenie Storytel z października oraz listopada 2018 roku wskazują, że 25% Internautów w wieku 19-49 lat deklaruje, że słuchało kiedykolwiek podcastów, a 12% zrobiło to w ciągu ostatniego miesiąca.

Najliczniejszą grupę słuchaczy stanowią osoby w wieku 19-29 lat (26%). Wraz z wiekiem respondentów malał też odsetek osób, które słuchają podcastów. Jeśli więc wśród Twoich person znajdują się Millenialsi i Zetki – to może być strzał w dziesiątkę! Zdecydowanie częściej sięgają po nie osoby mieszkające w dużych miastach, a najrzadziej – na wsi. Więcej o pokoleniu „Z” i o tym, jak do niego dotrzeć, przeczytasz na naszym blogu.

Jeśli chodzi o płeć, autorzy raportu wskazują na nieznacznie wyższy odsetek mężczyzn (54%) niż kobiet (46%). Warto podkreślić, że są to z jednej strony osoby otwarte na „podcastowe nowości” (31% wskazań), a z drugiej – lojalnie konsumujących większość odcinków ulubionych podcastów. To optymistyczna informacja dla wszystkich twórców (w tym marek), które chciałyby wypróbować ten format w swoich działaniach i tworzyć za jego pośrednictwem trwałe relacje ze swoimi odbiorcami.


Jakie korzyści dla e-biznesu dają podcasty?

 

Dlaczego warto wykorzystać podcasty w swojej strategii content marketingowej? Oto kilka powodów.

Warto też podkreślić, że tworzenie podcastów jest zdecydowanie tańsze, niż produkcja video. Podcasty są też łatwe w przyswajaniu – angażują jedynie słuch odbiorców, przez co mogą w tym samym czasie wykonywać też inne czynności. Większość osób deklaruje, że słucha podcastów w czasie sprzątania, gotowania czy innych prac domowych – potwierdzają to badania Nielsena (73% wskazań).

Jednak kontekst konsumowania tego typu treści nie ogranicza się do domowego zacisza. Podcastów często słuchamy w czasie codziennych dojazdów do pracy samochodem czy też środkami komunikacji miejskiej, ale również w czasie jazdy na rolkach bądź treningu.

Niewielkich rozmiarów plik audio można też pobrać i odsłuchać na swoim laptopie lub smartfonie nawet wtedy, kiedy jesteśmy off-line. Wiedza o kontekście, w jakim słuchają podcastu Twoi odbiorcy, powinna być dla Ciebie wskazówką na temat optymalnej długości podcastu.


Jak zrobić podcast, który zapamięta Twój odbiorca?

 

Na koniec kilka krótkich porad, o których warto pamiętać, tworząc firmowy podcast.

1.Stwórz scenariusz

Wbrew pozorom utrzymujący dynamikę i uwagę odbiorców podcast nigdy nie jest działaniem „na spontanie”. Zawsze spisz choćby zarys scenariusza, dzięki któremu ułożysz wątki w odpowiedniej kolejności, wypowiedź będzie logiczna, a w czasie nagrania nie pominiesz żadnej ważnej kwestii.

2.Nie ucz się na pamięć swoich kwestii

Podcast to nie rola teatralna, więc nie ma potrzeby uczyć się jej na pamięć. Jeśli spiszesz dokładnie zdanie po zdaniu, które chcesz powiedzieć, Twoja wypowiedź będzie wyłącznie odczytaniem kwestii.

O ile nie masz odpowiedniego doświadczenia jako aktor czy prezenter, pozbawisz się naturalnej dynamiki wypowiedzi i emocjonalności, która towarzyszy zwykłemu mówieniu. W ogóle charyzma i osobowość prowadzącego to bardzo ważna kwestia, która może zadecydować o tym, jak długo pozostaną z Tobą słuchacze.

3.Zadbaj o regularność

Jak w przypadku większości działań content marketingowych, tak i tu warto postawić na systematyczność. To ona pozwala na osiąganie celów długoterminowych. Przygotowanie, nagranie i ewentualny montaż podcastu zajmuje trochę czasu, więc zdecydowanie lepiej uwzględnić go jako content publikowany co miesiąc, np. w ostatni poniedziałek miesiąca, niż robić to na zasadzie „będzie jak będzie”. Taka regularność pozwoli Ci też uwzględnić w Twoim harmonogramie czas i budżet na promocję nowego odcinka, np. w mailingu czy mediach społecznościowych.

4.Nie bądź sprzedawcą

Kolejny punkt z serii „oczywista oczywistość”. O ile zależy Ci na działaniu długofalowym, zadbaj o dostarczenie słuchaczom wartości wykraczającej poza opisanie zalet Twojego produktu. Zastanów się, z jakimi problemami oraz wątpliwościami (w kontekście Twojej usługi lub produktu) może borykać się Twoja persona i to właśnie je uczyń punktem wyjściowym dla swojego podcastu.

Więcej o personach przeczytasz na naszym blogu. Kliknij tutaj!

Oczywiście w czasie podcastu możesz poinformować o specjalnym kodzie rabatowym czy innej formie nagrody dla słuchaczy. Dzięki temu łatwo sprawdzisz, czy podcast wpłynął na konwersję. Jednak to nie to powinno stanowić większość audycji.

5.Nagranie to nie koniec

Zadbaj o odpowiednią obróbkę gotowego materiału. Usuń szumy, wyrównaj głośność dźwięku oraz dodaj intro czy inne elementy dźwiękowe.

Podcast to tylko jeden z elementów, jaki może pojawić się w Twojej strategii content martketingowej. Jeśli wciąż jej nie masz, skontaktuj się z nami!

Polityka redakcyjna bloga firmowego – z czym to się je?

 

Nikogo specjalnie nie trzeba już namawiać do posiadania bloga firmowego. Większość mniejszych, średnich i większych przedsiębiorców doskonale zdaje sobie sprawę z siły własnego medium. Niestety, wiele blogów powstaje ad hoc, bez najważniejszego filaru, czyli polityki redakcyjnej.

Blog jest niczym innym jak medium własnym, w którym wydawane są cykliczne publikacje na określony temat. Sukces osiągają Ci, którzy do tego kanału dystrybucji treści podchodzą na poważnie, wcześniej planując, jakie funkcje blog ma spełnić. Niezależnie, czy bloga prowadzi agencja czy za bloga odpowiada wewnętrzny dział marketingu danej firmy, dobre praktyki pozostają bez zmian. Oprócz spójności ze strategią content marketingową, każdy blog powinien mieć określoną politykę redakcyjną. Dokument taki będzie filarem, na gruncie którego będziemy piętrowo dobudowywać kolejne treści.

Polityka redakcyjna – „A komu to potrzebne”?

Polityka redakcyjna to podstawa każdego szanującego się internetowego medium; to nic innego jak określenie „misji” danej redakcji, poruszanej tematyki i ogólnego profilu naszej działalności. Musimy pamiętać o tym, że blog, mimo że jest medium własnym, docelowo ma docierać do użytkowników, którzy trafią na niego z różnych kanałów (media społecznościowe, ruch organiczny, płatne kampanie).

Polityka redakcyjna uwiarygadnia nasze działania i stanowi drogowskaz do przygotowywania harmonogramów publikacji. Stworzenie takiego dokumentu może się pozornie wydawać błahe, ale bez niego nasz blog równie dobrze może być o wszystkim i o niczym. Użytkownik, który trafia na bloga powinien wiedzieć, co to za miejsce, jakich treści może się spodziewać, kto je tworzy oraz w jakim celu to robi.

Bez polityki się nie obejdzie

Polityka redakcyjna powinna składać się z dwóch części – pierwsza z nich jest publiczna, mocno narracyjna, dla użytkownika. Druga natomiast bardziej rozbudowana i konkretna, skonstruowana na potrzeby wewnętrzne. Oprócz ogólnych informacji dotyczących bloga, w polityce redakcyjnej powinny znaleźć się wszelkiego rodzaju szczegółowe wytyczne edytorskie. Nie może zabraknąć też szczegółowego opisu person, wytycznych objętościowych i tematycznych do poszczególnych kategorii. Dzięki temu wdrożenie nowego copywritera do projektu zajmie nam dosłownie kilkanaście minut, bo wszystkie niezbędne informacje zostaną już wcześniej przygotowane. Bez problemu przekażemy także projekt innej osobie, np. podczas dłuższego urlopu… czy też zmiany pracy. 😉

Polityka redakcyjna od podstaw

Aby stworzyć politykę redakcyjną, musimy odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań:

Te pytania wydają się być banalne, ale odpowiedzi na nie w cale nie będą takie proste. Jeśli np. marka będzie chciała odmłodzić grupę docelową, to blog wcale nie będzie adresowany do obecnego profilu odbiorców. Poruszana tematyka na blogu jest zdecydowanie najważniejszą kwestią, z której powinien logicznie wynikać podział na kategorie, misja oraz dobór redaktorów, którzy będą tworzyć treści na naszym blogu.

Polityka redakcyjna, to filar którego styl można zmieniać

Do polityki redakcyjnej nie należy podchodzić jak do niezmiennej i ostatecznej wyroczni. Z czasem wcześniej przyjęty format może się wyczerpać lub pojawią się nowe drogi rozwojowe. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten plik z czasem ulepszać i dookreślać. Nie zaleca jednak drastycznych zmian lub częstych modyfikacji fundamentalnych zasad, bo wtedy charakter naszego bloga się po prostu „rozmyje”.

6 najważniejszych trendów konsumenckich 2019: jak wpływają na nasze decyzje zakupowe?

 

Trendy konsumenckie to nie tyle moda na kupowanie określonych produktów i usług, co przede wszystkim wyznaczniki naszego stylu życia. To one pokazują, jakie wartości cenimy i co motywuje nas do zakupu określonych dóbr lub zniechęca do innych. Znajomość trendów pozwala markom lepiej dostosować ich asortyment oraz działania marketingowe do potrzeb odbiorców. Które z nich zdominują rok 2019?

Konsument jest coraz bardziej świadomy: coraz częściej troszczy się nie tylko o własne potrzeby, ale także o środowisko naturalne, a zamiast zachłannego nabywania nowych dóbr – woli kolekcjonować doświadczenia i przeżycia. W jaki sposób nasze życiowe mikro-filozofie zachęcają do podejmowania decyzji zakupowych (lub je blokują)? I jakie marki mogą czuć się wygrane w obliczu dynamicznie zmieniających się potrzeb i stylów życia swoich nabywców?

1. Eko-świadomość i clean living

Dla wielu z nas coraz ważniejsza staje się nie tylko jakość produktów, ale przede wszystkim sposoby ich wytwarzania oraz deklarowana przez markę dbałość o środowisko naturalne. Priorytetem staje się clean living, czyli „czyste życie”, w którym ograniczamy produkcję zanieczyszczeń oraz śmieci i na powrót skłaniamy się ku wszystkiemu temu, co faktycznie jest „eko”, „bio”, „naturalne” oraz „przyjazne zwierzętom”. Trend ten można określić najprościej, jako wzrost eko-świadomości wśród konsumentów.

Przykładowo, z badań CBOS-u wynika, że w ciągu ostatnich dwóch lat znacznie zwiększył się odsetek osób, które oceniają testowanie kosmetyków na zwierzętach jako niewłaściwe. W 2016 roku negatywną ocenę tego procederu deklarowało 57% respondentów. Dwa lata później – już 69%.

Źródło: https://www.instagram.com/p/Bno9Lc5ngBR/

Wygranymi są więc te marki, które jako swój główny priorytet obrały odpowiedzialność za środowisko i produkcję bez naruszania (lub z jak najmniejszym naruszaniem) zasobów naturalnych. Ogromne znaczenie ma też transparentność firm, które nie ukrywają informacji np. o wykorzystywanych surowcach, metodach produkcji czy warunkach zatrudniania pracowników. W oczach konsumentów rosną etyczne i odpowiedzialne marki, które decydują się na działania w myśl zasad społecznej odpowiedzialności biznesu (SCR, od ang. corporate social responsibility).

Wiele tracą natomiast przedsiębiorstwa, które usilnie nie chcą ujawniać kulisów swoich działań i pilnie strzegą “tajemnic zawodowych”. Trendem bowiem staje się także swoiste przeprowadzanie “śledztwa” przez użytkowników. Konsument-śledczy jest świadomy i samodzielnie dąży do uzyskania informacji (np. o składzie produktów lub sposobach ich wytwarzania). Jeśli w wyniku własnego researchu odkryje, że informacje nie są zgodne z tymi wynikającymi z oficjalnej komunikacji marki – najprawdopodobniej straci do niej zaufanie.

2. Minimalizm i Zero Waste

Na fali ogromnej popularności poradników typu „Zero Waste Home” wielu konsumentów dochodzi do przekonania, że warto ograniczyć liczbę różnego rodzaju zakupów. Minimalistyczne i zero-wastowe “mniej’ oznacza jednocześnie “więcej” – więcej zadowolenia z rzeczy najwyższej jakości. Osoby podążające za tym trendem starają się ograniczyć konsumpcję do minimum (czego najlepszym przykładem są popularne w mediach społecznościowych wyzwania typu „rok bez zakupów” lub „tylko 100 najpotrzebniejszych rzeczy”).

Co ciekawe, trend ten może wynikać z bardzo różnych przekonań – od dbałości o środowisko naturalne, poprzez chęć dążenia do uporządkowanego życia, aż do stawiania na pierwszym miejscu doświadczeń i wrażeń, zamiast wszechobecnej konsumpcji.

Minimalista, który przekłada doświadczenie nad posiadanie, nie jest oczywiście wymarzonym klientem dla większości marek. Warto jednak pamiętać, że nawet on od czasu do czasu MUSI kupować 🙂 Robi to rzadziej, jednak często jest skłonny wydać więcej.

Minimalizm często bowiem bywa błędnie utożsamiany z przesadną oszczędnością, a nawet skąpstwem. Nic bardziej mylnego! Życie w zgodzie z tym trendem to kupowanie rzeczy wysokiej jakości, często raz na wiele lat (jeśli nie na całe życie). To także wybieranie rzeczy ułatwiających nie-marnowanie i dbałość o środowisko (np. ekologicznych woreczków na warzywa i owoce zamiast plastikowych siatek czy dzbanków filtrujących kranówkę zamiast wody butelkowanej).

3. Pożyczanie zamiast posiadania

Pożyczanie może, choć nie musi, stanowić rozwinięcie trendu Zero Waste. Natłok przedmiotów (a także konieczność ich utrzymania!) przytłacza i ogranicza swobodę doświadczeń. Stąd wielu konsumentów (zwłaszcza z pokolenia Millenialsów) dochodzi do przekonania, że nie wszystko należy posiadać na własność. To, z czego korzystamy jedynie od czasu do czasu, można po prostu wypożyczyć – bez konieczności troszczenia się o utrzymywanie i przechowywanie rzeczy.

Doskonałym przykładem może być posiadanie samochodu przez osoby, które nie wykorzystują go na co dzień, a jedynie okazyjnie (np. kilka razy w miesiącu). Tymczasem samochód generuje stałe koszty (np. obowiązkowe ubezpieczenia, przeglądy techniczne), o których często zapominamy. W skali roku mogą odchudzić nasz portfel o sumę znacznie wyższą niż koszt wypożyczenia pojazdu wówczas, gdy jest on naprawdę potrzebny – bez konieczności płacenia za czas, gdy stoi bezużyteczny w garażu.

To oczywiście wielka szansa dla firm, które zamiast sprzedawać, zdecydują się wypożyczać swoje produkty i usługi. Przykładem może być Citibank, który już teraz inwestuje w największą sieć wypożyczalni rowerów w Nowym Jorku – Citi Bike. Szacuje się, że w przyszłości coraz chętniej będziemy wypożyczać nie tylko pojazdy, ale także np. odzież lub sprzęty domowe.

Rozszerzeniem tego trendu może być także Co-living – czyli po prostu moda na współdzielenie mieszkania i współlokatorstwo. O ile do niedawna był on oczywistością jedynie wśród studentów, dziś coraz częściej dotyczy także osób samodzielnych zawodowo, które jednak preferują życie bez (większych) zobowiązań, a przynajmniej bez przywiązywania się do miejsc. Są to często single, przedstawiciele wolnych zawodów (freelancerzy), osoby bezdzietne itp.

Co ciekawe, mieszkanie we współlokatorskiej kooperatywie staje się coraz bardziej popularne także wśród seniorów. Przyczyną może być nie tylko chęć uniknięcia samotności, ale przede wszystkim wysokie ceny czynszu i wynajmu, które przestają być trudnością, gdy zostaną podzielone na kilka osób.

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=1i4r5hQFbbI[/embedyt]

4. Personalizacja i customizacja w oparciu o „prywatne” dane

Już nie tylko personalizacja, ale także całkowita customizacja produktów, a nawet „pełnoprawny udział” w procesie ich wytwarzania – to metody, które pozwalają dać konsumentom pożądane przez nich odczucie, że są współtwórcami produktów ulubionej marki. Ta z kolei maksymalnie dostosowuje się do ich potrzeb i oczekiwań. Konsument staje się wówczas współtwórcą, który odpowiada za finalny wygląd produktu.

Dobrym przykładem może być np. aplikacja do projektowania udostępniona użytkownikom przez Adobe. Wizualizer pozwala niemal dowolnie modyfikować dodane do koszyka produkty – np. zmieniać kształty czy kolory torebek oraz butów.

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=9c4z6YsBGQ0[/embedyt]

Aby jednak produkt lub usługa mogła być ściśle dopasowana do jej przyszłego użytkownika – niezbędne jest pozyskanie bardzo dokładnych danych dotyczących jego potrzeb. Ich zebraniu sprzyjają oczywiście działania konsumentów w sieci. Jednak wiele firm zdecydowało się pójść o krok dalej, tworząc – w myśl koncepcji internetu rzeczy ¬– inteligentne produkty, które same zbierają informacje o swoim użytkowniku, a następnie „dostosowują” swoje funkcje np. do jego nawyków.

Brzmi kosmicznie? Przykładem może być choćby inteligentna szczotka do włosów Hair Coach marki Loreal, która została wyposażona m.in. w mikrofon, żyroskop, akcelerometr oraz czujniki przewodnictwa i nacisku. Dzięki temu szczotka zbiera dane o naszych nawykach czesania oraz kondycji włosów, a także informuje nas (np. alertami, wibracjami), gdy robimy coś „źle”.

Jeszcze bardziej zaawansowanym technologicznie gadżetem jest szczoteczka do zębów Oral-B Genius, która – połączona z aplikacją na smartfona – nie tylko zbiera dokładne dane o naszych nawykach mycia zębów (i informuje o miejscach umytych niedokładnie), ale także generuje zindywidualizowane porady w oparciu o zebrane informacje. Szczoteczkę ciężko przy tym „oszukać” – aplikacja, z którą jest połączona, została wyposażona m.in. w funkcję rozpoznawania twarzy właściciela.

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=VK_aNe-zjjs[/embedyt]

5. Konsument-aktywista, czyli zaangażowanie w działania marki

Przejawem zaangażowania konsumentów w działania marek jest nie tylko chęć tworzenia spersonalizowanych produktów, ale także dążenie do posiadania realnego wpływu na metody ich wytwarzania. Firmy muszą mieć na uwadze fakt, iż opinie użytkowników mają coraz większy zasięg i wpływ. Informacje o “wpadkach” i “kryzysach” rozprzestrzeniają się z prędkością światła i mogą w znacznym stopniu naruszać wizerunek firm, a nawet spowodować ich całkowity bojkot wśród konsumentów.

Z drugiej strony – działalność marek może stać się jednocześnie areną wyrażania poglądów ich zwolenników. Wybieramy marki, których wizja jest zgodna z naszym światopoglądem – i również te marki mogą cieszyć się widocznym zaangażowaniem swoich użytkowników. Zwłaszcza, jeśli aktywizm konsumentów znajduje ujście np. w akcjach charytatywnych czy inicjatywach proekologicznych tworzonych przez markę lub pod jej patronatem.

6. AR, czyli wirtualne testowanie produktu

Zerowy Moment Prawdy Googla to już nie tylko sprawdzenie opinii o produkcie przed jego zakupem, ale wręcz jego „całkowite” przetestowanie – możliwe dzięki aplikacjom rozszerzonej rzeczywistości (AR). Taką opcję proponuje swoim klientom coraz więcej marek – zwłaszcza z branży wnętrzarskiej, odzieżowej czy beauty. Tu bowiem wygląd (design, kolor) produktu ma szczególne znaczenie – często większe, niż opinia czy opis. Ubrania i kosmetyki kupujemy zmysłami, a zwłaszcza wzrokiem – stąd popularność aplikacji, które pomagają zwizualizować, jak produkt będzie wyglądał, gdy już będziemy z niego korzystać.

Aplikacje AR pomagają budować doświadczenia “zmysłowe” klienta, zanim jeszcze wejdzie on w konfrontacje z produktem w realnym świecie. Tak więc odzieżówki proponują wirtualne przymierzalnie (np. Dressing Room od marki GAP) lub aplikacje pozwalające wypróbować „nałożyć” kolor szminki wprost na nasze usta (np. Sephora Virtual Artist czy Urban Decay App).

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=NFApcSocFDM[/embedyt]

Z AR coraz chętniej korzystają też marki oferujące produkty do wystroju wnętrz, np. Ikea (Ikea Place) czy Dulux (Dulux Visualiser). Aplikacja tej ostatniej marki pozwala nie tylko zobaczyć, jak będzie wyglądał dany kolor ścian w naszym mieszkaniu, ale także podzielić się wizualizacjami z bliskimi lub znajomymi, którzy mają pomóc nam w podjęciu decyzji zakupowej.

Aplikacja Dulux Visualiser. Źródło: https://www.dulux.pl/pl/inspiracje/visualizer

Aplikacja Dulux Visualiser. Źródło: https://www.dulux.pl/pl/inspiracje/visualizer

Analizując trendy, warto pamiętać, że w pierwszej kolejności powinny ode znaleźć przełożenie na filozofię naszej marki – dopiero potem na jej komunikację i tworzony przez nią content. Trendy to ogólne wyznaczniki potrzeb konsumentów – nie każdy rodzaj wytwarzanych dóbr jesteśmy w stanie „dopasować” do każdego z nich. Niemniej jednak – niezależnie od rodzaju prowadzonej działalności – warto podążać za trendami i wybierać spośród nich te, które jesteśmy w stanie w sposób wiarygodny i naturalny dopasować do naszych produktów i usług oraz wokół nich skupić komunikację marki.

Trendy warto śledzić również po to, aby poznać zwyczaje i wartości, którymi kierują się konsumenci. Ta wiedza pozwoli bowiem lepiej dopasować produkty i usługi do faktycznych potrzeb odbiorców.

Nanoinfluencerzy – jeszcze mniejsi, ale czy jeszcze lepsi?

 

Wraz z rozwojem mediów społecznościowych rośnie liczba osób, skutecznie wpływających na opinię innych. Dzięki temu bywają skuteczniejsi, niż niejedna kampania reklamowa. Kim są nanoinfluencerzy, dlaczego warto uwzględnić ich w strategii content marketingowej oraz jak z powodzeniem zaangażować ich do współpracy?

Kim jest nanoinfluencer?

W poprzednim artykule poruszaliśmy wątek mikroinfluencerów, teraz pora przyszła na nanoinfluencerów, czyli jeszcze mniejsze „rybki w stawie”. Kim są i co ich wyróżnia na tle reszty?

W dużym skrócie, nanoinfluencera można scharakteryzować jako osobę z sąsiedztwa, której profil na Instagramie mieści się w przedziale od 1 tys. do 5 tys. obserwujących. Nanoinfluencera zaliczymy raczej do Pokolenia „Z” niż „Y”. To samo tyczy się grona jego odbiorców, choć od tej zasady na pewno znajdziemy liczne wyjątki.

Konta nanoinfluencerów charakteryzują się z reguły bardzo wysokim współczynnikiem zaangażowania, a ich profile, jeżeli chodzi o prezentowaną tematykę (kultura, sztuka, design), są unikalne i niszowe. Nanoinfluencerzy rezonują na swoją grupę docelową o wiele silniej niż szerokozasięgowi influencerzy i mikroinfluencerzy. Ich rekomendacje są szczere, podparte autentycznym używaniem danego produktu. Co więcej w przeważającej większości prezentowane treści nie są sponsorowane. Nanoinfluencer po prostu dzieli się z swoimi fanami np. doświadczeniem związanym z produktem, który sam kupił – kosmetykiem, obiektywem fotograficznym i wieloma innymi rzeczami, a za taki materiał nikt mu nie zapłacił.

Rekomendacja rekomendacji nierówna

Według teorii antropologa Robina Dunbara z początku lat 90., człowiek jest w stanie utrzymywać stabilne związki międzyludzkie maksymalnie ze 150 osobami, a stopień zażyłości tych relacji wyznaczają kolejne „kręgi” naszych znajomych: od najbliższych, do coraz dalszych, gdzie interakcje są coraz słabsze. Teoria badacza została niedawno potwierdzona na całkiem sensownej próbie przez naukowców z Oxfordu. Analizie poddano 27 tys. połączeń telefonicznych, które zostały wykonywane przez obywateli UE w 2007 roku.

Te same mechanizmy możemy zaobserwować w marketingu. Według Briana Solisa, głównego analityka z Altimeter Group zajmującej się analizą rynku, tylko 32% klientów sugeruje się rekomendacjami dużych influencerów, a aż 70% przyznaje, że na ich decyzje zakupowe mają silny wpływ znajomi i członkowie rodziny.

Nawet jeśli ktoś ma pięć tysięcy znajomych na Facebooku, to rekomendacja od osoby, którą faktycznie znamy i z którą mamy kontakt jest znacznie silniejsza od wpływu influencera, który regularnie promuje różnego rodzaju produkty i z czasem traci wiarygodność, a możliwość indywidualnego kontaktu jest praktycznie niemożliwa (setki komentatorzy, rosnący dystans). W tym właśnie tkwi siła nanoinfluencera, czyli osoby, w której kręgu znajomych znajdują się bliscy, realni przyjaciele i zaangażowani obserwujący, którzy często wchodzą w interakcje.

Kluczem do sukcesu naturalne dopasowanie

Podjęcie współpracy z nanoinfluencerem znacznie różni się od klasycznej współpracy. Marka powinna najpierw namierzyć osobę, która nie tylko prowadzi konto zbieżne z profilem firmy, ale przede wszystkim ma już pozytywne doświadczenia związane z naszą marką. Dzięki temu znajdziemy naturalny punkt zaczepny do niestandardowych działań.

Nanoinfluencerzy cenią elastyczność proponowanych działań. Jeśli będziemy wymagać od nanoinfluencera wrzucenia zdjęcia czy też wpisu na Facebooka w konkretnej konfiguracji, ze zdefiniowanym odgórnie opisem i hasztagiem, to nanoinfuencer ryzykuje nadszarpnięcie swojej reputacji i raczej nam podziękuje. Bardziej sprawdzi się tutaj np. kreatywna paczka dla influencera, aniżeli sztywna współpraca. Jeśli już nawiążmy współpracę z nanoinfluencerem, to ważne jest budowanie z nim długotrwałych relacji. Nie chodzi tutaj bynajmniej o regularne wysyłki produktów, czasem wystarczy wyjść naprzeciw jego oczekiwaniom. Jeśli nanoinfluencer autentycznie lubi naszą markę, to warto go np. zaprosić do siedziby firmy, pokazać jak firma wygląda „od kuchni” lub zaproponować niezobowiązujący test nowej wersji produktu, którą influencer już kojarzy.

Koszty działań są niewielkie, z reguły mają formę barterową, a jeśli będą podparte odpowiednim researchem i efektem skali, to mogą przynieść wymierne efekty przy relatywnie niewielkim ryzyku. Należy jednak pamiętać, że tego typu działania powinny być traktowane jako dodatek, a nie główna oś działań z liderami opinii. Kluczowym tego powodem jest fakt, że konkretne efekty takiej współpracy będą trudne do zmierzenia. Ponadto od strony marki czy też agencji współpraca wymaga sporego nakładu pracy. Warto jednak w wielu przypadkach ją rozważyć.

Nowinki SEO i Content Marketingowe 12/2018

 

Platforma learningowa dla web developerów, nowa wersja PageSpeed Insights i zmiany w GSC – w listopadzie Google zasypało nas aktualizacjami swoich narzędzi. Sprawdź, o czym koniecznie należy pamiętać, aby dobrze przygotować się do świątecznego sezonu!

 

Nowinki SEO

 

Web.dev, czyli platforma learningowa dla web developerów

W listopadzie Google uruchomiło skierowaną do web developerów platformę learningową, której zadaniem jest ułatwienie stosowania dobrych praktyk w zakresie optymalizacji technicznej stron, w tym przede wszystkim czasu ich ładowania. Na razie narzędzie dostępne jest w wersji beta i swoimi funkcjonalnościami przypomina wtyczkę Google Lighthouse. Platforma dostępna jest pod adresem: https://web.dev/. Więcej na jej temat pisaliśmy tutaj: https://semahead.agency/blog/hot-news-web-dev-nowe-narzedzie-dla-web-deweloperow.html

 

Aktualizacja PageSpeed Insights

Platforma web.dev to nie jedyna związana z optymalizacją szybkości nowość od Google. Zaktualizowane zostało narzędzie PageSpeed Insights, które zaczęło korzystać z silnika Google Lighthouse. Do tej pory pomiary wykonywane za pomocą obu stron zwracały niejednokrotnie bardzo rozbieżne dane, dlatego Google zdecydowało się na ich ujednolicenie. Więcej na ten temat można dowiedzieć się pod tym adresem: https://webmasters.googleblog.com/2018/11/pagespeed-insights-now-powered-by.html

 

Google wyrzuca z SERPa grafiki i filmy

Według danych z RankRanger and STAT Search Analytics  Google obniżyło w listopadzie częstotliwość pojawiania się grafik i filmów w wynikach wyszukiwania nawet o 20–30%. Strony, które często pojawiają się w tego typu wynikach wyszukiwania, mogą w związku z tym odnotować spadki ruchu. Więcej informacji dostępnych jest tutaj: https://searchengineland.com/report-google-showing-fewer-video-and-image-boxes-in-the-search-results-308489

 

Zmiany w Google Search Console

W ostatnim czasie Google wprowadza zmiany w raportach w nowej wersji GSC. Ostatnia związana jest z raportem stanu indeksowania – od tej pory bierze on pod uwagę  dane z mobile-first index, a nie, jak dotychczas, dane z indeksu stron desktopowych. Pojawiające się GSC komunikaty o nowych błędach i problemach będą więc odnosić się do wersji mobilnej strony. Dotyczy to witryn, które już wcześniej trafiły do indeksu mobilnego. Google podkreśla, że jest to wyłącznie zmiana sposobu raportowania i nie wpływa w żaden sposób na liczbę zaindeksowanych stron. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj: https://www.seroundtable.com/mobile-first-indexing-google-search-console-index-coverage-26733.html

 

Sezonowość w SEO

Przedświąteczny czas to dobry moment, żeby przyjrzeć się zjawisku, jakim jest sezonowość w SEO. O tym, jak przygotować się do najbardziej intensywnego okresu sprzedażowego w roku, z jakich narzędzi korzystać i o czym koniecznie należy pamiętać, opowiedział Damian Kwinta, specjalista Semahead, na warsztatach marketingowych Digital Masterclass. Rozmowę można znaleźć  tutaj: https://www.kei.pl/blog/sezonowosc-w-seo/

 

Czynniki rankingowe w YouTube

W ramach cyklu Whiteboard Friday na moz.com przeanalizowano czynniki, które mogą mieć wpływ na ranking wideo w YouTube. Liczy się między innymi liczba wyświetleń i czas oglądania, dopasowanie frazy w tytule do zapytań użytkowników (im dokładniejsze, tym lepiej), a także długość tytułu i opisu – najlepiej radzą sobie filmy z tytułami krótszymi niż 50 znaków i opisami długości 250–350 znaków. Więcej wskazówek na temat optymalizacji wideo w YouTube można znaleźć tutaj: https://moz.com/blog/youtube-seo
 

Nowości w Google Moja Firma

W wizytówce Google Moja Firma pojawiły się nowe funkcjonalności. Pierwsza z nich to możliwość obserwowania firm i otrzymywania powiadomień o związanych z nimi wydarzeniach, ofertach i innych aktualizacjach. Druga nowość to wizytówki dla wchodzących na rynek firm z informacją o dacie ich otwarcia. Więcej na ten temat można dowiedzieć się tutaj: https://www.blog.google/products/maps/fresh-ways-stay-date-your-favorite-places-and-find-new-ones/

 

Jak zaprojektować stronę, która wygeneruje ruch i zwiększy sprzedaż?

 
Na sukces strony internetowej składa się wiele czynników, a jej projektowaniem już od dawna nie zajmują się wyłącznie programiści, ale specjaliści wielu dziedzin. Jak stworzyć skuteczną witrynę dopasowaną do prowadzonego biznesu? Odpowiedzi na to pytanie udzielają eksperci w raporcie Interaktywnie „Projektowanie stron internetowych”. Raport na temat trendów w web designie i obowiązkowych elementów, które powinna posiadać dobra strona firmowa, można pobrać pod tym adresem: https://interaktywnie.com/biznes/artykuly/projektowanie-interakcji/jak-przygotowac-strone-internetowa-tak-aby-dobrze-sie-pozycjonowala-i-byla-gotowa-sprzedazy-258113 
 

 

Nowinki content marketingowe

 

Content marketing w oparciu o dane

 
Przy planowaniu treści na stronie zamiast opierać się na intuicji lepiej skorzystać z danych liczbowych. Przede wszystkim należy przeanalizować słowa kluczowe – zarówno te, na które nasza strona jest widoczna, takie, które w ostatnim czasie utraciliśmy, jak również niewykorzystane przez nas frazy. W tym celu warto prześledzić bazę słów kluczowych konkurencji. Więcej o content marketingu w oparciu o dane można dowiedzieć się z artykułu Senuto: http://www.senuto.com/content-marketing-w-oparciu-o-dane-co-sprawdzac-w-senuto/
 

Wyszukiwarka influencerów

 
W połowie listopada kokohash.com udostępniło darmową wyszukiwarkę influencerów na Instagramie. Do wyboru mamy 16 kategorii, podział na 154 miasta w Polsce, a także informację o obserwatorach, zasięgach, zaangażowaniu, średniej liczbie polubień/komentarzy oraz możliwość ustawienia filtrowania wyników. Algorytm monitoruje obecnie 3 miliony kont. Aby influencer znalazł się na liście, musi przekroczyć próg 1500 obserwujących. Wyszukiwarka dostępna jest tutaj: https://kokohash.com/influencerzy.html

Influencerzy i boty pod lupą, czyli prześwietlamy gwiazdy internetu

 

Influencer tu, influencer tam, wszędzie błyszczą influencerzy. Influencer marketing dynamicznie się rozrasta; na niebie pojawiają się w błyskawicznym tempie nowe gwiazdy, a do kieszeni liderów opinii wpada coraz więcej pieniędzy. Jak w każdym biznesie, tam gdzie pojawia się duża kasa, można spodziewać się także oszustów. Jak wykryć infleucnera korzystającego z botów?

Instagram jest jednym z fundamentów dla różnego typu digitalowych działań z influencerami. Aplikacja pozwala na niestandardowe akcje: wykorzystanie stories, zdjęć, video i skutecznego lokowania produktu. Medium jest też bardziej perspektywiczne, jeśli chodzi o dotarcie do młodszej grupy docelowej niż chociażby Facebook. Jakie pułapki czyhają na marketerów i agencję, które podejmują się współpracy z influencerami?

 

Zostań influencerem na Instagramie za 500 zł

Boty, czyli zautomatyzowane działania mające na celu sztuczne pozyskanie fanów i zaangażowania to prawdziwa plaga Instagrama. Tak jak kiedyś Facebookowych fanów można było bezpardonowo kupić na serwisach aukcyjnych, tak i teraz, obserwujących na Instagramie można nabyć poprzez Allegro czy też skorzystać z ofert innych pośredników, którzy z automatyzacji działań na Instagramie zrobili dobrze prosperujące biznesy.

Zasada działania algorytmów jest pozornie prosta: po przekazaniu dostępów zewnętrznej aplikacji do naszego konta, mechanizm za pośrednictwem naszego konta lajkuje, followuje i komentuje zdjęcia szeroko zdefiniowanej grupy docelowej – wszystko po to, żeby wzbudzić zainteresowanie, ruch i w efekcie czego pozyskać nowych obserwatorów. W zależności od serwisu, zakres działań bota można całkiem precyzyjnie modyfikować i zawężać. Przykładowo, jeśli chcemy zostać blogerką parentingową, bot będzie brał na celownik tylko fanów wybranych przez nas szerokozasięgowych influencerów albo kont, które użyły takiego, a nie innego hasztaga.

Na zasadzie pokrewieństwa treści, geolokalizacji lub innych zdefiniowanych zmiennych, algorytm zwiększa prawdopodobieństwo pozyskania pożądanych przez odbiorcę fanów. Interwały lajkowania można modyfikować – godziny polubień także, a wszystko po to, żeby proces wyglądał jak najbardziej naturalnie i żeby Instagram nie zablokował konta. Następnie odkręca się machinę followania ustawiając zakres „odpolubień” na np. 10 unfollow na dzień. Miesiąc, dwa, trzy, kilkaset złotych, może kilkadziesiąt zainwestowanych dolarów i można pozyskać kilkanaście tysięcy obserwatorów. Z dnia na dzień zasięg konta sukcesywnie rośnie i voila! Użytkownik otrzymuje pierwsze zgłoszenia marek z ofertą współpracy… i tak ten biznes się kręci.

Opisany mechanizm to tylko jedno z wielu oferowanych rozwiązań, które istnieją i są niestety stale rozwijane są na rynku. Tego typu serwisy/aplikacje wyrastają jak grzyby po deszczu, mimo że ich działanie jest niezgodne z regulaminem Instagrama. Proceder jest niestety nadal opłacalny – dla większości marek najważniejszym kryterium wyboru influencera jest wyłącznie zasięg, co z kolei pogłębia patologiczne zachowania na rynku.

 

Szukasz influencera? Włącz ograniczone zaufanie

Jak więc bronić się przed fejkowymi influencerami, których realna siła wpływu jest bliska zera? Wraz z pęcznieniem rynku influencerów pojawiają się (na szczęście) narzędzia, które będą pomocne w prześwietleniu lidera opinii. Oczywiście możemy wszystko robić ręcznie – przeklikiwać się przez zdjęcia, sprawdzać korelacje pomiędzy zasięgiem a zaangażowaniem na danym koncie itp. Możemy też po prostu (już na bardzo wczesnym etapie hipotetycznej współpracy) poprosić influencera o statystyki, w tym demografię, ale po co utrudniać sobie życie, skoro można to zrobić szybciej?

Poniżej kilka narzędzi, które mogą być przydatne w szybszej weryfikacji influencerów:

Social Blade – darmowe narzędzie, dzięki któremu możemy prześwietlać biznesowe (nie prywatne) konta na Instagramie, YouTube, Facebooku, Twitchu, Twitterze, Dailymotion i Mixerze. Social Blade daje nam wgląd w statystyki przyrostu fanów, dzięki czemu możemy szybko wykryć „schodkowe” wzrosty i spadki, które mogą wskazywać na sztuczne pozyskiwanie fanów.

InfuencerDB – kompleksowe, płatne narzędzie do analizy kont na Instagramie. Podstawowa, darmowa wersja jest ograniczona – za pełną gamę funkcji trzeba zapłacić (cena m.in. zawiera analizę demografii, bardzo przydatną do wykrycia fake audience).

Kokohash/profil/nazwaprofiludoprzeswietleniakokohash to darmowe narzędzie, które docelowo pełni funkcję wyszukiwarki hashtagów. Wystarczy jeden prosty trik, żeby użyć go do nieco innego celu. Do powyższego adresu URL trzeba dokleić nazwę konta na Instagramie, dzięki czemu dostaniemy stronę z ostatnimi aktywnościami wybranego influencera. Jeśli zauważymy 30, 40, 100 takich samych komentarzy, to powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza – tego typu treści są najczęściej generowane przez boty.

 

Dlaczego musisz zweryfikować influencera?

1. Oszczędzisz sobie czasu. Wcześniej wykryjesz, że influencer korzysta z botów i skupisz się na znalezieniu innej, wartościowej osoby.

2. Zaoszczędzisz sobie nerwów: oszust pozostaje oszustem i będzie za wszelką cenę chciał się wybielić.

3. Nie wyrzucisz pieniędzy agencji/klienta w błoto.

4. Zrealizujesz skuteczniejszą kampanię, która będzie miała realne szanse dotarcia do zdefiniowanych grup docelowych. I wszyscy będą zadowoleni! 😉

Jakakolwiek współpraca z liderem opinii powinna obejmować ścisłą weryfikację jego fanów, bo to właśnie zasięg, wąska grupa docelowa i zaangażowanie są podstawą siły influencer marketingu. Jeśli będziemy podejmować pochopne decyzje o współpracy bez niezbędnego researchu i weryfikacji, nie tylko na wstępnym etapie, ale już po pierwszym kontakcie z influencerem, sami prosimy się o kłopoty.

 

Czy boty pogrążą Instagrama?

Twórcy aplikacji zapierają się, że walczą z botową zarazą, ale jak na razie działania Instagrama nie są zbyt skuteczne, na co zwracają uwagę i przeciw czemu buntują się użytkownicy:

https://www.instagram.com/p/Bm4BKTvB7LG/?taken-by=warszawiakzwarszawy
https://www.instagram.com/p/Bm6UC2dB6K1/?taken-by=warszawiakzwarszawy

Trendy wyszukiwania Google pokazują, że problem jest poważny i ma realny wpływ na zachowania użytkowników tej aplikacji – Instagram w sierpniu po raz pierwszy wyprzedził Facebooka, jeśli chodzi o wyszukiwanie chęci usunięcia konta z sieci społecznościowej.

Na prognozę zmierzchu Instagrama jest jeszcze stanowczo za wcześnie. Marketerom i pracownikom agencji pozostaje wnikliwe weryfikowanie kont i uważne dysponowanie budżetami na influencer marketing.

Influencer marketing: czy warto inwestować w mikroinfluencerów?

Influencer zdaje się być słowem-kluczem w przypadku każdej zaawansowanej strategii content marketingowej. Czy warto inwestować tylko w szerokozasięgowe „grube ryby” czy lepiej skupić się na „płotkach” i dać szansę mikroinfluencerom?

 

Influencer marketing, czyli „przepełniony staw”

Każdy nowy dzień to przynajmniej kilku nowych influencerów. Spełniło się marzenie milenialsów – teraz, żeby zostać celebrytą nie trzeba już być modelką / modelem czy aktorką / aktorem. Atrybuty władzy każdy z nas nosi przy sobie – wystarczy smartfon, który jest wirtualnym oknem rzucającym światło na nasze codzienne życie. Pokazujemy szerokiej publiczności, co jemy, w jakie gry komputerowe gramy, z kim i na co idziemy do kina itp. W tle „zwykłego życia” pierwsze skrzypce gra oczywiście specjalizacja danego influencera (można być gamerem, fit-blogerką, blogerem parentingowym itd.). Na jeszcze dalszym – z pozoru – planie mamy ekspozycję produktową, marketing i wielki marki, które chętnie korzystają z wizerunku internetowych celebrytów.

 

 

„Grube ryby” pożerają najwięcej budżetu

Wynagrodzenie influencerów z górnej półki to często kwoty, które potrafią skonsumować sporą część niejednego budżetu reklamowego. Influencerzy mają własnych agentów, którzy negocjują stawki, prawników, którzy dbają o zapisy umowy. Zdarza się również, że prowizje będziemy musieli także zapłacić obsługującej influencera agencji. Internetowe gwiazdy funkcjonują jako pełnoprawni celebryci i się najzwyczajniej w świecie cenią. Stawką jest oczywiście zasięg w ich kanałach własnych i mediach społecznościowych. Influencerzy chwalą się wiarygodnym lokowaniem produktu i elastycznym podejściem do założeń danej kampanii reklamowej. Pojawia się natomiast pytanie: czy influencer, który brał udział w setkach kampanii reklamowych dla różnych marek i przypomina tak naprawdę słup ogłoszeniowy z logotypami, może wiarygodnie wypaść w jakiejkolwiek kolejnej kampanii?

 

„Grube ryby” vs „płotki” – statystyki „brania”

W raporcie markerly.com analizie poddano 800 tysięcy użytkowników Instagrama. Pod uwagę wzięto profile, które mają przynajmniej 1000 obserwujących. Z analizy 5 milionów zdjęć wynika dość jednoznacznie, że im większy zasięg danego profilu, tym mniejsze zaangażowanie użytkowników:

Źródło: markerly.com

 

Źródło: markerly.com

Analogiczne dane przedstawiono także raportcie influence.co z kwietnia 2017 – najwyższy wskaźnik zaangażowania osiągają profile o zasięgu do 2 tys. obserwujących. Koleracja spadków widoczna na wykresach może być konsekwencją algorytmu Instagrama, który – podobnie jak Facebook – lubi obcinać zasięgi w celu potencjalnej monetyzacji (masz zasięg = masz pieniądze, żeby płacić za sponsorowane posty). Nie jest to oczywiście jedyny powód – influencer, który ma status gwiazdy nie jest w stanie „statystycznie” udźwignąć wszystkich interakcji i budować zaangażowania na takim poziomie, jak mniejsi influencerzy.

 

Kilka wędek zamiast jednej, czyli dywersyfikacja działań

Zamiast inwestować niebotyczne kwoty w liderów opinii, którzy byli „twarzami” wielu marek, warto zastanowić się nad alternatywą Bardziej opłacalne będzie zaangażowanie do współpracy kilku infuencerów, których łączne zasięgi będą tożsame, zbliżone czy nawet niższe od lidera opinii, który „zje” nam cały budżet na działania w blogosferze. Mikrofinluencerzy częściej wchodzą w dialog z fanami, skracają mityczny „dystans” z użytkownikami, a ich kanały stanowią o wiele silniej stargetowaną grupę. W przypadku szerokozasięgowych influencerów rozproszenie targetu jest o wiele większe oraz istnieje ryzyko sztucznego pozyskiwania fanów za pomocą botów.

Musimy się oczywiście liczyć z tym, że im mniejszy infulencer, tym mniejsze ma doświadczenie w pracy z agnecją i markami. Może to na początku wymagać nieco większej niż zwykle „opieki” i kontroli, ale suma summarum, przemyślana inwestycja w „płotki” powinna zwrócić się z nawiązką. Dystrybucja treści na ich kanałach będzie silniej oddziaływać na odbiorców, którzy mają większe zaufanie do mikroinfluencerów. Mniejsi influencerzy chętniej angażują się także w niestandardowe akcje, które po stronie influencera wymagają większego zaangażowania. Wszystkie te argumenty jednoznacznie przemawiają za tym, żeby z usług mikrofinuencerów korzystać dopóki…  nie urosną im zbytnio zasięgi. 🙂

7 przykazań kreatywnej paczki do influencerów

Doświadczenie i obserwacja rynku pokazują, że przy wysyłaniu paczek do liderów opinii, proste rzeczy często nie są oczywiste. Przyjrzyjmy się im bliżej i odkryjmy tajemnicę dobrej przesyłki.

Liderzy opinii, kochani przez fanów i darzeni przez nich zaufaniem – influencerzy – bo o nich mowa, mogą pomóc Ci w pozyskaniu nowych klientów lub przeprowadzeniu udanego product placementu. Ich rekomendacje często są cenniejsze niż niejedna, kosztowna kampania reklamowa i mogą sprawić, że jedne produkty będą zalegały na półkach, a inne będą całkowicie wykupione. Dowiedz się, jak nie stracić pieniędzy i mieć wpływowe osoby po swojej stronie.

 

Reguła wzajemności

Jeśli Ty zrobiłeś coś miłego dla mnie, to ja także zrobię coś miłego dla Ciebie – brzmi prosto, prawda? Wysyłając paczkę, na pewno masz nadzieję, że influencer doceni Twój prezent i opublikuje jego zdjęcie w swoich mediach społecznościowych. Warto się zastanowić, czy prezent naprawdę będzie miły, a nie po prostu… przypadkowy. Niestety to, że ktoś dostanie coś za darmo nie wystarczy, dlatego musisz się postarać! Sprawdź jak zrobić to dobrze w 7 krokach.

7 przykazań dobrej przesyłki

1. Użyteczność – upewnij się, że Twój produkt przyda się influencerowi (no chyba, że jest na tyle gadżeciarski, że zachwyciłby praktycznie każdego). Nawet jeśli jest najlepszy na świecie, ale leży poza zainteresowaniami influencera, to szansa na to, że go pokaże jest znikoma.

2. Personalizacja – staraj się unikać masowego wysyłania identycznych przesyłek. Jeśli Twój produkt może zostać spersonalizowany, to koniecznie dopasuj go do influencera. Im lepiej to zrobisz, tym większy będzie efekt – tu naprawdę warto się postarać. Jeśli nie – nic straconego, dołącz do paczki miłą kartkę i napisz (odręcznie) dlaczego to właśnie on został obdarowany przez Twoją firmę. Nie zapomnij też o podstawach – adresując nie przekręć imienia, nazwiska ani nazwy bloga obdarowywanej osoby, bo może się zniechęcić jeszcze przed otwarciem Twojej paczki.

Poniżej tajemnicza, zamknięta na kłódkę przesyłka, którą otrzymał Maciej Budzich. Aby ją otworzyć musiał zeskanować kod QR, przenoszący do spersonalizowanego filmu na YouTube, dzięki któremu poznał szyfr. Autorem tego ciekawego pomysłu jest Karol Lewandowski, autor książki Busem przez świat: Australia za 8 dolarów. W skrzynce znalazła się właśnie ta książka oraz aborygeński bumerang.

Fot. Maciej Budzich, źródło: www.mediafun.pl/personalizowane-prezenty-zawsze-robia-robote/

3. Fotogeniczność – niech Twoja przesyłka będzie piękna! Instagram to pewnego rodzaju wizytówka dla wielu influencerów. Czy Ty chciałbyś mieć na wizytówce coś nieatrakcyjnego? Piękna przesyłka zwiększa szansę na świetne zdjęcie, które z przyjemnością można wrzucić na Instagrama.

Poniżej przemyślana przesyłka od marki Too Faced, prezentująca nową serię kosmetyków Sweet Peach.

Źródło: Instagram, profil @szusz1313 https://www.instagram.com/p/BPDR3MDFi6S/

4. Okoliczności – sprawdź, co dzieje się w życiu influencera. Może czeka na ważne wydarzenie albo ma urodziny? Nie potrzebujesz dużego budżetu, by zrobić mu wyjątkowy prezent. Zastanawiasz się co napisać na kartce urodzinowej? Sprawdź kolejny przykład.

Poniżej kartka dla Radzki, wysłana przez Kiss Kiss Bijoux– polską markę, tworzącą biżuterię:
„Kochana Radziu! Bardzo się cieszymy, że nasze romantyczne usteczka przypadły Ci do gustu. Widok kisskissa u Ciebie to ogromne wyróżnienie, dlatego z okazji Twoich urodzin wysyłamy Ci mały drobiazg od nas. Mamy nadzieję, że nasz nowy, jesienny wzór przypadnie Ci do gustu tak samo, a może nawet bardziej niż usteczka! Dziękujemy Ci za to, co robisz, za Twoją energię i motywację do działania! Życzymy Ci dużo szczęścia, zdrowia i spełnienia tych najskrytszych marzeń! Pozdrawiamy KISS KISS”

źródło: Snapchat, profil Radzki

Co roku w okolicy września marki prześcigają się w reklamach typu back to school, tylko co zrobić kiedy w Twojej ofercie nie ma… kredek? Firmy kosmetyczne znalazły na to sposób. Marka Clinique stworzyła serię pomadek do ust przypominających kredki. Dodanie do przesyłki kolorowanki podkreśliło jej design i dodało zabawnego charakteru.

źródło: Instagram, profil @alinaroseblog https://www.instagram.com/p/BSiklfRDoiA/

5. Podkreślenie cech produktu – Twój produkt jest naturalny, ekologiczny lub ma ekstrakty roślinne? Podkreśl to, dodając do paczki trochę życia – i to dosłownie! Widok świeżych roślin po otwarciu pudełka na pewno będzie miłym zaskoczeniem. Ale uwaga: Pamiętaj o szybkiej wysyłce kurierem – w innym wypadku efekt może być odwrotny od zamierzonego.

Źródło: Instagram, profil @alinaroseblog https://www.instagram.com/p/BF80RmLvZjU/

Poniżej pachnące lakiery do paznokci marki Polish Flowers. Zestawienie ich z kwiatami, które odzwierciedlają kolory lakierów to prosty, ale świetny pomysł!

Źródło: Instagram, profil @zmalowana, https://www.instagram.com/p/BTUCa2sgfwe/?taken-by=zmalowana

Produkt ma specjalne właściwości albo nadaje się na specjalną okazję? Niech będzie to widać od razu po otwarciu pudełka! Nawilżająca seria kosmetyków Biotherm świetnie prezentuje się na kuleczkach imitujących wodę.

Źródło: Instagram, profil @alinaroseblog www.instagram.com/p/BQnLtktjK6J/?taken-by=alinaroseblog

Kolejny ciekawy przykład to świecąca paczka od Yves Saint Laurent, przy której znajdował się liścik, sugerujący otwarcie jej w ciemności. Efekt świecenia potęgowało lustrzane dno pudełka. Opakowanie podkreśla, że perfumy są wieczorowe i jest spójne z całą kampanią marki, która jest pełna kontrastowego światła i cienia.

Źródło: Instagram, profil @alinaroseblog https://www.instagram.com/p/BJkFdpLgFz4/

Źródło: http://miumag.pl/beauty/black-opium-od-ysl-z-edie-campbell-w-roli-glownej-3441

6. Real time marketing – wygląda na to, że dobra przesyłka, to zaplanowana przesyłka. Mimo wszystko są od tego wyjątki! Jeśli zależy Ci na współpracy z konkretnym influencerem warto śledzić go w social mediach na bieżąco. Może się okazać, że w TYM momencie potrzebuje właśnie TWOJEGO produktu. To sytuacja idealna – chyba wiesz co wtedy zrobić. Świetnie ilustruje to poniższy przykład marki H&M:

„Cześć Julka, słyszeliśmy, że poszukujesz kostiumów kąpielowych ☺ Mamy nadzieję, że coś Ci się spodoba. Ściskamy mocno, Magda, Zuzia, Wojciech <3”

Źródło: Snapchat, profil Maffashion

7. Kreatywna oprawa – finalny krok, równie ważny jak pozostałe. Wyobraź sobie, że dostajesz 20 różnych szarych paczek i kopert, a wśród nich jedna jest kolorowa, ma nietypowy kształt lub opakowanie z ciekawego tworzywa. Którą z nich otworzyłbyś w pierwszej kolejności?

Czy przesyłka z niedrogim żelem pod prysznic może wybić się na tle innych? Może. Przykładem niech będzie tu marka Original Source, która pewnego lata wysłała ogromne (ale lekkie), wysokie paczki do grupy influencerów. Wielu z nich z zaciekawieniem robiło unboxing na żywo, podczas którego z pudełka wyskakiwała pokaźna, dmuchana palma, wraz z informacją o nowych, owocowych żelach pod prysznic

Źródło: Instagram, profil @paniekscelencja https://www.instagram.com/p/rXeYxjDDK7/?taken-by=paniekscelencja

Twój produkt nie wyróżnia się rozmiarem? Postaw na kopertę, która przyciągnie wzrok. Poniżej wyjątkowe zaproszenie na pokaz mody od Moschino. Jego treść została napisana w formie recepty od lekarza (dr Moschino). Oczywiście nie zabrakło też leków – cukierków.

Źródło: Instagram, profil @jemerced https://www.instagram.com/p/BKqrTMjhTGd/?taken-by=jemerced

Nieco inny przykład pochodzi z branży elektronicznej. Jak wysłać myszkę bezprzewodową do blogerek modowych? Na przykład tak, jak zrobiła to firma Logitech, wysyłając myszki w… klatce! Połowa przesyłki może i nie jest zbyt użyteczna, ale na pewno zaskoczyła/rozbawiła niejedną z nich.

Źródło: Instagram, profil @paniekscelencja https://www.instagram.com/p/sAy_UrjDKq/?taken-by=paniekscelencja

Jeśli dobrze dobierzesz influencera do swojego produktu i nie zabraknie Ci kreatywności, to wszyscy będą zadowoleni, a Ty z pewnością stwierdzisz, że współpraca popłaca.

Podsumowując, sprawdź:

Jeśli odpowiedź na wszystkie pytania brzmi tak – gratulacje! Właśnie wysłałeś niepowtarzalny prezent do influencera.

 

Kontakt