Zajrzyj na swoją pocztę, aby poznać szczegóły oferty ;)
Tymczasem, sprawdź nowości na naszym blogu semahead.agency/blog/
Zespół Semahead
Do korzyści posiadania firmowej strony na Facebooku nie trzeba już chyba nikogo przekonywać. Cokolwiek robisz – Twoi klienci prawdopodobnie od dawna tam są. Szkoda więc tracić cenną szansę dotarcia do nich – tym bardziej, że najpopularniejsze medium społecznościowe pozwala nam naprawdę wiele zdziałać (za darmo). Od czego zacząć prowadzenie fanpage’a na Facebooku?
Z tego artykułu dowiesz sie między innymi:
Założenie i prowadzenie fanpage’a marki – z technicznego punktu widzenia – nie wymaga żadnych specjalnych umiejętności. W tym artykule nie będziemy więc tłumaczyć Ci, gdzie kliknąć i którą opcję wybrać. Kreator stron Facebooka jest na tyle intuicyjny, a sam Facebook posiada na tyle dokładny support ze szczegółowymi instrukcjami krok po kroku – że pisanie kolejnego artykułu na ten temat nie miałoby większego sensu.
Dlatego celem tego tekstu jest raczej wskazanie kilku aspektów, które bywają często marginalizowane lub pomijane przy prowadzeniu fanpage’a. Na profilach bardzo wielu marek można zauważyć, że nie “wyciskają” one z opcji Facebooka 100% możliwości dotarcia do swojej grupy docelowej i pomijają wiele elementów firmowej strony, które w znacznym stopniu pomogłyby im (za darmo!) dotrzeć do odbiorców.
Płatna promocja postów oraz reklamy na Facebooku są jak najbardziej wskazane. Z pewnością minęły już czasy bezgranicznej wiary w zasięgi organiczne. Zanim jednak “dopalisz” swoje treści, zrób wszystko, aby jak najwięcej użytkowników pozyskać organicznie – każdym możliwym sposobem. W końcu po co płacić za to, co można mieć za free?
A zatem jak założyć stronę firmową na Facebooku, aby „wycisnąć” maksimum potencjału tego medium? Oto 7 wskazówek, które ułatwią Ci to zadanie!
Strona firmowa na Facebooku powinna być spójna z pozostałymi elementami strategii komunikacyjnej Twojej marki. Nie ma większego sensu zakładania i prowadzenia fanpage’a, jeśli robisz to tylko ze względu na to, że:
a. wszyscy go mają,
b. każdej marce wypada być na Facebooku.
Strona firmowa, na której wyraźnie widać brak pomysłów, wtórność i przypadkowość treści z pewnością nie gra na Twoją korzyść. Dlatego zanim założysz stronę, pomyśl o tym:
Stworzenie precyzyjnych odpowiedzi na te pytania to gwarancja tego, że wystartujesz od razu z dobrej pozycji. A być może nawet w krótkim czasie wyprzedzisz tych, którzy są na Facebooku już od dawna. Informacje te tworzą bowiem elementy składowe Strategii Komunikacyjnej. Nazwa tego dokumentu została celowo zapisana wielkimi literami. Strategia powinna być dla Ciebie jak Biblia. To Twój najważniejszy przewodnik, wyznaczający szlaki wśród zagmatwanych ścieżek krainy zwanej Social Media. Rozpoczynanie prowadzenia fanpage’a firmowego bez przygotowania strategii jest jak podróż samolotem na obcy kontynent – bez mapy, dokumentów, bagażu i telefonu. Zadbaj o to, aby się nie zgubić!
Czy wiesz, że nie każda strona firmowa na Facebooku jest taka sama? Portal stworzył dedykowane szablony stron dla określonych rodzajów działalności biznesowych.
Możesz wybrać szablon dedykowany m.in.:
Poszczególne szablony stron różnią się między sobą m.in rodzajami zakładek (kart) czy przycisków CTA. Niektóre z nich posiadają funkcje dodatkowe, których nie znajdziesz w innych.
Pamiętaj, że niezależnie od wyboru szablonu możesz także decydować o tym, z jakich kart ma składać się Twoja strona, a które nie są Ci potrzebne. Szablony i karty możesz także dowolnie zmieniać i dostosowywać na późniejszych etapach istnienia stron. Dzięki dedykowanym szablonom prowadzenie Facebooka firmowego stanie się łatwiejsze, a strona zyska na przejrzystości.
Chociaż cover photo nazywane jest “zdjęciem w tle” – w istocie jest to element strony, który zdecydowanie znajduje się na pierwszym planie. Cover photo ze względu na swój rozmiar w naturalny sposób przykuwa uwagę i rzuca się w oczy zaraz po wejściu na Twój fanpage. Siłą rzeczy, każdy na niego spojrzy – dlatego szkoda nie wykorzystać takiej okazji na przyciągnięcie uwagi odbiorcy!
Nie traktuj cover photo jako zwykłego tła! Jest ono nie tylko ozdobą, ale przede wszystkim wizytówką Twojej marki na Facebooku. Dlatego – prócz atrakcyjnego zdjęcia (lub kolażu zdjęć), warto umieścić na nim kluczową informację (np. o tym, czym się zajmujesz), motto firmy lub CTA (bezpośrednią zachętę do działania). To także doskonałe miejsce do wyeksponowania bieżącej oferty czy promocji.
Pamiętaj, że cover photo nie powinno być elementem ustalonym raz na zawsze – warto zmieniać je od czasu do czasu, przynajmniej sezonowo.
Pokuś się o nowe zdjęcie w tle zawsze wtedy, gdy masz do przekazania swoim odbiorcom istotny komunikat taki jak np.:
• poszerzenie asortymentu o nowy produkt czy usługę,
Źródło: https://www.facebook.com/paczkomaty
Źródło: https://www.facebook.com/BiedronkaCodziennie
• interesującą akcję promocyjną lub sezonową:
Źródło: https://www.facebook.com/drogeriapigment
Źródło: https://www.facebook.com/IKEApl
• chcesz po prostu “zrobić sezonowy klimat” – np. na Boże Narodzenie lub wakacje.
Źródło: https://www.facebook.com/LoodIsGood
Wiele marek dodaje posty na swoich fanpage’ach w sposób mocno przypadkowy. Co za tym idzie, pojawiają się tam produkty (dużo produktów), słodkie kotki i widoczki z wakacji. A to wszystko w niemniej przypadkowym układzie graficznym i kolorystyce.
Nie pozwól, aby Twoi odbiorcy dostali oczopląsu od nadmiaru kolorów i czcionek. Prowadzenie fanpage’a na Facebooku wymaga odrobiny zmysłu estetycznego 😉. Postaw na spójny Key Visual, najlepiej ograniczony do 1-2 (lub maksymalnie kilku pasujących do siebie) kolorów przewodnich. Uporządkowany i spójny graficznie profil jest przyjemny dla oka (nasz mózg lub to, co uporządkowane) i już na wstępie wydaje się przemyślany i bardziej interesujący.
Spójny Key Visual fundacji Akademia Przyszłości. Źródło: https://www.facebook.com/akademia.przyszlosci/
Tym bardziej, że graficzny porządek (nie mylić z nudą!) jest jak sygnał dla mózgu, że przyswajanie treści nie wiąże się z nadmiernym wysiłkiem, a raczej z przyjemną satysfakcją. Krótko mówiąc – i świadomie i podświadomie – Twój użytkownik doceni spójność i porządek.
Profil prowadzony “z doskoku” nigdy nie przyniesie Ci takich wyników jak ten z regularnymi publikacjami. Zadbaj o to, aby nowe posty pojawiały się przynajmniej raz w tygodniu.
Zależnie od wielkości profilu czy np. różnorodności Twojego asortymentu możesz publikować nawet i codziennie. Ale już kilka postów dziennie prawie na pewno będzie odbierane przez Twoich użytkowników, jako nachalny spam. Tym bardziej, że przy takiej ilości ciężko o zadowalającą jakość. Dobrym pomysłem będzie więc prowadzenie fanpage’a na Facebooku według ustalonego harmonogramu.
Tip: Planuj posty z wyprzedzeniem! Przygotowany z wyprzedzeniem harmonogram na cały miesiąc ułatwi Ci pracę.
Komunikację w mediach społecznościowych warto podzielić na kilka cykli tematycznych. Zależnie od rodzaju Twojej działalności może to być np.:
Pamiętaj jednak, że każdy cykl postów powinien odpowiadać konkretnym celom biznesowym i być skierowany do określonej persony (person). Skąd je wziąć? Wróć do punku pierwszego.
Rada: Brakuje Ci pomysłu na treści? Wykorzystaj to, co już masz! Dowiedz się, czym jest recykling treści i jak stosować go w praktyce! Dzięki recyklingowi prowadzenie fanpage’a na Facebooku stanie się łatwiejsze nawet wówczas, gdy brakuje Ci czasu.
Cokolwiek publikujesz, pamiętaj o tym, że media społecznościowe z założenia są miejscem dialogu (a nie Twojego monologu ;). Dlatego nie blokuj użytkownikom takiej możliwości, kiedy zaobserwujesz jej kiełkujące zalążki. Chodzi tu oczywiście o stałą moderację i odpowiadanie na komentarze użytkowników.
Warto mieć na uwadze, że w obecnych czasach użytkownicy Facebooka coraz mniej chętnie komentują posty. Po pierwsze – na ich wallu pojawia się coraz więcej treści. Miłośnicy intensywnego scrollowania widzą ich dziennie nawet kilka tysięcy! Po drugie, coraz więcej osób ma obiekcje przed wypowiadaniem się na otwartych stronach czy grupach (od razu zapala się lampka: kto ze znajomych to zobaczy?). Zupełnie inne, ożywione dyskusje kwitną natomiast na grupach zamkniętych (prywatnych).
Pokaż więc swoim użytkownikom, że doceniasz fakt, iż zadali Ci pytanie (nawet, jeśli nie do końca jest ono dla Ciebie wygodne!). Nie unikaj odpowiedzi – zachęcaj do dalszej dyskusji! Zapytaj użytkowników o opinię, oznaczając ich imiennie – zazwyczaj sprawia to, że czują się wyróżnieni. Pamiętaj, że nikt nie lubi pisać pierwszego komentarza – od czasu do czasu możesz więc zacząć Ty sam!
Nie pozostawiaj działań na swojej stronie samym sobie! Zaglądaj do Statystyk Facebooka – obecnie jest to już na tyle rozbudowane narzędzie, że na jego podstawie możesz dowiedzieć się naprawdę wiele o skuteczności Twojej komunikacji. Na co warto zwracać uwagę? Przede wszystkim sprawdzaj, które z Twoich postów cieszą się największą popularnością, jeśli chodzi o zasięg i liczbę reakcji. Pod którymi wywiązała się dyskusja a które przeszły bez echa?
Warto zaglądać do statystyk strony firmowej, gdzie sprawdzisz m.in. zasięg i aktywność dla poszczególnych postów/ typów postów.
Warto mieć na uwadze także liczbę kliknięć w posta oraz przejść na stronę z linka, który zamieszczasz w jego treści. W Google Analytics możesz ponadto monitorować ilość transakcji, których źródłem były posty na Facebooku.
Po pewnym czasie prowadzenia analizy z pewnością będziesz mógł wyciągnąć wnioski i dostrzec tendencje dotyczące odbioru Twoich treści. Jeśli Twój profil działa prężnie (np. wrzucasz po kilka postów tygodniowo), tendencje zaobserwujesz już po kilku tygodniach. Jeśli posty publikujesz rzadziej (np. raz w tygodniu), wnioski warto wyciągać mając już perspektywę z kilkumiesięcznych obserwacji.
Nie lubisz analizować, komentować, odpowiadać, publikować, planować? Zostaw prowadzenie fanpage’a na Facebooku pasjonatom-specjalistom, a sam zajmij się ważniejszymi zadaniami w Twojej firmie! Skontaktuj się z nami!
Bardziej intuicyjny układ, uproszczona nawigacja pomiędzy stroną firmową a profilem osobistym, nowe funkcje bezpieczeństwa, a także dedykowany kanał informacyjny – to tylko kilka zmian, które 6 stycznia pojawiły się na Facebooku. Jedną z najbardziej kluczowych nowości jest także usunięcie polubień strony i skupienie się na osobach obserwujących. Co jeszcze w pierwszych dniach 2021 zmienił gigant z Menlo Park?
Początek roku to dla Facebooka najlepsza okazja do wprowadzenia od dawna zapowiadanych zmian. W założeniu mają one ułatwić użytkownikom osiąganie założonych celów biznesowych budowanie trwałej społeczności odbiorców. Co nowego pojawiło się w socialowym gigancie?
Jedna ze zmian, które w dużym stopniu mają ułatwić korzystanie z Facebooka, wiąże się z przeprojektowaniem interfejsu przełączania pomiędzy kontem osobistym a firmowym. Odświeżony został wygląd i sposób działania oraz poprawiona została przejrzystość funkcjonalności. Dzięki temu łatwiejsze będzie przeglądanie takich elementów strony firmowej, jak historia, posty oraz najważniejsze informacje kontaktowe.
Jest to chyba najszerzej omawiana zmiana, którą wprowadza gigant z Menlo Park. W nowym interfejsie zabraknie polubień strony, a nacisk będzie położony na osoby obserwujące.
– Poprzez tę zmianę chcemy uprościć sposób, w jaki ludzie łączą się z ich ulubionymi stronami. W przeciwieństwie do polubień, obserwatorzy strony reprezentują osoby, które mogą otrzymywać aktualizacje ze stron, co pomaga osobom publicznym lepiej określić ich grupy odbiorców – tłumaczy Asad Awan, dyrektor ds. kontaktów publicznych i monetyzacji Facebooka.
Od teraz jeszcze precyzyjniej będzie można zarządzać technicznym aspektem naszej strony na Facebooku. Wprowadzona została możliwość bardziej precyzyjnego przypisywania i zarządzania uprawnieniami administratora, które powiązane będą z faktycznie wykonywanymi obowiązkami.
– Od teraz dla przykładu możesz przyznawać różne poziomy dostępu do zarządzania określonymi zadaniami, w tym statystykami, reklamami, treścią oraz aktywnością i wiadomościami społeczności. Zapewni to również bezpieczeństwo i integralność konta – wyjaśnia Asad Awan.
W pages od teraz pojawią się aktualności, dzięki którym będzie można dołączać do rozmów, śledzić trendy, wchodzić w interakcje oraz angażować użytkowników. W kanale znajdą się także sugestie odnośnie stron, grup oraz popularnych treści.
– Aby rozmowy na stronie były bardziej widoczne dla szerszej publiczności i częściej pojawiały się w kanale aktualności ich obserwatorów, komentarze osób publicznych będą umieszczane na górze sekcji komentarzy. Użytkownicy będą również mogli obserwować strony bezpośrednio z komentarzy i postów z rekomendacjami – tłumaczy dyrektor ds. kontaktów publicznych i monetyzacji Facebooka.
Co jednak ciekawsze gigant z Kalifornii wprowadza nowy format pytań i odpowiedzi. Od teraz każdy właściciel strony będzie mógł zorganizować swoją własną sesję Q&A, która zakończy się automatycznie po 24h. Daje to możliwość zadawania pytań przez użytkowników i nieprzypadkowo nawiązuje do formatu, który należy do jednego z najpopularniejszych na platformie YouTube. Więcej szczegółów: Jak zorganizować sesję pytań i odpowiedzi na swojej stronie?
Facebook po raz kolejny udoskonala na swojej platformie kwestie związane z bezpieczeństwem. Poprawiony został algorytm wykrywający niedozwolone treści (takie jak szerzenie nienawiści, przemoc, spam, treści erotyczne oraz podszywanie się pod inne osoby).
– Ciągle zwiększamy widoczność zweryfikowanej plakietki, aby ułatwić identyfikację postów i komentarzy z autentycznych stron i profili. Komentarz zweryfikowanej strony do publicznego posta innej strony może pojawić się wyżej w sekcji komentarzy i być widoczny w kanale aktualności – mówi Asad Awan.
Socialowy gigant już teraz podkreśla, że to dopiero początek nowości, które pojawią się w 2021 roku. Szczegółowo o wszystkich zmianach można przeczytać przede wszystkim w centrum pomocy.
Tradycyjnie w przypadku zmian pojawia się podstawowe pytanie: jak wpłyną one na nasze codzienne funkcjonowanie w social mediach?
– Zmiana w wyglądzie Facebooka od dawna była wyczekiwana chyba przez wszystkich użytkowników. W końcu jest to już najwyższy czas na odświeżenie interface oraz UX, co zdecydowanie ułatwi korzystanie z największego portalu na świecie. Z punktu widzenia działań płatnych warto tutaj zwrócić uwagę na jeden aspekt: samo obserwowanie strony zamiast dotychczasowego połączenia obserwowania oraz polubień może wymusić zmianę strategii promocji strony (działania contentowe, reklamowe itp.). Oczywiście jesteśmy na to przygotowani. Warto tutaj także podkreślić fakt, że jak większość zmian, ta również może na początku mieć pewne niedoskonałości, które z czasem zostaną naprawione. Trzeba więc na bieżąco obserwować efekty, które się pojawią – tłumaczy Anna-Maria Juraszek, paid social media specialist w Semahead.
Aby w pełni wykorzystać potencjał, który posiada Twoja strona na Facebooku – powierz działania w social mediach specjalistom. Skontaktuj się z nami, a przedstawimy Ci najkorzystniejszą ofertę, dopasowaną do Twoich potrzeb.
/Na podstawie „Introducing the New Pages Experience„/
Grupy na Facebooku pomagają nie tylko budować relację z użytkownikami, ale również wspierać sprzedaż. W tworzenie takiej społeczności trzeba włożyć trochę wysiłku, jednak umiejętne wykreowanie miejsca, w którym chcą i lubią przebywać potencjalni konsumenci, z pewnością się opłaci. Planujesz założyć grupę? Zarządzasz grupą, ale chcesz zwiększyć jej dynamikę? To zatem poradnik dla Ciebie. Z tego artykułu dowiesz się między innymi:
Jeżeli jeszcze grupa nie istnieje, należy poświęcić chwilę na jej założenie. Będąc na stronie głównej serwisu, znajdź w bocznym menu po lewej stronie na dole hasło “Grupy”, następnie kliknij “Utwórz grupę”. Następnie wpisz nazwę grupy i wybierz co najmniej jedną osobę, którą zaprosisz do grupy oraz wybierz ustawienia prywatności. Pamiętaj, że nazwa grupy powinna wskazywać na treści, które można znaleźć wewnątrz niej, zachęcać do dołączania i wpływa na pozycjonowanie grupy w serwisie.
W przypadku ustawień prywatności do wyboru masz opcję publicznej oraz prywatnej grupy (która może być tajna). Wybranie pierwszej opcji sprawi, że wszyscy na Facebooku będą mogli podglądnąć to, co się dzieje w grupie. W drugim przypadku treść postów i komentarzy będzie niewidoczna dla osób spoza grona członków grupy. Warto skłaniać się ku drugiej opcji, która daje większą prywatność użytkownikom, służąc swobodzie wypowiedzi, nie krępując wymieniania się opiniami i zadawania pytań. Ustawienie grupy na prywatną wzbudzi większą ciekawość oraz większe pożądanie zobaczenia niedostępnego contentu, co przełoży się na ilość próśb o dołączenie. Facebook daje możliwość ukrywania grup, co stanowi odpowiednik grup tajnych. W takim przypadku nie tylko nie można zobaczyć, co się dzieje w grupie – nie można jej w ogóle wyszukać. W tym przypadku użytkowników dodaje się do grupy za pośrednictwem wysyłania zaproszeń. Ostatnie rozwiązanie nie jest do końca odpowiednie dla firm, z wyjątkiem sytuacji, kiedy np. firmy chcą skupić wokół grupy uczestników danego szkolenia lub projektu. Jeżeli firma jest już duża i nie kładzie nacisku na pozyskiwanie nowych fanów, może skorzystać opcji utajnienia grupy w celu wyróżnienia danej grupy użytkowników, dając tam dostęp do ekskluzywnych treści czy kodów zniżkowych. W przypadku wybrania tej opcji nie można polegać na rekomendacjach Facebooka i na samodzielnym wyszukiwaniu grupy przez użytkowników. Dla marek optymalnym ustawieniem prywatności jest grupa zamknięta – użytkownicy mają zapewnioną prywatność, mogą zlokalizować grupę. Z kolei moment akceptowania wysłanej prośby wpływa pozytywnie na poczucie przynależności i docenienie treści publikowanych w grupie. Poniżej znajduje się zestawienie trzech opcji prywatności:
Voila, grupa została utworzona! Teraz pora na uzupełnienie wszystkich elementów. W pierwszej kolejności warto zadbać o zdjęcie w tle – jego wymiary to 1640 x 856 pikseli. Zamieszczona grafika powinna być zgodna z Key Visualem Twojej marki i może subtelnie zawierać jej logo – nie ma co ukrywać przed użytkownikami, kto jest właścicielem grupy. Jeżeli nie będziesz nachalnie prowadzić w grupie sprzedaży, a grupa będzie spełniać określone potrzeby użytkowników, nie będą mieć problemu z tego powodu.
Zakładanie grupy można zakończyć na tym etapie, jednak warto poświęcić jeszcze kilka minut na personalizację ustawień. W tym celu klikamy w symbol trzech kropek i przycisk “Więcej”, a następnie – “Edytuj ustawienia grupy”. Pojawią nam się następujące pola:
Tutaj do wyboru mamy kilka rodzajów grup. Jeżeli cel prowadzenia grupy wpisuje się, w którąś z proponowanych opcji, warto ją wybrać. Dzięki temu będziesz mieć dostęp do dodatkowych opcji usprawniających prowadzenie grupy. Typy grup i dodatkowe opcje są w miarę precyzyjnie opisane: 1. Kupno i sprzedaż – umożliwia zamieszczanie ofert sprzedaży. Może być odpowiednia w przypadku sprzedaży np. nieruchomości albo samochodów. Wtedy umożliwiamy użytkownikom zamieszczanie własnych ofert, sporadycznie zamieszczając oferty swojej sprzedaży. Ten typ grupy jest chętnie prowadzony w lokalnych środowiskach. 2. Gry – ten typ może być odpowiedni dla sklepu z elektroniką czy producenta takiego sprzętu, który wokół tematu związanego z gamigniem zgromadzi swoich potencjalnych klientów. 3. Edukacja społecznościowa – ten typ grupy będzie dobrym wyborem np. dla firmy sprzedającej kosmetyki naturalne lub biura podatkowego Pierwsza firma może przygotowywać content pomagający świadomie wybierać produkty czy dbać o skórę. Z kolei biuro rachunkowe może publikować interpretacje nowych przepisów podatkowych czy udostępniać poradniki. 4. Oferty pracy – ten typ grupy nie jest dobrym rozwiązaniem dla firm prowadzących 3-5 rekrutacji rocznie. Będzie to jednak dobry wybór np. dla serwisu z ofertami o pracę. 5. Praca – ten rodzaj grupy pozwala łączyć w jednym miejscu pracowników bez konieczności dodawania do znajomych. Dzięki temu wykluczamy z udziału w osobistych interakcjach współpracowników i skupiamy się na kwestiach związanych z pracą.
Wracając do ustawień grupy: następną sekcją jest opis grupy. Zobaczą go użytkownicy przed odebraniem zaproszenia lub przed wysłaniem prośby o dołączenie do niej, dlatego należy zwięźle i ciekawie opisać, czego dotyczy grupa, co można w niej znaleźć i jakie osoby zrzesza. W przypadku grupy “Promki Acer” opis przedstawia się następująco: A tak w przypadku grupy “Ogrodowe inspiracje””
Następnie przechodzimy do tagów, które dobrze jest uzupełnić, gdyż ułatwiają znalezienie grupy użytkownikom oraz do sekcji aplikacji pozwalającej zarządzać społecznością. Druga z opcji jest obecnie rzadko stosowana.
Kolejna z opcji do wyboru to łączenie grupy z fanpage. Pozwala ona wyświetlać nazwę profilu po prawej stronie wewnątrz grupy oraz znaleźć grupę z pozycji fanpage poprzez zakładkę “Grupy”.
Scrollując niżej, pojawia nam się możliwość wybrania koloru grupy – to ustawienie dedykowane jest użytkownikom mobile. Kolejny element warty ustawienia to odznaki. Są one przyznawane użytkownikom w celu zmotywowania ich do aktywnego udziału w grupie.
W celu uporządkowania tematów poruszanych na grupie możemy nadać tematy postom, które będą zorganizowane w sekcje. Dzięki temu użytkownikom będzie łatwiej poruszać się po grupie.
W kolejnym kroku ustawiamy, kto będzie mieć możliwość akceptowania nowych członków grupy w przypadku, kiedy wyślą prośbę o dołączenie. Ustawienie paru pytań, na które odpowiedzi muszą udzielić użytkownicy, jest dobrą praktyką. Pozwala to z jednej strony zwiększyć obecność użytkowników o wspólnych zainteresowaniach, a z drugiej na wyeliminować spamerów. Kolejny krok, który możemy wykonać, to ustawienie wymogów, na podstawie których będą automatycznie akceptowane prośby o członkostwo. Możemy ustalić:
Dzięki temu proces akceptowania próśb o członkostwo przebiega sprawniej. Oczywiście – administrator ma możliwość sprawdzenia, kto został automatycznie zaakceptowany i ostatnio pojawił się w grupie.
To nie koniec możliwości ustawień. Musimy następnie podjąć decyzję, czy inne fanpage mogą wysyłać prośby o dołączenie do grupy, czy chcemy zostawić w grupie tylko konta osób prywatnych. Z jednej strony wyłączenie możliwości wysyłania próśb o dołączenie przez fanpage pozwala uniknąć dołączania do grupy stron konkurencyjnych firm, ale z drugiej blokuje drogę dołączania do grupy przez profile osób publicznych, np. sportowców czy aktorów.
W kolejnym kroku wybieramy, kto może dodawać posty i czy w przypadku osób niebędących moderatorem ani administratorem, wymagana jest akceptacja przed opublikowaniem posta. Ostatnia z możliwych opcji to ustawianie alertów, które są pomocne przy moderacji szczególnie dużych grup, gdzie wyłapanie danych określeń, np. przekleństw może być problematyczne.
Powyżej została przybliżona kwestia zakładania grupy, jednak na tym i na zaproszeniu osób nie można zakończyć jej prowadzenia. Zakładając grupę, należy posiadać pomysł na jej działalność oraz zadbać o jej rozwój. Konsekwentne stosowanie kilku praktyk pozwoli zatrzymać pozyskanych członków na długo i sprawi, że będą to wartościowi potencjalni klienci.
Na początek kwestia, z którą użytkownicy mają do czynienia, jeszcze zanim staną się członkami grupy, a mianowicie akceptacja próśb o dołączenie połączona z koniecznością odpowiedzi na zadane pytania. Dobre określenie pytań i przywiązanie wagi do udzielanych odpowiedzi przynosi w późniejszym czasie owoce. Dzięki temu możesz zmniejszyć ryzyko dołączania spamerów, którzy wysyłają prośby nałogowo, by następnie zasypywać grupę linkami do stron czy profili. Manualny dobór użytkowników zwiększa również szanse na to, iż zgromadzisz wyselekcjonowaną grupę użytkowników o wspólnych zainteresowaniach, która będzie nieść ze sobą o wiele większą wartość niż zbiór przypadkowych użytkowników. Takie osoby są lepszymi partnerami w dyskusji dla siebie samych oraz z większym prawdopodobieństwem staną się w przyszłości Twoimi klientami.
Ważną rolę odgrywa również regulamin grupy i moderacja. Aby użytkownicy dobrze czuli się w grupie i aby nie poszła ona w złym kierunku (odejście od celu jej istnienia, niespełnianie swojej roli, pojawianie się dużej ilości tematów niepowiązanych z zakładanym tematem, chaos zniechęcający użytkowników do bycia jej częścią), konieczne jest trzymanie na niej porządku. Przygotowanie regulaminu, który zawarty jest w zakładce “Reguły” i wyświetla się przed wysłaniem prośby o dołączenie, da członkom grupy jasne spojrzenie na to, co jest dozwolone, a za co mogą spotkać ich różne konsekwencje. Użytkowników możesz zapytać na etapie dołączania do grupy o to, czy zapoznali się z zasadami i czy będą ich przestrzegać (oprócz okienek z pytaniem widnieją również tzw. reguły). Możesz również zawrzeć w regulaminie punkt mówiący o tym, że będąc w grupie, użytkownicy zobowiązują się do przestrzegania jego zapisów. Egzekwowanie konsekwencji z zachowań niezgodnych z regulaminem uchroni grupę od bałaganu, który często sprawia, że członkowie ją opuszczają. Za naruszanie regulaminu możesz usuwać komentarze, ostrzegać użytkowników, wyciszać lub usuwać z grupy. Dobrze w regulaminie uprzedzić użytkowników o tym, co może ich spotkać za naruszanie zasad. Pamiętaj, iż wraz z rozrastaniem się społeczności, będą wymagane większe nakłady czasu na moderację.
Wymienione kwestie są podstawą funkcjonowania każdej grupy. Kiedy o nie zadbałeś, możesz pomyśleć o wprowadzeniu działań, które zwiększą wartość grupy. Po pierwsze, zapewnij użytkownikom treści, których nie można znaleźć poza grupą – przynajmniej, jeżeli chodzi o Twoje media. Może być to dedykowany post, specjalna transmisja live, e-book czy zorganizowanie promocji tylko dla członków grupy. Takie działania będą dla użytkowników powodem, dla którego warto na bieżąco śledzić grupę – nie będą chcieć ominąć zamieszczanych treści stanowiących wartość dodaną. Nie zapomnij przy tym o zróżnicowaniu formatów publikowanego contentu. Po drugie, zadbaj o to, aby w grupie “się działo” i aby grupa “żyła”. Te, w których członkowie wykazują dużą aktywność, są lepiej pozycjonowane. Zachęcaj użytkowników do rozmów – rozwijaj dyskusje rozpoczynane przez użytkowników oraz sam zadbaj o zadawanie pytań. Oprócz tego zachowaj regularność publikowania treści w grupie, czyli postaraj się, aby nowe treści pojawiały się systematycznie, dzięki czemu użytkownicy nie zapomną o grupie. W zależności od charakteru grupy mogą być to codzienne publikacje lub publikacje ograniczone do paru postów w tygodniu.
Kolejna rzecz, która wpłynie na chęć obecności w grupie, to podkreślanie wyjątkowości użytkowników oraz danie im pierwszeństwa. Co to właściwie znaczy? Może być to poinformowanie członków grupy parę dni przed oficjalnym ogłoszeniu promocji o tym, że będzie miała miejsce czy napisanie im jako pierwszym o organizacji danego wydarzenia. Dzięki temu użytkownicy poczują się wyjątkowo i będą mieć kolejny powód, dla którego warto być w grupie. Dobrą praktyką jest docenienie użytkowników poprzez danie prawa wyboru. Możesz poprosić ich o pomoc w wyborze okładki kolejnego wydania czasopisma lub zapytać o to, co chcieliby, by znalazło się na promocji. Będzie to kolejny sposób, który pozwoli czuć się im ważnym. Samo założenie grupy na Facebooku nie jest trudne i nie trwa długo – długofalowym procesem jest jednak budowanie społeczności. Strategia działania pozwoli Ci rozwinąć grupę, która z efektem kuli śniegowej będzie nabierać coraz większego tempa rozrostu. Bez wątpienia warto zainwestować czas w zbudowanie grupy na Facebooku, uwzględniając ten element jako część działań w mediach społecznościowych. Jeżeli zależy Ci na profesjonalnej strategii działania grupy lub całego profilu marki w social media – czekamy na Twoją wiadomość. Nasi specjaliści pomogą w stworzeniu strategii, która działa, a także poprowadzą profil spełniający cele Twojej marki.
Nie ulega wątpliwościom, że aby sprostać oczekiwaniom współczesnego Klienta i zwiększyć skuteczność działań marketingowych, warto wkroczyć do świata mediów społecznościowych. Istnieje wiele kanałów, które są bardziej i mniej popularne – czy każda marka powinna być obecna w każdym medium?
Z tego artykułu dowiesz się między innymi:
Na początek nieco statystyk. Penetracja social media w Polsce wynosi 50%, co oznacza, że aktywnych użytkowników tych platform jest 19 milionów (Raport Digital 2020: Poland). W mediach społecznościowych Polacy spędzają średnio 2 godziny dziennie, a kanały, które cieszą się wśród nich największą popularnością (pomijając komunikatory), to:
Jak widać, Internauci nie próżnują i wykazują sporą aktywność na naprawdę wielu platformach. Nie oznacza to jednak, że Twoja firma musi mieć konto we wszystkich serwisach. W jakich zatem powinna być aktywna?
Aby podjąć trafną decyzję, pod uwagę należy wziąć choćby demografię klientów oraz użytkowników portali – w niektórych kanałach przeważają przedstawiciele danej płci czy określone grupy wiekowe. Innymi słowy – musisz upewnić się, czy akurat Twoja grupa docelowa (lub jej istotna część) z danego medium w ogóle korzysta.
Drugim kryterium jest specyfika danych kanałów społecznościowych. Każdy z nich oferuje bowiem różne możliwości publikacji treści, a one same mają odmienny charakter. Z tego względu tworzony content musi być dostosowany do charakteru platform i oczekiwań użytkowników. Nie każda jednak firma może na wysokim poziomie wpasować się do każdego kanału social media – nie tylko z powodów finansowych.
Poniżej przedstawiamy krótkie informacje na temat najpopularniejszych kanałów social media. Na ich podstawie można wybrać serwisy najbardziej dostosowane do marki, zwiększając szanse na prowadzenie efektywnych działań. Jest to szczególnie pomocne dla mniejszych firm, wkraczających dopiero do świata social media.
Na pierwszy ogień – Facebook. Jak podaje NapoleonCat, serwis pozwala docierać do 53% kobiet i 47% mężczyzn w Polsce. Największą grupę stanowią osoby między 25 a 34 r.ż. (26,8%), nieco mniej, bo 21,3% osoby w wieku 18-24 i 35-4.4 lat. Posiadając produkty czy usługi dedykowane do osób w tym wieku, masz szanse na dotarcie do sporej ilości osób.
Nieco młodsze i starsze osoby także mają konta w serwisie, więc w przypadku kierowania komunikacji do tych grup, nie warto rezygnować z bycia na Facebooku. Co więcej, w przypadku starszych osób ten serwis jest zazwyczaj jedynym medium społecznościowym, z którego korzystają. Warto wykorzystać więc możliwość dotarcia do osób z pokolenia X i Baby Boomers poprzez Facebooka, nie ograniczając się tylko do form ALT.
Internauci korzystają z Facebooka, aby utrzymywać kontakt z rodziną i znajomymi. Jak wskazuje HubsSpot, blisko połowa użytkowników poszukuje na portalu także informacji i newsów. Warto wykorzysta ten fakt, publikując content typu hub oraz dzieląc się nowinkami – czy to branżowymi, czy związanymi ze swoja ofertą.
Facebook jest kanałem, który można doskonale zaadaptować do każdego biznesu. Publikacja linków do bloga firmowego, zamieszczanie katalogu sklepu, transmisje live, prowadzenie grup czy postowanie zdjęć i video… możliwości dla marki w tym medium są ogromne, a ich skuteczność – potwierdzona wieloma case studies. Istotne wsparcie sprzedaży i precyzyjne możliwości targetowania reklam sprawiają, że wiele marek wykorzystuje w swojej strategii platformę Zuckerberga.
Przykładem firmy, która sprawnie zarządza swoim profilem na Facebooku jest Predator – marka produkująca sprzęt dla graczy. Na fanpage znajdziemy posty angażujące, materiały video, cross postowanie w ramach own media, posty promujące dane produkty czy konkursy.
Nieco inne możliwości stwarza Instagram, w którym pierwsze skrzypce grają zdjęcia oraz video. Tutaj dysproporcja między płciami jest większa, ponieważ kobiety stanowią 58,7% użytkowników, a mężczyźni – 41,3%. Dodatkowo mamy tutaj młodszą społeczność niż w przypadku Facebooka, gdyż tworzy ją większy odsetek osób w wieku 13-17 lat i sporo mniejszy odsetek osób od 35 lat. Wejście na Instagram warto więc rozważyć, jeżeli nasze produkty kierujemy głównie do osób w wieku 18-34 lat, ponieważ jest to najmocniejsza grupa wiekowa na portalu.
Demografia użytkowników to nie wszystko. Duże znaczenie ma profil działalności firmy oraz to, co będziemy prezentować w postach. Instagram to „granie” estetyką. Na tej platformie najlepiej odnajdą się firmy produkujące lub sprzedające odzież, kosmetyki, produkty do aranżacji wnętrz czy biżuterię. Zdjęcia przygotowanych posiłków przez restaurację czy wykonanego makijażu przez make-up artist również przyciągną uwagę odbiorców.
Nie dla wszystkich firm jednak Instagram będzie tak dobrym miejscem. Na przykład biuro rachunkowe, agent nieruchomości czy kancelaria prawna nie będą mieć możliwości wyprodukowania tak zachęcającego contentu. Z tego powodu takie firmy powinny swoje siły skupić na innych kanałach, jak Linkedin czy Twitter.
eButik.pl i DeeZee są jednymi z wielu profili, które świetnie odnajdują się na Instagramie. Zdjęcia utrzymane w podobnym stylu, przedstawianie produktów w atrakcyjnej formie na modelkach w naturalnym otoczeniu, utrzymanie estetyki i wchodzenie w interakcje z użytkownikami są w dużej mierze praktykami Insta-friendly.
LinkedIn to platforma służącą nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji B2B, pozwalająca budować wizerunek eksperta. W tym serwisie istnieje świetne pole do dzielenia się wiedzą i pokazywania firmy od profesjonalnej strony. Jeżeli chodzi o użytkowników, to największą grupę stanowią osoby w wieku od 25 do 34 lat. Jednak tutaj warto zatrzymać się na chwilę, ponieważ społeczność Linkedina nie jest typową społecznością, gdyż na pierwszy plan wychodzi praca.
Jak podaje sam serwis, największą grupę użytkowników stanowią osoby zajmujące stanowiska seniorskie oraz osoby decyzyjne. Jeżeli chodzi o branże, w których pracują użytkownicy Linkedina, to prym wiedzie branża IT, sektor medyczny oraz branża budowlana. Przed wkroczeniem na Linkedin, warto mieć na uwadze możliwości dotarcia do danych grup zawodowych. O ile łatwiej będzie zrekrutować Office Managera, o tyle trudniej kasjera – sprzedawcę.
Obecność na LinkedInie służy nawiązywaniu kontaktów biznesowych, prezentowaniu działań CSR-owych czy prowadzeniu działań employer brandingowych. Co więcej, wspomniana platforma bezpośrednio wspomaga procesy rekrutacyjne. Dzielenie się wiedzą w postaci case study, publikacja artykułów, infografik czy linków do bloga są jak najbardziej pożądane.
Na Linkedinie miejsce znajdzie sobie każda marka, której zależy na dotarciu do innych firm, a także na bezpośrednim dotarciu do top managementu, kadry zarządzającej wysokiego i niższego szczebla oraz do przedstawicieli niszowych zawodów.
Profil Acer Polska jest przykładem dopasowania contentu do kanału. Producent elektroniki zamieszcza na profilu informacje związane z prowadzonymi projektami, linkuje do wywiadów czy artykułów z udziałem swoich ekspertów.
Kolejny popularny kanał to Twitter z ponad 2 milionami użytkowników z Polski. Największa grupa użytkowników to osoby w wieku 25-44 lat, które poszukują najświeższych wiadomości. Ograniczona liczba znaków sprawia, że twitty muszą być zwięzłe i konkretne. Domeną Twittera jest bycie “tu i teraz” i krótka żywotność treści, dlatego cenione jest bycie na bieżąco z tym, co dzieje się na świecie i tym samym na portalu.
Jak podaje Sotrender, największymi profilami w Polsce są profile informacyjne, sportowców i polityków, co dobrze oddaje charakter tego portalu. Obecność na Twitterze pozwala utrzymywać relację z dziennikarzami i innymi firmami, a także śledzić trendy.
Twitter będzie odpowiedni dla marek, które mogą regularnie twittować o treściach z największym potencjałem, jak aktualizacje z życia firmy, artykuły z bloga firmowego czy informacje o kamieniach milowych z prowadzonych projektów.
L’Oréal Polska nie jest profilem sportowca, polityka czy serwisu informacyjnego, a marki kosmetycznej. Mimo tego publikacja twittów związanych z funkcjonowaniem firmy, podejmowanymi inicjatywami i publikacja innych informacji związanych z działalnością marki, pozwala wpisać się w charakter Twittera.
Pinterest to kanał, który na pierwszy rzut oka wydaje się być podobny do Instagrama. Tu także główną rolę odgrywają zdjęcia, jednak kluczowe jest nie tyle udostępnianie, co organizowanie w grupy tematyczne, tzw. tablice. Jeżeli chodzi o użytkowników, to spośród niespełna 3 milionów Polaków, 67% stanowią panie. Najliczniejszą grupą są użytkowniczki w wieku 40-54 lat.
Podczas gdy Instagram skupia się na udostępnianiu własnych zdjęć i byciu na bieżąco z fotografiami znajomych, Pinterest skupia się na ich odkrywaniu i inspirowaniu się. Dla użytkowników na Pintereście nie tylko liczą się aspekty wizualne – wymagają oni tutorialów, instrukcji czy większego opisu, jak mogą sami skorzystać z danego rozwiązania.
Jakie treści będą najlepsze do publikacji na Pintereście? Instrukcje i tipy, grafiki w formie inspiracji oraz zdjęcia nieprzedstawiające twarzy. Strzałem w dziesiątkę mogą okazać się działania biura podróży ukazujące ciekawe i ładne destynacje, firmy finansowej przedstawiającej sposoby na zarządzanie budżetem, firmy odzieżowej zamieszczającej outfity czy siłowni prezentującej zestawy ćwiczeń.
Skrzydła rozwoju to marka Katarzyny Antonik-Heller, która działa w obszarze rozwoju osobistego. Na Pintereście publikuje atrakcyjne wizualnie grafiki, które zawierają dużą dawkę inspiracji i wiedzy.
Drugim profilem, który łączy zarówno aspekt ładnej oprawy zdjęciowej, jak i przekazywania informacji, jest profil austriackiego bloga Delight Fuel. Na wspomnianym profilu zamieszczane są atrakcyjne fotografie wypieków połączone z listą produktów. Każdy pin posiada odnośnik do strony internetowej, gdzie znajduje się cały przepis.
Jak wiadomo, na YouTube zamieszczany jest wyłącznie content w formie filmów (z wyjątkiem karty „Społeczność” stanowiącej jednak jedynie dodatek). Użytkownicy YouTube to 67% wszystkich polskich internautów, największą grupę stanowią osoby w wieku 15-34 lat.
Serwis YouTube stał się wyszukiwarką podobną do Google. Internauci poszukują tam treści zarówno edukacyjnych, jak i stricte rozrywkowych. Co prezentować na YouTube jako marka? Wszystko zależy od rodzaju prowadzonej działalności.
Mogą to być filmy ukazujące obsługę produktu, teasery produktów przed ich premierą, recenzje, testy czy poradniki – to rzecz jasna tylko niektóre z formatów. Nie można zapomnieć jednak o wysokim progu wejścia, który odróżnia ten kanał od pozostałych, ponieważ obecność na YouTube wiąże się wyłącznie z produkcją video i to wysokiej jakości, co z kolei generuje niemałe koszty.
Spośród wszystkich marek na YouTube, na uwagę zasługuje z całą pewnością kanał Castoramy. Przydatne poradniki z wykorzystaniem produktów z oferty wzbudzają duże zainteresowanie internautów – można przekonać się o tym na podstawie ilości subskrybentów i wyświetleń filmów.
Kanał, który wyróżnia się na tle innych młodą społecznością, to zdobywający coraz większą popularność Tik Tok. Jak podaje raport GetHero “Kim są polscy użytkownicy TikTok? Edycja II”, z serwisu w największym stopniu korzystają osoby w wieku 14-15 lat (37%), a osoby w wieku 9-13 lat stanowią aż 25,6% użytkowników.
Warto wspomnieć o kategoriach produktów, które są kupowane przez młodych użytkowników. Jak podaje raport Open Mobi pt. ”Użytkownik TikToka w Polsce”, tiktokerzy samodzielnie zakupują ubrania, słodycze i napoje, kosmetyki, gry, książki i gazety. Jeśli działasz w tej branży, a Twoją grupą docelową są osoby urodzone w 2. Połowie lat 90. lub później – rozważ obecność w tym kanale.
Tik Tok pozwala zamieszczać krótkie filmiki połączone z muzyką. Na portalu znajdziemy najwięcej challenge’y, dubbingów, układów tanecznych oraz pranków. Jeżeli jako marka możesz podjąć współpracę z osobą, która poprowadzi firmowy profil i wpasuje się w tiktokowy rytm, warto spróbować wkroczyć do świata Tik Toka. Na profilu pojawić się powinny tik-toki z użyciem produktu marki lub tik-toki nawiązujące go działalności marki. Jeżeli jednak nie chcesz zakładać konta firmowego na Tik Toku, pozostają działania z influencerami oraz reklamy.
Jedne z marek, które znalazły dla siebie miejsce na tym portalu, to Hangar 646 oraz Tymbark. Pierwsza z nich jest siecią parków trampolin i publikuje różne tik toki z wykorzystaniem trampolin i innych urządzeń z wnętrza obiektu. Tymbark z kolei oddał swój profil w ręce młodzieżowych influencerów, publikując wyzwania i tik toki wpisujące się w trendy.
Bezpośrednia interakcja z Klientami, precyzyjne dotarcie do potencjalnych Klientów i pozyskiwanie insightu na temat odbiorców sprawiają, że w mediach społecznościowych drzemie bardzo duży potencjał. Jeżeli zastanawiasz się, czy Twoja marka powinna prowadzić działania na każdym z kanałów, to zwróć uwagę na demografię ich użytkowników i specyfikę kanałów.
Wybranie tych portali, w których znajdują się Twoi klienci i które dają najlepsze możliwości prezentowania swojej działalności, pozwoli zmaksymalizować szanse na powodzenie działań marketingowych. Jeżeli Twoja marka nie posiada jeszcze konta w social media, to rozsądniejszym rozwiązaniem jest wybranie 1-2 kanałów i oparcie się na solidnej strategii niż rozproszenie działań na kilka kanałów social media i prowadzenie ich ad hoc.
Potrzebujesz pomocy w wystartowaniu lub prowadzeniu swojego kanału w social mediach? Jesteśmy od tego ekspertami! Zgłoś się do nas!
„Facebookowy inkubator” dla młodych przedsiębiorców, rosnące znaczenie i rola platform streamingowych, współpraca z nano-influencerami… Jakie jeszcze drogowskazy wyznaczają rozwój mediów społecznościowych?
O czym przeczytasz w artykule?
Nadchodzi ważna dekada dla mediów społecznościowych. Do głosu zaczyna dochodzić pokolenie, które nie zna świata bez internetu. Wszelkiej maści specjaliści od marketingu i reklamy próbują rozgryźć klucz działania Millenialsów i Pokolenia Z. Chętniej słuchają playlist na Spotify, czy podcastów? Są zaangażowani w nadchodzące wybory prezydenckie, czy trzymają się od tego z daleka?
Pytania się piętrzą, a na odpowiedzi przyjdzie nam jeszcze chwile poczekać. Oba pokolenia, a zwłaszcza Zetki, to w końcu dopiero kształtujący się użytkownicy, a wpływ na ich poruszanie się po sieci ma wiele czynników. Jednak jedno jest pewne – tak samo, jak zmieniają się pokolenia, tak samo powinny zmieniać się media społecznościowe. W jakim kierunku mogą podążyć zmiany?
Naprzeciwko oczekiwaniom młodzieży i zmieniającego się świata planuje wyjść Mark Zuckerberg. Miliarder zapowiada oddanie głosu młodszemu pokoleniu. Jego platforma ma otworzyć się na 20-letnich przedsiębiorców, ułatwiając im wejście na rynek.
Misją szefa Facebooka jest także wspieranie edukacji, zwłaszcza naukowców tworzących leki na dziecięce choroby oraz studentów. Ile z tych obietnic rzeczywiście okaże się prawdą i w jaki sposób zamierza to zrobić – to zweryfikuje czas. Na razie sceptycznie można także nastawiać się na zapewnienia Zucka co do oddania większej swobody oraz darmowych rozwiązań w ręce początkujących biznesów.
Najbardziej namacalną zmianą dla użytkowników Facebooka może się okazać lifting layoutu. Desktopowa wersja będzie przypominać mobilną – z większymi ikonami, jeszcze szybszym dostępem do grup, Marketplace i Facebook Watch. Nie bez powodu.
Markowi marzy się nie tylko społeczność, która wokół ważnych problemów będzie gromadzić się w grupach, ale przede wszystkim zostanie w obrębie jego portalu również po to, żeby dokonywać zakupów i oglądać swoich ulubionych twórców. Na ile jego marzenia staną się jawą? Jego konkurencja nie zawsze może się pochwalić tak imponującą liczbą użytkowników (2,5 miliarda aktywnych użytkowników miesięcznie), ale za to nieczęsto ma lepszą reputację.
https://www.youtube.com/watch?v=B0uYOOTz6kk&feature=youtu.be
Przyszłość mediów społecznościowych to również większy nacisk na prywatność oraz ochronę danych, a na tym polu Facebook (jak doskonale wiemy) zawodził. Zuckerberg zdaje sobie jednak sprawę z poszukiwania bliższych relacji przez użytkowników jego portalu. Nowością w funkcjonalności Facebooka ma być możliwość szybkiego przełączania preferencji widoczności postów w feedzie – będziemy mieli możliwość zdecydowania, czy chcemy widzieć aktualizacje firm, znajomych, czy ulubionych stron.
Facebook przyszłość widzi w VR. Świadczyć o tym może chociażby projekt Horizon, który ma być „Facebookiem w wirtualnej rzeczywistości”. Czyli innymi słowy – Second Life w kasku do VR. Jest to projekt karkołomny co najmniej z kilku powodów. Pierwszym problemem jest cena samego zestawu. Ponad 2000 zł to wciąż sporo dla przeciętnego Kowalskiego.
Na korzyść Horizon nie przemawia również sam świat gry. Grafika przywołująca skojarzenia z tytułami przyjaznymi dla najmłodszych, nijakie avatary graczy zlewające się ze sobą, czy w końcu zapowiedziane do tej pory możliwości rozgrywki, które nie różnią się niczym od najprostszych tytułów na VR.
Na korzyść Horizon mogłaby przemawiać jego innowacyjność. Mogłaby, gdyby Horizon nie miał konkurencji. Popularna społeczna platforma w świecie VR to nie fikcja rodem z „Black Mirror”. To rzeczywistość, która stała się ciałem dzięki Grahamowi Gaylorowi i Jessiemu Joudreyowi, którzy powołali w 2017 roku do życia VRChat.
Jest to darmowa platforma multiplayer, która pozwala na spotkania w wirtualnych światach. Nie jest pierwszym tego typu projektem, ale jest z pewnością najbardziej udanym. Stoją za tym duże możliwości kastomizacji oraz interakcji między graczami, a także ogromny potencjał viralowy.
I to właśnie w stronę tej aplikacji warto zwrócić uwagę, patrząc na przyszłość wirtualnej rzeczywistości i jej wpływu na media społecznościowe.kfc Jak duży będzie to wpływ i czy VRChat nie podzieli historii upadku Second Life, o tym przekonamy się zapewne w przeciągu kilku lat. Jednak same możliwości, które daje marketerom świat wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, stają się coraz większe.
Jedną z głównych kwestii poruszanych przez sceptyków mediów społecznościowych jest ich wpływ na człowieka i jego relacje. Miejsce, które miało zbliżać do siebie ludzi, potrafi ich od siebie oddalać.
Truizm? Być może, ale coraz lepiej zdajemy sobie z tego sprawę. W cenie są relacje w czasie rzeczywistym. Stąd popularność Twitcha, który z platformy do streamingu gier rozrósł się do miejsca, w którym różnego rodzaju twórcy mogą wchodzić w interakcję ze swoimi fanami na żywo (nie jest to z pewnością jedyny powód jego sukcesu, jednak nie można go zbagatelizować).
Większość demografii Twitcha stanowią mężczyźni między 18 a 34 rokiem życia (średnio 21 lat), a przeciętny czas spędzony na oglądaniu streamów to ponad półtorej godziny dziennie (dla porównania – średni czas spędzany na Facebooku to nieco ponad pół godziny, a na Instagramie poniżej pół godziny dziennie).
Twitch to ponad 9 milionów kanałów i 15 milionów użytkowników każdego dnia. A liczba ta nieustannie rośnie. Podobnie jak liczba streamów, które nie są poświęcone grom komputerowym. Jest to niezwykle przyjazny grunt dla influencerów – ponad 80% użytkowników Twitcha uważa zawieranie przez streamerów współpracy za coś normalnego. Markami spoza świata gier, które wykorzystują potencjał Twitcha do celów reklamowych, są m.in. KFC, Old Spice, czy Duracell.
https://www.youtube.com/watch?v=btVevHoYm6g&feature=youtu.be
https://www.youtube.com/watch?v=Pg_zPAy6zho&feature=youtu.be
Swój początek w środowisku graczy miał również Discord. To aplikacja, która działa podobnie do forum. Użytkownicy dołączają do serwera, w których mogą uczestniczyć w czatach tekstowych lub głosowych.
Na starcie Discord służył jako alternatywa dla Skype’a i TeamSpeaka dla graczy, którzy chcieli w trakcie rozgrywki porozumiewać się ze sobą. Obecnie ma ponad 130 milionów zarejestrowanych użytkowników, którzy zrzeszają się w serwerach o najróżniejszej tematyce – od anime i memy, poprzez grupy projektowe, na polityce, czy tematach społecznych kończąc. To świetne miejsce dla marek do budowania zaangażowanych oraz oddanych społeczności.
Nie zapowiada się, żeby pod ostrzałem Twitcha, Discorda, czy innych wschodzących platform, obecni giganci mieli odchodzić w zapomnienie. Ich pozycja wydaje się nie do ruszenia, nie oznacza to jednak, że zamierzają osiąść na laurach. Nie tylko wspomniany wcześniej Facebook uzbraja się na nadchodzącą dekadę w nowe rozwiązania.
W ubiegłym roku YouTube wprowadził możliwość tworzenia postów przez twórców z co najmniej 1000 subskrypcji. Pozwala to na zupełnie nowy, bliższy rodzaj interakcji, a twórca ma możliwość bycia ze swoimi widzami na bieżąco, nie musząc opuszczać YouTube na rzecz innych platform. Posty wyświetlają się na stronie głównej, w tym także aktualizacje kanałów, które mogą znajdować się w kręgu zainteresowań widza.
W 2018 Instagram świętował miliard użytkowników wprowadzeniem swojego kanału wideo – IGTV. Potrzebę stworzenia specjalnego miejsca wyłącznie dla twórców wideo tłumaczył prognozami swoich analityków. Według nich w przeciągu kilku lat wideo ma generować 80% ruchu w internecie. Niewykluczone, że tak się właśnie stanie. Jednak jaki będzie w tym udział IGTV, czy chociażby Facebook Watch, pozostaje kwestią sporną.
Facebook twierdzi, że 140 milionów użytkowników spędza przynajmniej minutę dziennie w Watch. Nie zdradza jednak, czy jest to czas spędzony na oglądaniu jednego materiału, czy może użytkownik przewija stronę, nie zwracając większej uwagi na wyświetlane treści.
Giganci zdają sobie sprawę również z rosnącej popularności live streamów. Jeśli w przyszłości 80% ruchu w internecie będzie generowane przez wideo, nie ulega wątpliwości, że swój niebagatelny udział w tym będą miały właśnie relacje na żywo. Ponad połowa młodych odbiorców ogląda relacje żywo i oczekuje, że ich ulubione marki, czy twórcy będą z nimi w ciągłym kontakcie w czasie rzeczywistym.
Obecnie większość dużych mediów społecznościowych umożliwia prowadzenie live streamów (czy to w formie „Stories”, czy relacji na żywo), a reklamodawcy coraz chętniej korzystają z tej możliwości. Według badań, 35% reklamodawców chętnie po nie sięga, a wszystko wskazuje na to, że liczba ta będzie tylko rosnąć.
Niektóre statystyki wskazują, że 80% internautów woli oglądać relacje na żywo niż konsumować treści blogowe. Co więcej, badania wskazują na to, że widzowie streamu z festiwalu czy eventu branżowego, chętniej kupują bilety na przyszłe wydarzenia.
Trudno mówić o współczesnym marketingu, nie wspominając o influencerach. Jednak przyszłość to nie tylko Kim Kardashian, Justin Bieber albo Anna Lewandowska. Nadchodzące lata mogą okazać się erą nano-influencerów.
Są to blogerzy, youtuberzy oraz twórcy, którzy mają stosunkowo niewielką ilość obserwujących (od 1000 do 10 000 tys.), jednak ich siła nie leży w liczbach, a w jakości. Są czynnie zaangażowani w kontakt ze swoim gronem odbiorców, z którymi są w bliskich, bardzo ludzkich relacjach. Postrzegani są w mniejszym stopniu jako specjaliści, czy celebryci, a bardziej jako „sympatyczni ludzie z sąsiedztwa”. Co więcej, w sporym stopniu nimi są!
Wśród ich fanów, znajduje się często spora grupa znajomych, przyjaciół oraz rodziny. Kampanie z udziałem nano-influencerów są postrzegane jako bardziej szczere i osiągają wyższy poziom zaangażowania przy niższych kosztach.
Wydawać by się mogło, że na tego rodzaju współpracę decydują się głównie małe, czy średnie marki. Jednak jak pokazuje przykład Dunkin’ Donuts, jednej z największych sieci kawiarni w USA, nano-influencerzy to przede wszystkim dobra inwestycja w wizerunek. Marka w ramach rebrandingu na przełomie 2018 i 2019 roku współpracowała z instagramowymi influencerami posiadającymi zarówno nieco ponad 3000, jak i 50 000 tys. obserwujących. Zaangażowanie w postach nano-influencerów osiągnęło wynik na poziomie od 9% do 26% i ogólnie przychylniejsze reakcje. Dla porównania, zaangażowanie pod zdjęciem Instagramerki z 55 tys. obserwujących sięgnęło poziomu nieco ponad 1%.
Czynników kształtujących media społecznościowe bezsprzecznie jest i będzie dużo więcej. Jednak wiele z nich będzie łączyć próba powrotu do bardziej intymnych i prawdziwych międzyludzkich relacji. Być może utoruje to drogę nowym, bardziej nastawionym na konkretne zagadnienia platformom. Czy będą to zmiany na lepsze czy gorsze – pokaże czas.
Jeżeli chcesz zarabiać i zyskiwać przychylność swoich potencjalnych klientów dzięki mediom społecznościowym – skontaktuj się z nami!
Dostałeś polecenie, aby wykonać audyt mediów społecznościowych? Nie wiesz jak się za to zabrać, aby nie tylko nie popełnić błędu, ale przeprowadzić go skutecznie? Zastanawiasz się jak taki audyt powinien przebiegać i co koniecznie musi zawierać? Jeżeli tak, to właśnie ten wpis jest dla Ciebie! Dowiesz się z niego w jaki sposób podchodzimy do tego rodzaju audytów w Semahead, z jakich korzystamy narzędzi i na co warto zwrócić uwagę.
W podręcznikowej sytuacji powinieneś zacząć od zapoznania się ze strategią marki i jej komunikacji. Media społecznościowe są tylko jednym z wielu kanałów, za pomocą których Twoja firma kontaktuje się z klientami i otoczeniem. Nie są państwem w państwie, a co najwyżej, używając podobnej nomenklatury – województwem. Mogą być największym, ponieważ social media dla wielu firm są dziś najważniejszym kanałem komunikacji.
Przed audytem:
Teraz wróćmy na ziemię. Mało która marka ma aktualizowane strategie marki i komunikacji, a deadline Twojego audytu zbliża się z każda sekundą. Dlatego przejdźmy do konkretów.
Żeby móc przeprowadzić audyt, trzeba mieć w ogóle co audytować. Jeśli Twoja strona na Facebooku ma mniej niż 1 000 fanów, jeśli nie prowadzisz profili w innych kanałach społecznościowych, to szkoda czasu na głębokie analizy. Dogłębność analiz powinna być skorelowana z wielkością Twoich profili i wydawanych przez Ciebie budżetów. Przykładowo: jeśli posiadasz stronę, która ma 100 tys. fanów i wydajesz co miesiąc 20 000 zł na kampanie płatne na pewno masz co analizować, i to nawet przez parę dni. Jeśli Twoja strona na Facebooku ma 300 fanów i wydajesz 150 zł miesięcznie – poświęć na audyt max. godzinę lub dwie.
Skąd mam to wiedzieć? Porozmawiaj ze swoim zleceniodawcą. Poproś go o wszelkie dokumenty, które określają cele, stawiane przed mediami społecznościowymi. Skorzystaj ze swojego doświadczenia i zderz to, co otrzymałeś z tym, co uważasz, że powinno być celem w przypadku danego biznesu i kanału.
Przykład narzędzia i jego wykorzystanie: Google Analytics wraz z zapiętymi celami typu dodanie do koszyka i finalizacja zamówienia => sprawdź, jaki procent wszystkich sesji, dodań do koszyka i zamówień pochodzi z poszczególnych kanałów społecznościowych, oceń jakość ruchu kanałów społecznościowych na tle kanałów niespołecznościowych (niestety w przypadku braku odpowiednich parametrów URL szczegółowa analiza ruchu z kanałów społecznościowych może być niemożliwa).
Przykładowe wskaźniki:
Skąd mam to wiedzieć? Zestaw dane, dotyczące Twoich odbiorców w poszczególnych kanałach społecznościowych z tymi, które masz z innych źródeł (np. z Google Analytics, CRM-a bądź ankietowego badania klientów).
Przykład narzędzia i jego wykorzystanie: Google Analytics x Facebook Page Insights i zakładka Osoby => sprawdź w Google Analytics, jaką płeć mają osoby, najczęściej składające zamówienie i porównaj ją z płcią osób, które lubią Twoją stronę na Facebooku, wyświetlają ją i angażują się w Twoje treści.
Przykładowe wskaźniki:
Skąd mam to wiedzieć? To najbardziej manualna cześć audytu, co oczywiście nie oznacza, że nie możesz w sprytny sposób wykorzystać do niej narzędzi. Musisz jednak sam ocenić i opisać styl komunikacji poprzez poszczególne kanały społecznościowe. Bardzo pomocne są tutaj odniesienia do konkurencji – styl jest bardziej formalny czy nieformalny niż u niej? W porównaniu z konkurencją częściej czy rzadziej wykosztujesz argumenty racjonalne?
Przykład narzędzia i jego wykorzystanie: Brand24 => zawęź wyniki do tych pochodzących tylko z Facebooka lub Instagrama oraz tylko tych autorstwa Twojej marki, a następnie przeanalizuj, z jakimi słowami kluczowymi najczęściej występowała nazwa Twojej marki w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Poniżej przykład słów występujących z nazwą naszej agencji Semahead:
Skąd mam to wiedzieć? Podobnie jak w przypadku komunikacji – przed Tobą ręczna robota. Bez znajomości zasad języka polskiego i podstaw projektowania graficznego ani rusz. Musisz ocenić poprawność językową i atrakcyjność wizualną grafik, ich zgodność z brandbookiem itp. Na Facebooku możesz dziś stworzyć kilkadziesiąt formatów postów – ile z nich wykorzystuje Twoja marka? Czy formaty postów są dostosowane do celów, jakie są przed nimi stawiane? Niestety, bardzo często nie są.
Skąd mam to wiedzieć? Sprawdź wszystkie profile społecznościowe. Czy zawierają aktualne logo, opis firmy i dane kontaktowe? Czy nazwy profili w poszczególnych kanałach są ze sobą spójne?
Przykład narzędzia i jego wykorzystanie: Sotrender => za jego pomocą szybko ocenisz na podstawowym poziomie kompletność profili na Facebooku, Instagramie, Twitterze i YouTube
Przykład wytycznych dot. konta na Twitterze:
Źródło: Sotrender
Skąd mam to wiedzieć? Sprawdź, jak wyglądało do tej pory reagowanie na wiadomości prywatne, komentarze, posty, recenzje i udostępnienia użytkowników.
Przykład narzędzia i jego wykorzystanie: Facebook i Skrzynka odbiorcza => skorzystaj z etykiet i posegreguj za ich pomocą wiadomości prywatne od użytkowników (przykładowe kategorie: Reklamacje, Zwroty, Rabaty, Dostawa), a następnie oceń, czy wśród wiadomości, związanych ze zwrotami, widzisz jakiś wypracowany scenariusz rozmowy.
Przykładowe wskaźniki:
Skąd mam to wiedzieć? Skorzystaj z narzędzi, które umożliwiają wyciąganie danych nt. konkurencji, czyli bez żadnych dostępów. Nie zapomnij o tym, że możesz też po prostu wejść na profile konkurencji, zobaczyć co na nich robią, a nawet wcielić się w fana, który pyta o produkt.
Przykład narzędzia i jego wykorzystanie: Facebook i zakładka Informacje i reklamy => zweryfikuj w niej, czy Twoje konkurencja prowadzi kampanie płatne na Facebooku. Jeśli tak, to sprawdź, czy jest to promocja postów, reklamy leadowe czy też sprzedaż z katalogu (osoba zahartowana w facebookowych kampaniach zwykle jest w stanie łatwo to ocenić).
Przykład narzędzia i jego wykorzystanie: Brand24 => sprawdź, jaki szacowany zasięg i liczbę polubień na Facebooku lub Instagramie miała w ciągu ostatnich 12 miesięcy Twoja konkurencja.
Estymowany zasięg marki Semahead na Facebooku:
Przykładowe wskaźniki:
Skąd mam to wiedzieć? Sprawdź na kontach reklamowych i w Google Analytics nie tylko wyniki dotychczasowych kampanii w kanałach społecznościowych, ale też poprawność instalacji i działania zdarzeń, połączonych z Pikselem Facebooka oraz zapisane Grupy odbiorców.
Przykład narzędzia i jego wykorzystanie: Facebook Pixel Helper => zainstaluj wtyczkę i sprawdź, czy Piksel Facebooka poprawnie monitoruje wszystkie zdarzenia na Twojej stronie oraz zaciąga dynamicznie wartości poszczególnych parametrów (np. content_ids lub value, które powinny być takie same jak wyświetlane na karcie produktu oraz w katalogu produktów wgranym do Facebooka).
Przykładowe wskaźniki:
Skąd mam to wiedzieć? Musisz porozmawiać z osobami, które do tej pory koordynowały media społecznościowe. Część problemów jesteś w stanie samodzielnie zlokalizować. Na przykład widzisz, że 2 miesiące temu był opublikowany post, zbombardowany później negatywnymi komentarzami, które nie doczekały się niczyjej odpowiedzi – spytaj dlaczego tak się stało. Inny przykład: widzisz, że posty były publikowane w miarę regularnie, ale 3 miesiące temu miał miejsce 2-tygodniowy przestój – również spytaj dlaczego taka sytuacja miała miejsce. Nie bój się zadawać pytania. Być może dzięki nim namierzysz problemy związane z komunikacją, z zastępstwami kadrowymi, z planowaniem treści czy sytuacjami kryzysowymi. Dzięki temu będziesz mógł zaproponować rozwiązania i narzędzia, które zapobiegną podobnym sytuacjom w przyszłości. Sprawdź również jacy użytkownicy, jakie firmy i na jakim poziomie mają aktualnie dostęp do profili i kont reklamowych. Wypunktuj ich w audycie, bo może okazać się, że nie wszyscy z nich powinni być pod nie nadal podpięci.
Koniec! W ten sposób przeprowadzony audyt liczy zwykle od 20 do 100 stron. Wszystko zależy od tego, z jak dużymi profilami i rozbudowanymi kontami reklamowymi masz do czynienia oraz od tego, na ilu kanałach analizujesz działania (np. sam Facebook czy też Instagram, LinkedIn i Twitter?).
Pamiętaj: najgorsze, co możesz zrobić w audycie, to lać wodę! Audyt powinien być maksymalnie krótki i zawierać same konkrety.
Audyt jest idealnym wstępem do rewizji aktualnego albo stworzenia nowego planu/strategii (według mnie jak zwał, to zwał, choć ostatnio branża o to się kłóci) działań w mediach społecznościowych.
Audyt to tak naprawdę dane, wnioski i hipotezy – skupia się na tym, co było do tej pory. Plan/strategia działań to konkretne pomysły, przykłady komunikatów i kreacji – skupia się na przyszłości. Dzięki audytowi nie opieramy się wyłącznie na intuicji, choć nią również się posiłkujemy.
W Semahead zwykle najpierw przeprowadzamy audyt, a potem od razu tworzymy plan/strategię działań na podstawie płynących z niego wniosków. Zaproponowane rozwiązania możemy wdrażać sami albo pozostawić realizację Tobie lub agencji, z którą współpracujesz od lat. To Ty decydujesz.
Kiedyś był „fanpage”, teraz jest „strona”. „Strona” w nomenklaturze Facebooka to profil firmowy, a „witryna” to strona www. Gubisz się w nazewnictwie, które narzuca gigant z Mountain View? Prezentujemy aktualny słownik pojęć ekosystemu Facebooka, dzięki któremu nie popełnisz językowej gafy na branżowych spotkaniach.
Witryna (ang. webiste) – strona www
Profil (ang. profile) – profil prywatny użytkownika na Facebooku (wygląda i działa zdecydowanie inaczej niż strona)
Strona (ang. page) – profil firmowy na Facebooku (dawniej: fanpage, błędnie: funpage)
Grupa dyskusyjna (ang. group) – grupy zakładane przez użytkowników lub strony, które skupiają ludzi o podobnych zainteresowaniach; strony praktycznie nie mają do nich wstępu
Strona wydarzenia (ang. event) – podstrona na Facebooku, którą może założyć użytkownik lub strona i w której inni użytkownicy okazują swoje zainteresowanie danym wydarzeniem
Konto reklamowe (ang. ad account) – konto rozliczeniowe, na którym prowadzi się kampanie w ekosystemie Facebooka, czyli na Facebooku, Instagramie oraz w Messengerze
Piksel Facebooka (ang. Facebook Pixel) – jego instalacja w witrynie jest niezbędna do remarketingu; odpowiednik kodów remarketingowych Google’a; każde konto reklamowe posiada własny piksel
Menadżer reklam (ang. Ads Manager) – podstawowe narzędzie do zarządzania reklamami na Facebooku
Menadżer firmy (ang. Business Manager) – coś w rodzaju nakładki na Facebooka, która pozwala rozdzielić zasoby prywatne od firmowych; powinna go posiadać każda firma, ponieważ ułatwia zarządzanie zasobami (tutaj można założyć konto)
Konto osobiste na Instagramie (ang. Instagram personal account) – profil prywatny użytkownika na Instagramie
Konto biznesowe na Instagramie (ang. Instagram business account) – profil firmowy na Instagramie (wygląda i działa podobnie jak konto osobiste)
Aktualności (ang. newsfeed) – pionowy strumień treści, w którym wyświetlają się posty
Relacje (ang. stories) – poziomy strumień treści, w którym wyświetlają się relacje
Posty (ang. posts) – publikowane na stronie; można je promować płatne, ale tylko pod kątem wyświetleń, unikatowego zasięgu lub aktywności
Reklamy (ang. ads) – krążą po ekosystemie Facebooka; ale nie są widoczne na stronie (poza zakładką „Informacje i reklamy”); można je promować płatnie pod dowolnym kątem: czasu na stronie, leadów, sprzedaży itp.
Aktywności (ang. post engagements) – wszystkie kliknięcia, reakcje, komentarze i udostępnienia danego postu lub reklamy
Reakcje (ang. reactions) – kliknięcia „Lubię to!” i emocji typu: Super, Ha ha, Wow, Przykro mi, Wrr
Wyświetlenia a zasięg (ang. impressions and reach) – wyświetlenia to liczba wyświetleń danego postu/reklamy, z kolei zasięg to liczba użytkowników, którym dany post/reklama został wyświetlony
Kliknięcia (ang. clicks) – liczba wszystkich kliknięć w post lub reklamę
Kliknięcia linku (ang. link clicks) – liczba kliknięć w post lub reklamę, które kierują do zewnętrznej witryny
Sprzedaż z katalogu (ang. catalog sales) – facebookowa nazwa remarketingu dynamicznego, czyli reklam, dzięki którym produkty śledzą użytkowników przez określoną liczbę dni
Sieć reklamowa (ang. audience network) – serwisy i aplikacje współpracujące z Facebookiem, które udostępniają mu miejsce reklamowe
Post – pojedyncza publikacja treści w serwisie społecznościowym
Wpis – pojedyncza publikacja treści na blogu
Konkurs to jedno z najbardziej lubianych działań na Facebooku. Jednak jak zaplanować i przeprowadzić go zgodnie z wymaganiami niebieskiego giganta? Dzisiaj wskażemy najczęstsze błędy, popełniane przez twórców tych sympatycznych zabaw.
Przed stworzeniem konkursu oraz zadania, jakie będą musieli wykonać uczestnicy, warto zadać sobie pytanie: Jaką korzyść chcę osiągnąć? To punkt wyjściowy do stworzenia całego pomysłu i koncepcji konkursu. Dodatkowo cel powinien być dopasowany do grupy docelowej – na profilu piłkarskim bezsensem jest ogłaszanie konkursu, którego zadaniem jest zaprezentowanie kreacji wieczorowej.
Na pewno widziałeś mnóstwo konkursów tego typu. Niezgodne z regulaminem Facebooka jest nawoływanie do udostępniania postów oraz oznaczania znajomych w komentarzu. Oczywiście uczestnik może zrobić to dobrowolnie. Nieprzestrzeganie tych zasad może skończyć się skasowaniem posta konkursowego lub banem profilu – choć w praktyce często autorom takich konkursów uchodzi to płazem. Konstruowanie zadań dla samego pompowania zasięgów mija się z celem – ale o tym trochę później.
Czy wiesz, że..
Facebook zaczyna mocno ograniczać zasięg wszystkich postów, które nawołują do oznaczania znajomych w komentarzu. Jeśli w tekście bezpośrednio zachęcamy do takich aktywności, to w rezultacie reklama posta będzie zdecydowanie droższa.
Gust pozostawmy w indywidualnej ocenie każdego z nas, za to są błędy, których można uniknąć bez znajomości zasad łączenia kolorów.
Pamiętaj o tym, aby wystrzegać się pikselozy! Dobra jakoś grafiki konkursowej wpływa na jej odbiór przez użytkowników portalu. Wszystkie pliki większe niż 1 MB powinny być zmniejszone oraz koniecznie zapisane w formacie PNG.
Co koniecznie powinno pojawić się na dobrej kreacji konkursowej?
Przydz Ci się!
Do zmniejszania plików polecam darmowe narzędzie TinyPNG: https://tinypng.com/
Jeżeli Twój post konkursowy ma być płatnie promowany (a powinien) pamiętaj o tym, żeby sprawdzić ilość tekstu na grafice. Jeśli będzie go za dużo, Facebook może uniemożliwić płatne promowanie lub też zwiększyć koszt dotarcia do jednej osoby.
Przyda Ci się!
W tym celu możesz korzystać z narzędzia do nakładek tekstowych: https://www.facebook.com/ads/tools/text_overlay. Twoja grafika po sprawdzeniu powinna zawsze uzyskać zielony znaczek OK, wtedy masz pewność, że algorytm Facebooka ją zaakceptuje.
Ten punkt może wydawać się zbędny, jednak wiele osób zapomina o podaniu bardzo ważnych informacji. Co powinno znaleźć się w idealnym copy?
Powinien go stworzyć prawnik, wtedy mamy pewność, że nic ani nikt nas nie zaskoczy 🙂 Dodatkowo pamiętajmy, aby zapewnić do niego dostęp naszym uczestnikom (patrz punkt 4.). Dlatego powinien on być widoczny na naszej stronie internetowej lub w sekcji notatki na profilu FB.
Pamiętaj!
Nie targetuj na konkursowiczów – docierasz wtedy do osób, które nie będą zainteresowane Twoim brandem. Czasami mniej znaczy lepiej, dlatego skup się na tym, aby docierać do osób, które zostaną z Twoją marką na dłużej.
Obłędny konkurs na Facebooku to taki, który ma najmniej błędów – i tego się trzymajmy! Ważne jest, aby każde działanie, jakie planujemy na naszym profilu, było bardzo dobrze przemyślane i skonstruowane. Dzięki temu łatwiej będzie nam mierzyć wyniki oraz tworzyć wartością grupę odbiorców.
Od ich ilości można dostać zawrotu głowy. Biżuteria, suknie, buty, fryzjerzy, kwiaty, sale czy cateringi, to tylko niektóre z rzeczy poszukiwanych przez przyszłe pary młode. Branża ślubna to lukratywny biznes z ogromnym potencjałem na Facebooku. Dzisiaj pokażemy Ci, jak wykorzystać go w 100%!
Planowanie ślubu i wesela to mieszanka wybuchowa stresu i ekscytacji. Każda para marzy, by TEN dzień był idealny i oczekuje, że właśnie takie będą Twoje produkty. Zadbaj o jakościowe, klimatyczne zdjęcia i pamiętaj, że tu kupujący przeważnie nie kierują się rozumem i ceną, a emocjami! Zapewnij ich, że to co oferujesz zrobi wrażenie zarówno na nich, jak i na ich gościach.
Aby tego dokonać prowadź spójny profil, publikując różne rodzaje zdjęć – od typowo sprzedażowych po inspiracyjne, dbając o to, by pojawiali się na nich ludzie! Niech klienci uśmiechną się na widok innych, szczęśliwych par, które przedstawisz i wykorzystają pomysły, które im proponujesz. Większość branżowych profili łączą jasne, ciepłe kolory, które przywodzą na myśl schludną i intymną, romantyczną atmosferę. Prowadzisz stronę internetową? Pamiętaj również o optymalizacji zdjęć pod kątem SEO.
Profile firm organizujących wesela:
Źródło: Instagram, profil @planujemywesele
Źródło: Instagram, profil @santoriniglamweddings
Profil firmy sprzedającej suknie ślubne:
Źródło: Instagram, profil @nabla_krakow
Profil firmy sprzedającej zaproszenia ślubne:
Źródło: Facebook, profil merryme.pl
Każda panna młoda czuje się wyjątkowa, dlatego w tej branży szczególnie ważna jest obsługa. Odpowiadaj szybko i wyczerpująco, zadawaj dodatkowe pytania i pamiętaj, by nie pomijać komentarzy pod postami oraz ocen na Facebooku – za te dobre dziękuj, a na negatywne odpowiadaj ze spokojem, starając się załagodzić sytuację i unikać sytuacji z poniższego screena…:
Z doświadczenia wiemy, że na profilach ślubnych świetnie sprawdzają się posty, zachęcające do dyskusji o tym, co panny młode planują na swoim ślubie. Przykładowo: Wianek czy welon?, Szpilki czy baleriny?, Zespół czy DJ? Ta grupa docelowa jest wyjątkowo zaangażowana i aktywna w mediach społecznościowych, dlatego szukaj sposobów, by to wykorzystać. Niejednokrotnie można spotkać się z tym, że pod postem z ładnymi, białymi szpilkami kobiety oznaczają swoje zaręczone przyjaciółki z dopiskiem „@Ania, a te? Idealne dla Ciebie! <3”. Wykorzystaj ten potencjał i spójrz na liczbę reakcji w poniższym poście:
Źródło: Facebook, profil: Zaproszenia z Miłości
Pomyśl, jak większość par ogłasza swoje zaręczyny? Oczywiście przez… zmianę statusu na Facebooku, okraszoną zdjęciem dłoni z pierścionkiem 🙂 Właśnie w ten prosty sposób, wszyscy zaręczeni trafiają prosto do Twojej wymarzonej grupy docelowej!
Dla nas, marketerów to niemal ogłoszenie: „Hej, bierzemy ślub! Potrzebujemy waszych produktów!”, a takich „ogłoszeń” jest na Facebooku ok. 450 tysięcy! Już przychodzimy z pomocą 😉 Tworząc taką grupę odbiorców należy pamiętać o tym, by na wszelki wypadek dodać wykluczenie par „w związku małżeńskim”. Dodatkowo warto uwzględnić konkretne zainteresowania, w zależności od oferowanego produktu – tutaj Facebook daje nam sporo możliwości; od zaproszeń ślubnych, sukni czy fryzur i makijaży, aż po salę weselną. Rekomendujemy również wykorzystanie Pixela Facebooka i zaimplementowanie kodów w swojej witrynie internetowej. Dzięki kodom będziesz mógł śledzić użytkowników za pomocą różnych rodzajów remarketingu i z wykorzystaniem wielu typów reklam; od standardowych przez dynamiczne, karuzelowe, aż po formularze leadowe.
Targetowanie na zaręczonych w menagerze reklam:
Podsumowując, Facebook to doskonałe narzędzie, które pozwala w tani i efektywny sposób dotrzeć do zaręczonych par. Dzięki reklamom na tej platformie, świadomość Twojej marki wzrośnie, a duże liczby odsłon strony w końcu zaczną przekładać się na lepszą sprzedaż, (głównie za sprawą remarketingu dynamicznego, o którym szerzej pisaliśmy w artykule „Nic nie sprzedaje lepiej w social media niż DPA”.)
Jeśli potrzebujesz porady w prowadzeniu Twojej obecnej strategii marketingowej lub chcesz powierzyć prowadzenie kampanii w ręce specjalistów, jesteśmy tu dla Ciebie. Napisz do nas!
Remarketing dynamiczny to najskuteczniejszy pod względem sprzedaży rodzaj kampanii w ekosystemie Facebooka. Skutecznie dopina sprzedaż w e-commercach, zapewniając często ROAS na poziomie 800-1000%. Niestety ma on również swoje wady. Dowiedz się, jak działa, jakie daje efekty, jak go optymalizować i wykorzystać w odpowiednim momencie.
W nomenklaturze Facebooka remarketing dynamiczny nie istnieje. Facebook nazywa ten rodzaj płatnej kampanii sprzedażą z katalogu lub po prostu reklamami dynamicznymi (dawniej w materiałach Facebooka można było znaleźć określenie dynamic product ads, czyli w skrócie DPA). Katalog produktów to odpowiednik googlowego feeda lub pliku produktowego (zwykle w formacie XML bądź CSV). Reklamy dynamiczne na Facebooku tworzy się zatem w ramach kampanii o nazwie Sprzedaż z katalogu (zakreślona na screenie poniżej).
Poniższa tabela obrazuje różnice w nazewnictwie.
Jest jeszcze retargeting. Poszperałem i znalazłem kilka definicji retargetingu oraz remarketingu, wskazujących na różnice między nimi. Wiele osób uważa je jednak za synonimy. Są tacy, co podają rozmaite definicje, które chyba sami wymyślili i przekonują do nich pozostałych. Jeszcze inni twierdzą, że kiedyś pod oboma pojęciami kryło się co innego, dziś – to samo. Niestety obu słów nie ma w słowniku języka polskiego, więc nie można sprawdzić ich znaczenia.
Oprócz remarketingu dynamicznego jest jeszcze remarketing statyczny. Statyczny polega na tym, że docierasz z jednakową treścią do większej liczby użytkowników (np. z reklamą o darmowej dostawie). W remarketingu dynamicznym zawartość reklamy dostowuje się osobno do każdego użytkownika.
Reklamy dynamiczne w ekosystemie Facebooka działają identycznie, jak w Google. Użytkownicy codziennie wchodzą na Twoją stronę www i oglądają na niej produkty. Czasami nawet dodadzą coś do koszyka. Niestety na tym często urywa się ich ścieżka zakupowa. Wychodzą i nie kupują.
Dzięki remarketingowi dynamicznemu produkty, które użytkownik na przykład oglądał, ale ich nie zakupił, śledzą go potem przez określoną liczbę dni. To Ty decydujesz, jak długo mają za nim podążać (od 1 do 180 dni). Im dłużej trwa proces zakupowy, tym dłużej mogą go śledzić. Jeśli sprzedajesz książki po 40 zł, to nie ma sensu, żeby śledziły one ludzi dłużej niż 5-7 dni. Mało kto rozważa zakup książki dłużej niż tydzień. Jeśli sprzedajesz meble, Twoi klienci na pewno mogą rozważać ich zakup nawet 14 dni albo i dłużej.
Największą wadą remarketingu dynamicznego jest brak możliwości sprawdzenia tego, czy użytkownik kupił już ten sam lub podobny produkt na stronie konkurencji. Jeśli to zrobił, będą go irytować Twoje reklamy dynamiczne z kupionymi dopiero co produktami.
Poprawne skonfigurowanie DPA nie jest wcale takie proste dla kogoś, kto robi to po raz pierwszy.
Zacznij od zainstalowania Piksela Facebooka w swojej witrynie. Oprócz ogólnej części Piksela ze zdarzeniem PageView, musisz także monitorować zdarzenia takie jak:
Nie wystarczy, że będziesz monitorował samo uruchamianie tych zdarzeń. Musisz jeszcze do nich dodać parametry. Parametry to np.:
Wartości tych parametrów muszą uzupełniać się dynamicznie danymi z feeda. Przykładowo po wejściu na kartę produktu koszula męska w kwiaty, obok content_ids automatycznie powinien powinno pojawić się ID produktu (koszuli męskiej w kwiaty) w Twoim sklepie.
*Teoretycznie na Facebooku możesz też tworzyć reklamy dynamiczne bez Piksela. Serwis wyświetla wówczas Twoje produkty z feeda tym osobom, które wskażesz za pomocą standardowych możliwości kierowań oraz które według jego algorytmów z największym prawdopodobieństwem mogą być zainteresowane kupnem Twoich produktów. Niejednokrotnie testowaliśmy ten rodzaj DPA, jednak byliśmy rozczarowani jego wynikami sprzedażowymi, dlatego nie będziemy mu poświęcać uwagi w tym wpisie.
Gdy masz już zainstalowanego Piksela Facebooka i sprawdziłeś poprawność jego działania za pomocą wtyczki Pixel Helper, możesz utworzyć katalog produktu.
W Menadżerze reklam wejdź w zakładkę Katalogi i utwórz w niej nowy katalog.
Po jego utworzeniu dodaj źródło feeda produktowego, czyli zwykle link rozpoczynający się od https i zakończony .xml. Może to być ten sam feed, który wykorzystujesz w Google Merchant Center. Niektóre pliki produktowe są zabezpieczone hasłem, musisz je wtedy podać. Wybierasz też częstotliwość i czas jego aktualizacji.
Po załadowaniu feeda, otrzymujesz raport, który informuje Cię, jaki procent produktów z Twojego sklepu został poprawnie dodany do facebookowego katalogu produktów.
Przesłanie poprawnie 99.9% produktów to bardzo dobry wynik. To jednak nie koniec.
Musisz jeszcze odwiedzić zakładkę Zestawy produktów i w niej utworzyć dowolny zestaw. Na początek dobrze jest utworzyć zestaw zawierający wszystkie produkty. Później możesz stworzyć oddzielne zestawy dla każdej kategorii produktowej albo producenta w Twoim sklepie. Dobrą praktyką jest też stworzenie 2 oddzielnych zestawów z produktami wysoko- i niskomarażowymi. W końcu na promocję tych drugich jesteś w stanie przeznaczyć znacznie więcej pieniędzy.
Bardzo ważną zakładką w Katalogach są Zdarzenia. To w tym miejscu sprawdzisz, czy Facebook prawidłowo łączy dane zbierane przez Piksela z Twoim feedem produktowym. Match Rate to procent dopasowania np. wyświetlanych przez użytkowników produktów do produktów, które znajdują się w katalogu.
Przy wszystkich zdarzeniach powinieneś mieć Match Rate na poziomie powyżej 90%. Jeśli w którymś zdarzeniu jest znacznie mniejszy albo wynosi 0%, Twoje reklamy dynamiczne nie działają prawidłowo. Nie jest powiedziane, że w ogóle nie działają, ale po prostu nie wyciskasz maksimum z potencjału DPA na Facebooku, bo np. tylko 40% produktów w Twoim sklepie śledzi użytkowników. Reszta, czyli aż 60% – nie.
Dobra rada: zaglądaj co jakiś czas do zakładki Zdarzenia, aby monitorować błędy. Rób to zawsze po jakichkolwiek wdrożeniach w witrynie, ponieważ wtedy lubi się coś po ludzku „wykrzaczyć”.
Po pierwsze i najważniejsze: sprzedaż produktów z katalogu zapewnia zwykle najwyższy ROAS nie tylko spośród wszystkich działań Facebooku, ale w ogóle w ogóle spośród wszystkich kanałów social media. Niejednokrotnie w Semahead osiągaliśmy ponad 1000-procentowy zwrot z wydatków na reklamę.
Pod tym kątem cel kampanii Sprzedaż z katalogu daje zwykle znacznie lepsze efekty niż cel Konwersje. Bardzo rzadko jest odwrotnie, choć czasami się to zdarza – szczególnie w branżach, w których użytkownicy kupują produkty impulsywnie. Wówczas nie ma potrzeby, aby produkty ich śledziły. Użytkownik nie potrzebuje 4-5 kontaktów z produktem w różnych kanałach, ponieważ wchodzi pierwszy czy drugi raz na kartę produktu i od razu kupuje.
Poniżej porównanie wyników 2 typów kampanii dla naszych 5 przykładowych klientów (okres od 1 stycznia do 28 lutego 2018). Widać, że wszędzie (bardziej lub mniej, ale jednak) pod względem ROAS wygrywa Sprzedaż z katalogu.
W remarketingu dynamicznym mniej jest rzeczy do ustawiania niż w przypadku standardowych reklam statycznych. W końcu reklamy tworzą się same. Mniej jest też zmiennych, które możesz testować i porównywać. Nie oznacza to, że DPA nie można optymalizować.
Niestety, aby testować większość z opisanych poniżej możliwości, musisz mieć w sklepie duży ruch na produktach. Nie są to rozwiązania dla startujących e-commerców.
Co możesz przetestować u siebie na poziomie zestawu reklam?
1. Wyświetlanie reklam dynamicznych według harmonogramu – Twoje produkty mogą śledzić użytkowników tylko w określone godziny albo dni tygodnia.
2. Różne rodzaje remarketingu dynamicznego – przykładowo użytkownikom mogą wyświetlać się tylko te produkty, które wyświetlili albo tylko te, które dodali do koszyka, ale ich nie kupili. Masz też możliwość wyboru, jak długo produkty będą śledzić użytkowników (od 1 do 180 dni). Im większy ustawisz zakres, tym większa będzie Twoja grupa docelowa, ale niższy osiągniesz CTR, CR i ROAS. Warto sprawdzić, jak zmienia się ROAS w kampanii w zależności od skrócenia lub wydłużenia tego okresu.
3. Różne zestawy produktów – nie musisz tworzyć jednego zestawu ze wszystkimi produktami. Możesz np. stworzyć oddzielne reklamy śledzące dla użytkowników przeglądających buty, spodnie i kurtki. Wówczas będziesz mógł porównywać wyniki poszczególnych kategorii produktów w Twoim sklepie. A Tobie da to większą kontrolę nad kampanią.
4. Targetowanie – reklamy dynamiczne nie muszą wyświetlać się wszystkim użytkownikom odwiedzającym Twoją witrynę. Możesz zawęzić swoją grupę docelową np. tylko do kobiet albo osób w wieku 18+.
5. Umiejscowienia – Twoje produkty mogą śledzić użytkowników w całym ekosystemie Zuckerberga, czyli nie tylko na Facebooku, ale też na Instagramie, Messengerze i w sieci reklamowej Facebooka. Porównuj wyniki poszczególnych umiejscowień. Aby to zrobić, wejdź w Zestawienie, wybierz WG WYŚWIETLEŃ i Platformę. Zwykle większość budżetu zostanie wydana na Facebooku, potem kolejno: na Instagramie, w sieci reklamowej i na końcu na Messengerze.
Z kolei na poziomie samych reklam możesz sprawdzić:
1. Format reklamy – od niedawna w DPA dostępne są 3 formaty (do reklamy z obrazem i karuzeli dołączyła kolekcja).
2. Nakładki do zdjęć produktowych – według naszych tekstów zwiększają one CTR o ok. 20-50%. Jeśli ceny są atrakcyjne, nakładki wpływają też na wzrost przychodów i ROAS z kampanii.
3. Copy w reklamie (tekst, nagłówek, opis linku) – teksty statyczne możesz łączyć z danymi z feeda produktowego (np. ceną i nazwą produktu). Przykładowo możesz stworzyć treść reklamy: Koszula męska w kwiaty tylko teraz za 99,99 zł!, gdzie Koszula męska w kwiaty oraz 99,99 zł będą oczywiście zmiennymi zaciąganymi z katalogu produktów.
Nie zapomnij o dodaniu parametrów URL! Dzięki nim będziesz mógł śledzić wyniki kampanii w Google Analycis. Zobacz nasze tagi z przykładowymi wartościami: utm_source=facebook.com&utm_medium=dynamic-ads&utm_campaign=wszystkie-produkty&utm_term=wyswietlili-lub-dodali-do-koszyka-14dni&utm_content=karuzela
Możesz też użyć parametrów dynamicznych, podobnie jak to wygląda w AdWords. Na przykład, jeśli chcesz, aby w utm_content zawsze zaciągana była nazwa reklamy, to wpisz utm_content={{ad.name}}.
Remarketing dynamiczny może ustawić każdy. Korzyści z niego odczują jednak tylko e-sklepy, które mają już duży ruch na produktach. Co znaczy duży ruch? Z doświadczenia wiemy, że czasami nie wystarczy nawet kilkanaście tysięcy wyświetleń produktów w ciągu tygodnia. Optymalnie to kilkaset tysięcy albo więcej tygodniowo.
Facebook informuje, że potrzebuje minimum 500 zakupów tygodniowo, aby poprawnie optymalizować kampanię pod kątem sprzedaży. Minimum! Optymalnie to aż 10 000 konwersji. Mówimy tutaj oczywiście o konwersjach ze wszystkich źródeł, nie tylko z Facebooka. Pixel Facebooka monitoruje bowiem konwersje niezależnie od źródła i zbiera dane na Twoim koncie reklamowym.
10 000 konwersji tygodniowo generują tylko największe e-commercy. To chociażby klient nr 4 z tabeli w naszym artykule. Dzięki dużemu ruchowi na produktach, klient ten jest w stanie wydawać kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie na remarketing dynamiczny na Facebooku, utrzymując przy tym ROAS na wysokim poziomie. Największe sklepy mogą oprzeć swoje działania sprzedażowe na Facebooku właśnie o DPA.
Jeśli dopiero startujesz ze swoim sklepem albo nie udało Ci się jeszcze zbudować ruchu w nim, remarketing dynamiczny powinieneś traktować jako coś, co nie zaszkodzi ustawić, bo najwyżej Facebook nie wyda Twojego budżetu. Nie zarobisz, ale też nie stracisz.
Papierowe CV powoli odchodzą do lamusa, a długopisy w rękach rekruterów już dawno zamieniły się w klawiatury. W świecie rekrutacji 2.0 profil na LinkedIn może być świetną kartą przetargową i najlepszą wizytówką marki osobistej, freelancera czy po prostu każdej osoby aktywnej zawodowo. Sprawdź, jak zbudować go na najwyższym poziomie i przyciągać oferty pracy niczym magnes.
Profil osobowy na LinkedIn ma kilka poziomów, które są wskaźnikami jego skuteczności: początkujący, zaawansowany oraz najwyższy, dawniej zwany mistrzowskim. Wyższy poziom, to do 3 razy więcej wyświetleń w wyszukiwarce, na kanale informacji oraz na stronie Sieć, a także do 27 razy więcej wyświetleń Twojego profilu przez rekruterów! Pozostałe korzyści to bardziej dopasowane aktualizacje w kanale informacji oraz lepsze rekomendacje ofert pracy. W praktyce poziomy oznaczają po prostu stopień uzupełnienia profilu. Wiele osób zakłada go, dodając jedynie podstawowe dane, które są wymagane podczas rejestracji. Niestety, efektywność takiego profilu będzie bliska zeru. Jednak łatwo możesz to zmienić!
Aby dodać jakiekolwiek informacje dodatkowe, należy kliknąć w ikonę „Ja” w prawym górnym rogu strony i wybrać opcję „Wyświetl profil”. Następnie kliknąć w „Dodaj część w profilu” i wybrać dowolną opcję z rozwijanej listy.
Od przeskoczenia na najwyższy poziom, dzielą Cię jeszcze tylko 4 kroki!
1.Doświadczenie
Zacznij od doświadczenia zawodowego, dodając minimum dwie pozycje. Jedną z nich powinno być Twoje aktualne stanowisko, a drugą poprzednia praca, staż czy praktyka. Oprócz nazwy firmy czy okresu pracy, warto dodać również opis z zakresem Twoich obowiązków. Po uzupełnieniu zastanów się, czy chcesz, aby zmiany w profilu zostały wyświetlone w kanale aktualności. Jeśli nie, pamiętaj by odznaczyć opcję „Udostępnij zmiany w profilu”.
2. Wykształcenie
Dodaj swoje wykształcenie, uwzględniając przede wszystkim ukończone uniwersytety, akademie i szkoły wyższe. Pamiętaj, by nie przedstawiać całej historii edukacji (pomiń podstawówkę czy liceum).
3. Umiejętności
Dodaj minimum 5 (maksymalnie 50) umiejętności. Wybierz te, które są Twoją mocną stroną. Dzięki temu zwiększysz szansę na to, że zostaną potwierdzone przez osoby z Twojej sieci kontaktów. Możesz poprosić o takie potwierdzenie np. byłego szefa czy współpracowników. Im więcej potwierdzeń od różnych użytkowników, tym większa wiarygodność, że naprawdę posiadasz deklarowane umiejętności, a to cenna informacja dla każdego pracodawcy.
4. Podsumowanie
To ostatni krok na drodze do profilu o najwyższym poziomie! Możesz w nim opisać swoje doświadczenie, osiągnięcia i to, co najbardziej lubisz w swojej pracy. Krótkie, długie – nieważne. Napisz je od serca, a na pewno przykuje uwagę rekruterów. Aby to zrobić, kliknij w ikonę ołówka na górze Twojego profilu. Pole do uzupełnienia pojawi się na samym dole.
Udało się! Od teraz masz profil na najwyższym poziomie, ale nie osiadaj na laurach 😉 Kontynuuj budowę profilu, dodaj informacje o językach, którymi władasz, napisz o zdobytych certyfikatach, nagrodach czy patentach, pochwal się ukończonymi szkoleniami, odbytymi wolontariatami i innymi osiągnięciami, które były i są istotne w Twojej karierze zawodowej.
Messenger umożliwia podejmowanie grupowych decyzji w jeszcze łatwiejszy sposób. Istnieje bowiem możliwość tworzenia ankiet bezpośrednio w konwersacji! W artykule prezentujemy w jaki sposób można je zrobić i jakie niesie to ze sobą korzyści. Zapraszamy do lektury.
Im większa grupa, tym trudniej coś ustalić. Ta zasada odnosi się również do wirtualnych rozmów grupowych. Messenger wychodzi naprzeciw oczekiwaniom użytkowników i wprowadza ułatwienie – ankiety w rozmowach. Ankietę od teraz możemy łatwo wykorzystać w każdej rozmowie, która ma 3 lub więcej uczestników. Aby ją dodać, należy kliknąć ikonkę „Utwórz sondę”, znajdującą się na dole okienka, po prawej stronie.
Następnie po prostu dodajemy pytanie i poszczególne odpowiedzi, po czym klikamy „Utwórz ankietę”.
Gotowe! Tak wygląda przykładowa ankieta. Gdy uczestnicy konwersacji oddadzą w niej głos, zobaczymy komunikat, a ich zdjęcie profilowe pojawi się przy wybranej odpowiedzi.
Moim zdaniem tak. Ustalanie wspólnych planów w dużej grupie często jest problematyczne. Prosta ankieta z opcjami miejsca spotkania albo jego godziny będzie łatwiejsza i bardziej czytelna niż przegrzebywanie się przez stos pojedynczych wiadomości. Warto też zauważyć, że opcja ankiet w konwersacjach była testowana w USA już prawie pół roku temu. Skoro widzimy ją teraz także w Polsce, to oznacza, że musiała się sprawdzić.
A czy Wy korzystacie z możliwości, które dają ankiety na messengerze? Dajcie znać w komentarzach.
Czyżby kolejna rewolucja na Facebooku? W zakładce edycji strony na niektórych profilach firmowych pojawiła się nowa opcja, która pozwala na wybranie… szablonu!
Dodatkowa funkcjonalność pojawia się w ustawieniach strony, w sekcji „Edytuj stronę„. Poza znanymi już wcześniej możliwościami dostosowania zakładek, na niektórych profilach pojawiła się tam sekcja „Szablony„. Kliknięcie w nią skutkuje otwarciem takiego okna:
Poszczególne szablony dostosowane są do profilu działalności firmy. Mamy więc np. „Usługi profesjonalne„, „Gry” czy „Restauracje i kawiarnie„. Niestety, na chwilę obecną szablonów jest niewiele i tyko nieznacznie się od siebie różnią.
Po wybraniu jednego z szablonów widzimy jego szczegółowy opis. Ustawić nowy wygląd możemy, klikając w button „Zastosuj szablon„.
Póki co nie wiadomo jeszcze, czy to tylko chwilowe testy, czy zmiana na stałe. Widać jednak, że Facebook wprowadza swoje nowości (pamiętajmy też o ostatnio dodanej sekcji Sklep) z myślą o przyszłości, otwierając wiele nowych furtek dla profili firmowych.
Jestem facebookowym hippisem i wierzę, że dobro powraca, także w sieci. Dlatego, jako specjalista social media, w swoich działaniach kieruję się nie tylko polityką Facebooka, ale przede wszystkim polityką miłości. Jesteś odpowiedzialny za komunikację w social media? Masz dość bycia bezdusznym ninja? Przyłącz się do mnie!
Dla wielu marek, a także samych użytkowników, Facebook stał się namiastką BOK-u. Cel, jakim jest tworzenie przyjacielskich relacji i strategia budowania love brandu, w przypadku wielu marek przesunął się na dalszy plan. Nie dziwi więc rosnąca liczba reklamacji i ogólnego niezadowolenia w komentarzach i prywatnych wiadomościach. Taki fan staje się już tylko niezadowolonym klientem. A stąd daleka droga do pozytywnych relacji.
Czy jako administrator profilu możesz to zmienić? Zacznij od pierwszej zasady FB hippisa – make love, not war.
Prywatnie media społecznościowe w dużej mierze służą nam do komunikacji z przyjaciółmi. Dlaczego więc nie wykorzystać tego prostego mechanizmu w relacji marka – fan? Komunikujesz się w imieniu brandu? Spraw, by Twoi fani nie tylko zwracali się do Ciebie z problemami, wylewając swoje żale i smutki np. z powodu długiego oczekiwania na paczkę, ale też aktywnie wspierali Twoje działania. Zadanie jest proste – zaprzyjaźnijcie się!
Jak to osiągnąć? Metodą małych kroków! Czyli dokładnie tak, jak ma to miejsce w rzeczywistości, gdy jesteśmy z kimś w przyjacielskiej relacji – pomagaj, wspieraj, inspiruj, rozśmieszaj, służ radą. W ten sposób fan stanie się częścią wielkiej rodziny, w której czuje się kochany, szanowany i akceptowany.
Przekładając to na język Facebooka:
Czy na Twoim fanpage’u są osoby, które udostępniają i reagują na wszystkie publikowane przez Ciebie treści? To ambasadorzy Twojej marki. Best friends forever. Ta grupa to zazwyczaj niewielki promil fanów. Poznaj ich, odkryj ich potrzeby, przeanalizuj Waszą relację i przede wszystkim traktuj ich jak bliskich przyjaciół. To najlepsza metoda na poznanie swoich fanów i pozyskanie nowych, równie oddanych facebookowych przyjaciół. W celu podtrzymania tej relacji warto sięgnąć po wyjątkowe rozwiązania, jak np. zaoferowanie dodatkowych, ekskluzywnych treści czy przygotowanie specjalnego podziękowania za aktywność – może w formie rabatu?
I tu zaczynają się schody. Bez względu na to, czy pracujesz bezpośrednio dla marki, czy też odpowiadasz za jej komunikację jako agencja, pod koniec miesiąca wszystko sprowadza się do jednego – wyników.
Zacznijmy od zadania sobie pytania: jak mierzyć ROI w przypadku mediów społecznościowych? Czy liczba kliknięć i konwersje to jedyna wartość naszych działań? A co z budowaniem relacji, związku opartego na kilkumiesięcznej, a może i dłuższej komunikacji na linii marka – fani? O takim, niemierzalnym w liczbach, zysku z inwestycji mówimy rzadko albo w ogóle. A szkoda. Warto przemyśleć dodanie tej informacji w przesyłanym z wynikami liczbowymi raporcie.
Katie Lance, specjalistka social media i autorka bloga www.katielance.com. w swoim tekście „ROI of social media”, do napisania którego zainspirował ją Mark Schaefer, podkreśla, że pierwszym popełnianym przez marki błędem jest oczekiwanie natychmiastowych efektów. Tak jak w prawdziwym życiu, budowanie i pielęgnacja związku to czasochłonny proces, oparty na drobnych interakcjach. To nie sprint, tylko maraton – podkreśla Katie.
Dalej nie wierzycie w skuteczność polityki miłości? Oto krótka historia, która zainspirowała mnie do napisania tego tekstu. Poznajcie Panią Krystynę, fankę i przyjaciółkę Księgarni Internetowej PWN. Pani Krysia to najlepszy dowód na to, jak wielkim uczuciem można darzyć brand i jak pięknie można to wyrażać na profilu marki.
Po raz pierwszy Pani Krysia skomentowała post z okazji 25 tys. fanów:
Podziękowałam za fantastyczny komentarz. Od tej pory jej zaangażowanie wzrastało. Stała się klasycznym ambasadorem marki i to nie tylko ze względu na samą aktywność, ale też wyjątkowo pozytywną treść wpisów.
Komentarze pojawiały się także tam, gdzie się tego nie spodziewałam:
Nawet najmniejsza reakcja z naszej strony, jak polubienie i podziękowanie za udostępnienie, skutkowały serdecznym komentarzem ze strony Pani Krysi.
Przykład Pani Krystyny to tylko jeden z wielu. Niektórzy ambasadorami marki byli od dawna, inni stali się nimi dzięki budowanej przez dłuższy czas relacji. Serdeczni i oddani marce fani to największa radość, jaką facebookowemu hippisowi może przynieść prowadzenie profilu.
Mam nadzieję, że w czasach, kiedy w mediach mówi się głównie o hejcie i nienawiści w sieci, mój tekst pomoże Wam na nowo znaleźć motywację i energię w codziennej pracy nad profilem. Idźcie i głoście politykę miłości! 🙂
Czujesz, że już od dawna jesteś facebookowym hippisem? Znasz przykłady wyjątkowych relacji? Podziel się nimi!
Sprawdź listę 10 pytań kontrolnych, które powinieneś zadać agencji obsługującej Twoją kampanię reklamową na Facebooku. Odsiej nią specjalistów od amatorów. Lektura obowiązkowa dla wszystkich koordynujących pracę zewnętrznej agencji social media.
Oczywiście masz prawo stwierdzić, że Twoja wiedza o kampaniach reklamowych na Facebooku jest znikoma i w 100% zaufasz agencji, oczekując konwersji o wartości X zł. Możesz wtedy jednak nawet nie wiedzieć, czy agencja będzie raportowała wartość konwersji na podstawie danych z Facebooka, czy – Google Analytics. A to często robi dużą różnicę. Możesz wtedy dać sobie wcisnąć kit, że pozyskiwanie fanów powinno być głównym celem Twojej kampanii reklamowej. Nigdy tak nie powinno być! Liczy się jakość, a nie liczba fanów. 100 fanów, którzy są rzeczywistymi klientami, jest wartych więcej niż 1000, którzy lubią Twój profil tylko dlatego, że są na nim publikowane kotki.
Poniższe pytania możesz zadać agencji zanim podpiszesz z nią zlecenie albo kontrolnie w trakcie trwania kampanii. Nie musisz zadawać wszystkich naraz. Możesz zadać tylko te, na które odpowiedź najbardziej Cię interesuje. Płacąc za obsługę kampanii reklamowej na Facebooku, masz prawo znać odpowiedzi!
Targetowanie jest jednym z kluczowych czynników sukcesu każdej kampanii. Facebook i Instagram (posiadają wspólnego właściciela) są serwisami społecznościowymi, które oferują najbardziej zaawansowane możliwości targetowania. Pod względem liczby opcji, na drugim miejscu jest Twitter, potem LinkedIn. Możliwości w tym ostatnim jest mniej, ale mogą być one bardziej przydatne dla firm działających w sektorze B2B.
Grzech ciężki w targetowaniu reklam na Facebooku
Skoro na Facebooku mamy tyle możliwości, grzechem jest targetowanie reklam tylko na fanów albo przy określaniu lokalizacji, danych demograficznych (np. wiek i płeć) oraz zainteresowań grupy docelowej. Jeśli ktoś proponuje Ci tylko takie kierowania, powinieneś mu podziękować. Na Facebooku można też targetować reklamy według określonych zachowań, wykorzystując różne rodzaje remarketingu i listy mailingowe oraz mechanizm lookalike, który często zapewnia najwyższy CTR przy najniższym CPC. Wszystkie sposoby kierowania można ze sobą łączyć, tworząc zbiory wspólne albo wykluczając poszczególnych użytkowników.
Rekomendacje agencji odnośnie do targetowania reklam na Facebooku
Agencja, z którą współpracujesz lub dopiero masz współpracować, powinna Ci przedstawić listę kilku rekomendowanych propozycji targetowania. Im dłuższa, tym lepsza? Na pewno nie! Im więcej różnych kierowań, tym większego potrzeba budżetu. Jeśli ktoś nadgorliwie kreatywny dla kampanii z budżetem 1 000 zł zaproponuje 50 różnych sposobów kierowania, będzie to oznaczało, że na każdy z nich przypadnie średnio tylko ok. 20 zł. Nawet jeśli ktoś chce tylko przetestować te 50 rodzajów targetowania, przy wydaniu na każdy z nich 20 zł dane nie będą reprezentatywne (to zbyt mała kwota). W dodatku całość budżetu przeznaczy na testy.
Możesz też podpytać o to, jak agencja zamierza rozdzielić budżet na poszczególne kierowania. Najwięcej przeznacza się zwykle na remarketing, ponieważ jest on po prostu najbardziej skuteczny. W trakcie trwania kampanii środki powinny być przenoszone pomiędzy różnymi grupami w celu optymalizacji efektów. Agencja obsługująca Twoją kampanię powinna monitorować wyniki w każdej grupie, wygaszając te, które idą najgorzej i przenosząc z nich niewykorzystane środki na te, które idą najlepiej. To jeden z elementów optymalizacji, który polega na szukaniu najbardziej optymalnego sposobu targetowania.
To kolejne pytanie, które warto zadać agencji, jeśli powyższe sposoby targetowania nie pojawiły się w odpowiedzi na pytanie nr 1. Na pewno zmusi ją to do pogłówkowania na temat niestandardowego targetowania Twoich reklam. Tym pytaniem dasz też do zrozumienia, że znasz możliwości reklamowe Facebooka, więc powinni Cię traktować poważnie.
Jeśli agencja twierdzi, że żaden z powyższych sposobów targetowania nie nadaje się dla Ciebie, najprawdopodobniej nie wie, jak z nich skorzystać, ale wstyd im się do tego przyznać. Remarketing i mechanizm lookalike w ok. 90% naszych kampanii na Facebooku pozwala uzyskać najwyższy CTR, najniższe CPC i najlepsze wyniki sprzedażowe.
Na czym polega marketing dynamiczny i mechanizm lookalike?
Spotkaliśmy się z sytuacją, w której klient był przekonany, że wykorzystuje remarketing dynamiczny, a tak naprawdę wcale z niego nie korzystał. W błąd wprowadziła go agencja, która używała określania „reklamy dynamiczne” na zwykłe reklamy karuzelowe.
[su_box title=”Zapamiętaj!” box_color=”#FA4616″ title_color=”#ffffff”]Remarketing dynamiczny nie polega na tym, że możesz sobie patrzeć, jak dynamicznie przewija się Twoja karuzela z produktami, ale na tym, że Twoich klientów śledzą na Facebooku konkretne produkty, które wcześniej przeglądali w Twojej witrynie.[/su_box]
Mechanizm lookalike sprawdza się szczególnie w tych branżach, w których klienci są grupą homogeniczną. Przykładowo: klienci sklepu z produktami dla młodych matek mają podobne cechy demograficzne. Większość z nich to kobiety w wieku 25-35 lat, świeżo po ślubie i być może po przeprowadzce.
[su_box title=”Zapamiętaj!” box_color=”#FA4616″ title_color=”#ffffff”]Przy pomocy mechanizmu lookalike agencja może sprawić, że Facebook sam przeszuka swoją bazę użytkowników w poszukiwaniu osób podobnych do tych, które zostaną mu wskazane. Można mu kazać odszukać osoby podobne do Twoich fanów, osoby odwiedzające Twoją witrynę, czy dokonujące u Ciebie zakupów.[/su_box]
Mechanizm lookalike sprawdza się nieco gorzej w przypadku, gdy Twoimi klientami są osoby na ogół nieposiadające wspólnych cech. Ty sam powinieneś najlepiej znać swoich klientów.
Możliwości jest pięć:
Kiedy powinno zapalić Ci się czerwone światełko?
Zastanawiasz się jak dobrze prowadzić fanpage? Poznaj 10 sztuczek, które pomogą zwiększyć liczbę Twoich fanów lub zasięg postów i to zupełnie za darmo. Bez lania wody. Wszystkie przetestowaliśmy. Działają!
Co zyskasz? Zdobędziesz nowych fanów.
Skuteczne prowadzenie fanpage’a na Facebooku to takie, które wzbudza zaangażowanie. Użytkownicy Facebooka reagują na Twoje wpisy (o nowych możliwościach reagowania na posty pisaliśmy już na naszym blogu). Wyświetl listę osób, które zareagowały na konkretny post. Część z nich będzie miała po prawej stronie nieaktywną tabliczkę „Polubione”. To osoby, które są już fanami Twojego profilu. W przypadku pozostałych osób, zobaczysz aktywne tabliczki „Zaproś”. Po kliknięciu w nie, do danej osoby zostanie wysłane zaproszenie do polubienia Twojej strony.
Zaproszenie przyjdzie do użytkownika z poziomu profilu, dlatego nie będziesz zapraszał jako Jan Kowalski, ale jako Twój profil.
Po zaproszeniu danego użytkownika, pojawi się przy nim tabliczka „Zaproszono”. Każdego użytkownika możesz zaprosić tylko raz. Dzięki temu na pewno nie zostaniesz posądzony o spamowanie. Ponowne zaproszenie nie działa nawet w sytuacji, gdy ktoś zaakceptował Twoje zaproszenie, ale po jakimś czasie przestał lubić Twój profil.
Zapraszanie do polubienia jest bardzo skuteczne. Z naszych obserwacji wynika, że ok. 10-25% zaproszonych osób, przyjmuje zaproszenie i staje się fanami profilu. Skuteczność jest wyższa, jeśli zapraszasz nowych użytkowników do polubienia Twojej strony zaraz po tym, gdy zareagują na Twoją treść.
Po drugie, to bardzo prosty sposób na to jak zwiększyć liczbę fanów na fanpage’u.
Co ciekawe, niewielu administratorów wykorzystuje tę funkcję, która dostępna jest od dawna. Świadczy o tym chociażby poniższa prywatna wiadomość, jaką otrzymaliśmy na jednym z prowadzonych przez nas profili.
Przy zapraszaniu, masz okazję przyjrzeć się lepiej ludziom, którzy reagują na to, co publikujesz. Możesz też lepiej poznać swoich przyszłych fanów. Jest wśród nich wielu przedstawicieli stanu szlacheckiego („Szlachta nie pracuje” itp.)? Nie musisz zapraszać wszystkich użytkowników do polubienia swojej strony 😉
Co zyskasz? Pozbędziesz się z profilu nieprzychylnych recenzji
Uwaga! W Semahead zawsze odradzamy tego typu rozwiązanie. To zły pomysł szczególnie w zalążku sytuacji kryzysowej, gdy na Twoim profilu mnożą się jak króliki kolejne negatywne oceny. Użytkownicy coraz częściej robią print screeny swoich negatywnych komentarzy i (w razie usunięcia) publikują je potem na Wykopie czy Kwejku z tytułem „Firma X cenzuruje swoich klientów!”. Jeśli jesteś u progu kryzysu, tylko dolejesz tym oliwy do silnika rakietowego.
Otwartość na opinie klientów otwartością, ale jeśli Twoja strona ma średnią ocen 1,6 (na maksymalnych 5 punktów), to pewnie, jak wiele innych osób, głowisz się, jak je usunąć. Szczególnie, że na urządzeniach mobilnych sekcja „Recenzje” wyświetlana jest przed postami strony. Oczywiście można odradzać tego typu rozwiązanie, ale ostateczne zdanie zawsze należy do klienta. Warto zatem wiedzieć, jak pozbyć się tego kłopotliwego elementu profilu.
Nie można usuwać/ukrywać pojedynczych recenzji, ale można usunąć je wszystkie za jednym zamachem. Kiedyś było to prostsze. Wystarczyło kliknąć w edycję sekcji „Recenzje” i usunąć całą sekcję. W tej chwili już tak się nie da. Trzeba zmienić kategorię profilu na taką, która nie zawiera adresu (np. na kategorię społeczność). Zmianę kategorii można przeprowadzić wielokrotnie i to niemal bez żadnych poważniejszych konsekwencji w funkcjonalności strony. Znikną recenzje oraz mapka. Przed zmianą kategorii profilu warto zajrzeć tutaj.
Aby ustawić kategorię bez recenzji, kliknij „Edytuj” w sekcji „Informacje” i następnie wybierz odpowiednią kategorię, np. „Inne/społeczność”. Recenzje nie będą już wyświetlane na Twoim profilu.
Co zyskasz? Twoje przeterminowane posty nie będą nikogo denerwowały.
Widzisz, że jeden z Twoich ulubionych sklepów ogłosił promocję -20% na wszystko. Myślisz sobie „o super, właśnie miałem kupić nowe spodnie!”. Ucieszony zagłębiasz się w szczegóły promocji. Jaki jest Twój zawód, gdy odkrywasz, że promocja trwała do końca poprzedniego dnia. Wpis pojawił Ci się, ponieważ zareagowało na niego wiele osób. Oni skorzystali, Ty nie. Nieprzyjemne uczucie.
Od jakiegoś czasu wszystkie strony na Facebooku mogą korzystać z harmonogramu dystrybucji treści. Posty opublikowane za jego pomocą różni je jedynie to, że posiadają termin ważności, który Ty ustalasz. Dzięki temu aktualności Twoich fanów są jak lodówki automatycznie opróżniane z przeterminowanych produktów/postów.
Jak to wygląda w praktyce? Załóżmy, że Twój klient ogłasza happy hours od godz. 15 do 23.59. Planujesz post na godzinę 15 i ustawiasz datę zakończenia jego dystrybucji na godzinę 23.59. Dzięki temu będzie się on wyświetlał użytkownikom Facebooka tylko do 23.59. Po tej godzinie wpis nadal będzie widoczny tylko na Twoim profilu. Nie ukrywaj go. Ktoś, kto za kilka dni trafi na Twój profil i zobaczy, że organizujesz happy hours, może zdecydować się na zostanie Twoim fanem, żeby w przyszłości zostać poinformowanym wcześniej o kolejnej tego typu akcji.
Aby opublikować post z terminem ważności, kliknij „Zaplanuj”. Zobaczysz poniższe okno.
W „Harmonogramie dystrybucji” wskaż datę i godzinę, do kiedy post ma się wyświetlać w aktualnościach. Sprawdź ją dwa razy, ponieważ po opublikowaniu postu, nie będziesz już mógł zmienić jego terminu ważności. Takie proste, a takie przydatne!
Co zyskasz? Zminimalizujesz ryzyko nieprzyjemnych wiadomości od niecierpliwych klientów
Użytkownicy często piszą do Ciebie wiadomości prywatne? Zrób wszystko, aby nie musieli się niecierpliwić w oczekiwaniu na odpowiedź. Prawdopodobnie ktoś prędzej czy później napisze ze sprawą „życia i śmierci” (np. 8 godzin temu zamówił trampki i jeszcze ich nie ma na nogach) podkreślając, jak bardzo zależy mu na możliwie najszybszej odpowiedzi. Będzie wówczas mnożył kolejne wiadomości w stylu „Jest tam kto?”.
Niewiele osób wie, że na Facebooku można ustawić coś takiego jak automatyczne odpowiedzi na wiadomości od użytkowników. Można to zrobić w zakładce „Wiadomości” w ustawieniach profilu.
Nie warto jednak ustawiać je na stałe. Najlepiej ustawić je tylko na te godziny, w których wiesz, że nie dasz rady odpisać, bo np. śpisz. Przykładowo możesz ustawić, aby w godzinach od 16 do 8 rano użytkownicy otrzymywali tego typu automatyczną wiadomość (max 250 znaków): „Dziękujemy za wiadomość. Odpowiemy na nią najszybciej jak to będzie możliwe, w godzinach naszej pracy, czyli pomiędzy w godz. 8-16. Pozdrawiamy i prosimy o cierpliwość”. Lepiej nie dodawać informacji typu: „Jeśli problem dotyczy realizacji zamówień, prosimy o kontakt mailowy albo telefoniczny z naszym Biurem Obsługi Klienta”. Nie wiadomo bowiem, w jakiej sprawie ktoś pisze. Może to nie klient a bloger, który chciałby z Tobą współpracować?
Wiadomo, że tego typu automatyczna odpowiedź nie rozwiąże żadnego problemu, ale lepsze to, niż wiadomość od niecierpliwego użytkownika wysłana o godz. 18, na którą nie otrzyma odpowiedzi przez kolejne 12 godzin. Jesteśmy zaskoczeni tym, jak często użytkownicy sklepów internetowych wymagają wręcz, aby na ich wiadomości odpisał ktoś w godz. 19-22.
Co zyskasz? Zwiększysz widoczność innych profili
Chcesz zwiększyć widoczność profilu na Facebooku? A wiesz, że jako strona możesz lajkować inne strony? Oznacza to, że oficjalny profil ZUS-u może zostać fanem zakładu pogrzebowego XYZ.
Kogo warto polubić z poziomu strony? Partnerów Twojego klienta (np. dostawców sprzętu) lub inne jego marki. Po jakimś czasie lista stron polubionych przez Twoją stronę zrobi się długa. Informacja o tym, że ZUS lubi zakład pogrzebowy XYZ pojawi się w sekcji „Polubione przez tę stronę”. Wyświetlają się w niej zawsze tylko 3 losowe strony spośród wszystkich polubionych.
Warto wiedzieć, że w ustawieniach strony możesz wskazać profile, które Twój profil będzie promować bardziej (zakładka „Polecane” w ustawieniach). Możesz po prostu wskazać, które profile mają być wyświetlane w tej sekcji. Przydatna funkcja, jeśli chcesz by Twój profil był fanem 100 innych profili, ale tak naprawdę zależy Ci na promocji 3. Jeśli jako polecane ustawisz więcej niż 3 strony, będą one wyświetlane losowo.
Powyżej przykład. Profil Księgarni Internetowej PWN lubi kilkadziesiąt innych profili, ale do wyświetlania w sekcji „Polubione przez tę stronę” ma ustawionych 5 innych profili, które należą do tej samej Grupy PWN i z których 3 zawsze wyświetlają się na profilu.
Co zyskasz? Zwiększysz widoczność profilu i swoje szanse na dotarcie do grupy docelowej.
Podmioty wpływające na Twoich klientów warto nie tylko lubić, ale też wchodzić z nimi w interakcję. Aby tego dokonać, postaw w treści wpisu znak „@”, a następnie zacznij pisać nazwę profilu, który chcesz otagować. Nigdy odwrotnie (najpierw nazwa, potem znak „@”), odpowiadając na często zadawane pytanie: dlaczego się nie da?
Po co zaczepiać inne profile? Jeśli duży profil, który śledzą przedstawiciele Twojej grupy docelowej, zdecyduje się na udostępnienie Twoich treści, możesz sobie znacząco zwiększyć zasięg. I to bardzo cenny zasięg.
Prowadzenie fanpage’a dla firmy z sektora B2B – przykład!
W zeszłym roku jako Semahead wykonaliśmy parę infografik do artykułów SprawnegoMarketingu. W poście opublikowaliśmy nie tylko naszą obrandowaną infografikę, ale też link do artykułu Sprawnego. Sprawny lajkował, komentował i udostępniał nasze posty, a w dodatku dołączał nasze infografiki do swoich artykułów. Po udostępnieniu przez Sprawny zasięg postów z infografikami rósł nam zawsze o ok. 10 tys. osób. W dodatku nie były to osoby przypadkowe. Wśród fanów profilu SprawnyMarketing z pewnością jest wielu przedstawicieli naszej grupy docelowej.
Oczywiście to tylko przykład. Zaczepianie może polegać tylko na tagowaniu innych stron we wpisach. Część z nich poczuje się wywołana do dyskusji i wejdzie w interakcję z Twoją stroną. Jeśli opublikujesz treści, które zaczepiona strona uzna za wartościowe, masz duże szanse, że zdecyduje się je udostępnić, nawet jeśli nie są to specjalne infografiki.
Jeśli przykładowo zależy Ci na tym, aby dotrzeć do studentów Politechniki Krakowskiej, przygotuj jakąś treść, która administratorowi ich profilu wyda się atrakcyjna. Taką, którą jak zobaczy to pomyśli: „o fajne/zabawne/przydatne, więc pewnie zdobędzie też dużo lajków na profilu naszej uczelni”. Admini innych profili to też ludzie i też szukają wartościowych treści. Jeśli nie otagujesz profilu Politechniki, admin prawdopodobnie nie dowie się o Twojej treści, którą przecież chciałbyś, aby udostępnił.
Co zyskasz? Zwiększysz zaangażowanie i widoczność profilu.
Mechanizm stary jak świat. Ustępujesz miejsca starszej osobie. Ona uśmiecha się i Ci dziękuje. A teraz wyobraź sobie, że siada bez słowa z naburmuszoną miną. Czujesz różnicę?
Na Facebooku możesz wyrazić swoją wdzięczność za pomoc w dystrybucji treści na wiele sposobów: „Dziękuję!”, „Wielkie dzięki!”, „Dzięki za szera”, „Dziękujemy za zainteresowanie!”, „@imię użytkownika, dziękujemy za udostępnienie!”. Na tego typu podziękowania zareaguje mniej więcej co dziesiąty użytkownik. Jeśli dodasz do nich jakiś sympatyczny element, np. życzenia miłego dnia, popołudnia albo wieczoru, zareaguje 4 na 5. Oto banalnie prosta odpowiedź na tak ważne pytanie, czyli jak zwiększyć zaangażowanie na fanpage’u?
Jeśli ktoś dodał do Twojego wpisu swój własny komentarz, odnieś się do niego. Pamiętaj, że charakter Twoich komentarzy powinien być zawsze dopasowany do charakteru firmy, którą reprezentujesz. Jeśli prowadzisz profil urzędu miasta, nie wypada odpisywać „Dzięki @Bogdan za szera!”.
Po pierwsze: wizerunek. Nie jesteś tą starszą osobą z naburmuszoną miną. Pokazywanie ludzkiej twarzy marki jest szczególnie ważne, gdy prowadzisz profil dużej korporacji czy instytucji. Ludzie często postrzegają tego typu podmioty jako wielkie i nieczułe molochy. Zrobi im się po prostu miło, gdy duża marka zwróci się do nich osobiście. Kto wie, może nawet staną się Twoimi ambasadorami? W przyszłości na pewno będą dzięki temu chętniej udostępniać Twoje treści.
Po drugie: wchodząc w tego typu interakcję z użytkownikami, zwiększasz widoczność swojego profilu. Twój komentarz zobaczą znajomi użytkownika, który udostępnił Twój post. Zwiększasz też prawdopodobieństwo tego, że udostępniony post skomentuje sam autor udostępnienia lub inni użytkownicy Facebooka. Autor może napisać chociażby „Nie ma za co” czy „Spoko sportowy zawsze razem” jak na powyższym przykładzie. Użytkownik poczuł więź ze sklepem, w domyśle: „[my] sportowcy zawsze razem”. Czy oprócz więzi coś nam to jeszcze dało? Tak, zasięg i zaangażowanie, które generują udostępniania jest również zliczany do ogólnego zasięgu i zaangażowania profilu.
Co zyskasz? Zwiększysz zasięg organiczny postów ze zdjęciami.
Masz parę zdjęć i zastanawiasz się, czy lepiej opublikować je w formie jednego kolażu czy każde osobno? Zauważyliśmy, że wpisy zawierające więcej niż jedno zdjęcie zdobywają większe zasięgi. Powód jest prosty. Wpisy te zdobywają zwykle znacznie więcej kliknięć niż wpisy z pojedynczym zdjęciem.
Gdy widzimy wpis z jednym zdjęciem, klikamy tylko raz, aby zobaczyć je w pełnym rozmiarze. Gdy mamy wpis z trzema zdjęciami, klikamy raz, aby otworzyć pierwsze w pełnym rozmiarze, a następnie drugi, aby przejść do drugiego i trzeci, aby przejść do trzeciego. Łącznie daje to Twojemu wpisowi 3 razy więcej kliknięć niż w przypadku wpisu z jednym zdjęciem! Oczywiście pod warunkiem, że pierwsze i drugie zdjęcia są na tyle atrakcyjne, że użytkownikom chce się je przeglądać dalej.
Zwykle im więcej kliknięć w post, tym większy łapie on zasięg organiczny. Czy w związku z tym im więcej zdjęć, tym lepiej? Oczywiście, że nie! Cierpliwość użytkowników ma swoje granice. Nawet jeśli masz bardzo atrakcyjne zdjęcia, powinieneś wybrać od 3 do 5/6 zdjęć. Duża liczba zdjęć zniechęca do ich przeglądania.
Poniżej przykład postu, który wygenerował łącznie 3631 kliknięć. Tylko 265 z nich to polubienia, komentarze lub udostępnienia. 364 to kliknięcia linku, 1342 to kliknięcia w celu wyświetleń zdjęcia (Facebook zlicza w nich kliknięcia w zdjęcie w celu wyświetlenia go w pełnym rozmiarze). Post wygenerował aż 1925 innych kliknięć. Z naszych obserwacji wynika, że zliczają się w nich kliknięcia nawigacyjne, czyli po prostu przenoszące użytkownika pomiędzy zdjęciami w danym poście.
Co zyskasz? Zwiększysz zaangażowanie.
Wciąż nie możemy wyjść z podziwu siły cytatów, kreatywnych życzeń i infografik. To rodzaje wpisów, które na wielu profilach, z bardzo różnych branż (zarówno z sektora B2C, jak i B2B), generują zawsze największe zaangażowanie. Aby zrobić dobrą infografikę, potrzebujesz ciekawych danych oraz umiejętności kompozycyjno-graficznych. Same narzędzia do tworzenia infografik, których jest pełno, często nie wystarczają. Znacznie łatwiej jest z cytatami i kreatywnymi życzeniami.
Ludzie widzą jakiś cytat i chyba automatycznie reagują: „Oho, to coś mądrego, muszę się skupić” albo „Jak cytują, to znaczy, że musiał ktoś powiedzieć coś dobrego”. Facebookowicze lubią udostępniać cytaty. Uwielbiają też wchodzić w polemikę z autorytetami i udowadniać, że Einstein albo Paulo Coelho nie mieli racji.
Podobnie rzecz ma się z życzeniami np. z okazji Dnia Babci. Oczywiście trzeba do nich podejść kreatywnie, np. zadając pytanie: „A Ciebie czego nauczyła babcia?”. Momentami zabawne, momentami wzruszające efekty tak postawionego pytania w Dzień Babci, zobaczysz tutaj.
Pamiętaj, aby publikując cytaty i życzenia, obrandować grafikę (czyli dodać logo i najlepiej jeszcze jakieś elementy w kolorach Twojej firmy – więcej o zasadach spójnej komunikacji wizualnej przeczytacie, klikając w link obok) oraz aby w treści wpisu powiązać je z tym, czym zajmuje się Twoja firma. Jeśli prowadzisz profil marki sprzedającej narzędzia do majsterkowania i wrzucasz kotunie (kotki), kawunie (kawa w poniedziałek musi być) i inne piątunie (niektórzy w piątek informują, że jest piątek), to raczej nie zaangażujesz użytkowników Facebooka, którzy kiedykolwiek odwiedzą Twój sklep.
Co zyskasz? Zwiększysz zasięg organiczny swoich postów
Na koniec wisienka na torcie dla wytrwałych – ostatni trick jak skutecznie prowadzić fanpage firmowy. Nasze obserwacje na temat dwóch mitów związanych z publikowaniem postów na Facebooku.
Wrzucasz codziennie co najmniej 1 wpis i planujesz posty na tydzień do przodu? Wiele osób tak robi. W poradnikach często zalecają, aby publikować posty możliwie jak najbardziej regularnie. Planujemy posty, aby nie musieć o nich codziennie pamiętać.
Zaobserwowaliśmy jednak, że kilkudniowe przerwy w publikacji wpisów, powodują potem wzrost zasięgu. Na kilku profilach publikowaliśmy posty dzień w dzień. Gdy zrobiliśmy sobie parę dni przerwy, kilka pierwszych postów (nawet gdy nie były jakieś wybitne) miało znacznie większy zasięg organiczny niż te opublikowane przed przerwą. Po jakimś czasie średni zasięg wracał do poprzedniego stanu. Niemniej 2-3 pierwsze wpisy po przerwie potrafiły mieć zasięg organiczny nawet dwukrotnie większy niż 2-3 poprzednie posty.
Podobnie rzecz ma się z osławionym planowaniem wpisów. Jeśli zauważyłeś, że w ostatnim czasie spadł Ci zasięg organiczny wpisów, spróbuj przez tydzień albo dwa nie planować, ale od razu publikować. Nigdy nie szkodzi, a czasem pomaga.
Na rynku dostępnych jest wiele narzędzi do automatycznego planowania postów, jednak żadne z nich nie spełniło póki co wszystkich naszych wymagań – a to nie da się zaplanować wszystkich typów wpisów, a to rozpikselowuje grafiki, a to gdzieś coś przytnie czy przestawi.
To już koniec! Jeśli dotarłeś do tego miejsca, dziękujemy. Przeczytałeś właśnie tekst na blisko 18 tys. znaków, czyli ok. 127 tweetów. Masz jakieś pytania? A może chcesz pochwalić się swoimi trickami pomagającymi Ci dobrze prowadzić fanpage? Zachęcamy do komentowania!
Mądry specjalista social media wie, jak ważne jest wykorzystanie narzędzi analitycznych w codziennej pracy. Wie, jak istotne jest opanowanie sztuki tagowania reklam i korzystanie z odpowiednich raportów w Google Analytics. Wszystkim wyjadaczom Facebooka dajemy twardy know-how: od instruktażu dodawania tagów UTM, po nasze gotowe, autorskie szablony niestandardowe.
We wcześniejszym artykule Dominika pisała o tym:
W moim artykule znajdziesz zaś dużo praktycznych porad, które pomogą ci w gromadzeniu wartościowych informacji na temat zachowań użytkownika i optymalizacji twoich kampanii.
Dowiesz się między innymi:
Gotowy? No to zaczynamy!
Pierwszym i najważniejszym krokiem jest dokładne zaplanowanie kampanii. Bez tego twoje tagi będą wydawać się chaotyczne i ostatecznie trudno będzie wyciągnąć jakiekolwiek wnioski z zebranych danych.
Zastanów się:
W celu lepszego zobrazowania kampanii, najlepiej jest utworzyć mapę myśli. Ułatwi ona późniejszą rozbudowę kampanii oraz dodanie tagów do nowych reklam.
Zacznij od kampanii, a następnie do każdej z nich przypisz zestawy reklam. Nazwij je zgodnie z wybranymi dla nich kierowaniami. Na końcu rozszerz mapę o rodzaje reklam.
Dzięki mapie, łatwiejsze stanie się nazywanie poszczególnych zmiennych przy tworzeniu adresów URL. Przyda się także przy rozszerzaniu kampanii np. o nowe reklamy.
Jeśli w każdym zestawie reklam będzie ta sama kombinacja reklam, nadaj im te same nazwy. Dzięki temu później będziesz mógł porównać ich wyniki. Może się zdarzyć, że reklama, która generuje bardzo dobrej jakości ruch na stronie przy jednym sposobie kierowania, całkowicie się nie sprawdzi przy innym.
Gdy już wiemy, jak będzie wyglądać nasza kampania i zaczniemy tworzyć ją na koncie, musimy do adresów URL, które chcemy użyć w kampanii, dodać tagi utm.
Podstawowe tagi zawierają informacje o źródle, medium oraz kampanii. Jednak, aby jeszcze dokładniej zbierać dane, warto rozszerzyć je o kilka dodatkowych. Z pomocą przychodzi sam Facebook, który zdaje sobie sprawę, że w swoim panelu nie udostępnia wszystkich informacji potrzebnych do optymalizacji reklam.
Oferuje on bezpłatne narzędzie, dzięki któremu w szybki sposób można przygotować gotowy URL z utm’ami.
Adres narzędzia - https://www.facebook.com/business/google-analytics/build-your-url
Podpowiada ono, aby oprócz podstawowych utm’ów, do url’ów dodać także:
Nazwy wszystkich zmiennych nie powinny pokrywać się z już istniejącymi. Załóżmy, że przygotowujemy kampanię promującą ten wpis. Chcemy, aby reklama pojawiła się wszystkim fanom naszego fanpage’a. W źródle kampanii wpisujemy “facebook”. Natomiast w medium wpisujemy nazwę, dzięki której będziemy pewni, że to są płatne reklamy, a nie np. wpisy – w naszym przypadku to “social_media_ads”. Aby zaznaczyć, że reklamę kierujemy na fanów w targetowaniu wpisujemy “fani”. Nazwa reklamy zaś zależy od tego, co znajduje się na grafice promującej wpis.
Po kliknięciu w “Create URL” mamy gotowy link, który możemy wkleić do reklamy. Adres nie jest widoczny w reklamie (można oddzielnie ustalić wyświetlany adres), dlatego nie musimy go skracać. Pojawi się on dopiero na pasku adresu, po kliknięciu użytkownika w reklamę.
Dzięki pomocy tego narzędzia, cały proces jest mniej czasochłonny. Przy tworzeniu kolejnych reklam w tym samym zastawie reklam, wystarczy tylko zmieniać pole z nazwą reklamy.
Wszystkie reklamy zostały otagowane, kampania ruszyła, przyszedł więc moment na analizę danych zebranych przez Google Analytics. Nie jest to jednak takie proste.
Wszystko jest wrzucone do jednego worka oraz ukryte między innymi danymi zebranymi ze strony. Aby cokolwiek znaleźć musimy te informacje przefiltrować.
Google Analytics umożliwia samodzielne tworzenie raportów. W tym celu wybiera się wymiary i dane oraz decyduje jak powinny być wyświetlane. Jest to najlepsze rozwiązanie, dzięki któremu wszystkie dane będą na wyciągnięcie ręki.
Raporty niestandardowe tworzy się w karcie Dostosowanie, klikając u góry w tabeli „+ Nowy raport niestandardowy”. Aby wyświetlać dane wyłącznie z kampanii Facebookowej, na raport trzeba nałożyć odpowiednie filtry.
Przy edycji raportu, na samym dole, znajduje się opcjonalne pole Filtry. Wystarczy, że dodamy go na poziomie źródła oraz medium. W naszym przypadku będzie on wyglądać jak poniżej.
Jeżeli jeszcze bardziej chcemy ograniczyć dane pokazywane dla wybranego segmentu, można dodać dodatkowe filtry.
Wymiary odpowiadające dodanym wartościom utm:
Raporty niestandardowe umożliwią szybki dostęp do informacji potrzebnych w optymalizacji. Po dokładniej analizie można poznać źródła oraz kampanie w które należy inwestować najwięcej środków. Na postawie wyników danej reklamy możemy określić czy użytkownik wie czego może się spodziewać na stronie.
Optymalizacja kampanii nie powinna opierać się tylko o dobrym wyniku CTR reklamy. Reklama powinna także sugerować użytkownikowi, czego może spodziewać się po przejściu na stronę. Szczególnie będzie to widoczne w współczynniku odrzuceń oraz w czasie spędzonym na stronie.
Bardzo dobrą opcją, która przydaje się przy korzystaniu z kilku kont Google Analytics, jest możliwość ich udostępnienia. Dzięki temu, raz utworzone raporty możemy kopiować na inne konta. Wystarczy tylko być zalogowanym na właściwym koncie GA oraz wejść w udostępnione linki.
Poniżej raporty niestandardowe Google Analytics, utworzone i udostępnione przeze mnie, które przydzą ci się w codziennej pracy.
Pamiętaj tylko o zmianie Źródła/Medium na takie, jakie ustaliłeś przy tagowaniu. Wystarczy kliknąć Edytuj u góry każdego raportu. Powodzenia!
Puszczasz reklamy na Facebooku? Na pewno serwis zablokował Ci kiedyś reklamę ze względu na przekroczenie zasady 20% tekstu na grafice. Poznaj parę trików, które mogą zmylić algorytm!
Od prawie 3 lat na Facebooku obowiązuje zasada, zgodnie z którą tylko 20% powierzchni grafiki reklamowej może zajmować tekst. Niestety wlicza się w to również logo. Wyjątkiem są natomiast zdjęcia produktów, zawierające tekst zamieszczony na produkcie (np. okładki książek).
Zasadę 20% tekstu serwis tłumaczy troską o „wysoką jakość i atrakcyjność reklam”. Udostępnia nawet narzędzie siatki do samodzielnego mierzenia i tłumaczy, jak ono działa. Dzieli naszą grafikę na 25 równych, prostokątnych pól. Jeśli tekst zajmuje co najmniej 6 pól (czyli 24% powierzchni), grafika zostanie odrzucona. Ale czy na pewno? Z całą pewnością NIE!
Weryfikacja serwisu jest wielopoziomowa. Jak podaje AdWeek, powołując się na pracowników Facebooka, weryfikacja odbywa się zarówno automatycznie jak i manualnie. Ręcznie sprawdzany jest niewielki odsetek reklam, których ocena algorytmem budzi wątpliwości.
Z własnego doświadczenia wiemy, że reklama może zostać odrzucona na 3 etapach:
Pierwszy etap weryfikacji prawdopodobnie jest automatyczny. Dlatego stosunkowo często przechodzą go grafiki, które zawierają powyżej 20% tekstu. Najczęściej są one blokowane dopiero po paru godzinach. Ostatnio obserwujemy, że coraz szybciej – w ciągu godziny lub kilkudziesięciu minut.
RADA
Jeśli masz jakieś wątpliwości co do tego, czy Facebook przepuści Twoją grafikę, warto ustawić wysoki budżet na bardzo krótki okres. Zanim serwis zablokuje Twoją reklamę, wyświetli ją większej liczbie osób.
Kilkukrotnie zdarzyło nam się, że promowaliśmy wpisy, których grafiki zawierały nawet ok. 52-72%. Jak to możliwe?! Facebook blokował je dopiero po paru godzinach lub nawet dniach, gdy zazwyczaj osiągały bardzo wysoki CTR.
Podejrzewamy, że serwis dokonuje ponownej, manualnej weryfikacji w przypadku, gdy reklama osiąga podejrzanie dobre wyniki. Przykład poniżej.
Każdy (nawet nie znający języka polskiego) dostrzegłby, że tekst na reklamie powyżej zajmuje znacznie więcej niż 20% jej powierzchni. Podobnie w przypadku kolejnej reklamy, która uwaga, nie została zablokowana przez cały czas trwania kampanii, czyli przez ponad miesiąc!
Myli się nie tylko Facebook podczas weryfikacji, ale też narzędzie siatki, które poleca. Poniżej przykład. Aż 10 pól (dopuszczalna liczba to 6), czyli 40% powierzchni grafiki zajmuje tekst. Mimo to promowaliśmy wpis z tą grafiką przez prawie tydzień, dopóki sami go nie wyłączyliśmy.
Największą zagadką Facebooka jest jednak to, w jaki sposób zweryfikował poniższe grafiki, które w ramach testów, przygotowaliśmy w 3 wariantach kolorystycznych: białym, niebieskim i zielonym.
Reklamy zostały uruchomione jednocześnie w dwóch zestawach. Pierwszy bazował na remarketingu, drugi – na docieraniu do osób o określonych zainteresowaniach.
W pierwszym zestawie Facebook przepuścił wszystkie 3 grafiki. W drugim zestawie zablokował TYLKO reklamę w kolorze niebieskim. Każda grafika zawiera dokładnie taki sam tekst. Mimo to tylko jedna z nich została odrzucona i to tylko w jednym zestawie, w kolejnym już nie.
Równie zaskakujące wyniki swoich testów otrzymał Jon Loomer.
Facebook odrzucił tylko pomarańczową wersję jego reklamy, mimo że na obu grafikach tekst zajmuje dokładnie taką samą powierzchnię.
WAŻNY WNIOSEK
Powyższe przykłady dowodzą, że jednym z istotnych czynników, na bazie których algorytm identyfikuje tekst na grafice jest kolor.
Analiza koloru jest bardzo ważnym, ale nie jedynym czynnikiem, wpływającym na weryfikację kreacji reklamowej. Na podstawie naszych obserwacji, sporządziliśmy listę rzeczy, którymi możesz próbować zmylić Facebooka:
Mniej więcej połowa grafik, którą dyskwalifikuje narzędzie siatki, przechodzi później weryfikację. Serwis bardzo często przepuszcza grafiki, na których według siatki tekst zajmuje 20-32% powierzchni, a sporadycznie i więcej.
Jednym z powodów może być to, że siatka, którą Facebook posługuje się przy właściwej weryfikacji jest inna, a konkretnie znacznie gęstsza niż 5×5.
Kolejnym powodem może być fakt, że korzystając z narzędzia siatki, sam skrupulatnie zaznaczasz wszystkie pola z tekstem. Algorytm Facebooka prawdopodobnie już tak sprytny nie jest.
Często może mieć problemy z identyfikacją co jest tekstem, a co nie. Podobnie jak dostępne w sieci różnego typu narzędzia do rozpoznawania fontów. Zwykle pojawiają się przy nich ostrzeżenia typu: „unikaj fontów typu „handwrite”, gdzie litery nierzadko przeplatają się ze sobą, co znacząco utrudni skryptowi nawet podstawowe operacje, jak oddzielenie od siebie liter albo warto przetworzyć obrazek do wysokokontrastowych odcieni szarości – a najlepiej, jako czarny tekst na białym tle”.
Zapewne w sytuacjach wątpliwych algorytm Facebooka, podejmuje częściej decyzję na naszą korzyść. Dopiero potem, przy weryfikacji manualnej, nasza reklama może zostać odrzucona. Może, ale jak pokazują wszystkie przykłady w tym artykule, nie musi.
Nie gwarantujemy, że proponowane przez nas metody okażą się skuteczne, ale czasem warto spróbować zmylić Facebooka, zamiast zmniejszać tekst do mikroskopijnych rozmiarów. Szczególnie, jeśli planujesz wyświetlać swoje reklamy na prawej kolumnie lub urządzaniach mobilnych. Mały tekst może okazać się wtedy zupełnie nieczytelny.
Jesteśmy ciekawi, jakie są Twoje obserwacje dotyczące zasady 20% tekstu. Masz własne spostrzeżenia? Podziel się nimi!
Grafiki w social media powinny być jak Twoja garderoba. Z jednej strony – dużo ciekawych ubrań na każdą okazję. Z drugiej – wszystkie powinny zawierać cząstkę Twojego stylu, być dopasowane do Twojej płci, Twoich rozmiarów i Twojego wieku. W tym artykule podpowiem Ci, jak ubierać markę w social media. Poznasz siedem zasad, których przestrzeganie pomoże Ci zachować spójność wizualną prowadzonego przez Ciebie profilu.
Spójna identyfikacja wizualna w social media powinna mieć swoje źródło w księdze identyfikacji wizualnej firmy (ang. Corporate identity Manual, CI Manual lub Corporate Identity Guide Book). Rozpoczynając prace nad grafikami do mediów społecznościowych, powinieneś zawsze upewnić się, czy firma takową księgę posiada. Jeśli tak – większość niż połowa pracy za Tobą.
Wiele małych i średnich przedsiębiorstw nie posiada jednak księgi identyfikacji. Dlatego w dalszej części tekstu znajdziesz praktyczne wyjście z tego typu sytuacji.
To dokument określający, jak dokładnie powinny wyglądać wszystkie elementy wizualne dotyczące firmy. Księgi identyfikacji mogą wskazywać, jak powinni ubierać się pracownicy, jak powinny być wystrojone biura, czy jak oznaczane samochody służbowe.
Jeśli nie działasz w imieniu dużej firmy, bardzo rzadko będziesz mieć do czynienia z tak szczegółowym dokumentem. Częściej w Twoje ręce będzie trafiała księga znaku (ang. brand book), która zawiera tylko wytyczne dotyczące wykorzystywania logo, kolorów i krojów pisma. Przygotowując grafiki do social media, więcej i tak nie potrzebujesz.
Najlepiej poprosić o podesłanie logo w krzywych (w formacie PDF, AI, EPS lub CDR) oraz fontu wykorzystywanego w materiałach promocyjnych. Na podstawie podesłanych materiałów możesz starać się samemu wyciągnąć jakiś zamysł, powtarzające się elementy.
Czasem jest to bardzo trudne, ponieważ podesłane plakaty, ulotki i reklamy internetowe są za każdym razem zupełnie inne i jedyne co je łączy, to logo firmy. Wówczas najlepiej zdać się na własny gust. Sam powinieneś wypracować zasady, których będziesz się trzymał przy tworzeniu grafik do social media.
Staraj się, aby stworzone przez Ciebie szablony nawiązywały do elementów od Ciebie niezależnych, takich jak logo klienta czy kolorystyka jego strony internetowej. Pewne elementy wizualne powinny także łączyć grafiki przygotowywane do różnych serwisów społecznościowych, np. na Facebooka i Twittera.
Pamiętaj, ustalając samemu zasady, do jakiej grupy docelowej stara się dotrzeć Twój klient:
Za pomocą narzędzia Facebook Audience Insights sprawdzisz, jakie profile podobają się osobom, do których będziesz chciał dotrzeć. Nie znajdziesz gotowych rozwiązań, ale bardzo prawdopodobne, że czymś się zainspirujesz.
Nie wiesz jak napisać wytyczne dla klienta? Dajemy Ci przykładowego „gotowca”:
Po ustaleniu zasad, którymi będziesz kierował się przy tworzeniu grafik do social media, powinieneś je przedstawić swojemu klientowi wraz z paroma przykładowymi grafikami. Pozwoli to uniknąć w przyszłości pytań typu: „Dlaczego zawsze używają Państwo takiego dziwnego fontu?”.
Zanim przejdziemy do konkretnych przykładów, warto odpowiedzieć sobie na powyższe pytanie. W artykułach na ten temat najczęściej padają odpowiedzi typu: spójna komunikacja wizualna z potencjalnym klientem pozwala mu łatwiej zapamiętać markę. Zapamiętanie marki przekłada się na jej rozpoznawalność, a ta z kolei na większą skłonność do skorzystania z oferty.
Zgodnie z koncepcją storytellingu, każdy kolejny komunikat wysyłany do naszego potencjalnego klienta powinien w jakiś sposób łączyć się z poprzednimi. Zasypywanie naszych klientów niepasującymi do siebie wizualnie materiałami, jest jak rozpoczynanie opowiadania historii na nowo i porzucanie jej po dwóch pierwszych zdaniach.
Dodałbym jeszcze dwa powody. Pierwszy z nich to budowa zaufania. Spójne materiały promocyjne wyglądają po prostu profesjonalnie. Profesjonalizm budzi zaufanie. Nawet jeśli nasz przeciętny klient nie wie nic o identyfikacji wizualnej, podświadomie czuje, że coś jest nie tak, gdy nasze materiały nie są spójne.
Drugi powód do usprawnienie pracy firmy. Mając księgę identyfikacji wizualnej może ona zlecić przygotowanie materiałów promocyjnych trzem agencjom i dwóm freelancerom, a mimo to będzie mieć pewność, że otrzymane materiały będą ze sobą spójne. To też usprawnienie Twojej pracy. Przygotowując grafiki do social media, możesz wypracować pewne szablony (np. w Photoshopie), które bardzo usprawnią Twoją pracę. Nie będziesz musiał za każdym razem rozpoczynać od zera pracy nad pojedynczą grafiką.
Poniżej fragmenty galerii zdjęć takich profili jak: Oreo, Semahead, Media Markt Polska, Pepsi, TAURON Polska Energia i Żubr.
Przyjrzyj się im dokładnie.
Gołym okiem widzisz, że grafiki u góry coś, mniej albo bardziej, ale łączy.
A teraz spójrz niżej, na fragmenty galerii: Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kasy Stefczyka, Agito.pl, Onet Wiadomości, Forbes i NEO24.PL:
Grafiki publikowane na tych profilach łączy chaos i przypadkowość. Widząc jedną z tych grafik, nawet miłośnik danej marki nie jest w stanie od razu instynktownie jej zidentyfikować. Osoby tworzące grafiki na te profile nie trzymają się żadnych zasad. Ty możesz inaczej, lepiej!
Poniżej znajdziesz zbiór siedmiu zasad, których przestrzeganie pomoże Ci zachować spójność wizualną prowadzonego przez Ciebie profilu.
Nie musisz trzymać się wszystkich. Wystarczy, że zaczniesz realizować 3-4 z nich, a już grafiki na Twoim profilu zacznie coś łączyć.
I to co do piksela w tym samym miejscu! Dzięki temu ktoś, przeglądając Twoją galerię, nie odniesie nieprzyjemnego wrażenia, że logo „skacze”.
Logo Pepsi na zdecydowanej większości grafik jest umieszczane zawsze w lewym górnym rogu.
Logo Tauronu – w prawym górnym.
Może to być stały motyw w tle albo jakiś charakterystyczny element.
Przykłady:
Wszystkie grafiki na profilu Media Markt Polska łączy charakterystyczne czerwone tło.
My, na naszych grafikach, wykorzystujemy pomarańczowo-szarą siatkę, złożoną z cienkich linii i okręgów.
I to nie podobnych „na oko”, tylko dokładnie tych samych w RGB. Kolory najlepiej pobrać z logo klienta lub z jego strony. Czerwień w tle grafik Media Markt, zapisana w kodzie RGB, wygląda tak: 228-6-19. Kolor logo Media Markt to 228-6-19. Przypadek? Nie sądzę.
Wybierz font, a następnie określ jakiej wielkości chcesz tworzyć napisy, np. rozmiar 40 – nagłówki i hasła, rozmiar 20 – pozostały tekst. Warto też ustalić stały sposób wyróżniana poszczególnych słów w tekście – albo poprzez ich pogrubienie, albo poprzez ich podkreślenie, albo poprzez kapitaliki, albo poprzez zmianę koloru. Nie łącz wszystkich wariantów wyróżniania. Zdecyduj się na jeden i stosuj go konsekwentnie.
Napisy na grafikach Żubra są zawsze tworzone tym samym fontem, w białym kolorze i w formie kapitalików. Do wyróżnienia używany jest kolor żółty.
Nie wszystkie ikonki i belki wyglądają tak samo. Nie chodzi tu tylko o kolor. Ikonki mogą być wpisane w okrąg, rysowane cienką linią, wypełnione itd. Przypadkowo zebrane ikony rzadko kiedy pasują do siebie. To samo z belkami. Belki mogą mieć obramowanie, mogą mieć cień, mogą być półprzeźroczyste. Gdy już zdecydujesz się na jedną wersję, trzymaj się jej chociaż przez jakiś czas. Potem możesz ulepszać i kombinować.
Tekst na grafikach Tauronu jest zamieszczony na różowych lub zielonych polach. Zwróć uwagę, że są one delikatnie przezroczyste, nie są to zawsze prostokąty i nigdy nie dochodzą do żadnej krawędzi grafiki. Diabeł tkwi w szczegółach. Takie charakterystyczne szczegóły sprawiają, że mimo różnych zdjęć w tle, grafiki są ze sobą spójne.
Wybierz jeden rozmiar grafik do postów i stosuj go konsekwentnie. Jeśli ktoś przegląda zdjęcia w Twojej galerii, nie powinny być raz poziome, raz pionowe, a raz kwadratowe. Zdjęcia dodane w ramach jednego albumu wykadruj do tego samego rozmiaru. Dzięki temu przeglądający go, unikną wrażenia „skaczącego” rozmiaru.
Jeśli publikujesz dużo zdjęć, zastanów się, w jaki sposób mógłbyś je do siebie upodobnić. Możesz to zrobić np. poprzez ramkę albo belkę z logo klienta na zdjęciu, ale możesz też stosować podobne filtry. Ta opcja sprawdza się szczególnie w przypadku publikowania zdjęć w formie albumu.
Przykład:
Zdjęcia publikowane na profilu Tymbarku mają zazwyczaj cieplejsze kolory.
Szablony grafik powinny być zmieniane, ale nie powinny być zmieniane zbyt często. Wszystkie zmiany można zawsze podzielić na rewolucję i ewolucję.
Z rewolucją mamy najczęściej do czynienia przy rebrandingu, któremu towarzyszy np. uruchomienie nowej strony internetowej. Z ewolucją powinieneś mieć do czynienia praktycznie cały czas.
Raz wypracowane zasady powinieneś dopasowywać do zmieniającego się świata – Twoich klientów, serwisów społecznościowych i trendów w projektowaniu. Dlatego co 2-3 miesiące warto przejrzeć wszystkie grafiki na profilu i zastanowić się, co mógłbyś w nich poprawić. W przypadku takich kosmetycznych zmian, przecięty fan Twojego profilu nie dostrzeże żadnej różnicy. Dopiero gdy po paru miesiącach porówna Twoje stare i aktualne grafiki, dostrzeże całą masę zmian, z których wcześniej nie zdawał sobie sprawy.
Porównanie do garderoby w pierwszym zdaniu tego tekstu nie było przypadkowe. Jeśli chodzi o spójność materiałów graficznych na Facebooku, najlepiej radzi sobie branża fashion. Sprawdź to i odwiedź profile swoich ulubionych sklepów odzieżowych.
Uwaga! Po przeczytaniu tego artykułu już nigdy nie spojrzycie na żaden fanpage w ten sam sposób. Zobaczcie 5 najczęstszych, obrazkowych błędów popełnianych przez administratorów Facebooka. Artykuł pochodzi z 2015 roku jednak jest wciąż aktualny. Nadal nie dbamy o podstawy 🙁
Zdjęcie profilowe to najważniejsze zdjęcie w przypadku każdego fanpage’a. Wyświetla się w największej liczbie miejsc. O ile cover photo jest jak nasza wizytówka, zdjęcie profilowe jest naszą twarzą. Chcielibyście pokazywać się wszystkim z rozmazaną twarzą?
Spójrzcie na 3 wersje aktualnego zdjęcia profilowego fanpage’a Semahead. Które Waszym zdaniem jest najlepsze? Dostrzegacie jakąś różnicę między dwoma ostatnimi zdjęciami?
Bez dwóch zdań najgorzej prezentuje się grafika po lewej. Jeśli macie jakieś wątpliwości, odchylcie lekko do tyłu swój monitor albo spójrzcie nieco z dołu. Grafika ta jest zapisana w formacie JPG o niskiej jakości (w Photoshopie suwak, który pojawia się przy zapisywaniu w formacie JPG). Nie dość, że krawędzie zostały w niej rozmyte, to jeszcze pojawiły się brudy na białym tle i pomarańczowych okręgach. Grafika w środku została zapisana także w JPG, ale w JPG najwyższej możliwej jakości. Różnica pomiędzy nią a grafiką po prawej jest niewielka. Przyjrzyjcie się dokładnie samym krawędziom. Widzicie? Grafika pośrodku ma ząbki, czyli widoczne gołym okiem piksele. Grafika po prawej jako jedyna jest zapisana w formacie PNG. JPG ma problemy z gwałtownym przechodzeniem pomiędzy znacznie różniącymi się barwami. Wniosek jest prosty: wszystkie grafiki na Facebooku powinny być zapisane w PNG.
O ile zdjęcie profilowe w JPG moglibyśmy zrozumieć w przypadku firmowego fanpage’a, którego prowadzi Pani Krysia bez wsparcia jakiegokolwiek grafika, o tyle jest to zaskakujące w przypadku światowych gigantów. Przykłady? Wszystkie print screeny pochodzą z początku marca 2015 roku:
Oficjalny fanpage Coca-Coli (ponad 94 mln fanów – największy fanpage na świecie w kategorii marek)
Oficjalny fanpage McDonalds (ponad 57 mln fanów – 2. największy fanpage na świecie w kategorii marek)
Oficjalny fanpage Red Bulla (ponad 46 mln fanów – 3. największy fanpage na świecie w kategorii marek)
Oficjalny fanpage Oreo (ponad 42 mln fanów – 4. największy fanpage na świecie w kategorii marek)
Oficjalny fanpage Nike (ponad 38,5 mln fanów – 8. największy fanpage na świecie w kategorii marek)
Oficjalny fanpage Starbucksa (ponad 38 mln fanów – 9. największy fanpage na świecie w kategorii marek)
Oficjalny fanpage KFC (ponad 37 mln fanów – 10. największy fanpage na świecie w kategorii marek)
Oficjalny fanpage Intela (ponad 26 mln fanów)
Oficjalny fanpage Adidasa nr 1 (ponad 26 mln fanów) i nr 2 (ponad 20 mln fanów)
Swoje zdjęcia profilowe mogliby również poprawić: Levi’s, Pizza Hut, Skittles czy Pringles. Na 10 największych fanpage’y w kategorii marek, tylko 3 marki (Converse, Samsung Mobile, PlayStation) mogą pochwalić się ładnym, ostrym zdjęciem profilowym.
Najgorzej prezentują się zdjęcia profilowe w JPG, w których logotyp został umieszczony na białym tle. Spójrzcie na zdjęcia profilowe Dove oraz Red Bulla:
Teraz najlepsze: po wpisaniu w Google Grafika frazy „dove logo png” lub „red bull logo png” każdy w parę sekund znajdzie piękne, ostre i przede wszystkim duże logotypy, które wystarczyłoby w dosłownie parę minut zmniejszyć, wykadrować na kwadratowym białym tle i zapisać w PNG. Powyżej oryginalne zdjęcia profilowe, poniżej zrobione przeze mnie w 3 minuty. Widzicie już różnicę?
To zmora każdego, kto tworzy grafiki na fanpage’a. Facebook co chwilę zmienia zalecane wymiary. Zmiany często są niewielkie, dosłownie o kilka lub kilkanaście pikseli. Jeszcze nie tak dawno zalecanym wymiarem do grafik reklamowych był wymiar 1200×627 pikseli. Teraz przy tworzeniu reklamy Facebook podpowiada, że grafika powinna mieć 1200×628 pikseli. Nawet tego typu kosmetyczne zmiany o parę pikseli potrafią sprawić, że w widoku na tablicy (który jest najważniejszy, bo najwięcej użytkowników zobaczy nasz wpis wyświetlany właśnie w ten sposób) coś nam utnie. Przykład kwadratowej grafiki Subway’a:
Spójrzcie na dół, pod hashtag #MORNINSTHOUGHTS. Kadrowanie ucięło jakiś napis. Oznacza to, że grafika ma źle dobrane proporcje i nie wyświetla się w całości na tablicy. Po kliknięciu, wyświetla nam się już w pełnym oknie i możemy odczytać ucięty napis:
Skąd czerpać wiedzę jakie powinny być prawidłowe wymiary grafik na Facebooka? Jeśli odpowiedzi na to pytanie szukacie w sieci, zawsze sprawdzajcie czy znalezione przez Was wymiary są aktualne. Wystarczy, że odnajdziecie datę ich opublikowania. Jeśli minęło więcej niż 3 miesiące, prawdopodobnie Facebook już coś pozmieniał.
Naturalnie możemy też skorzystać z pomocy Facebooka. Jednak zwykle odpowiada ona tylko na 10% naszych pytań. Twórcy serwisu zalecają wrzucanie zdjęć i grafik o szerokości 720, 960 lub 2048 pikseli. Ci którzy wiedzą, że wymiar składa się nie tylko z szerokości, ale i wysokości, muszą sobie poradzić sami.
W wielu artykułach zalecane są kwadratowe grafiki o wymiarach 1200×1200 pikseli. Aby to sprawdzić, wystarczy zrobić kwadratową grafikę i przekątnymi podzielić ją na cztery trójkąty:
Teraz opublikujemy naszą kwadratową pseudo grafikę, aby udowodnić, że Facebook nie wyświetli jej do końca poprawnie:
Przekątne (jak to zazwyczaj przekątne) w naszej grafice wychodziły idealnie z wierzchołków kwadratu. Facebook wykadrował ją w mało zrozumiały sposób.
Canva (popularne narzędzie do tworzenia grafik) zaleca prostokątne grafiki o wymiarze 940×788 pikseli. Sprawdźmy je!
Grafika została odrobinę przycięta, ale już tylko o 1-2 piksele, więc jest ok. Można stwierdzić, że Facebook poprawnie kadruje zdjęcia o wymiarach 940×788 pikseli. Wystarczy jednak minimalnie odejść od tego wymiaru, na przykład zmniejszyć wysokość o 10 lub więcej pikseli, a Facebook zacznie wyświetlać grafikę lekko przyciętą od dołu.
Dlaczego jest to takie ważne? Zamieszczając na grafice jakiś tekst lub logotypy, często wyrównujemy je według krawędzi. Przykładowo umieszczamy logotyp Semahead w prawym dolnym rogu, w dokładnie takiej samej odległości od prawej i dolnej krawędzi. Jeśli grafika nie zostanie na tablicy wyświetlona w naturalnym rozmiarze, nasz tekst lub nasze logo będzie ustawione nierówno w stosunku do krawędzi, a w skrajnych przypadkach może nawet zostać wyświetlone przycięte, jak miało miejsce w przypadku grafiki Subwaya.
Na szczęście takich problemów nie ma ze zdjęciem profilowym i cover photo. Profilowe powinno być zawsze kwadratowe. Minimalny rozmiar to 180×180 pikseli, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by było ono większe, na przykład 800×800 pikseli lub 1000×1000. Może być tak duże, jak tylko chcemy. Ważne, by plik był w PNG i nie ważył więcej niż 1MB, bo może zostać skompresowany (patrz poniżej).
Wymiar cover photo również od dawna jest stały i wynosi 851×315 pikseli. Facebook radzi, aby zdjęcie w tle ważyło mniej niż 100KB. Wówczas na pewno unikniemy kompresji. Nie musimy sztywno trzymać się wysokości 315 pikseli. Cover photo może być nawet kwadratowe, o wymiarach 851×851 pikseli. Ważne, by dało się z niego wykadrować miły dla oka widok o wymiarze 851×315 pikseli.
Wrzucając zdjęcia i grafiki na Facebooka, umieszczamy je na serwerach Facebooka. Facebook generalnie nie ingeruje w jakość zdjęć i grafik pod warunkiem, że ważą mniej niż 1MB. Jeśli nasze pliki ważą więcej, prawdopodobnie zostaną skompresowane, czyli wyświetlone jak JPG-i o niskiej jakości, nawet jeśli wysłaliśmy je w PNG. Prawdopodobnie, ponieważ spotykałem się już z sytuacją, w której wrzucałem grafiki ważące powyżej 2MB i ich jakość nie ulegała pogorszeniu. Zazwyczaj jednak ulega. I to bardzo. Boli.
Kompresja plików graficznych to przetworzenie ich w taki sposób, by ważyły mniej. Kompresję dzielimy na bezstratną (jakość nie ulega pogorszeniu) oraz stratną. Facebook stosuję tę drugą. Kompresja ta jest najbardziej widoczna w przypadku tekstu i czerwonych elementów. Serwis sam ostrzega w dziale pomocy, że kadrowanie i formatowanie odbywa się w sposób automatyczny (w domyśle: lepiej unikać).
Różnica pomiędzy grafiką skompresowaną przez Facebooka a nieskompresowaną jest ogromna. To czy nasza grafika została skompresowana czy też nie, poznamy po tym, że grafika na naszym dysku wygląda lepiej, niż po załadowaniu na Facebooka. Jeśli zmniejszycie ją tak, by ważyła mniej niż 1MB, na 90% uniknie kompresji.
Uniknięcie kompresji ma dla nas szczególne znaczenie, gdy wrzucamy jakąś wielką grafikę z dużą ilością tekstu. Po kompresji tekst może stać się nieostry. Dlatego czasami lepiej trochę zmniejszyć rozmiar (a tym samym wagę) grafiki, aby napisy były nieco mniejsze, ale za to ostre. Zobaczmy to na przykładzie. Weźmy jakąś dużą infografikę znalezioną w sieci, na której oprócz tekstu są także elementy w kolorze czerwonym:
Publikujemy ją na Facebooku. Najpierw w wersji oryginalnej, czyli zapisaną w formacie JPG o wymiarach 2000×1406 pikseli i ważącą 1,15MB:
Teraz wrzucamy raz jeszcze, ale tym razem zapisaną w formacie PNG. W oryginalnych wymiarach 2000×1406 pikseli waży teraz ponad 2MB i na Facebooku prezentuje się bardzo podobnie:
Przyjrzyjcie się uważnie co stało się z elementami w kolorze czerwonym. Odchylcie nieco ekrany do tyłu i zwróćcie uwagę na białe tło tuż przy obiektach. Pojawiły się na nim nieprzyjemne szare brudy. Teraz zmniejszmy rozmiar naszej infografiki na przykład do 1215×600 pikseli i zapiszmy ją w PNG:
Elementy czerwone zachowały swój czysty kolor. Nie uniknęliśmy całkiem szarych plam wokół obiektów, ale są one teraz zdecydowanie mniejsze.
Udowodniliśmy tym samym, że nie ma sensu wrzucanie na Facebooka olbrzymich grafik. Na ekranach większości użytkowników i tak nie będą nigdzie wyświetlane w naturalnych rozmiarach. Facebook dopasowuje maksymalny rozmiar wyświetlenia do wielkości okna. Nie mamy możliwości przewijania obrazu ani wzdłuż, ani w poprzek. Oznacza to, że jeśli wrzucimy wielką grafikę o wymiarach 3500×2000 pikseli, osoby, które mają mniejsze ekrany z rozdzielczością przykładowo 1366×768 zobaczą ją mniejszą, niż osoby z dużymi ekranami i rozdzielczością 1920×1080.
Aby zobaczyć grafikę w jej naturalnym rozmiarze, należy otworzyć ją w pełnym oknie na Facebooku, a następnie kliknąć na niej prawym przyciskiem myszy i wybrać „Otwórz grafikę w nowej karcie”. Zachęcanie, aby robili to nasi fani za każdym razem, gdy wrzucamy wielką grafikę, nie jest dobrym pomysłem.
Bardzo często w nasze ręce wpada podłużna infografika. Jest ładna, a do tego ciekawa i pasuje do tematyki naszego fanpage’a. Wrzucamy ją i wygląda mniej więcej tak:
Po kliknięciu na nią efekt jest niewiele lepszy. Litery są zdecydowanie za małe. Niestety na Facebooku nie możemy przewijać obrazów, gdy są one za długie. Z wielu rozwiązań, poleciłbym szczególnie dwa.
Pierwsze sprawdza się, kiedy infografika jest zrobiona przez nas samych. Polega na pocięciu naszej infografiki w poziomie i wrzuceniu naraz wszystkich jej części w formie jednego mimialbumu. Naszą przykładową infografikę pociąłem na 5 mniejszych, osiągając taki efekt:
Dużo lepiej, prawda? Idealnie, jeśli uda nam się sprawić, by wszystkie części miały identyczną wysokość. Wówczas po kliknięciu na którykolwiek z wyciętych fragmentów, będziemy mogli bardzo płynnie przeskakiwać pomiędzy kolejnymi częściami naszej infografiki, a wszystkie części będą ładne i duże.
Drugi sposób to wrzucenie infografiki w całości (bez cięcia) na jakikolwiek serwis, który umożliwia wgrywanie zdjęć o dużych rozmiarach i nie stosuje stratnej kompresji, jak robi to Facebook. Wrzucamy zatem naszą infografikę na przykład na Pinteresta. Gdy już to zrobiliśmy, klikamy na niej prawym przyciskiem myszy i wybieramy opcję „Kopiuj adres URL grafiki”. Skopiowany adres wklejamy do postu na Facebooku. Infografika zostanie wówczas zassana. Na tablicy będzie wyświetlana podobnie jak w opisanym wyżej sposobie pierwszym (z tym, że po lewej i prawej stronie dojdzie czarne pole), ale po kliknięciu na nią lewym przyciskiem myszy, otworzy nam się w nowym oknie w swoim naturalnym rozmiarze.
Gdy nie możemy skorzystać z pomocy grafika, z pomocą przychodzą nam narzędzia typu Canva i Piktochart. To dobre rozwiązanie dla osób, które nie są zaprzyjaźnione z Photoshopem i nie mają ochoty się z nim zaprzyjaźniać. Korzystając z tego typu narzędzi powinniśmy starać się, aby tworzone przez nas grafiki były ze sobą jak najbardziej spójne. Chodzi o to, aby grafiki zrobione w Canvie przypominały te zrobione w Piktocharcie. Nawet największy graficzny laik powinien zwracać uwagę na dobór wykorzystywanych kolorów oraz fontów, zwanych tu i ówdzie (ponoć niepoprawnie) czcionkami.
Najbezpieczniej znaleźć sobie 1-2 fonty, które pasują do logotypu naszej marki. Idealnie, jeśli jest to dokładnie ten sam font, który jest wykorzystany w logotypie. Możemy też skorzystać z fontu użytego na firmowej stronie internetowej. Raz wybrane fonty powinniśmy wykorzystywać najdłużej, jak to możliwe. Od każdej reguły są jednak odstępstwa. Jeśli planujemy na przykład cykl komiksowych grafik, możemy na chwilę opuścić naszą bezpieczną przystań i zaszaleć z efektownymi fontami. Dla pojedynczej grafiki raczej nie zdradzamy naszych sztandarowych fontów. Zmiana fontu doskonale podkreśli zmianę w stosowanej przez na fanpage’u narracji. Jeśli przykładowo zakładamy, że od jutra na naszym fanpage’u publikujemy treści bardziej edukacyjne, możemy podkreślić tę zmianę nowym fontem na grafikach.
Podobnie wygląda sprawa z kolorami. Wariant bezpieczny to wykorzystywanie tylko kolorów naszej marki, czyli kolorów z logo lub strony internetowej. W praktyce takie rozwiązanie szybko się nudzi. Zarówno nam, jak i naszym fanom. Z kolorami powinniśmy jednak eksperymentować ostrożnie. Bez wsparcia grafika lepiej unikać rewolucji. Jeśli chcemy na jakiś czas odświeżyć kolorystykę, staramy się, aby chociaż jeden kolor pozostał dokładnie taki sam, jak wcześniej. Najlepiej, by był to kolor najbardziej charakterystyczny dla danej marki. Przykładowo jeśli prowadzimy fanpage’a Starbucksa i mamy ochotę wykorzystać w naszych grafikach coś innego niż tradycyjną biel i zieleń, możemy zostawić oryginalną zieleń, a biel podmienić parę razy na kolor beżowy, brązowy lub żółty:
KitKat publikuje zdjęcia i grafiki w kolorystyce czerwono-brązowej. Oprócz tego dodaje u dołu czerwony pasek z logo oraz hasłem „Czas na przerwę. Czas na KitKat.”:
Dzięki temu osiągnęli w galerii taki efekt:
Jeśli decydujemy się na tego typu rozwiązanie, nasz pasek (niekoniecznie musi być u dołu) powinien być zawsze tej samej wielości i w tym samym miejscu. Przyznacie, że wycinek galerii KitKata wygląda o niebo lepiej niż poniższy fragment galerii Pringles:
Patrząc na ten wycinek galerii Pringles mamy wrażenie nieprzyjemnego miszmaszu. Każda grafika ma praktycznie inne tło. Nie wygląda to atrakcyjnie, a wręcz sprawia wrażenie, jakby ktoś wrzucał na tego fanpage’a randomowe grafiki, które kompletnie do siebie nie pasują.
Mamy jednak nadzieję, że w Waszych galeriach wszystko będzie już teraz do siebie pasowało i od razu po opuszczeniu tego okna sprawdzicie zdjęcia profilowe Waszych fanpage’y. Jeśli macie jakieś pytania albo chcielibyście dodać coś od siebie, zachęcamy do komentowania!