Zajrzyj na swoją pocztę, aby poznać szczegóły oferty ;)
Tymczasem, sprawdź nowości na naszym blogu semahead.agency/blog/
Zespół Semahead
Wiele osób traktuje tagi na blogu jako miejsce, gdzie dodatkowo można umieścić słowa kluczowe. Czy takie postępowanie jest słuszne? Czy można postawić znak równości między kategoriami i tagami? Zachęcamy do przeczytania artykułu, z którego dowiesz się jak dzięki umiejętnemu stosowaniu zarówno kategorii jak i tagów zwiększyć widoczność w wyszukiwarce.
Kategorie oraz tagi to podstrony, które mają znaczący wpływ na strukturę strony internetowej. Pozwalają na agregowanie podobnych tematycznie treści i usprawniają poruszanie się po stronie zarówno robotom jak i użytkownikom. Na dobrą sprawę mają taką samą funkcję – gromadzą treści o danej tematyce. Jednak stanowią zupełnie odrębne sposoby sortowania treści, które mogą, choć nie muszą być stosowane równolegle.
Kategorie powinny pojawić się m.in. na stronie sklepu internetowego oraz na blogu. Są oczywistością dla użytkowników. Nie można ich pominąć! Kategorie strukturyzują stronę oraz hierarchizują treści, co pozwala na szybkie zorientowanie się w zawartości strony. Poniżej znajduje się przykład jak powinny wyglądać dobrze zastosowane kategorie:
Strona eobuwie.pl, jak nazwa wskazuje, oferuje buty. Po kliknięciu kategorii: „damskie” otrzymujemy cały wachlarz rozmaitych butów damskich z wyszczególnieniem istotniejszych trendów i typów obuwia. Można zauważyć tutaj hierarchiczność. Z kategorii wychodzą podkategorie, które z kolei tworzą jeszcze kolejne podkategorie.
Tagi można dodawać właściwie „z palca”. Jeśli chcemy utworzyć nową kategorię – wówczas trzeba ją zaplanować, dodać do struktury w menu głównym etc. Z kolei dodawanie tagów jest dużo łatwiejsze. Jest to jednak zwodnicze, ponieważ z uwagi na prostotę dodania tagu, nie myślimy o konsekwencjach tworzenia nowych.
Każdy nowy tag tworzy nową podstronę, na której zgromadzone są produkty bądź teksty opatrzone danym tagiem. Jak to działa? Podkreślone zostały tagi, którym w tym przypadku jest oznaczony tekst blogowy na stronie Zabawkator.
Strona tagu jest widoczna w wynikach wyszukiwania na wskazaną poniżej frazę. Owszem, na moment tworzenia artykułu dopiero na 34 pozycji, ale wciąż – tag jest widoczny i pozostawia pole do optymalizacji pod tę frazę.
Powyższy sposób jest poprawnym sposobem na stosowanie tagów. Jak popsuć sprawę? Można dodawać słowa do tagów bez konkretnego planu, przez co tworzą się nowe strony, które nie zdobędą widoczności na słowa kluczowe. Przykład: księgarnia internetowa stworzyła tag „książka”: https://www.nieprzeczytane.pl/tag/ksi%C4%85%C5%BCka
Jest bardzo niewielkie prawdopodobieństwo, że tag ten będzie widoczny w wynikach wyszukiwania. Dodatkowo strona ta wielokrotnie używa słowa książka na innych podstronach, co powoduje, że strona tagu rywalizuje z innymi podstronami tej księgarni i występuje kanibalizacja słów kluczowych.
Każdy tag to nowa podstrona i należy przemyśleć, czy chcemy, by nasz serwis zwiększał ich liczbę w ten sposób.
Przykład błędnie zastosowanych tagów: strona Przekrój stworzyła tag „książka” w liczbie pojedynczej oraz „książki”:
Tym sposobem stworzone zostały dwie tożsame podstrony, na których pojawią się artykuły. To jak teksty są przyporządkowane do poszczególnej podstrony (do liczby pojedynczej czy mnogiej), jest tajemnicą redaktorów Przekroju.
Popełniając wyżej wymienione błędy można stworzyć całe mnóstwo podstron, które nie będą pełniły żadnej funkcji SEO, a które będą szkodzić. Można w ten sposób stworzyć dużą liczbę podstron, które będą się wzajemnie kanibalizować oraz których treść będzie zduplikowana. Tworzenie dużej liczby bezwartościowych tagów może spowodować również powstanie wysokiej liczby podstron, które będą niepotrzebnie odwiedzane przez robota Google, co zmarnuje crawl budget, a jednocześnie nie przyniesie zysku SEO.
Strony tagów nie tworzą struktury hierarchicznej. Zazwyczaj nie ma tagów nadrzędnych – tak jak jest w przypadku kategorii. Stanowią pewnego rodzaju etykietę, która doprecyzowuje temat.
Tagi nie są obligatoryjne i jeśli nie wiemy, jak się do tego zabrać, lepiej ich nie robić. Tagi powinny być efektem analizy słów kluczowych i odpowiedzią na potrzebę doprecyzowania tematów przez użytkowników naszej strony. Tagi mają ułatwiać robotowi (oraz użytkownikom) poruszanie po stronie oraz odnajdowanie interesujących tematycznych treści, nie zaś utrudniać. Pamiętajmy jednak, że kategorie mają prymarną funkcję, jeśli chodzi o grupowanie treści w podobne tematycznie strony. Tagi są dodatkową nieobligatoryjną opcją niezależną od kategorii.
Dużą zaletą tagów jest to, że poprawiają linkowanie wewnętrzne do poszczególnych artykułów.
Na przykładzie bloga podróżniczego. Kategoriami mogą być np. poszczególne kraje np. Norwegia, Portoryko, Kanada, Czechy, Dania, Polska, Belgia.
Tagami z kolei mogą być atrakcje, które pojawiają się w danych krajach. Przykładowe tagi: morze, góry, jeziora, dla dzieci.
Inny przykład: Sklep ze zdrową żywnością.
Kategorie to: makarony, oleje, produkty zbożowe, ryby i owoce morza, strączki ,mięsa i wędliny.
Przykładowe tagi to: wegetariańskie, wegańskie, bezglutenowe, bez laktozy, low food map
Jednocześnie istnieje możliwość zamiast tworzenia tagu, zrobienie kategorii. To jak zorganizujemy przestrzeń swojej strony, powinno wynikać ze znajomości branży oraz z analizy słow kluczowych. Najpierw organizujemy strukturę strony, potem dopiero tworzymy stronę. Tak będzie prościej, gdyż od razu będziemy indeksować poprawnie skonstruowaną stronę. Zanim dodamy pierwszy wpis, bądź pierwszy produkt wymyślmy najpierw sposób na kategoryzowanie i tagowanie treści.
Tagi najlepiej sprawdzają się w przypadku serwisów newsowych. Tagiem mogą być jednorazowe duże wydarzenia, których nie chcemy umieszczać w menu, a jednak są na tyle znaczącym wydarzeniem, że muszą zostać wyodrębnione. Przykładem może być „Euro 2012” bądź „Światowe dni młodzieży”. Wyodrębniamy jakąś grupę tematyczną, która jednak ma miejsce tak rzadko, że tworzenie dla niej osobnej kategorii jest niewspółmierne do liczby wydarzeń.
Zarówno na stronie kategorii jak i na stronach tagów powinny znaleźć się opisy – pozwoli to na skuteczniejsze wypozycjonowanie podstron pod konkretne frazy. Opisy zoptymalizowane pod konkretne frazy pomogą wyszukiwarką zrozumieć cel strony, co sprawi, że podstrona tagu zacznie wyżej rankować.
Tekst na stronie tagu powinien zostać zoptymalizowany standardowo pod SEO. Powinien zawierać nagłówki oraz pogrubione słowa kluczowe.
O ile dla każdego stosowanie kategorii jest oczywiste i intuicyjne, to tagi nastręczają niemałych trudności. Z niewiedzy możemy zrobić więcej szkody niż pożytku swojej stronie, poprzez wygenerowanie dużej liczby nic niewartych tagów. Spowoduje to spory chaos nawigacyjny, a żaden użytkownik (ani robot Google) nie będzie chciał się mierzyć ze skomplikowaną strukturą serwisu, której nie rozumie nawet jej twórca. Dlatego warto zostawić ten temat profesjonalistom.
Potrzebujesz skutecznych działań SEO, które zwiększą widoczność Twojego serwisu w wyszukiwarce? Zgłoś się do nas!
Komplet profesjonalnie zredagowanych treści na stronie to absolutny „must-have” – to baza dla późniejszych działań promocyjnych, „cegiełka” budująca zaufanie dla nierozpoznawalnej marki i odpowiedź na wiele pytań użytkownika. Traktowanie ich po macoszemu odbije się negatywnie na wynikach wszystkich kampanii, które kierują na firmową stronę. Jak przygotować treści, które pozwolą Ci wygrać wyścig z konkurencją? Poznaj usługę Content na Start!
Z tego artykułu dowiesz się:
• Po co Ci content i jak to działa?
• Jak dobry content pracuje na Twoje cele biznesowe?
• Od czego zacząć? Jakie treści potrzebne są na start?
• Jak działa usługa Content na Start w Semahead?
• Co tracisz bez dobrego contentu?
• Czy możesz zredagować go sam? 😉
Właśnie startujesz z biznesem online lub przenosisz do sieci sklep, który dotąd funkcjonował wyłącznie offline? Z pewnością zaczynasz od najbardziej oczywistych działań, jakimi jest stworzenie własnej strony internetowej (wiadomo, to wizytówka firmy!) oraz mediów społecznościowych (Facebooka, LinkedIna czy Instagrama). I tu pojawia się równie oczywista kwestia: potrzebne Ci profesjonalne treści (multimedia, zdjęcia, posty), które zaangażują Twoich potencjalnych klientów.
Jeśli jesteś w tym miejscu, masz do wyboru dwa scenariusze. Pierwsza, nazwijmy ją: „jakoś to będzie”, „coś tam się skleci” itp. – polega na zapełnieniu strony przypadkowymi treściami. Podpatrujesz więc konkurencję i widzisz, że każdy ma na stronie zakładkę „o mnie”, zdjęcia produktów czy poradnik typu “jak zamawiać”. Piszesz więc, w którym roku powstała Twoja firma oraz jakie są opcje wysyłki. To na pewno działa, skoro (prawie) wszyscy tak mają. Do tego dużo zdjęć produktów, żeby każdy od razu widział, co sprzedajesz. I oczywiście każdy zobaczy już na pierwszy rzut oka… o ile kiedykolwiek trafi na Twoją stronę.
I opcja druga. Zanim stworzysz treści, precyzyjnie ustalasz cele biznesowe, które mają one spełniać. Analizujesz także swoją grupę docelową: jej język, potrzeby, zainteresowania. Nie marnujesz czasu i budżetu na tworzenie przypadkowych treści – “zapełniaczy strony”. Na początek tworzysz dokładnie te, które są Ci potrzebne, by content zaczął pracować na Twoją pozycję i wizerunek. Oczywiście po jakimś czasie pewnie rozbudujesz swoją stronę o kolejne (może nawet pokusisz się o prowadzenie firmowego bloga?). Zanim jednak to nastąpi, Twój content już na Ciebie pracuje!
Content marketing to takie multinarzędzie, które realizuje wiele celów biznesowych jednocześnie. Skoro witryna Twojej marki i tak musi być zapełniona treścią – niech będzie to treść, która naprawdę “robi robotę”. Profesjonalnie przygotowane teksty będą jednocześnie:
Efektem finalnym wypełniania wszystkich powyższych celów jest wsparcie sprzedaży. Pamiętaj, że content marketing jest procesem – nie sprzedaje bezpośrednio, ale stale i stopniowo pomaga budować Twoją markę i osiągać Ci wymierne efekty w całym okresie Twojej działalności w sieci.
W ramach pakietu “Content na Start” otrzymujesz obszerną paczkę treści, bez których Twój biznes online nie może się obyć. Wśród nich znajdziesz:
➔ Treści wizerunkowe zgodne z USP
Opowiemy o Twojej marce w sposób eksponujący jej unikatowy charakter, wyróżniki, wartości oraz przewagi nad konkurencją, np. strona „O nas”.
➔ Treści „funkcjonalne”
Odpowiemy na najczęściej pojawiające się pytania obecnych i potencjalnych klientów (np. podstrona Q&A) oraz w przystępny sposób przekażemy informacje organizacyjno-techniczne, jak choćby dostawa czy polityka zwrotów.
➔ Opisy kategorii
Optymalizujemy je w taki sposób, by były mocnym wsparciem SEO Twojej strony. Podkreślamy także wartości wizerunkowe i sprzedażowe.
➔ Opisy produktów
Stawiamy na unikalność, rzeczowość oraz prezentację produktu w naturalnych kontekstach. Dzięki temu unikasz zjawiska duplikacji contentu, a Twój odbiorca otrzymuje zweryfikowaną wiedzę o produkcie i mocny impuls zakupowy!
➔ Zestaw artykułów na stronę
Budujemy je w taki sposób, aby docierać do odbiorcy na wszystkich etapach lejka zakupowego. Tematy komponujemy w taki sposób, by agregowały ruch przez wiele miesięcy, a nawet lat, po publikacji.
Ich celem jest edukowanie potencjalnego klienta, rozbudzanie jego potrzeb i zainteresowania, pobudzanie do dokonania zakupu, a także budowanie lojalności i więzi z Twoją marką. Ale to nie wszystko!
Czy wiesz, że…?
|
Jako czołowa agencja SEO doskonale wiemy, jak ważna jest dobra optymalizacja tekstów – jest ona (nomen omen) wpisana w nasze „contentowe DNA”. Odpowiedni dobór fraz kluczowych oraz tworzenie treści SEO-friendly wpływa na poprawę widoczności Twojej strony w wynikach wyszukiwania, przyciąga potencjalnych użytkowników i pomaga poszerzać Twoją grupę docelową. Profesjonalne treści na stronie zwiększają konwersję nawet do 6 razy w stosunku do konkurencji, która nie korzysta z content marketingu.
Warto pamiętać, że dobry start to nie tylko kwestia przygotowania strony internetowej, ale i obecność marki w mediach społecznościowych. Większość potencjalnych klientów z pewnością będzie chciała sprawdzić stronę Twojej marki na Facebooku, Instagramie czy LinkedIn.
Czy Twoja marka musi być wszędzie? Wybór tych mediów uzależniony jest zwykle od specyfiki branży. Dla wielu osób jest to pierwsze źródło poszukiwania informacji o produktach i usługach. Zastanawiasz się, od czego zacząć? Zobacz, jak możemy Ci pomóc w efektywnym prowadzeniu Social Media!
Rozejrzyj się po stronach swojej konkurencji – większość z nich, zwłaszcza Ci, którzy działa na rynku online od dawna – mają już na swoich stronach dobry content, który stale pracuje na ich wizerunek, zaangażowanie użytkowników, rozpoznawalność marki, a przede wszystkim na pozycję w wyszukiwarce Google. Nie w tym rzecz, aby gonić ich w panice – ponieważ content potrzebuje czasu, aby zacząć przynosić wymierne efekty.
Jednak najgorsze, co możesz zrobić, to odpuścić w tym wyścigu już na starcie. A tak właśnie robi część marek, które traktują content jako coś “dodatkowego”, “opcjonalnego” czy po prostu zbędny wydatek.
Brak profesjonalnie przygotowanego contentu sprawia, że:
Jeśli właśnie startujesz z własnym biznesem lub dopiero stawiasz pierwsze kroki w świecie digitalu, zarządzasz całym spectrum wielopoziomowych, złożonych procesów, od których zależy płynność i rozwój Twojego biznesu. Koncentrujesz się na wielu zadaniach: od koordynacji projektu strony internetowej, przez kompletowanie zespołu, aż do negocjowania umów z kontrahentami i partnerami biznesowymi.
Domyślamy się, że content nie znajduje się na liście Twoich priorytetów do samodzielnego wykonania – czy to z powodu ograniczonego czasu, czy też braku tego typu kompetencji w Twojej firmie. Tworzenie treści sprzedażowych i marketingowych to bowiem czynność wymagająca wiedzy z różnych obszarów (od psychologii społecznej do teorii komunikacji), a także wprawy, którą zyskać można wyłącznie poprzez wieloletnie doświadczenie. Zamiast więc tworzyć teksty “na kolanie”, zostaw to nam 😉 Dlaczego? Oto 7 powodów.
1. Przed Tworzeniem tekstów wspólnie ustalamy konkretne cele biznesowe, którym mają one służyć. Na start proponujemy Ci teksty, które jednocześnie pomogą stworzyć wizerunek Twojej marki, wzbudzić zainteresowanie grupy docelowej, jak i mocno wesprzeć SEO Twojej witryny.
2. Tworząc treści, kierujemy się zarówno wiedzą o Twoich produktach lub usługach, jak i bieżącymi trendami z danej branży. W komunikacji marketingowej podkreślamy wartości Twojej marki, jej wyróżniki, mocne strony, a także przewagi nad konkurencja.
3. Korzystamy z profesjonalnych narzędzi, które pozwalają na sprawdzanie najpopularniejszych zapytań wpisywanych przez użytkowników do wyszukiwarki (Google Ads – Keyword Planer, Google Trends, AnswearThePublic, Senuto itp.) – dzięki temu możemy lepiej zoptymalizować teksty na Twojej stronie, a Twoi użytkownicy dostają dokładnie to, czego poszukują.
4. Teksty tworzone są przez dedykowanych copywriterów – osoby z doświadczeniem i pasjonatów w danej dziedzinie – oraz optymalizowane przez specjalistów Content Marketingu i SEO. Dzięki systemowi podwójnej weryfikacji tekstów gwarantujemy ich najwyższą jakość oraz to, że są równie wartościowe dla Twoich czytelników, co dla algorytmów Google’a.
5. Oferujemy możliwość współpracy z cenionymi ekspertami w danej dziedzinie, których wkład merytoryczny jeszcze bardziej podbuduje pozycję eksperta Twojej marki (opcja wyceniana indywidualnie).
6. Nie pozostawiamy pytań bez odpowiedzi. Nasi specjaliści chętnie wytłumaczą Ci specyfikę tekstów tworzonych w ramach usługi „Content na Start”, a nasz proces twórczy pozostaje przejrzysty na każdym jego etapie.
7. Gwarantujemy dostęp do obszernej bazy zdjęć, którymi ilustrujemy treści poradnikowe.
W naszym portfolio mamy już treści content marketingowe dla branż:
Masz więcej pytań? Chcesz otrzymać ofertę? Skontaktuj się z nami!
Content marketing nie sprzedaje, inwestycja w content marketing jest nieopłacalna… litania mitów dotycząca marketingu treści może nie jest specjalnie długa, ale zarzuty są poważne. Rozprawmy się z nimi raz i na zawsze.
Choć badania z różnych branż pokazują, że w content marketing inwestuje się coraz większe środki, to nadal ta działka marketingu obrosła w różnego rodzaju mity i przekłamania, które są często powielane przez marketerów, czy też niezadowolonych właścicieli firm.
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że content marketing jest młodszym bratem PR-u. To z niego wyrósł, wyspecjalizował się, stworzył własne narzędzia, ale fundament pozostaje bez zmian – content marketing ma za zadanie budować trwałe relacji z klientami.
Content marketing nie zastąpi działań stricte sprzedażowych i nigdy nie miał takich aspiracji. Działania contentowe mogą rozbudzić potrzebę zakupową, partycypować w lejku zakupowym, ale same w sobie nigdy nie powinny być skoncentrowane wyłącznie na sprzedaży – od tego są inne kanały i narzędzia. Content marketing może jednak doskonale wspierać sprzedaż; edukować grupę docelową, dostarczać jej wartościowych porad na kluczowe zapytania i pomóc w budowaniu spójnego wizerunku marki.
Wszystkie działa contentowe powinny być odpowiednio opomiarowane. Tylko wtedy będziemy mogli się przekonać o sile lub słabości tworzonych treści. Konwersje wspomagane, choć często niedoceniane, są jednym z tych parametrów, które jasno odpowiedzą nam na pytanie, czy content wspiera sprzedaż. Dobrymi wskaźnikami będą także zimne leady (niseprzedażowe) lub konkretne akcje:
Wszystko zależy od profilu marki, zdefiniowanego celu oraz etapu rozwojowego naszego medium / działań contentowych.
Content marketing ma przewagę, której kampanie sprzedażowe nie posiadają – pozwala na dotarcie do grupy docelowej, która nie ma jeszcze zamiaru kupienia czegokolwiek / nie zna naszej marki lub produktu. Pozwala także na tworzenie cennych list do retargetingu, które potem można wykorzystać do skuteczniejszego dotarcia z kampanią sprzedażową.
Nie ulega żadnej wątpliwości, że treści, które tworzymy, powinny być odpowiednio zoptymalizowane. Tyczy się to opisów produktów, ale także wpisów blogowych, czy nawet opisu filmu na YouTube. Nasycenie odpowiednimi frazami kluczowymi powinno być naturalne i odzwierciedlać kluczowe zapytania grup docelowych. Marketing treści wykracza daleko poza ścisłą działkę SEO.
Content marketing bardzo często zazębia się z innymi obszarami marketingowej sieci powiązań. Content stanowi świetną bazę do uzupełnienia komunikacji w managed media (Twitter, Facebook, a nawet Instagram), może być także punktem wyjścia do działań PR-owych (wywiad, e-book, case study, raporty, badania etc.). Marketing treści daje także szersze pole do popisu w działaniach e-mail marketingowych (różnicowanie wysyłek). Content marketing bardzo mocno powiązany jest także z influencer marketingiem i już dawno odseparował się od krzywdzącego łączenia go wyłącznie z pisaniem „pod wyszukiwarki”.
Podobnie, jak w przypadku branży SEO, content marketing potrzebuje czasu. Treści muszą się zacząć indeksować, autorytet domeny i citation flow trzeba zbudować. Wpisy na blogu muszą być regularnie udostępniane, promowane w mediach społecznościowych oraz dystrybuowane w newsletterach. Inwestując w sam content (bez żadnego wsparcia) rzeczywiście, content w krótkim okresie nie przyniesie żadnych wymiernych korzyści.
Codziennie w internecie pojawia się tyle różnego rodzaju treści, że dotarcie z „gołym” contentem do określonych grup docelowych, bez dodatkowych działań zasięgowych, graniczy z cudem. Oczywiście, jeśli będziemy nasze medium rozwijać latami, to z czasem ruch organiczny znacznie wzrośnie i tym samym – nakłady na płatne wsparcie będą niższe, ale na to wszystko potrzeba czasu. Przemyślane działania, spójne ze strategią content marketingową, zaczną się zwracać. Z contentem jest jak z PR-em, trzeba być po prostu konsekwentnym.
Content marketing kojarzy się ze słowem pisanym, ale na szczęście tak wąskie postrzeganie tej dziedziny marketingu się szybko zmienia. Content to także:
Mając na uwadze badania Nielsena dotyczące tego, jak konsumujemy treści w intrenecie (skanujemy tekst, skupienie jest coraz krótsze), content będzie dryfował w kierunku kreatywnych form, a także romansowania z zaawansowanymi formatami reklamy display. Augumented reality, virtual reality, mixed reality… oraz inne nowinki technologiczne, to okazja do tworzenia contentu hybrydowego, w którym klasyczne słowo pisane ustępuje (lub stanowi dopełnienie) atrakcyjnemu przekazowi wizualnemu. Rozumienie content marketingu wyłącznie z perspektywy słowa pisanego to krzywdzące uproszczenie.
Każdy specjalista od content marketingu lubi marki i produkty przeznaczone dla klienta indywidualnego, które stosunkowo łatwo atrakcyjnie opakować w content marketingowe sreberko. Prawdziwy sprawdzian następuje jednak wtedy, gdy mamy do czynienia z branżami, gdzie finalnym odbiorcą jest klient biznesowy lub gdy sektor sam w sobie jest wymagający. Belownice, bramy garażowe, kotły grzewcze, a może fotowoltaika? Dla każdej z tych branż da się zrobić dobry i wartościowy content. Musi on jednak być tworzony we współpracy ze specjalistami, a core komunikacji to merytoryka (raporty, e-booki, podcasty, video, case studies, etc.). Każda branża ma swoją niszę i do każdej z tych nisz można dotrzeć.
Mity i stereotypy mają to do siebie, że w uproszczony sposób tłumaczą złożoną rzeczywistość. Nie można całej winy za ich popularność zrzucać na niekompetentnych marketerów czy impulsywnych właścicieli firm. Branża marketingowa też nie jest bez winy. Niejedna marka mogła się natknąć na słabej jakości usługi, bez jasno ustalonych celów, strategii oraz mierzalności prowadzonych działań. Na to jednak nie ma antidotum. W każdej branży występują czarne owce, a z rynkiem content marketingowym jest podobnie.
Twoja marka to „spoko gość”, a może „przypadkowy przechodzień”? Gdyby była osobą, co miałaby do powiedzenia? O sukcesie Twojej marki decyduje nie tylko jakość produktów i usług, ale przede wszystkim wartości, które komunikujesz. To one generują emocje, dzięki którym stopniowo (szybciej, niż myślisz!) zamienisz swój „brand” w „lovebrand”.
Wyobraź sobie, że marka jest osobą. Kiedy się mijacie, zawsze uśmiecha się do Ciebie i życzy Ci miłego dnia. Zagaduje i pyta, czy może Ci jakoś pomóc w rozwiązaniu Twoich problemów. Nie nosi rzeczy, które nie pasują do jej charakteru i nikogo nie udaje. Nie skupia się na sobie, raczej woli pogadać o tym, co Cię trapi. A jeśli już mówi o sobie, to nie koloryzuje, nie kłamie, nie krzyczy. Jest po prostu „spoko gościem”, który da się lubić.
Da się. Ale czy to, że ktoś dobrze wygląd, jest pomocny i sympatyczny przesądza o tym, że lubimy daną osobę, zaprzyjaźniamy się, a nawet zakochujemy? Aby „zaiskrzyło”, dobrze jeśli ta druga strona podziela nasze przekonania, poglądy i wartości, wspólne pasje oraz cele. Zupełnie tak samo jest z „osobowością marki” (brand persona).
Najchętniej wybierane na świecie marki nie opierają swej popularności jedynie na zachwycie konsumentów nad jakością produktu (choć i ona jest bardzo ważna). Jednak to wartości w komunikacji marki sprawiają, że dany brand staje się lovebrandem. Nie wybieramy czekolady Milka dla samego smaku – bo przecież wiele czekolad smakuje podobnie. Ale tylko Milka (nawet podświadomie!) kojarzy się nam z bliskością, miłością, delikatnością i dzieleniem się (hasło „Bądźmy bardziej delikatni!”).
A może nie tylko dziś? 🙂
Opublikowany przez Milka Poniedziałek, 29 lipca 2013
W potocznym rozumieniu słowo „marka” stosujemy często zamiennie dla nazwy firmy lub kojarzymy je z logotypem. Tymczasem znaczenie tego terminu jest o wiele bardziej pojemne. Według Słownika Języka Polskiego „marka” kojarzy się przede wszystkim z cechami wyróżniającymi dany produkt, a także – a może przede wszystkim – z jakością. Potocznie w słowie „markowe” kryje się komponent semantyczny informujący o „dobrej jakości”. „Markowe” to również wyróżnione, oznaczone (czy też oznakowane) – dawniej „markami” nazywano znaczki pocztowe.
Marka z jednej strony sprawia, że odróżniamy towary różnych firm. Z drugiej natomiast – pozwala nam łączyć dany produkt z określonymi cechami (np. z jakością, której spodziewamy się po danej marce). Mając na myśli daną markę, w naszym umyśle pojawiają się skojarzenia nie tyle z samymi cechami fizycznymi produktu, co również (a może przede wszystkim) z wartościami, jakimi marka „obudowuje” swoje wyroby. To dlatego samochody Toyoty kojarzymy z bezawaryjnością (a więc i bezpieczeństwem rodziny), a zupy Winiary smakują zawsze „jak u mamy” (komunikują wartości związane z domem, rodzinnym ciepłem i wielopokoleniową tradycją). Skojarzenia z pozytywnymi wartościami to wystarczający argument na rzecz jakości tych produktów.
Brand persona nieustannie porozumiewa się ze swoimi obecnymi i przyszłymi konsumentami. Mówi do nich i rozmawia z nimi wszędzie tam, gdzie mamy okazję doświadczyć obecności marki, zarówno online jak i offline. Te tzw. punkty styku z marką to jednocześnie kanały komunikacji marki z konsumentem. Mamy ich do dyspozycji całe mnóstwo! Może to być strona internetowa, profil na Facebooku, ulotka, katalog, folder reklamowy, reklama telewizyjna, radiowa czy prasowa. Ale także czyjaś zasłyszana opinia lub przeczytany komentarz, a w końcu sytuacja, w której stajemy przed sklepową półką. Od Ciebie zależy, czy we wszystkich tych sytuacjach Twoja marka zagada (i oczaruje!) konsumenta, przekaże mu wartościowe informacje, a może będzie po prostu milczeć.
Co w ogóle rozumieć pod pojęciem „wartości”? Znaczenie słowa „wartość” jest obecnie dość mocno zrelatywizowane – nie dość powiedzieć, że dla każdego wartością jest trochę co innego. Z jednej strony, wartościowe jest to, co pozwala nam spełniać swoje potrzeby (tzw. wartości utylitarne) – po to w końcu kupujemy produkty. O potrzebach należy jednak pomyśleć w sposób nieco szerszy. Kupowane przez nas rzeczy zaspokajają bowiem nie tylko potrzeby niższego rzędu (by posłużyć się terminologią Maslowa), ale także te wyższe, związane z samoakceptacją, prestiżem, przynależnością (do określonej grupy społecznej) oraz samorozwojem. Uświadomienie sobie potrzeb konsumenta, które ma spełniać nasz produkt, będzie pierwszym niezbędnym krokiem na drodze do określenie wartości, którymi będzie legitymować się nasza marka.
Definiując wartości marki, zwróć uwagę przede wszystkim na te uniwersalne – takie, które przez większość ludzi uznawane są za cenne. Należy to nich choćby miłość, przyjaźń i szacunek, prestiż społeczny, dom, pozytywne relacje międzyludzkie, dzielenie się z innymi, radość, tradycja (np. wspólne celebrowanie świąt), zdrowie, czyste środowisko, a także uroda czy bycie atrakcyjnym.
Przyjrzyj się grupie docelowej, do której kierujesz swoje produkty. Co jest ważne dla Twoich (obecnych i potencjalnych) klientów? Na co zwracają szczególną uwagę, a co nie ma dla nich specjalnego znaczenia?
Jeśli sprzedajesz rodzinne samochody, odbiorca z pewnością chciałby mieć poczucie, że Twoja marka stawia na niezawodność i wysoki poziom bezpieczeństwa albo na nowoczesny design. Jeśli masz w ofercie produkty dla młodych mam – taką wartością może być wsparcie, bezpieczeństwo i troska lub doświadczenie radości (a może i trudów) macierzyństwa. Jeśli sprzedajesz kosmetyki dla nastolatek, bardziej przekonującym argumentem niż ekologiczny skład, może okazać się dążenie do fizycznego ideału piękna (wartości estetyczne), a nawet sam design opakowania.
Masz wrażenie, że w ten sposób wokół marek narastają wyłącznie (nie do końca prawdziwe) stereotypy? Być może – ale należy przy tym zauważyć, że na ogół kreują je (świadomie!) same marki.
Wolisz oprzeć komunikację swojej marki na bardziej solidnym fundamencie? Rozwiązaniem może być pokazanie wartości marki poprzez działanie – np. wsparcie inicjatywy czy kampanii społecznej, fundacji, czy po prostu działania edukacyjne (pogłębiające wiedzę o danym problemie/ zjawisku społecznym). Działania CSR (wg założeń społecznej odpowiedzialności biznesu) mogą w zaskakujący sposób przełożyć się na poprawę wizerunku Twojej marki.
Przykłady są niezliczone – koncern Procter&Gamble wspiera działania dobroczynne organizacji UNICEF, a marka Avon stworzyła własną kampanię na rzecz walki z przemocą wobec kobiet. Z rodzimego podwórka warto wymienić choćby marki wspierające WOŚP (np. Allegro, Play) czy Szlachetną Paczkę (np. Milka).
https://www.instagram.com/p/BlIes4Nl8lC/?hl=pl&taken-by=proctergamble
https://www.instagram.com/p/BkIHxenjgws/?hl=pl&tagged=avonkontraprzemoc
Opublikowany przez Milka Środa, 12 listopada 2014
Wartości komunikowane przez markę z złożenia powinny być uniwersalne i niezmienne. Oznacza to, że nie tracą na atrakcyjności i ważności wraz ze zmianą trendów, mody czy rynku. Wartości cenne dla odbiorcy to takie, z którymi chce się on utożsamiać – są jego własnymi wartościami.
Dlaczego wartości są tak ważne? Z marketingowego punktu widzenia: pozwalają się wyróżnić na tle konkurencji. Jeszcze ważniejsze wydaje się jednak spojrzenie z perspektywy psychologii konsumenta. Dzięki wartościom marki budują w naszym umyśle skojarzenia mentalne, a te z kolei uruchamiają pozytywne emocje i pomagają zaspokajać potrzeby wyższego rzędu. Dzięki temu zakup samochodu to nie tylko pozyskanie środka lokomocji, ale np. „kupno” poczucia bezpieczeństwa, komfortu dla rodziny lub prestiżu społecznego.
Marka, która nie komunikuje niczego, traci okazję do nawiązania dialogu i „zaprzyjaźnienia się” z odbiorcą. To zupełnie jak osoba, która na ulicy mija nas bez słowa. Oczywiście istnieje szansa, że sami do niej „zagadamy”, jeśli akurat będziemy potrzebować. Jednak znacznie mniejsza jest szansa na to, że od razu polubimy przypadkowego przechodnia i nawiążemy z nim relację.
Jak komunikować wartości, gdy nie jesteś Procter&Gamble czy Avonem? Niezależnie od budżetu Twojej marki – z pomocą przychodzi Content Marketing. Warto stworzyć własne miejsce, w którym będziesz mógł tworzyć angażujące treści, zgodne z filozofią Twojej marki i oparte na spójnych wartościach. Takim miejscem – które przyciąga i staje się przestrzenią do dialogu z Twoimi odbiorcami – może być firmowy blog, witryna, artykuł ekspercki czy profil w Social Media.
Zadbaj o spójność komunikowanych treści, które powinny być zgodne z zadeklarowanymi przez Ciebie wartościami. Pamiętaj, że wizerunek swojej marki kreujesz między innymi poprzez narrację – Twoja marka jest opowieścią, która powinna porwać i zaciekawić odbiorcę tak, aby chciał słuchać (czytać) dalej.
Wciąż brakuje na rynku marek, które świadomie i odważnie komunikują swoje wartości. Te, które tego nie robią, skupiają się zwykle na komunikacji produktowej (która najczęściej nie angażuje emocji). Ale to właśnie te marki, które swoją strategię komunikacyjną opierają na odpowiednio dobranych wartościach, odnoszą sukces rynkowy i na trwałe zapisują się w świadomości konsumentów.
Czy działalność CSR oraz content marketing mogą iść w parze? Jak najbardziej! Dzięki narzędziom wykorzystywanym w CM zwiększysz liczbę osób, które dowiedzą się o tym, co dobrego Twoja firma robi dla społeczności lokalnej, środowiska czy też jak walczy z wykluczeniem społecznym.
W czasach mniejszych i mniejszych kryzysów dotykających coraz więcej marek, coraz więcej firm zdaje sobie sprawę, że na dobry wizerunek, zaufanie oraz reputację musi pracować cały czas. Dzięki temu w razie ewentualnych sytuacji kryzysowych ich skutki będą mniej dotkliwe – oczywiście wszystko zależy od skali oraz rodzaju problemu, przed jakim stanie marka. Jedną z możliwości na budowę reputacji są działania CSR.
O ile jeszcze, większość osób z branży nie ma wątpliwości, co do pozytywnych skutków wizerunkowych, jakie niesie ze sobą CSR, o tyle więcej znajdzie się tych, którzy wątpią, że mogą one przełożyć się na sprzedaż ich produktów lub usług. W końcu na wybór ostateczny i tak zawsze będzie mieć wpływ wyłącznie niska cena. Czy rzeczywiście są to słuszne obawy i CSR nie wpływa na to, jaki produkt lub firmę wybierze konsument?
Jak dowodzą liczne badania i publikacje branżowe, nie tylko cena determinuje zakup. Czynników jest znacznie więcej: jakość produktu, sposób obsługi klienta, wygoda i szybkość procesu zakupowego, personalizm oraz – tak, tak – społeczna odpowiedzialność biznesu.
Rzecz jasna, wiele zależy od rynku, na jakim działa firma, jej otoczenia czy choćby specyfiki grupy docelowej. Jednak nie ma wątpliwości, że rola CSR rośnie i sięgają po nie największe brandy. Choćby stąd należy wnioskować, że jest to działanie przynoszące wymierne korzyści, nie tylko wizerunkowe.
Jak wynika z badania opinii konsumentów „BAROMETR CSR” realizowanego przez CSR Consulting i Maison&Partners, aż 72% respondentów deklaruje, że działania CSR wzbudzają ich pozytywne odczucia wobec firmy. W 2013 roku taką deklarację składało 62%.
Niemal połowa respondentów przyznaje też, że tego typu działania mają wpływ na finalną decyzje zakupową. W poszczególnych grupach badanych odsetek osób, dla których działania CSR wpływały na wybór produktu wahał się od 27% do nawet 67%.
Źródło: http://csrconsulting.pl/2017/03/07/barometr-csr/
Twoja firma prowadzi działania CSR? Jeśli tak, pochwal się tym! Content marketing – wykorzystywane w nim narzędzia oraz stosowane formaty – pozwoli Ci oprawić komunikację w tym obszarze w idealnie skrojone opakowanie (format), podkreślić wartości i charakter marki oraz poznać ją od „ludzkiej” strony przez jak najwięcej osób z Twojej grupy docelowej.
Informuj o podejmowanych przez markę działaniach w mailingu albo regularnym newsletterze (działania CSR – podobnie zresztą jak content marketing – powinny być bowiem działaniami długofalowymi). Pamiętaj, żeby poza samymi „suchymi faktami” umieścić w nich konkretne historie, np. osób, które skorzystały z działań firmy. Odeślij czytelników do specjalnie stworzonego landing page’a lub podstrony, na której można będzie dowiedzieć się więcej o tym, jak wielkie serce ma Twoja firma.
Podobnie zadziałają posty w social media. To bardzo prosty i szybki sposób na podzielenie się informacjami związanymi z organizowanymi działaniami (np. kampanią społeczną) czy jej efektach.
Poniżej przykład komunikacji na Facebooku w związku z akcją „Podwórko Talentów NIVEA” (swoją drogą – jedną z wielu, jakie organizuje marka) na różnych jej etapach. Nie tylko informuje o akcji, ale przede wszystkim angażuje fanów (i nie tylko) przez zachęcenie do udziału w konkursie oraz głosowaniu na lokalizacje, w których marka zasponsoruje budowę placów zabaw czy dzielenia się swoimi wspomnieniami z podwórka.
Jeśli Twoja firma przekazuje potrzebującym dzieciom sprzęt sportowy albo ograniczyła liczbę emisji szkodliwych związków uwalnianych do atmosfery, umieść najważniejsze informacje w czytelnej i atrakcyjnej infografice. Możesz opublikować ją na własnej stronie, blogu czy w mediach społecznościowych oraz przesłać w materiałach prasowych branżowym czy lokalnym mediom.
Źródło: https://kilometrami.pl/
Raport to idealny format do obszernego zaprezentowania działalności CSR np. z minionego roku lub podsumowania dużej akcji w 1 pliku. Link do raportu można umieścić w informacji prasowej do lokalnych/branżowych/ogólnopolskich mediów.
Co ciekawe, raport działań CSR może przybrać bardziej nietypową formę, np. interaktywnej gry – tak zrobił to BZ WBK podsumowując działania za 2016 rok. Gra polega na odpowiadaniu na pytania związanymi ze społeczną odpowiedzialnością banku. Po udzieleniu odpowiedzi otrzymujemy fragment raportu szerzej opisującego dane zagadnienie. Za każda poprawną odpowiedź zyskujemy punkty.
Źródło: https://raport.bzwbk.pl/#
Źródło: https://raport.bzwbk.pl/#
Od kilku lat firmy niemal masowo wykorzystują uwielbiany przez content marketing format video do informowania o działaniach CSR. Materiały te niejednokrotnie zyskują wiele branżowych nagród, jak choćby te przyznawane w czasie Cannes Lions International Festival of Creativity.
Czy są to rzeczywiście przykłady działań krzyżujących CSR z CM? Nie zawsze i niekoniecznie – jak twierdzi Barbara Stawarz-Garcia, część z nich to wyłącznie kampanie reklamowe ukazujące ważne kwestie społeczne, jednak nie są to ani działania CSR, ani CM.
Jednak nie brakuje też takich, które jak najbardziej stanowią przykład połączenia działań CM i CSR. Poniższe video odtworzono ponad 81 mln razy! Brawo, Samsung!
[su_youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=SttFYufPKws” width=”740″]https://www.youtube.com/watch?v=YbYWhdLO43Q[/su_youtube]
A Wam, jakie inne ciekawe przykłady łączenia działań CSR i content marketingu zapadły w pamięć?
Czarna dziura, która zasysa wszystkie pomysły – jako twórca treści pewnie znasz to zjawisko. W blogosferze pełno jest spadających gwiazd ze słomianym zapałem do pisania i blogów, które świecą odbitym, pożyczonym blaskiem. Oto 9 narzędzi, dzięki którym zdobędziesz nową energię i świeże pomysły na wpisy.
Prowadzisz palarnię kawy, kawiarnię lub sklep z kawą i wydaje Ci się, że napisałeś już wszystko na ten temat? Postawiłeś ostatnią kropkę na firmowym blogu miesiąc temu i od tamtego czasu nie masz pomysłu na nowy wpis? Zejdź na ziemię, i to dosłownie, bo tematy leżą na ulicy i w Internecie. Wystarczy kilka kliknięć, by zyskać 10, 20, a… nawet kilkaset nowych pomysłów. Poznaj narzędzia, które podpowiedzą Ci interesujące tematy.
Zaprzyjaźnij się z Googlem
Banał? Niekoniecznie i nie dla wszystkich – tym bardziej, jeśli jesteś początkującym autorem. Poza wyszukiwarką, Google ma w zanadrzu kilka innych ciekawych możliwości.
Narzędzie Google Trends umożliwia szybki przegląd newsów, które w ciągu ostatnich 24 godzin zyskują popularność w internetowej galaktyce. Możesz potraktować Google Alert jak agencję prasową, która dostarcza najświeższych newsów.
GT daje też inną możliwość. Wpisując w wyszukiwarkę wybrane hasło, wybierając kraj i dany przedział czasowy, otrzymujesz odpowiedź na pytanie, jakie hasła związane z tematem w tej chwili zyskują w Google największe zainteresowanie. Oto kilka podpowiedzi, które możesz wykorzystać – jak widzisz, dobrze będzie napisać notkę o kawie określonych marek (może jakiś ranking, test smaków?) oraz o kawie americano i po turecku.
Źródło: www.trends.google.pl
Czy Google Trends ma jakieś wady? Jak widać, lista podpowiedzi jest dość krótka, i czasami brakuje konkretnych danych. Mimo to, obie funkcje tego narzędzia mogą dostarczyć Ci przynajmniej kilku tematów.
Chcesz wiedzieć, co dzieje się w branży, na temat której blogujesz? Jeśli specjalizujesz się w jednej określonej niszy, np. kawie speciality, a Twoje życie kręci się wokół małej czarnej, skorzystaj z subskrypcji w Google Alert. Google będzie przygotowywać dla Ciebie prasówkę na temat, który wybierzesz. Częstotliwość otrzymywania wiadomości zależy od Ciebie. Wystarczy kilka kliknięć, by jako ekspert (lub autor aspirujący do opiniotwórczego) być zawsze na bieżąco. Nie musisz zamykać się w swojej kategorii. Możesz też subskrybować wiadomości z szerszych dziedzin – np. nauki lub rozrywki.
Źródło: www.google.pl/alerts
To narzędzie, którego funkcje powinieneś znać nawet obudzony o 3 w nocy. Keyword Planner, poza tym, że podpowie Ci, czy optymalizacja tekstów na dane frazy ma sens, „szepnie” też dodatkowo poniżej inne frazy, które mogą nasunąć Ci nowe tematy wpisów. Często z niższą konkurencją i większą liczbą wyszukań niż te wybrane przez Ciebie.
Przefiltruj je wg popularności i konkurencji, a zyskasz odpowiedź, czym ostatnio interesują się Twoi potencjalni czytelnicy. Poza frazami ogólnymi (rzeczownikami) wpisuj też „dłuższe ogony” w formie pytań – frazy, które są bardziej szczegółowe, np. „jak zrobić latte” czy „dlaczego warto pić kawę”.
Oto kilka fraz z niską konkurencją, które możesz teraz wykorzystać. I kilkanaście tematów dla Ciebie. Inspiracją był TYLKO Keyword Planner:
Google to nie wszystko – koniec języka za przewodnika
Opuśćmy na chwilę Google. Poza nim istnieje kilka mniejszych, ale nie mniej przydatnych „suflerów”.
Niezależny, ale wcale nie uboższy krewny Keyword Plannera. Po wpisaniu hasła „kawa” otrzymaliśmy 867 wyników-podpowiedzi. Szukając potencjalnych tematów z najmniejszą konkurencją, zwróć uwagę, by w parze z wysoką ilości wyszukań (powyżej 1000) szedł współczynnik Competition (na poziomie 0-0,2-0,3). Konkurencję dla pewności możesz sprawdzić jeszcze w Keyword Plannerze. Ubersuggest ma funkcje porównywalne do Keyword Plannera – różnica polega na tym, że KP zaciąga dane głównie na podstawie kampanii linków sponsorowanych, zaś US – bierze pod uwagę zarówno linki sponsorowane, jak i niepromowane.
Źródło: https://neilpatel.com/ubersuggest/
To narzędzie ma kilka istotnych zalet, dla których naprawdę warto rozważyć abonament. Buzzsumo, poza tym, że podpowiada najczęściej udostępniane w social mediach teksty wg wyszukiwanych fraz (wraz z liczbą udostępnień), po wpisaniu adresu URL niczym szpieg bada też „konkurencję” – sprawdza, które teksty najbardziej zainteresowały czytelników danego bloga.
Dzięki temu możesz zobaczyć, czy np. nie pominąłeś jakiegoś ważnego tematu, który interesuje czytelników – i nie musi być on wcale kontrowersyjny czy clickbaitowy, by miał dużo wyświetleń. Pamiętaj jednak, by inspiracja nie stała się kopią. „Podkradanie” innym blogerom lub vlogerom treści nie należy do najlepiej przyjmowanych praktyk w środowisku.
Źródło: www.buzzsumo.com
Całkowicie darmowe inspiracyjne narzędzie dostępne w 12 różnych językach, z charakterystycznym starszym panem na stronie głównej. Wejdź na stronę Answerthepublic, wybierz język, wpisz swoją frazę i… podziwiaj, bo wyniki otrzymasz w formie estetycznych map myślowych. Podpowiedzi tematów do wpisów podzielone na grupy (w tym: często zadawane pytania, popularne porównania i wyrażenie z odpowiednimi przyimkami).
Podpowiedzi są przedstawione w diagramach kołowych, a poniżej znajdziesz pełną alfabetyczną listę fraz i tematów (również z możliwością przedstawienia na grafie). Na hasło „kawa” dostaliśmy łącznie ponad 500 wyników, dlatego trudno nam uwierzyć, że nie masz o czym pisać 😉
Źródło: www.answerthepublic.com
Źródło: www.answerthepublic.com
Kolejna kopalnia inspiracji dla wypalonych kawoszy. Po wpisaniu hasła, po lewej stronie panelu znajdują się dane istotne dla kampanii w Google Analytics, ilość wyszukiwań oraz orientacyjny diagram, który pokazuje, w jaki sposób kształtuje się popularność danego tematu w ciągu roku.
Nie ograniczaj się jednak do sugestii. Po kliknięciu w opcję „questions” pokaże Ci się lista zagadnień związanych z małą czarną oraz linki do tekstów, w których autorzy poruszyli dany temat. Możesz je wykorzystać jako baza wiedzy do własnego tekstu.
KWFinder jest bezpłatny, z możliwością wykupienia abonamentu, przy czym w darmowej wersji maksymalny limit to 5 wyszukań dziennie przy 50 sugestiach słów kluczowych i 100 linkach. Dlatego rozważnie przemyśl, o co chcesz zapytać.
Źródło: www.kwfinder.com
Źródło: www.kwfinder.com
Quora to internetowy odpowiednik ciekawskiego 3-latka. Serwis różni się od niego głównie tym, że jego użytkownicy są nieco starsi i potrafią przeprowadzić merytoryczną dyskusję 😉 Oficjalnym celem serwisu jest szerzenie wiedzy i edukacja poprzez pytania i odpowiedzi. Na Quorze znajdziesz mnóstwo zabawnych ciekawostek, poznasz wątpliwości i kontrowersje, które interesują entuzjastów danego tematu. Serwis po angielsku działa zdecydowanie prężniej niż po polsku, dlatego zapytania wpisuj w języku angielskim.
Źródło: www.quora.com
Podobną rolę co Quora pełnią grupy tematyczne na Facebooku. Zapisz się do kilku z nich. Obserwuj, jakie wątki są poruszane i najczęściej komentowane. Bierz udział w dyskusjach i pytaj, o czym pasjonaci tego boskiego napoju chcieliby przeczytać, czego chcieliby się dowiedzieć.
Mamy nadzieję, że przedstawione serwisy odświeżą Twój content niczym dobrze zmrożone frappe! Jeśli wciąż wydaje Ci się, że potrzebujesz pomocy, odezwij się do nas. Przy pysznej kawie omówimy szczegóły współpracy.
Robiąc zakupy myślisz bardziej jak ssak, a może jak gad? Kręci Ci się łezka w oku, gdy oglądasz słynną reklamę Allegro (choć nie wiesz, dlaczego)? Omijasz szerokim łukiem puste sklepy, ale jesteś skłonny wejść do tych zatłoczonych? Nawet jeśli masz się za osobę racjonalną – podczas zakupów Twój mózg często zdaje się o tym zapominać. I wcale nie musisz być tego świadomy…
Mózg gadzi kontra mózg racjonalny
Twój klient myśli jak ssak, a może jak gad? To, w jaki sposób podejmujemy decyzje, związane jest przede wszystkim z budową i funkcjami ośrodków naszego mózgu. Tzw. mózg gadzi to ewolucyjnie najstarsza jego część – znajduje się w niej sfera odpowiedzialna za emocje i instynkty, odczucia estetyczne, intuicję i pierwsze wrażenia. W czasach pierwotnych mózg gadzi pozwalał błyskawicznie podjąć decyzję (bez analizowania zbędnych informacji) i dać sygnał np. do ucieczki. Mózg gadzi potrafi przetwarzać jedynie bodźce „tu i teraz” – obce jest mu więc planowanie przyszłości i analizowanie sytuacji z przeszłości.
Co więcej, procesy zapadają w nim poza udziałem świadomości. Jeśli podczas zakupów „wygrywa” ta cześć naszego mózgu, kupujemy spontanicznie – dlatego, że coś się nam spodobało i wzbudziło pozytywne skojarzenia. Mózg gadzi nie analizuje cen, nie porównuje funkcji produktu i nie roztkliwia się nad faktem, czy kupowana rzecz będzie dla nas faktycznie użyteczna w przyszłości.
Na szczęście posiadamy także „głos rozsądku”, czyli mózg ssaczy (racjonalny). Działa on znacznie bardziej „analitycznie”: potrafi odroczyć coś w czasie oraz „przekonać” mózg gadzi do tego, że dane rozwiązanie opłaca się w dłuższej perspektywie czasu. Dzięki mózgowi racjonalnemu jesteśmy w stanie zrezygnować z zakupu danej rzeczy (np. po porównaniu cen, funkcji, ofert) i stwierdzić, że wolimy oszczędzać na droższą rzecz przez dłuższy czas.
Od homo oeconomicus do klienta emocjonalnego
Do niedawna strategie marketingowe powstawały w przekonaniu, że konsument jest racjonalny, wymagający i posiada coraz większą wiedzę. Rozważa każde „za” i „przeciw”, kalkuluje, przelicza, porównuje oferty produktowe. Bierze pod uwagę informację o tym, jakie potrzeby jest w stanie zaspokoić dzięki Twoim produktom. Lubi być dobrze poinformowany, szuka opinii o markach i czyta je uważnie, zanim cokolwiek kupi. Czy aby na pewno?
Model racjonalnego konsumenta stoi u podstaw tradycyjnego myślenia o marketingu i ekonomii. Dla homo oeconomicusa (człowieka ekonomicznego) liczyły się przede wszystkim ceny, liczby, procenty, zyski, korzyści i merytoryczne opinie. Dziś wiemy już, że w codziennych sytuacjach zakupowych bardzo rzadko podejmujemy decyzje w ten sposób. Co więc musiało się stać, że racjonalny konsument ustąpił miejsca impulsywnemu prosumentowi, który kieruje się przede wszystkim emocjami?
Mózg konsumenta – instrukcja obsługi
Według szacunków Forrester Research nawet 90% naszych decyzji zakupowych podejmujemy bez udziału świadomości i wbrew mechanizmom racjonalnego myślenia – w oparciu o emocje. Badania pokazują, że to właśnie emocje, jakie wiążemy z marką (a nie cena, jakość, czy funkcje produktu) stoją za większością decyzji zakupowych. Warto jednak uściślić, że w ten sposób decydujemy się zwłaszcza na zakup dóbr szybkozbywalnych (tzw. FMCG, fast-moving consumer goods), czyli przede wszystkim produktów tanich, które w dużych ilościach kupujemy na co dzień. Im droższy (i rzadziej kupowany) produkt, tym częściej mózg racjonalny wygrywa z gadzim, a my rozważniej analizujemy wszystkie informacje. Nie oznacza to jednak, że nasz mózg nie wykorzystuje pewnych schematów poznawczych, które mają ułatwić mu podjęcie decyzji. To dzięki nim utwierdzamy się w przekonaniu, że nasz wybór jest jedynym słusznym. O jakich schematach mowa? Oto 7 faktów o mózgu w obliczu (nie tylko) zakupowych decyzji.
1. Doświadczenia przed nowo zdobytymi informacjami
Mamy skłonność do przypisywania większej wagi zdarzeniom, które już wcześniej wywarły wpływ na nasze emocje. W praktyce oznacza to, że jeśli w przeszłości produkt marki X wywołał u Ciebie problemy żołądkowe – samo wspomnienie związanych z tym nieprzyjemnych emocji będzie dla Twojego mózgu prawdopodobnie silniejszym argumentem niż nowsze, pozytywne informacje o marce (ulepszenie technologii, certyfikaty jakości, naturalne składniki).
2. Efekt uproszczonego wnioskowania
Wyobraź sobie, że od kilku godzin podróżujesz samochodem i jesteś głodny. Po drodze mijasz kilka przydrożnych restauracji, wokół których nie widać żywego ducha. Zatrzymujesz się dopiero przed tą, na parkingu której dostrzegasz większą liczbę samochodów. Czy wybrana przez Ciebie restauracja serwuje smaczniejsze potrawy niż lokale, na które się nie zdecydowałeś? Oczywiście nie ma co do tego żadnej pewności. Ponieważ jednak Twój mózg nie miał dość informacji, by ocenić restauracje pod kątem jakości dań – posłużył się uproszczonym wnioskowaniem. Po liczbie samochodów można dojść do wniosku, że dana restauracja cieszyła się większym zainteresowaniem. Ergo: również smak potraw „musi” być lepszy. Wpadamy w tą pułapkę za każdym razem, gdy wchodzimy do zatłoczonych sklepów, natomiast te puste omijamy szerokim łukiem.
3. Efekt zakotwiczenia
Nasz mózg wykazuje silne przywiązywanie się do reguł i bierze za punkt odniesienia powtarzalne doświadczenia z przeszłości. Ostateczna cena, jaką klient jest w stanie zapłacić za produkt, zależy więc nie tyle od promocji czy faktycznej wartości towaru, ale od… ceny, jaką płaciliśmy za daną rzecz w przeszłości! Cena ta działa bowiem jak „kotwica” – punkt odniesienia przy porównywaniu konkurencyjnych ofert.
4. Synteza percepcyjna
Nasz mózg porządkuje informacje w schematy, które już zna. Im bardziej skomplikowany przekaz, tym trudniej mózgowi klienta wtłoczyć go w znajomy scenariusz. Zamiast udziwniać – warto powtarzać. Psychologiczne treningi asertywności wykorzystują tzw. technikę zdartej płyty – metodę, która polega na uporczywym powtarzaniu tego samego komunikatu. Sposób przynosi pozytywne skutki nie tylko, gdy chcemy odmówić, ale również wtedy, gdy zależy nam, by odbiorca zapamiętał najważniejszy wyróżnik naszej marki. W ten sposób kiedy słyszymy „Media Expert” – automatycznie „włączamy niskie ceny”.
5. Mózg wychwytuje to, czego szuka…
…i postrzega rzeczywistość zgodnie z oczekiwaniami, interpretacjami i motywacjami. To dlatego przyszła mama wszędzie widzi produkty dla małych dzieci, a osoba, która urządza mieszkanie, ma wrzenie, że co drugi uliczny billboard zawiera reklamę mebli.
6. Nasz mózg kocha logikę!
Chronologia, logika przyczynowo-skutkowa i konkrety zamiast abstrakcji – to właśnie sprawia, że lepiej zapamiętujemy komunikaty z otoczenia. Ten fakt tłumaczy również potęgę storytellingu – nasz mózg domaga się spójnych opowieści i znacznie lepiej przyswaja informacje, które układają się w logiczne fabuły. Przykładem może być choćby ogromny sukces słynnej świątecznej reklamy Allegro.
[su_youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=tU5Rnd-HM6A” rel=”nofollow” width=”740″](Film: https://www.youtube.com/watch?v=9UWbASEi7_o)[/su_youtube]
7. Markery somatyczne
To uczucia, które nasz mózg generuje na podstawie wtórnych (przeżytych w przeszłości) emocji. Innymi słowy: nasz mózg aktywuje skojarzenia, które towarzyszyły nam w analogicznej sytuacji z przeszłości. To sprawia, że chętnie kupimy produkt marki, z której już kiedyś byliśmy zadowoleni. I odwrotnie: nie odwiedzamy ponownie restauracji, w której struliśmy się jedzeniem. Mózg wszczyna wówczas „alarm”, ponieważ potrafi już przewidzieć skutki „zagrożenia”.
Psychologia w reklamie – jak z niej korzystać?
Odpowiedzią na schematyczne mechanizmy pracy naszego mózgu jest branding emocjonalny – nowoczesne strategie marketingowe wykorzystujące wiedzę z zakresu psychologii konsumenta. Obok celów sprzedażowych (które są tak naprawdę skutkiem ubocznym emocjonalnego przywiązania do marki) kładą one nacisk na budowanie zaangażowania. Ideałem jest stworzenie tzw. lovebrandów – marek na które konsument reaguje z entuzjazmem (i chęcią dokonywania kolejnych zakupów), ponieważ generują u niego wyjątkowo pozytywne skojarzenia. Przykładem lovebrandu jest Coca Cola, McDonalds, Milka, Nestle czy Ikea.
Marketing sensoryczny, czyli o sile pierwszego wrażenie
Z pewnością nie raz słyszałeś, że liczy się pierwsze wrażenie. Ta zasada obowiązuje nie tylko przy poznawaniu nowej osoby czy rozmowie o pracę, ale przede wszystkim na zakupach. Na pierwsze wrażenie składają się zwłaszcza doświadczenia zmysłowe – również te, których nie rejestruje nasza świadomość. Kiedy stoimy przed półką w supermarkecie – otacza nas szum informacyjny: każde opakowanie, cena, a nawet sposób rozmieszczenia produktów na półkach, to osobny komunikat. Nasz mózg nie jest w stanie przetworzyć tylu informacji naraz. Wyłącza zatem swój „system analityczny” i zaczyna wybierać emocjami. Wiedzą o tym marki opierające swoje strategie na customer experience. Wykorzystując wiedzę z zakresu psychologii konsumenta oraz analizując sensoryczne doświadczenia kupujących, kładą one nacisk przede wszystkim na budowanie atmosfery w miejscu zakupu oraz maksymalne ułatwianie dokonania wyboru.
Marketing sensoryczny ma ułatwić i uprzyjemnić zakupy, a przede wszystkim zbudować trwałe, pozytywne skojarzenia z marką. Sprzyja temu muzyka (popularne „muzaki”), zapach w sklepie (aromamarketing buduje tzw. pamięć zapachową miejsca), czy przyjazny interfejs sklepu internetowego. Krokiem w stronę klienta są również różnego typu ułatwienia komunikacyjne (czaty, boty itp.), funkcjonalne opakowania (kody QR, augmented reality) i niepospolity design produktów. Coraz powszechniejszym trendem w tym zakresie staje się customizacja produktów, która opiera przyjemność zakupu na poczuciu indywidualizmu i bycia wyróżnionym. To klient ma decydujący głos przy tworzeniu produktów i sam komunikuje, jakie towary chciałby kupować.
A Ty jaki masz pomysł, by wywołać pozytywne emocje u swoich klientów? Skontaktuj się z nami – pomożemy Ci tworzyć treści, które ułatwią i uatrakcyjnią proces zakupowy!
Prezentujemy kolejne podsumowanie wiadomości ze świata SEO i content marketingu. W tym miesiącu piszemy m.in., o tym jak poprawić szybkość ładowania strony, o nowych funkcjonalnościach Google, związku PPC i content marketingu oraz sztucznej inteligencji. Zapraszamy!
Google udostępnia kolejne narzędzia, które mają pomóc w optymalizacji wydajności stron mobilnych. Pierwsze z nich to Speed Scorecard, czyli karta wyników prędkości, która pozwala na porównanie czasu ładowania się naszej strony mobilnej ze stronami konkurencji. W tej chwili Speed Scorecard umożliwia analizę szybkości stron z 12 krajów – na razie nie ma wśród nich Polski. Drugie narzędzie, kalkulator wpływów, pokazuje, jak zmniejszenie czasu ładowania przekłada się na zyski ze strony. Jego działanie oparte jest na szacunkach Google, według których każda sekunda opóźnienia ładowania strony oznacza spadek konwersji sięgający nawet 20%. Nowe narzędzia dostępne są tutaj: https://www.thinkwithgoogle.com/feature/mobile/.
Według danych z WPEngine nawet jednosekundowe opóźnienie w ładowaniu strony może spowodować spadek konwersji o 7%. Tymczasem analizy pokazują, że średni czas ładowania strony w Polsce to 11 sekund, czyli aż o 8 sekund za długo w stosunku do rekomendowanego przez Google czasu 3 sekund. O skutecznych sposobach przyspieszenia strony można przeczytać na blogu Semahead: https://semahead.agency/blog/9-sprawdzonych-sposobow-poprawe-szybkosci-ladowania-strony.html.
Google dodało do wyszukiwarki nową funkcjonalność, czyli „wieloznaczne opisy fragmentów”. W przypadku niejednoznacznego zapytania Google wyświetli więcej niż jedną pasującą do niego odpowiedź. Algorytm odczyta intencje korzystającego z wyszukiwarki i jego zapytanie przedstawi w formie pytania, które użytkownik prawdopodobnie chciał zadać. Wieloznacznie odpowiedzi najpierw pojawią się w mobilnych wynikach wyszukiwania. Więcej informacji na ten temat można znaleźć tutaj: https://searchengineland.com/multifaceted-featured-snippets-begin-rolling-google-search-results-293188.
Google prezentuje AMP Stories, czyli dobrze znany ze Snapchata czy Instagrama format umożliwiający udostępnianie materiałów wideo, audio, obrazów i tekstów. AMP Stories można znaleźć w mobilnych wynikach wyszukiwania. Więcej informacji na temat działania i wdrożenia Stories w technologii AMP można znaleźć tutaj: https://searchengineland.com/making-first-amp-story-googles-answer-snapchat-instagram-292598.
Google potwierdziło, że Google Assistant pod koniec 2018 roku będzie obsługiwał już 30 języków. Oznacza to, że stanie się dostępny dla 95% wszystkich użytkowników smartfonów z Androidem na świecie. Na razie nie została podana pełna lista języków, które mają dołączyć do ośmiu obecnie obsługiwanych, więc nie wiadomo, czy asystent Google trafi w tym roku na polski rynek. Więcej informacji na ten temat można przeczytać tutaj: https://searchengineland.com/google-assistant-get-new-languages-distribution-capabilities-292887
Za dużymi wahaniami i spadkami pozycji w SERPie może stać kanibalizacja słów kluczowych. Diggity Marketing opublikował artykuł, który podpowiada, w jaki sposób zdiagnozować to zjawisko. W tekście podano także trzy sposoby rozwiązania problemów dotyczących kanibalizacji. Materiał dostępny jest pod tym adresem: https://diggitymarketing.com/keyword-cannibalization/.
Co spowodowało spadek ruchu organicznego? Z pomocą w odpowiedzi na to pytanie przychodzi poradnik Moza, czyli przegląd najważniejszych wskaźników, jakie należy w takiej sytuacji przeanalizować. Artykuł można znaleźć pod tym adresem: https://moz.com/blog/declining-organic-traffic.
Po dwóch latach od wprowadzenia przyspieszonych stron mobilnych Google chce uczynić technologię AMP sieciowym standardem, o czym można przeczytać w tym poście. Standaryzacja ma wspomóc szybkie ładowanie się treści na stronach nieopartych na AMP. Umożliwi też między innymi pojawienie się takich witryn w karuzeli Google. Więcej informacji na ten temat można znaleźć tutaj: https://searchengineland.com/google-working-to-integrate-amp-benefits-into-future-open-web-standards-293753.
Czy sztuczna inteligencja zabierze pracę specjalistom z branży content marketingu? Jak na razie bardziej im pomaga niż szkodzi – AI pozwala spersonalizować treść i dostarczyć ją użytkownikom w odpowiednim momencie, a samouczące się algorytmy znacznie ułatwiają codzienne zadania. Więcej o sztucznej inteligencji w content marketingu można przeczytać tutaj: https://www.searchenginejournal.com/artificial-intelligence-in-content-marketing/239749/.
Długofalowe działania content marketingowe czy szybkie rezultaty osiągnięte za pomocą PPC? Search Engine Journal podsumowuje dobre i złe strony przyjęcia obu wymienionych strategii. Odpowiedź na to, jak wybrać metodę odpowiednią dla siebie i czy możliwe jest połącznie content marketingu i PPC znajduje się w tym artykule: https://www.searchenginejournal.com/content-marketing-vs-ppc/236107/.
Doświadczenie i obserwacja rynku pokazują, że przy wysyłaniu paczek do liderów opinii, proste rzeczy często nie są oczywiste. Przyjrzyjmy się im bliżej i odkryjmy tajemnicę dobrej przesyłki.
Liderzy opinii, kochani przez fanów i darzeni przez nich zaufaniem – influencerzy – bo o nich mowa, mogą pomóc Ci w pozyskaniu nowych klientów lub przeprowadzeniu udanego product placementu. Ich rekomendacje często są cenniejsze niż niejedna, kosztowna kampania reklamowa i mogą sprawić, że jedne produkty będą zalegały na półkach, a inne będą całkowicie wykupione. Dowiedz się, jak nie stracić pieniędzy i mieć wpływowe osoby po swojej stronie.
Jeśli Ty zrobiłeś coś miłego dla mnie, to ja także zrobię coś miłego dla Ciebie – brzmi prosto, prawda? Wysyłając paczkę, na pewno masz nadzieję, że influencer doceni Twój prezent i opublikuje jego zdjęcie w swoich mediach społecznościowych. Warto się zastanowić, czy prezent naprawdę będzie miły, a nie po prostu… przypadkowy. Niestety to, że ktoś dostanie coś za darmo nie wystarczy, dlatego musisz się postarać! Sprawdź jak zrobić to dobrze w 7 krokach.
1. Użyteczność – upewnij się, że Twój produkt przyda się influencerowi (no chyba, że jest na tyle gadżeciarski, że zachwyciłby praktycznie każdego). Nawet jeśli jest najlepszy na świecie, ale leży poza zainteresowaniami influencera, to szansa na to, że go pokaże jest znikoma.
2. Personalizacja – staraj się unikać masowego wysyłania identycznych przesyłek. Jeśli Twój produkt może zostać spersonalizowany, to koniecznie dopasuj go do influencera. Im lepiej to zrobisz, tym większy będzie efekt – tu naprawdę warto się postarać. Jeśli nie – nic straconego, dołącz do paczki miłą kartkę i napisz (odręcznie) dlaczego to właśnie on został obdarowany przez Twoją firmę. Nie zapomnij też o podstawach – adresując nie przekręć imienia, nazwiska ani nazwy bloga obdarowywanej osoby, bo może się zniechęcić jeszcze przed otwarciem Twojej paczki.
Poniżej tajemnicza, zamknięta na kłódkę przesyłka, którą otrzymał Maciej Budzich. Aby ją otworzyć musiał zeskanować kod QR, przenoszący do spersonalizowanego filmu na YouTube, dzięki któremu poznał szyfr. Autorem tego ciekawego pomysłu jest Karol Lewandowski, autor książki Busem przez świat: Australia za 8 dolarów. W skrzynce znalazła się właśnie ta książka oraz aborygeński bumerang.
Fot. Maciej Budzich, źródło: www.mediafun.pl/personalizowane-prezenty-zawsze-robia-robote/
3. Fotogeniczność – niech Twoja przesyłka będzie piękna! Instagram to pewnego rodzaju wizytówka dla wielu influencerów. Czy Ty chciałbyś mieć na wizytówce coś nieatrakcyjnego? Piękna przesyłka zwiększa szansę na świetne zdjęcie, które z przyjemnością można wrzucić na Instagrama.
Poniżej przemyślana przesyłka od marki Too Faced, prezentująca nową serię kosmetyków Sweet Peach.
Źródło: Instagram, profil @szusz1313 https://www.instagram.com/p/BPDR3MDFi6S/
4. Okoliczności – sprawdź, co dzieje się w życiu influencera. Może czeka na ważne wydarzenie albo ma urodziny? Nie potrzebujesz dużego budżetu, by zrobić mu wyjątkowy prezent. Zastanawiasz się co napisać na kartce urodzinowej? Sprawdź kolejny przykład.
Poniżej kartka dla Radzki, wysłana przez Kiss Kiss Bijoux– polską markę, tworzącą biżuterię:
„Kochana Radziu! Bardzo się cieszymy, że nasze romantyczne usteczka przypadły Ci do gustu. Widok kisskissa u Ciebie to ogromne wyróżnienie, dlatego z okazji Twoich urodzin wysyłamy Ci mały drobiazg od nas. Mamy nadzieję, że nasz nowy, jesienny wzór przypadnie Ci do gustu tak samo, a może nawet bardziej niż usteczka! Dziękujemy Ci za to, co robisz, za Twoją energię i motywację do działania! Życzymy Ci dużo szczęścia, zdrowia i spełnienia tych najskrytszych marzeń! Pozdrawiamy KISS KISS”
źródło: Snapchat, profil Radzki
Co roku w okolicy września marki prześcigają się w reklamach typu back to school, tylko co zrobić kiedy w Twojej ofercie nie ma… kredek? Firmy kosmetyczne znalazły na to sposób. Marka Clinique stworzyła serię pomadek do ust przypominających kredki. Dodanie do przesyłki kolorowanki podkreśliło jej design i dodało zabawnego charakteru.
źródło: Instagram, profil @alinaroseblog https://www.instagram.com/p/BSiklfRDoiA/
5. Podkreślenie cech produktu – Twój produkt jest naturalny, ekologiczny lub ma ekstrakty roślinne? Podkreśl to, dodając do paczki trochę życia – i to dosłownie! Widok świeżych roślin po otwarciu pudełka na pewno będzie miłym zaskoczeniem. Ale uwaga: Pamiętaj o szybkiej wysyłce kurierem – w innym wypadku efekt może być odwrotny od zamierzonego.
Źródło: Instagram, profil @alinaroseblog https://www.instagram.com/p/BF80RmLvZjU/
Poniżej pachnące lakiery do paznokci marki Polish Flowers. Zestawienie ich z kwiatami, które odzwierciedlają kolory lakierów to prosty, ale świetny pomysł!
Źródło: Instagram, profil @zmalowana, https://www.instagram.com/p/BTUCa2sgfwe/?taken-by=zmalowana
Produkt ma specjalne właściwości albo nadaje się na specjalną okazję? Niech będzie to widać od razu po otwarciu pudełka! Nawilżająca seria kosmetyków Biotherm świetnie prezentuje się na kuleczkach imitujących wodę.
Źródło: Instagram, profil @alinaroseblog www.instagram.com/p/BQnLtktjK6J/?taken-by=alinaroseblog
Kolejny ciekawy przykład to świecąca paczka od Yves Saint Laurent, przy której znajdował się liścik, sugerujący otwarcie jej w ciemności. Efekt świecenia potęgowało lustrzane dno pudełka. Opakowanie podkreśla, że perfumy są wieczorowe i jest spójne z całą kampanią marki, która jest pełna kontrastowego światła i cienia.
Źródło: Instagram, profil @alinaroseblog https://www.instagram.com/p/BJkFdpLgFz4/
Źródło: http://miumag.pl/beauty/black-opium-od-ysl-z-edie-campbell-w-roli-glownej-3441
6. Real time marketing – wygląda na to, że dobra przesyłka, to zaplanowana przesyłka. Mimo wszystko są od tego wyjątki! Jeśli zależy Ci na współpracy z konkretnym influencerem warto śledzić go w social mediach na bieżąco. Może się okazać, że w TYM momencie potrzebuje właśnie TWOJEGO produktu. To sytuacja idealna – chyba wiesz co wtedy zrobić. Świetnie ilustruje to poniższy przykład marki H&M:
„Cześć Julka, słyszeliśmy, że poszukujesz kostiumów kąpielowych ☺ Mamy nadzieję, że coś Ci się spodoba. Ściskamy mocno, Magda, Zuzia, Wojciech <3”
Źródło: Snapchat, profil Maffashion
7. Kreatywna oprawa – finalny krok, równie ważny jak pozostałe. Wyobraź sobie, że dostajesz 20 różnych szarych paczek i kopert, a wśród nich jedna jest kolorowa, ma nietypowy kształt lub opakowanie z ciekawego tworzywa. Którą z nich otworzyłbyś w pierwszej kolejności?
Czy przesyłka z niedrogim żelem pod prysznic może wybić się na tle innych? Może. Przykładem niech będzie tu marka Original Source, która pewnego lata wysłała ogromne (ale lekkie), wysokie paczki do grupy influencerów. Wielu z nich z zaciekawieniem robiło unboxing na żywo, podczas którego z pudełka wyskakiwała pokaźna, dmuchana palma, wraz z informacją o nowych, owocowych żelach pod prysznic
Źródło: Instagram, profil @paniekscelencja https://www.instagram.com/p/rXeYxjDDK7/?taken-by=paniekscelencja
Twój produkt nie wyróżnia się rozmiarem? Postaw na kopertę, która przyciągnie wzrok. Poniżej wyjątkowe zaproszenie na pokaz mody od Moschino. Jego treść została napisana w formie recepty od lekarza (dr Moschino). Oczywiście nie zabrakło też leków – cukierków.
Źródło: Instagram, profil @jemerced https://www.instagram.com/p/BKqrTMjhTGd/?taken-by=jemerced
Nieco inny przykład pochodzi z branży elektronicznej. Jak wysłać myszkę bezprzewodową do blogerek modowych? Na przykład tak, jak zrobiła to firma Logitech, wysyłając myszki w… klatce! Połowa przesyłki może i nie jest zbyt użyteczna, ale na pewno zaskoczyła/rozbawiła niejedną z nich.
Źródło: Instagram, profil @paniekscelencja https://www.instagram.com/p/sAy_UrjDKq/?taken-by=paniekscelencja
Jeśli dobrze dobierzesz influencera do swojego produktu i nie zabraknie Ci kreatywności, to wszyscy będą zadowoleni, a Ty z pewnością stwierdzisz, że współpraca popłaca.
Podsumowując, sprawdź:
Jeśli odpowiedź na wszystkie pytania brzmi tak – gratulacje! Właśnie wysłałeś niepowtarzalny prezent do influencera.