I fru... Twoja wiadomość już leci na nasze skrzynki!
Zajrzyj na swoją pocztę, aby poznać szczegóły oferty ;)
Tymczasem, sprawdź nowości na naszym blogu semahead.agency/blog/
Zespół Semahead by WeNet
Wirtuozie Słowa! Hefajstosie Contentu! Oto zestaw atrybutów, dzięki którym stworzysz pomnik trwalszy niż ze spiżu… No to się zrobiło poważnie. To teraz bez nadęcia: copywriterze, poznaj przydatne – również darmowe – narzędzia, które pomogą Ci w codziennej pracy.
No ale jak to? To copywriterowi do szczęścia (i efektywnej pracy) nie wystarczy laptop i Google Docs? Mówiąc krótko – w zdecydowanej większości przypadków nie wystarczy. Narzędzia przydają się w każdym obszarze pracy i content marketing nie jest pod tym względem wyjątkiem. Jednak zakładam, że skoro zacząłeś/zaczęłaś czytać ten artykuł, to nie należysz do osób, którym trzeba to wyjaśniać.
Brzmi dobrze, prawda? Zatem poznaj wybrane narzędzia dla copywriterów i SEO copywriterów tworzących treści do Internetów 😎
Szybki testChcesz wiedzieć, jak szybko piszesz na klawiaturze? Możesz to sprawdzić, wykonując prosty test, np. na stronie szybkiepisanienaklawiaturze.pl. |
Nie ma chyba wątpliwości, że poprawność językowa to jeden z wyznaczników dobrego tekstu. No, chyba że błąd jest zabiegiem celowym, jak np. w claimie Browaru Spółdzielczego, „Piwo, które warzy więcej”.
Jednak sprawdzając własne „dzieło”, niekiedy mamy mniej czujny „radar poprawności” niż w przypadku cudzych treści. Nie ma w tym nic dziwnego – wielokrotnie skanując czy czytając artykuł, w końcu mózg zaczyna nam robić psikusy i „dopowiadać” coś, czego w istocie nie widzimy. (Dlatego tak ważne jest, by przeczytać gotowy tekst po jakimś czasie, np. kolejnego dnia, kiedy możemy wyłapać więcej, niż robiąc to bezpośrednio po napisaniu).
Nie zawsze też sam autor/autorka ma możliwość przesłania contentu do proofreadera, korektora czy innego copywritera celem drugiej, niezależnej weryfikacji. Choćby dlatego narzędzie do sprawdzania tekstu powinno znaleźć się w „niezbędniku” każdego specjalisty.
Language Tool to oczywiście tylko jedna z wielu aplikacji do sprawdzania tekstów, jednak lubię ją ze względu na możliwość korzystania nie tylko poprzez załadowanie pliku / wklejenie tekstu do okna na stronie, ale również przez pobranie dodatku do Worda lub wtyczki do Chrome’a. Dzięki tej opcji możesz pracować bezpośrednio na tekście w edytorze, takim jak Google Docs.
Co ważne, Language Tool nie zawsze poda Ci konkretne poprawienie błędu – czasem po prostu wskaże, że błąd „gdzieś jest, lecz nie wiadomo, gdzie” albo zauważy prawdopodobną pomyłkę, która niekoniecznie nią jest. Dlaczego o tym piszę? Aby przypomnieć Ci, że finalna odpowiedzialność za poprawność językową leży po Twojej stronie, a bez znajomości reguł językowych nie będziesz w stanie poprawić tekstu, nawet jeśli będziesz świadomy/świadoma, że według narzędzia są w nim błędy.
Mądre, ale nie najmądrzejszeLanguage Tool – podobnie jak inne narzędzia do korekty – bywa omylne. Dlatego nigdy nie akceptuj z automatu wszystkich zaproponowanych przez nie zmian. |
Poniżej znajdziesz zarówno poprawną, jak i błędną sugestię Language Toola.
Źródło: languagetool.org
Jeśli jakiś wyraz jest poprawny, możesz dodać go do własnego słowniczka Language Toola, aby algorytm nie identyfikował go ponownie jako błąd. Masz też możliwość wyłączenia danej reguły. To nie koniec! W aplikacji znajdziesz prosty słownik synonimów – wystarczy kliknąć dwa razy na dane słowo, by zobaczyć listę proponowanych wyrazów bliskoznacznych.
Źródło: languagetool.org
Co ważne, w aplikacji sprawdzisz również teksty obcojęzyczne. Language Tool jest dostępny zarówno w płatnej, jak i bezpłatnej wersji.
Inne darmowe narzędzia tego typu i działające na podobnej zasadzie to m.in.:
Dopadła Cię kiedyś klątwa wiedzy? To możliwe, szczególnie jeśli jesteś ekspertem/ekspertką w danej dziedzinie lub bardzo długo pracujesz przy jakimś projekcie i znasz jego specyfikę na wylot. Klątwa wiedzy to błąd poznawczy, który w copywritingu może objawiać się np. używaniem specjalistycznych słów, skrótów myślowych czy branżowego żargonu, którego nie są w stanie zrozumieć laicy. Jeżeli Twój content kierujesz do ekspertów, nie ma w tym nic złego. Jeżeli jednak masz wpłynąć na „zwykłych” czytelników, zrozumiałość i dostępność poznawcza komunikatu jest niezbędna.
Prosta i zrozumiała komunikacja to również ważny aspekt w UX writingu. Z pewnością znasz też zasadę KISS, czyli Keep It Simple, Stupid – ona również odnosi się do upraszczania komunikacji.
Jak więc sprawdzić, jak pod tym względem radzi sobie Twój artykuł czy opis? Oto dwa darmowe narzędzia, które możesz przetestować.
Pierwsze to Jasnopis, które skanuje treści pod kątem trudności i długości zdań. Wynik to cyfra od 1 do 7 – im wyższa, tym trudniejszy i mniej przystępny tekst.
Oto kilka wyników dla różnych rodzajów treści, które wrzuciłam do Jasnopisu.
1 – tekst dziecinnie łatwy (bajka dla dzieci);
3 – tekst łatwy, zrozumiały dla przeciętnego Polaka (artykuł, który właśnie czytasz);
5 – tekst trudniejszy, zrozumiały dla ludzi wykształconych (wpis na Wikipedii);
6 – tekst trudny w odbiorze dla przeciętnego Polaka (artykuł z periodyku naukowego).
W wersji bezpłatnej możesz sprawdzić jednorazowo do 3500 znaków ze spacjami.
Poniżej przykład działania Jasnopisu. I tu ciekawostka: mimo że współczynnik FOG (indeks czytelności tekstu) słowa „copywriter” jest wysoka, to test jest kierowany osób związanych z marketingiem, które doskonale je rozumieją, zatem zmienianie go mijałoby się z celem.
Źródło: jasnopis.pl
Jasnopis analizuje content pod wieloma względami, np.
Chcesz szybko sprawdzić długość tekstu na stronie?Skorzystaj z rozszerzenia Word Counter Plus. Zaznacz interesujący Cię tekst, kliknij prawym przyciskiem myszy i naciśnij „Word Counter Plus”. Otrzymasz informację o długości tekstu mierzonej w znakach, słowach czy średnią długość słowa w całym tekście. |
Drugim narzędziem jest Logios. Aplikacja ta – podobnie jak Jasnopis – analizuje tekst pod kątem trudności, wykorzystując tzw. indeks PLI (Plain Language Index), na który składa się 10 parametrów. To m.in.:
W Logios możesz ustawić konkretny typ contentu, np. tekst na stronę www, post do social mediów czy ulotkę, a także styl, np. bankowy, marketingowy czy potoczny.
Oto indeks PLI dla fragmentu tego artykułu.
Źródło: redaktor.logios.dev
Logios zaproponuje Ci też zmiany, które uproszczą artykuł czy opis.
Źródło: redaktor.logios.dev
Codzienna praca SEO copywriterów nie obędzie się bez narzędzia do wyszukiwania słów kluczowych (chyba że możesz liczyć na pomoc specjalisty SEO). Jako pierwszy do głowy przychodzi mi Planer Słów Kluczowych od Google’a. Jeśli tylko Twoja firma ma aktywne kampanie Google Ads, bezpłatnie sprawdzisz potencjał fraz – i to bez limitów – w zakresie liczby wyszukiwań. Keyword Planner pokaże Ci średnią liczbę wyszukiwań, sezonowość czy konkurencję dla danej frazy, a także zasugeruje podobne słowa kluczowe, które również warto wziąć pod uwagę przy tworzeniu lub optymalizowaniu tekstu.
Źródło: ads.google.com/aw/keywordplanner
Oczywiście tego typu narzędzi jest więcej, w dodatku wiele z nich posiada dużo bardziej zaawansowane funkcje i jest zdecydowanie bardziej rozbudowane.
Warto wspomnieć o Surferze SEO. Poza sprawdzeniem potencjału fraz zaproponuje pogrupowanie podobnych słów kluczowych (lub powiązanych) w klastry, które możesz wykorzystać jako niemal gotowe pomysły na tematy, np. na firmowy blog.
Surfer SEO posiada również edytor – teksty możesz więc tworzyć bezpośrednio w aplikacji, która zasugeruje Ci długość treści, liczbę akapitów, zdjęć czy nagłówków. Content editor zweryfikuje też liczbę wystąpień konkretnych fraz w artykule. Po napisaniu treści możesz sprawdzić jej content score – współczynnik opisujący w skali od 1 do 100 jakość i trafność contentu. To bardzo ciekawe narzędzie, które z pewnością może wesprzeć SEO copywriterów.
Źródło: app.surferseo.com
Podobne możliwości oferuje Senuto – w sekcji „Content Suite” znajdziesz:
Przeczytaj też: Senuto – recenzja narzędzia do analizy widoczności
Czas na duet, który może Ci się przydać jako inspiracja i swego rodzaju benchmark przed stworzeniem własnego tekstu.
Po pierwsze – Google Trends. To narzędzie, które pozwala sprawdzić zainteresowanie konkretnymi frazami lub tematami w wyszukiwarce w zdefiniowanym przez Ciebie czasie – może to być zarówno dzisiejszy dzień, jak i ostatnia dekada.
Jak wykorzystać narzędzie w praktyce? Sprawdź, co szczególnie interesowało użytkowników w ostatnich tygodniach, i na tej podstawie uzupełnij luki w Twojej sekcji contentowej, np. na firmowym blogu. Możesz zawęzić wyniki do konkretnego obszaru, np. Dom i Ogród, Finanse czy Gry (niestety wśród wyników stosunkowo często pojawiają się błędne dopasowania).
Google Trends pokazuje, czym żyją użytkownicy wyszukiwarki, co może zainspirować również Ciebie jako twórcę do napisania tekstu związanego z aktualnymi trendami. „Trendsy” przydadzą się też w działaniach RTM (real time marketing).
Wpisując konkretną frazę, dowiesz się, jakie konkretne wątki interesują użytkowników – poniżej przykład dla zyskującej na popularności w ciągu ostatnich 30 dni frazy „endometrioza”. Wzrost popularności dobrze widać na wykresie z ostatnich 12 miesięcy. Masz też możliwość porównania popularności kilku fraz.
Przeczytaj też: Co w trawie piszczy, czyli do czego służy Google Trends?
Źródło: trends.google.pl
Po drugie – BuzzSumo. Sprawdzisz w nim, jaki content jest najbardziej angażujący. Zaangażowanie mierzone jest liczbą udostępnień, komentarzy i reakcji contentu w social mediach. Wystarczy, że wpiszesz interesującą Cię frazę, zawęzisz wyszukiwania (np. o wybrany język i zakres czasowy), a narzędzie wskaże Ci, jakie treści najskuteczniej pobudzały odbiorców do zaangażowania.
Źródło: buzzsumo.com
W BuzzSumo masz również możliwość podejrzenia najbardziej trendujących treści w ciągu ostatnich 24 godzin na podstawie predefiniowanych przez narzędzie kategorii lub na podstawie własnoręcznie dodanego feedu. Jeśli chcesz szybko zareagować na trend, zastanawiasz się, jak „ugryźć” dany temat, a nawet szukasz pomysłu na angażujący i chwytliwy nagłówek, przetestuj BuzzSumo.
Przeczytaj też: 6 pytań w marketingu, na które odpowie BuzzSumo
Na koniec coś, czym żyje świat marketingu. Open AI czy inne narzędzie bazujące na modelu językowym GPT może być wsparciem dla copywritera, np. przy: generowaniu pomysłów na content, tworzeniu tytułów artykułów, planów czy szkieletów treści. (Używam słowa „szkielet” celowo, ponieważ każdy tekst stworzony przez AI powinien zostać sprawdzony i poprawiony przez człowieka, a dopiero potem opublikowany na stronie). Jako że branża masowo testuje i chwali się efektami pracy z wykorzystaniem sztucznej inteligencji – a najpewniej większość z Was już sama testowała działanie ChatGPT – nie będę się długo rozwodzić na ten temat.
Poniżej znajdują się przykładowe treści wygenerowane przez sztuczną inteligencję.
Zdecydowana większość propozycji jest trafna, choć do językowego podrasowania. Zdarzają się jednak „kwiatki” takie jak „psy wysokorasowe”.
Podział na sekcje jest poprawny, choć z tezą o wyższości BARF-u nad suchą karmą można dyskutować. Może być też ona sprzeczna z interesami marki, na stronie której chcemy ją umieścić, np. blogu producenta/sprzedawcy karmy dla psów. Pominęłabym również wątek historyczny, który przeczy zasadzie odwróconej piramidy. I choć obroniłby się jako naprawdę krótkie wprowadzenie, to jednak jest to mało istotny wątek poboczny, który można pominąć bez straty wartości tekstu.
Tekst jest dość toporny językowo, jednak bardziej krytyczny w tym przypadku jest fakt, że mimo ustawienia neutralnego tone of voice pojawia się określenie „jedna z najzdrowszych diet”. Mamy też przekłamanie w postaci informacji o tym, że dostarcza ona wszystkich niezbędnych składników – w istocie wymaga ona dodatkowej suplementacji.
W tym przypadku tekst jest bardziej stonowany emocjonalnie, natomiast pojawia się informacja o gotowaniu mięsa (BARF zakłada podawanie psu surowego mięsa).
Źródło: neuronwriter.com
Narzędzia tego typu na pewno będą się rozwijać w błyskawicznym tempie (według najnowszych plotek GPT-5 ma być gotowy do końca 2023 roku) – warto je testować i wprowadzać do swojej pracy. Jednak jak zawsze powinniśmy zachować czujność. Stworzone przez chatbot GPT teksty bywają:
Miej to na uwadze, decydując się na użycie AI w swojej pracy. Na ten moment (przynajmniej w przypadku polskojęzycznych treści) teksty te wymagają copywriterskiej ingerencji – stricte językowej, ale też merytorycznej czy komunikacyjno-marketingowej. Mogą więc być punktem wyjścia, ale z pewnością nie zrobią całej „copy-roboty” za Ciebie. Chatbot nie zna pełnej i aktualnej oferty Twojego sklepu internetowego, archetypu i wartości Twojej marki czy prawnych ograniczeń reklamy, do jakich muszą dostosować się tzw. branże wrażliwe.
Oczywiście niedoskonałość AI nie oznacza, że należy omijać ją szerokim łukiem w pracy. Które narzędzia – poza samym ChatGPT od Open AI – warto przetestować?
A jakimi „pomocnikami” wspierasz się Ty, tworząc teksty? Co ułatwia Ci pracę? Daj znać w komentarzu.
Szukasz wsparcia przy tworzeniu treści dla Twojego biznesu? Odezwij się do nas – chętnie porozmawiamy o Twoich potrzebach i tym, jak za pomocą contentu możemy pomóc w realizacji Twoich celów marketingowych.
Chcesz zacząć współpracę z nami? Wypełnij formularz!
Wypełnienie zajmie Ci kilka chwil a nam pozwoli
lepiej przygotować się do rozmowy z Tobą.