Zajrzyj na swoją pocztę, aby poznać szczegóły oferty ;)
Tymczasem, sprawdź nowości na naszym blogu semahead.agency/blog/
Zespół Semahead
Komplet profesjonalnie zredagowanych treści na stronie to absolutny „must-have” – to baza dla późniejszych działań promocyjnych, „cegiełka” budująca zaufanie dla nierozpoznawalnej marki i odpowiedź na wiele pytań użytkownika. Traktowanie ich po macoszemu odbije się negatywnie na wynikach wszystkich kampanii, które kierują na firmową stronę. Jak przygotować treści, które pozwolą Ci wygrać wyścig z konkurencją? Poznaj usługę Content na Start!
Z tego artykułu dowiesz się:
• Po co Ci content i jak to działa?
• Jak dobry content pracuje na Twoje cele biznesowe?
• Od czego zacząć? Jakie treści potrzebne są na start?
• Jak działa usługa Content na Start w Semahead?
• Co tracisz bez dobrego contentu?
• Czy możesz zredagować go sam? 😉
Właśnie startujesz z biznesem online lub przenosisz do sieci sklep, który dotąd funkcjonował wyłącznie offline? Z pewnością zaczynasz od najbardziej oczywistych działań, jakimi jest stworzenie własnej strony internetowej (wiadomo, to wizytówka firmy!) oraz mediów społecznościowych (Facebooka, LinkedIna czy Instagrama). I tu pojawia się równie oczywista kwestia: potrzebne Ci profesjonalne treści (multimedia, zdjęcia, posty), które zaangażują Twoich potencjalnych klientów.
Jeśli jesteś w tym miejscu, masz do wyboru dwa scenariusze. Pierwsza, nazwijmy ją: „jakoś to będzie”, „coś tam się skleci” itp. – polega na zapełnieniu strony przypadkowymi treściami. Podpatrujesz więc konkurencję i widzisz, że każdy ma na stronie zakładkę „o mnie”, zdjęcia produktów czy poradnik typu “jak zamawiać”. Piszesz więc, w którym roku powstała Twoja firma oraz jakie są opcje wysyłki. To na pewno działa, skoro (prawie) wszyscy tak mają. Do tego dużo zdjęć produktów, żeby każdy od razu widział, co sprzedajesz. I oczywiście każdy zobaczy już na pierwszy rzut oka… o ile kiedykolwiek trafi na Twoją stronę.
I opcja druga. Zanim stworzysz treści, precyzyjnie ustalasz cele biznesowe, które mają one spełniać. Analizujesz także swoją grupę docelową: jej język, potrzeby, zainteresowania. Nie marnujesz czasu i budżetu na tworzenie przypadkowych treści – “zapełniaczy strony”. Na początek tworzysz dokładnie te, które są Ci potrzebne, by content zaczął pracować na Twoją pozycję i wizerunek. Oczywiście po jakimś czasie pewnie rozbudujesz swoją stronę o kolejne (może nawet pokusisz się o prowadzenie firmowego bloga?). Zanim jednak to nastąpi, Twój content już na Ciebie pracuje!
Content marketing to takie multinarzędzie, które realizuje wiele celów biznesowych jednocześnie. Skoro witryna Twojej marki i tak musi być zapełniona treścią – niech będzie to treść, która naprawdę “robi robotę”. Profesjonalnie przygotowane teksty będą jednocześnie:
Efektem finalnym wypełniania wszystkich powyższych celów jest wsparcie sprzedaży. Pamiętaj, że content marketing jest procesem – nie sprzedaje bezpośrednio, ale stale i stopniowo pomaga budować Twoją markę i osiągać Ci wymierne efekty w całym okresie Twojej działalności w sieci.
W ramach pakietu “Content na Start” otrzymujesz obszerną paczkę treści, bez których Twój biznes online nie może się obyć. Wśród nich znajdziesz:
➔ Treści wizerunkowe zgodne z USP
Opowiemy o Twojej marce w sposób eksponujący jej unikatowy charakter, wyróżniki, wartości oraz przewagi nad konkurencją, np. strona „O nas”.
➔ Treści „funkcjonalne”
Odpowiemy na najczęściej pojawiające się pytania obecnych i potencjalnych klientów (np. podstrona Q&A) oraz w przystępny sposób przekażemy informacje organizacyjno-techniczne, jak choćby dostawa czy polityka zwrotów.
➔ Opisy kategorii
Optymalizujemy je w taki sposób, by były mocnym wsparciem SEO Twojej strony. Podkreślamy także wartości wizerunkowe i sprzedażowe.
➔ Opisy produktów
Stawiamy na unikalność, rzeczowość oraz prezentację produktu w naturalnych kontekstach. Dzięki temu unikasz zjawiska duplikacji contentu, a Twój odbiorca otrzymuje zweryfikowaną wiedzę o produkcie i mocny impuls zakupowy!
➔ Zestaw artykułów na stronę
Budujemy je w taki sposób, aby docierać do odbiorcy na wszystkich etapach lejka zakupowego. Tematy komponujemy w taki sposób, by agregowały ruch przez wiele miesięcy, a nawet lat, po publikacji.
Ich celem jest edukowanie potencjalnego klienta, rozbudzanie jego potrzeb i zainteresowania, pobudzanie do dokonania zakupu, a także budowanie lojalności i więzi z Twoją marką. Ale to nie wszystko!
Czy wiesz, że…?
|
Jako czołowa agencja SEO doskonale wiemy, jak ważna jest dobra optymalizacja tekstów – jest ona (nomen omen) wpisana w nasze „contentowe DNA”. Odpowiedni dobór fraz kluczowych oraz tworzenie treści SEO-friendly wpływa na poprawę widoczności Twojej strony w wynikach wyszukiwania, przyciąga potencjalnych użytkowników i pomaga poszerzać Twoją grupę docelową. Profesjonalne treści na stronie zwiększają konwersję nawet do 6 razy w stosunku do konkurencji, która nie korzysta z content marketingu.
Warto pamiętać, że dobry start to nie tylko kwestia przygotowania strony internetowej, ale i obecność marki w mediach społecznościowych. Większość potencjalnych klientów z pewnością będzie chciała sprawdzić stronę Twojej marki na Facebooku, Instagramie czy LinkedIn.
Czy Twoja marka musi być wszędzie? Wybór tych mediów uzależniony jest zwykle od specyfiki branży. Dla wielu osób jest to pierwsze źródło poszukiwania informacji o produktach i usługach. Zastanawiasz się, od czego zacząć? Zobacz, jak możemy Ci pomóc w efektywnym prowadzeniu Social Media!
Rozejrzyj się po stronach swojej konkurencji – większość z nich, zwłaszcza Ci, którzy działa na rynku online od dawna – mają już na swoich stronach dobry content, który stale pracuje na ich wizerunek, zaangażowanie użytkowników, rozpoznawalność marki, a przede wszystkim na pozycję w wyszukiwarce Google. Nie w tym rzecz, aby gonić ich w panice – ponieważ content potrzebuje czasu, aby zacząć przynosić wymierne efekty.
Jednak najgorsze, co możesz zrobić, to odpuścić w tym wyścigu już na starcie. A tak właśnie robi część marek, które traktują content jako coś “dodatkowego”, “opcjonalnego” czy po prostu zbędny wydatek.
Brak profesjonalnie przygotowanego contentu sprawia, że:
Jeśli właśnie startujesz z własnym biznesem lub dopiero stawiasz pierwsze kroki w świecie digitalu, zarządzasz całym spectrum wielopoziomowych, złożonych procesów, od których zależy płynność i rozwój Twojego biznesu. Koncentrujesz się na wielu zadaniach: od koordynacji projektu strony internetowej, przez kompletowanie zespołu, aż do negocjowania umów z kontrahentami i partnerami biznesowymi.
Domyślamy się, że content nie znajduje się na liście Twoich priorytetów do samodzielnego wykonania – czy to z powodu ograniczonego czasu, czy też braku tego typu kompetencji w Twojej firmie. Tworzenie treści sprzedażowych i marketingowych to bowiem czynność wymagająca wiedzy z różnych obszarów (od psychologii społecznej do teorii komunikacji), a także wprawy, którą zyskać można wyłącznie poprzez wieloletnie doświadczenie. Zamiast więc tworzyć teksty “na kolanie”, zostaw to nam 😉 Dlaczego? Oto 7 powodów.
1. Przed Tworzeniem tekstów wspólnie ustalamy konkretne cele biznesowe, którym mają one służyć. Na start proponujemy Ci teksty, które jednocześnie pomogą stworzyć wizerunek Twojej marki, wzbudzić zainteresowanie grupy docelowej, jak i mocno wesprzeć SEO Twojej witryny.
2. Tworząc treści, kierujemy się zarówno wiedzą o Twoich produktach lub usługach, jak i bieżącymi trendami z danej branży. W komunikacji marketingowej podkreślamy wartości Twojej marki, jej wyróżniki, mocne strony, a także przewagi nad konkurencja.
3. Korzystamy z profesjonalnych narzędzi, które pozwalają na sprawdzanie najpopularniejszych zapytań wpisywanych przez użytkowników do wyszukiwarki (Google Ads – Keyword Planer, Google Trends, AnswearThePublic, Senuto itp.) – dzięki temu możemy lepiej zoptymalizować teksty na Twojej stronie, a Twoi użytkownicy dostają dokładnie to, czego poszukują.
4. Teksty tworzone są przez dedykowanych copywriterów – osoby z doświadczeniem i pasjonatów w danej dziedzinie – oraz optymalizowane przez specjalistów Content Marketingu i SEO. Dzięki systemowi podwójnej weryfikacji tekstów gwarantujemy ich najwyższą jakość oraz to, że są równie wartościowe dla Twoich czytelników, co dla algorytmów Google’a.
5. Oferujemy możliwość współpracy z cenionymi ekspertami w danej dziedzinie, których wkład merytoryczny jeszcze bardziej podbuduje pozycję eksperta Twojej marki (opcja wyceniana indywidualnie).
6. Nie pozostawiamy pytań bez odpowiedzi. Nasi specjaliści chętnie wytłumaczą Ci specyfikę tekstów tworzonych w ramach usługi „Content na Start”, a nasz proces twórczy pozostaje przejrzysty na każdym jego etapie.
7. Gwarantujemy dostęp do obszernej bazy zdjęć, którymi ilustrujemy treści poradnikowe.
W naszym portfolio mamy już treści content marketingowe dla branż:
Masz więcej pytań? Chcesz otrzymać ofertę? Skontaktuj się z nami!
Pokolenie Z stanowi coraz silniejszą grupę nabywczą. O czym pisać na blogu, chcąc dotrzeć do zetek? Jak opisywać produkty, na co zwrócić uwagę w komunikacji?
Często idealistycznie „koloryzuje” się pokolenie Z jako antykapitalistyczne, mocno zorientowane na wspólnotowe działania, walczące ze zmianami klimatu etc. Choć jest w tym odrobina prawdy, bo istotnie, sprawy związane ze stabilizacją rynku pracy, ekologią czy zapewnieniem bezpieczeństwa, są dla zetek ważne, to deklaratywny poziom wydatków plasuje się na zbliżonym poziomie jak u milenialsów. Przykładowo, polskie zetki na modę wydają miesięcznie więcej niż 200 zł, podobnie jak milenialsi. W przypadku elektroniki procentowe różnice również nie są znaczące, to samo tyczy się pieniędzy wydawanych np. na kosmetyki.
Deklarowane miesięczne wydatki poszczególnych grup wiekowych na wybrane kategorie produktowe
Uzależnienie od telefonu, w przypadku zetek, jest faktem. Dotyczy to zarówno naszej rodzimej grupy pokoleniowej, jak i globalnego trendu – przykładowo, przeciętny nastolatek / nastolatka w Stanach sprawdza telefon aż osiemdziesiąt razy na dobę. W kontekście opisu pokolenia Z pojawiają się takie terminy jak: FOMO (fear of missing out) czy fonoholizm. Im młodszy przedstawiciel pokolenia Z, tym uzależnienie od telefonu jest silniejsze.
Nie mam zamiaru tutaj cynicznie wskazywać, jak marketingowcy mogą pokolenie Z od telefonu uzależnić jeszcze bardziej. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że niecierpliwość zetek i kompulsywne sprawdzanie telefonu, jest istotne i może przekładać się chociażby na porzucenie koszyka zakupowego, gdy proces zamówienia w sklepie jest słabo zoptymalizowany; wyjść ze strony, która zbyt długo się ładuje czy po prostu pominięcie formatu reklamowego bez wyraźnego call to action.
Szybkie przekierowanie do płatności – klucz do efektywnego procesu zakupowego. Źródło: vitkac.com
Zetka szybciej niż milenials porzuci stronę lub przerwie zakupy, bo jest zorientowana na szybką pozytywną reakcję zwrotną. To poniekąd pokłosie mechanizmów społecznościowych, które przyzwyczajały zetki do tego, że szybko dostają lajki, serduszka i inne „nagrody”.
Wskazówka: stosuj proste mechanizmy przedsprzedaży internetowej. Możliwość nabycia produktu przed jego oficjalną premierą zostanie doceniona przez przedstawicieli pokolenia Z. Dobrym pomysłem będą także limitowane serie. Pamiętaj jednak o tym, że realizacja zamówienia powinna być możliwie jak najszybsza.
Influencer marketing – według raportu „Jak kupuje Generacja Z” 64% badanych sprawdza opinię o produkcie, przed podjęciem decyzji zakupowej. W strategii contentowej warto uwzględnić działania z influencerami, którzy świetnie sprawdzą się w roli ambasadorów naszej marki. Zanim jednak zdecydujesz się na współpracę z influencerami, powinieneś ich dobrze prześwietlić,o czym piszemy w naszym poprzednim artykule. Pamiętaj jednak o tym, że żaden influencer nie uratuje Cię w przypadku, gdy Twój produkt będzie słabej jakości. Dla zetek jakość produktu jest bardzo ważna.
Kendall Jenner w kampanii Reserved. Źródło: https://www.reserved.com/pl/pl/lookbook/woman-lookbook/kendall-jenner-for-reserved-campaign
Blog i działania wizerunkowe – tematy związane z ekologią, zero waste, sharing economy, social shoppingiem, odpowiedzialnością społeczną biznesu… Chcąc być marką, która zostanie pozytywnie oceniona przez przedstawicieli tej grupy docelowej, musisz budować transparentny przekaz w oparciu o te filary i udowadniać, że w Twojej firmie te zagadnienia nie są obojętne. Słowo “transparentny” jest tutaj nie bez znaczenia: jeśli marka sztucznie będzie kreować się na eco friendly, szybko zostanie zdemaskowana.
Ikea namawia do niekupowania. Źródło: https://noizz.pl/design/w-black-friday-kolekcja-ikea-za-0-zl-zacheca-do-rozwagi/b5efzzk
Video content – to klucz dotarcia do pokolenia Z. YouTube, TikTok – właśnie tam zetki szukają rozrywki i spędzają godziny na oglądaniu swoich ulubieńców, ale także poszukują tam informacji – według serwisu thinkwithgoogle.com, ponad 80% zetek uważa, że YouTube podnosi ich kompetencje. Dla marek te platformy powinny stanowić istotny element komunikacji okołoprodukowej oraz edukowania grupy docelowej, także przy wykorzystaniu influencer marketingu.
https://www.youtube.com/watch?v=yTf-dYttwn4
Opisy produktów – copwyriting dla pokolenia Z powinien szczególnie wystrzegać się kwiecistego języka i zbędnego, narracyjnego polotu. Warto mieć na uwadze, że to właśnie zetki umiłowały sobie styl normcore, który wyróżnia się tym, że nie chce się wyróżniać. Z badań przeprowadzonych na dużej próbie w Stanach Zjednoczonych wyraźnie wynika, że w tej grupie pokoleniowej spada znaczenia zjawiska „dorównania sąsiadom”. Mniej osób z tego pokolenia deklaruje, że chce mieć to, co ich znajomi: zetki nie są aż tak bardzo zainteresowane podążanie za tłumem i kopiowaniem wzorców.
Oczywiście te procesy zachodzą u nas znacznie wolniej i badania przeprowadzone w Polsce nie są tak jednoznaczne, jak te amerykańskie, należy jednak się spodziewać, że za kilka lat te wzorce się ujednolicą.
Wskazówka: oprócz jakości produktu, która dla zetki jest bardzo ważna, istotne są także kwestie związane z pochodzeniem materiałów oraz transparentnością marki. Opis produktu powinien jasno określać, jak produkt działa i jakie są jego unkcje – to powinna być nominalna cecha każdego opisu, cała reszta schodzi na drugi plan.
Wychowani z telefonem w ręku, przyzwyczajeni do zakupów mobilnych, stale podłączeni do internetu, który traktują jako równoległą rzeczywistość. Choć podobni do milenialsów, to bardzo od nich różni. Próby pokoleniowego opisu i kategoryzacji zawsze będą bazować na uproszczeniach, ale te są z kolei niezbędne do zaplanowania efektywnych działań contentowych.
Źródła:
1. Jean M. Twenge, iGen.
2. https://www.accenture.com/_acnmedia/pdf-98/accenture-raport-2019.pdf
Szukasz dobrego contentu na swoją stronę internetową lub bloga? Z chęcią Ci w tym pomożemy!
W dzisiejszym natłoku informacji szybkie znalezienie informacji nierzadko przypomina poszukiwania igły w stogu siana. Jako konsumenci chcemy otrzymywać jak najlepiej dopasowane klimaty w jak najkrótszym czasie. Dlatego też wdrażamy coraz to nowsze narzędzia analityczne i automatyzujące. Marketerzy z kolei, dwoją się i troją w tworzeniu chwytliwych kampanii.
Nie jest odkryciem fakt, że inaczej rozmawia się z nastolatkiem, a inaczej z osobą dorosłą czy starszą. Różnice w komunikacji będą występować też wśród kobiet i mężczyzn, ponieważ kierują się innymi pobudkami, a także inaczej wygląda ich proces decyzyjny. Wreszcie, to jaki kanał i sposób przekazu wybierzemy, musi też pasować do trybu i stylu życia klientów oraz poziomu ich zaznajomienia z nowymi technologiami. Każda osoba jest inna, jednakże jesteśmy w stanie wskazać pewne podobieństwa.
Buyer Persona nie jest więc każdym pojedynczym klientem, a przedstawicielem danej grupy klientów. I jak zapewne się domyślasz – najprawdopodobniej posiadasz więcej niż jedną grupę.
Z definicji – to typ / profil klienta, reprezentujący większą grupę użytkowników. Ma on odzwierciedlać to, kim są kupujący, na co zwracają uwagę, czym się kierują przy wyborze produktu czy usługi oraz w jaki sposób najłatwiej do nich dotrzeć. Buyer persony są więc postaciami co prawda fikcyjnymi, ale posiadającymi cechy prawdziwych klientów. Im dokładniejsze profile stworzymy, tym lepiej zaplanujemy ścieżki komunikacji do poszczególnych grup.
Przede wszystkim po to, żeby nasze działania marketingowe i sprzedażowe były efektywne. Nie chcemy przecież przepalać budżetu tam, gdzie nie widzimy potencjału. A skąd wiemy, że jakieś działania są z góry skazane na porażkę?
Wyobraźmy sobie, że sprzedajemy telefony komórkowe. Buyer personami najprawdopodobniej będą:
Już na pierwszy rzut oka widać, że te grupy znacznie się od siebie różnią, bo nie potrzebują tego samego. Jeśli więc zakomunikujemy osobie szukającej telefonu dla seniora, że mamy najnowszy model iPhone z potrójnym aparatem i możliwością kręcenia wideo 4K to… na pewno nie będzie zainteresowana. Telefon, którego szuka własnie ta osoba, ma być prosty w obsłudze, funkcje mają być ograniczone do minimum i najlepiej, żeby telefon nie był dotykowy, a miał większe klawisze. Logiczne, prawda?
A teraz przykład z życia. Randstad stworzył świetną stronę internetową, która generowała spory ruch, jednak konwersja była wciąż niezadowalająca, a odwiedzające osoby nie konwertowały na leady. Firma postanowiła wdrożyć system klasy Marketing Automation – Hubspot, który pozwolił na lepsze poznanie użytkowników. Dzięki tej wiedzy stworzyli profile klientów, pod które zaprojektowali spersonalizowane ścieżki komunikacji.
Efekt? Randstad zwiększył 4-krotnie liczbę potencjalnych klientów po stworzeniu i wykorzystaniu Buyer Person. Dodatkowo zaobserwowali 56% wzrost ruchu na stronie w skali roku, a jego konwersja wzrosła o 25% (Hubspot Case Study).
Teraz już wiesz, że tworzysz Buyer Persony po to, żeby:
Podsumowując – dzięki dobrze stworzonym Buyer Personom, będziesz w stanie skonstruować odpowiednie dla nich Customer Journey Map (mapy zakupowe klienta), co pozwoli Ci na odpowiednie rozlokowanie budżetu na kampanie i stworzenie dopasowanego contentu.
Dane do stworzenia modelu klienta zbieramy z maksymalnej ilości źródeł. Każda, nawet pozornie nieistotna informacja może okazać się kluczowa. Najlepsze jest to, że prawie wszystkie informacje możesz pozyskać bez dodatkowych kosztów.
Pierwszym krokiem będzie zasięgnięcie języka w działach obsługi klienta czy sprzedaży. To te osoby na co dzień mają styczność z klientami i nie rzadko są wystawione na pierwszy ogień pytań i skarg. Od nich dowiemy się, czego oczekują klienci, co się im podoba – a szczególnie co przeszkadza. Zwróćmy uwagę na to, jakich informacji im brakuje. Być może unikniesz dużej części zgłoszeń od niezadowolonych osób po przeorganizowaniu strony, stworzeniu lepszych opisów produktów, czy stworzeniu sekcji FAQ.
Następnie przeanalizuj dane z Google Analytics z sekcji Odbiorcy. Sprawdź przede wszystkim dane demograficzne, geograficzne i zachowania. W zależności od tego jakie informacje są istotne, możesz również wykorzystać dane o systemach i przeglądarkach oraz dane z ruchu mobilnego. Jeżeli chcesz sprawdzić jakie zachowania zakupowe prezentują twoi klienci, które produkty wybierają i jak dużo czasu zajmuje im podjęcie decyzji o zakupie, to jesteś w dobrym miejscu. Pamiętaj, to jakie informacje będą ważne z punktu widzenia Twojego biznesu, zależy przede wszystkim od branży w jakiej działasz.
Ciekawym sposobem na uzupełnienie profili klientów będzie wykorzystanie social media. Statystyki grup odbiorców na Facebooku (Facebook Audience Insights) udostępniają dane zbiorcze dotyczące osób połączonych ze stroną, osób w grupie niestandardowych odbiorców i osób na Facebooku. Tutaj sprawdzisz zainteresowania (polubione strony), demografię (wiek, płeć, stanowisko, status związku itd.) czy aktywność użytkowników z twojej grupy docelowej. To bardzo wartościowe źródło wiedzy. Z kolei, jeśli twój profil na LinkedIn ma dużą liczbę obserwujących, możesz wykorzystać statystyki obserwujących na LinkedIn. Znajdziesz tu informacje odnośnie stanowisk, jakie zajmują osoby z grupy docelowej, w jakich branżach działają, w jak dużych firmach pracują i w jakich miastach – takie dane przydadzą się szczególnie, jeśli działasz w branży B2B.
Bardzo dobrym narzędziem są wszelkiego rodzaju systemy Marketing Automation. Ich przewagą niewątpliwie jest to, że dzięki monitorowaniu użytkowników na stronie możemy przypisać wszystkie informacje do konkretnej osoby. Poza danymi demograficznymi wiemy wiele o zainteresowaniach, transakcjach, poruszaniu się po stronie, dokładnych godzinach aktywności i dotychczasowej reakcji na nasze kampanie. To prawdziwa kopalnia wiedzy przy tworzeniu Buyer Person.
Dodatkowym, aczkolwiek kosztownym źródłem informacji będą badania TGI (Target Group Index). Bazują one na ankietowaniu bezpośrednim i internetowym i zbierają dane na temat pomiaru konsumpcji dóbr, usług oraz mediów. Wykorzystywane są przede wszystkim do budowania strategii marketingowych i komunikacyjnych, a ze względu na szeroką charakterystykę grup docelowych (profil demograficzny, konsumencki czy lifestylowy) wspiera działania największych firm i domów mediowych.
Masz już wszystkie informacje i co teraz? Najlepiej zasiąść w większym gronie i zrobić burzę mózgów. W końcu co dwie głowy to nie jedna. W miarę możliwości dobrze jest, jeśli osoby budujące Buyer Persony są przedstawicielami różnych działów i dostrzegają różne pola do optymalizacji. Możecie to zrobić na dużych kartkach papieru, ale jeśli robicie to po raz pierwszy, warto skorzystać z gotowego szablonu.
Po wyłonieniu głównych przedstawicieli grup, czyli naszych Buyer Person, należy je zwizualizować. Po co to robimy? Po to, aby lepiej zaplanować ścieżki komunikacji i kampanie. Patrząc na Buyer Personę, wyobrażasz sobie wszystkie te osoby, które reprezentuje. Zaczynasz rozumieć ich potrzeby i identyfikować się z nimi, innymi słowy – „wchodzisz w ich buty”. I o to chodzi!
Tworząc Buyer Personę, uwzględnij takie pozycje jak:
Jak marki kosmetyczne i e-drogerie wykorzystują działania content marketingowe? W jaki sposób same tworzą treści i zachęcają do generowania contentu przez obecnych i potencjalnych klientów? Po jakie formaty i rodzaje treści sięgają, by realizować swoje cele?
Kontynuujemy Branżowy Przegląd Contentowy. Kilka miesięcy temu wzięliśmy na tapet content marketing w branży modowej, dziś pora na garść inspiracji z segmentu kosmetycznego. W jaki sposób wykorzystuje on treści w swoich działaniach marketingowych?
Glossier to bardzo ciekawy przykład marki kosmetycznej, którą stworzyła blogerka Emily Weiss. Zanim powstała sama marka, Weiss od 2010 roku prowadziła serwis „Into The Gloss” z poradami dotyczącymi pielęgnacji i makijażu czy też recenzjami kosmetyków. Serwis zyskał rzesze wiernych czytelników przede wszystkim dzięki formatowi „The Top Shelf”, czyli serii rozmów z osobistościami ze świata biznesu, kultury, jak również osób bezpośrednio związanych z szeroko pojętą branżą beauty. „The Top Shelf” nie tylko nakreśla sylwetki rozmówców, ale przede wszystkim ich ulubionych kosmetyków, problemów z cerą czy rytuałów w codziennej pielęgnacji.
Poza wywiadem w formie tekstowej zobaczyć możemy sesję zdjęciową, czasem także krótki film z bohaterem lub bohaterką danego wpisu. Ten niemal intymny charakter zaglądania do kosmetyczek innych kobiet idealnie współgra z przyjętym przez Glossier archetypem kochającej życie i dobrą zabawę przyjaciółki, której można zaufać i liczyć na nią w każdej sytuacji.
Choć „Into The Gloss” powstał wcześniej niż sama marka Glossier, w oczywisty sposób contentowy serwis napędza sprzedaż w sklepie on-line. W czasie sesji z gwiazdami widzimy produkty Glossier, a z poziomu wpisów jak i strony głównej bloga bardzo szybko można przejść do sekcji e-commerce.
Zasadę „Content Marketing first” Glossier zastosowało również w komunikacji na Instagramie (@glossier). Zanim marka ujawniła swój komercyjny charakter i zaczęła publikować posty produktowe, na profilu pojawiło się 125 różnych inspiracji, tworzących pewnego rodzaju mood board marki: marki pokazującej cool girls, czyli pewne siebie, dobrze czujące się we własnej skórze kobiety.
Dzięki obranej strategii w momencie premiery produktów Glossier profil śledziło już kilkanaście tysięcy osób (na chwilę obecną jest ich 1,5 miliona).
Źródło: @glossier, Instagram https://www.instagram.com/glossier/
Wnioski
Działania content marketingowe warto zacząć jak najwcześniej. Zanim zaczniesz prowadzić komunikację stricte sprzedażową, zgromadź wokół siebie społeczność, oferując oryginalne zdjęcia z inspiracjami lub wartościowe porady odnośnie makijażu czy pielęgnacji.
… i postaw ich w centrum swoich działań.
I nie chodzi tu oczywiście o zupełne zrezygnowanie z działań nastawionych na bezpośrednie generowanie sprzedaży, ale o to, by nie zapominać o działaniach ukazujących wartości ważne dla Twoich klientów.
Taka filozofia przyświeca wielu działaniom Dove, która regularnie tworzy kampanie mające na celu zmianę postrzegania kobiet przez nie same (kultowe już video „Real Beauty Sketches”), definiowanie na nowo pojęcia i standardów piękna (polska odsłona kampanii #MojePięknoMojaHistoria) czy budowanie poczucia wartości i solidarności wśród małych dziewczynek oraz nastolatek (projekt Dove Self-Esteem).
Źródło: Glossier.com https://www.glossier.com/kits/evening-eye-look
Z kolei Glossier stawia w centrum swojego użytkownika poprzez stworzenie na stronie krótkich „profili” klientów oraz partnerów marki z ich krótkim bio, życiowym mottem oraz wyzwaniami w pielęgnacji i makijażu, którym udaje się sprostać produktom Glossier. Przypominają one opisy person, dzięki którym każda osoba, wchodząca na stronę marki, może bez problemu „odnaleźć siebie” wśród prezentowanych kobiet i utożsamić się z konkretną z nich.
Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że tworząc treści, branża kosmetyczna przede wszystkim stawia na poradniki i inspiracje dotyczące makijażu, pielęgnacji czy zabiegów upiększających: w formie wpisów blogowych, artykułów w magazynie on-line albo serwisie contentowym, postów w social media czy vlogów. Przykładów na polskim i zagranicznym rynku nie brakuje.
Wiele marek szybko zdało sobie sprawę, że publikacja treści poświęconych urodzie to absolutna baza w strategii marketingowej, która pozwoli osiągnąć lepszą widoczność w wyszukiwarkach i rozwiać wątpliwości dotyczące asortymentu czy usług. Aby jednak wyróżnić się na tle konkurencji, czasem może to nie być wystarczające.
To, jakich kosmetyków używa dana osoba, gdzie je kupuje, czy z jakich zabiegów pielęgnacyjnych korzysta, często jest silnie sprzężone z jej stylem życia, statusem materialnym, a nawet poglądami na świat. Przykładowo, osoby decydujące się na produkty naturalne będą prawdopodobnie zainteresowane również ekologią czy tematyką work-life balance. Natomiast osoby wybierające kosmetyki premium zapewne będą śledzić również światowe wybiegi mody, ale także np. szukać modnych i oryginalnych pomysłów na spędzanie czasu wolnego czy wakacji.
Zatem jeśli jako marka chcesz stać się dla swoich odbiorców czymś więcej niż tylko dostawcą konkretnych produktów lub usług, warto patrzeć na nich szerzej, niż tylko przez pryzmat ich „potrzeb urodowych”.
Źródło: magazynonoff.pl http://magazynonoff.pl/
Chyba najbardziej popularnymi przykładami są magazyny (dostępne on-line i off-line) tworzone przez drogerie Rossmann i Hebe. Z mniej znanych można wymienić on:off Magazyn (do)wolnego czytania (Tołpa), do którego dostęp otrzymują tylko osoby po zostawieniu adresu mailowego (artykuły z zakresu psychologii, kultury czy rozwoju osobistego – wszystko w zgodzie z filozofią marki: wolniejszego, pełniejszego życia, słuchania siebie i natury, świadomego i przemyślanego działania nie tylko w kwestii pielęgnacji) czy Magazyn Moja Nivea.
Wnioski
Tworząc strategię content marketingową, poza oczywistymi tematami, urodowymi nawiązuj do innych sfer życia, które pozwolą zidentyfikować się grupie docelowej z Twoją marką, nawiązać z nią bliższe relacje i stać się nie tylko dostawcą usług czy produktów, ale nośnikiem wspólnych wartości.
Jak doskonale wiesz, im więcej informacji o poszczególnych personach posiadasz, tym bardziej spersonalizowana i efektywna będzie kierowana do nich komunikacja. Jak uzyskać informacje o klientach, które wykraczają poza dane demograficzne i wartość koszyka zakupowego?
Oczywiście możesz sięgnąć po ankiety i pytać w nich o to, jaki rodzaj cery posiadają Twoi Klienci i co jest ich największym wyzwaniem w codziennej pielęgnacji czy makijażu. Jednak miej świadomość, że w większości przypadków będziesz musiał zaoferować jakąś nagrodę za jej wypełnienie, np. kody rabatowe czy bony podarunkowe.
Źródło: Mixa.pl https://www.mixa.pl/diagnoza/test-skory/
Możesz też uzyskać interesujące Cię informacje o Twoich klientach w zupełnie inny sposób – nierzadko bardziej skuteczny, a z pewnością bardziej doceniany przez samych użytkowników. Jak to zrobić? Można posłużyć się prostym quizem – tak robi np. Yves Rocher za pomocą bota na Messengerze.
Podobny mechanizm można wykorzystać bezpośrednio na własnej stronie, jak np. robi to marka NANOIL czy Mixa. Jaką przewagę ma umieszczenie tego typu testów na własnej stronie? Odpowiednia optymalizacja treści na stronie pozwoli generować dodatkowy ruch organiczny.
Wsłuchanie się w głos i potrzeby grupy docelowej pozwala lepiej prowadzić działania marketingowe, ale także podejmować decyzje biznesowe. Tak zrobiła wspomniana już wcześniej marka Glossier. Na podstawie opinii i sugestii czytelniczek „Into The Gloss” stworzyła żel do mycia twarzy Milk Jelly Cleanser.
Wnioski
Twórz content, który nie tylko zaangażuje Twoich obecnych i potencjalnych klientów, ale również powie Ci wiele na temat ich samych. Testuj nowe formaty i mierz ich efektywność – dzięki temu dowiesz się, co najlepiej „działa” na Twoją grupę docelową, a w konsekwencji będziesz lepiej zarządzać budżetem marketingowym.
W branży kosmetycznej w naprawdę bardzo prosty sposób możemy zachęcić użytkowników do samodzielnego tworzenia contentu, związanego z naszą marką. Zadowolonych klientów i klientek nie trzeba do tego szczególnie namawiać. Kluczem do sukcesu jest wchodzenie z nimi w interakcje: reagowanie, komentowanie czy repostowanie. Kluczem jest oczywiście trzymanie ręki na pulsie, które umożliwiają narzędzia do monitoringu marki.
Zawsze oczywiście warto zachęcić odbiorcę do tworzenia własnych treści z Twoją marką w roli głównej. Najlepiej to zrobić dodatkową nagrodą. Konkurs sprawdzi się idealnie!
Zamiast konkursów, polegających na polubieniu i udostępnieniu (co – notabene – jest niezgodne z regulaminem Facebooka),pozwól wykazać się swoim klientom: pokazać im drzemiący w nich talent, zachęcić do kreatywności, odtworzenia trendów albo – wręcz przeciwnie – pójścia im na przekór.
W sektorze kosmetycznym takich kreatywnych konkursów nie brakuje. Przykładowo, marka Golden Rose zorganizowała serię publikowanych co tydzień 8 konkursów, w których uczestnicy mieli za zadanie odtworzyć makijaż pokazany w poście. Posty konkursowe zdobyły na Instagramie w sumie ok. 15 tysięcy serduszek i kilkaset komentarzy.
https://www.instagram.com/p/Bm5c8cSn4S5/
https://www.instagram.com/p/Bm5c8cSn4S5/
https://www.instagram.com/p/BnGqld4lEjW/
Kolejnym popularnym typem User-Generated Content są recenzje. Bez wątpienia recenzje kosmetyków są niezwykle popularne, o czym świadczyć może choćby liczba wyświetleń tego typu filmów na YouTubie.
Wysyłanie paczek PR-owych do influencerek czy treści sponsorowane to działania podejmowane przez zdecydowaną większość czołowych marek (temat współpracy segmentu kosmetycznego z influencerami z pewnością sam mógłby stanowić materiał na oddzielny artykuł). Warto jednak pamiętać o tym, by do wartościowych treści, które nie ukazały się w owned media marki, użytkownicy mogli trafić nie tylko z mediów influencera, ale również kanałów marki.
Marka Fridge ułatwia poszukiwanie recenzji ich kosmetyków poprzez stworzoną zakładkę poświęconą wyłącznie opiniom o ich produktach (z możliwością przejścia do pełnych recenzji na stronach źródłowych).
Źródło: Fridge.pl, https://fridge.pl/recenzje
Na koniec jeszcze jedna kwestia. Jedną z większych obaw przed zakupem kosmetyków on-line jest brak możliwości ich obejrzenia na żywo. Tradycyjne drogerie mają tę przewagę nad sklepami internetowymi, że można zobaczyć jak „na żywo” wygląda kolor pomadki czy jaką konsystencję ma krem lubpodkład.
To między innymi z tego powodu tak ważny jest rozbudowany i szczegółowy opis produktu. Samą treść (emocjonalną, wypełnioną językiem korzyści i z wyraźnie podkreślonym call-to-action) powinien uzupełniać visual content w postaci zdjęć czy filmów. Kosmetyk najlepiej pokazać nie tylko w pięknym opakowaniu, ale również „w akcji”, czyli np. na kilku modelkach o różnych typach urody czy karnacji albo w tutorialach w towarzystwie innych produktów, które tworzą kompletny makijaż.
https://www.instagram.com/p/BpIkm8zgfrs/
https://www.instagram.com/p/BooUt-Wlu8l/
https://www.instagram.com/p/BpGl9xRgomG/
Marki tworzą tego typu content na potęgę – pozostaje więc jedynie żałować, że najczęściej widzimy go wyłącznie w mediach społecznościowych, a nie również na stronach produktowych, co znacznie usprawniłoby proces podejmowania decyzji zakupowych. Na szczęście zdarzają się wyjątki.
Źródło: Jeffreestarcosmetics.com https://jeffreestarcosmetics.com/collections/velour-liquid-lipstick/products/triggered
Aby dać możliwość przetestowania kosmetyku niemal na własnej skórze i zachęcić do jak najszybszych zakupów, marki kosmetyczne sięgają również po rozszerzoną rzeczywistość.
Przychodzi Ci do głowy inna marka z branży kosmetycznej, która prowadzi działania content marketingowe i robi to dobrze? Koniecznie napisz o niej w komentarzu.
Skontaktuj się z nami – stworzymy dla Ciebie strategię, która pozwoli Ci lepiej docierać do Twojej grupy docelowej i przemieniać ją w lojalnych klientów!
Millenialsi zostali medialnie „odmienieni” przez wszystkie możliwe przypadki. Niektórzy przespali jednak fakt, że kilka lat temu to właśnie Generacja Z zaczęła powoli wkraczać w dorosłość. Kim więc jest tajemnicze Pokolenie Z, jakie ma nawyki konsumenckie i na co powinniśmy zwrócić uwagę kierując do nich treści reklamowe?
Millenialsi są grupą społeczną, która uległa powszechnej stereotypizacji. Każdy miał tutaj coś do mądrego do powiedzenia – od narzekających pracodawców, po zirytowanych wykładowców uczelni wyższych, a na rozkładających ręce lub entuzjastycznie nastawionych marketingowcach skończywszy. Milenialsów z jednej strony charakteryzowano jako osoby otwarte, tolerancyjne i zafascynowane światem nowych mediów, a z drugiej – zarzucano im lenistwo, roszczeniowość, egotyzm i… instalowanie AdBlocków.
Strach się zatem bać, jakie mity zostaną wymyślone względem Pokolenia Z, które wychowało się na smartfonach, Snapchacie, Twitchu i YouTube. Jeszcze zabawniejszy wydaje się fakt, że masa artykułów, które starały się „diagnozować” milenialsów, tak naprawdę dotyczyło Pokolenia Z. Co zatem wiemy o nich na pewno?
Generacja Z to osoby urodzone w i po 1995 roku, stanowiące obecnie 27% populacji świata. W Polsce jest ich około 20%, najstarsi z nich mają obecnie 23 lata. „Zetki” to niżowe pokolenie dobrobytu – jednakże, niezależnie od statusu społecznego – pieniądze i kariera są dla nich wartością samą w sobie. „Zetki” chętnie „dorabiają” sobie już w trakcie edukacji szkolnej, nawet jeśli mają zapewnioną materialną stabilizację przez rodziców. Pokolenie Z podchodzi do kariery i pracy pragmatycznie, już we wczesnym stadium planując kolejne etapy rozwojowe i możliwe ścieżki spełnienia się w dorosłym życiu. Generacja Z to pokolenie, które częściowo weszło już w dorosłość, świadomie konsumuje treści w internecie, ma coraz więcej pieniędzy i z roku na rok będzie stanowiło coraz istotniejszą siłę nabywczą na rynku.
„Zetki” wychowały się w otoczeniu technologii, która nie jest dla nich w żadnym wypadku „nowa”. To świat powszechny, zastany. Smartfony, tablety, laptopy i czytniki e-booków są dla nich czymś tak samo oczywistym, jak czajnik, toster czy deska do prasowania. Telefon nie jest lansiarskim gadżetem, tylko naturalnym „przedłużeniem” ręki, narzędziem, które służy do wielowymiarowego poznawania świata, tworzenia internetowego wizerunku i zacieśniania więzi społecznych.
Możemy odnieść mylne wrażenie, że Pokolenie Z całymi dniami siedzi z telefonem w ręku. Takie głosy, które wynikają z potocznych obserwacji, uproszczeń i stereotypów, są już medialnie słyszalne. Jak się jednak okazuje, według badań Milward Brown, polskie „Zetki” spędzają ze smartfonem… przynajmniej godzinę. Nie jest to wynik specjalnie oszałamiający, szczególnie jeśli porówna się go ze średnią czasu spędzaną przez Polaków przed telewizorem (ponad 4 godziny dziennie).
O tym, jak olbrzymi wpływ na obecny kształt Social Mediów mają „Zetki”, pokazuje powszechna „Snapchatyzacja” kanałów społecznościowych. Stories opanowały praktycznie wszystkie najważniejsze aplikacje, od Facebooka po Messengera, a Instagramie i WhatsApp’ie skończywszy.
Gigant społecznościowy z Doliny Krzemowej doskonale wyczuł potencjał „ulotnych treści” – kilka lat temu na Facebooku sukcesywnie zaczęła spadać ilość reakcji, udostępnień i tworzonego contentu. Spadki lajków i szerów próbowano łatać wprowadzeniem nowych reakcji, ale nie przyniosło to pożądanego efektu. Facebook postanowił więc „ukraść” pomysł Snapchatowi i zaadaptowano analogiczne do Snapchata rozwiązania we wszystkich Facebookowych aplikacjach, co finalnie spowodowało znaczny odpływ młodej grupy docelowej, która do tej pory korzystała głównie ze Snapchata.
Generacja Z jest pokoleniem multiscreeningowym – „Zetka” może w tej samej chwili oglądać TV, skrolować tablicę na Instagramie i w międzyczasie wysyłać fragmenty oglądanego filmu do znajomego przez Snapchata. Generacja Z spędza mniej czasu przed telewizorem, ale wieszczona od dłuższego czasu „śmierć telewizji” jest mocno przesadzona. „Zetki” oglądają TV dla relaksu (np. po szkole) i często dla „beki” – z czego doskonale zdają sobie sprawę stacje telewizyjne mnożące formaty paradokumentalne („Szkoła”, „Trudne sprawy”, „Lekarze”).
Aby zrozumieć, jak skutecznie dotrzeć do Pokolenia Z, przyjrzyjmy się realizacjom, które zostały docenione przez przedstawicieli tego pokolenia.
Adidas czy Coca-Cola słyną ze swoich świetnych spotów reklamowych, ale nawet działając w mikroskali i niekoniecznie mając do dyspozycji milionowe budżety, powinniśmy uczyć się od najlepszych. Dysponując znacznie mniejszymi środkami możemy spokojnie stworzyć atrakcyjną kampanię dla tej grupy docelowej.
Do dyspozycji mamy: branded content, tradycyjne nośniki reklamowe (prasa, radio, outdoor), kampanie content marketingowe przy wsparciu influencerów oraz mikroinfluencerów, niezliczoną ilość formatów reklamowych w mediach społecznościowych i cały wachlarz nośników display’owych, nad którymi „Zetka” powinna mieć pełną kontrolę i możliwość interakcji (przykłady: Doodle od Google’a i Angry Birds, sponsorowane nakładki zmieniające twarz w Snapchacie).
Tworząc treści dla Generacji Z powinniśmy przykładać szczególną wagę do otoczki wizualnej, dźwiękowej i designerskiej. Dbałość o te elementy i pozwolenie na kontrolowanie strumienia reklamowego zagwarantuje nam sukces.
Czy wiesz, że każdej minuty do sieci trafia średnio 900 000 postów na Facebooku, 72 godziny materiałów wideo na YouTube, niemal 50 000 zdjęć na Instagramie i niezliczona ilość innego rodzaju contentu? Wśród jego autorów są także klienci Twojej marki oraz ci, którzy po prostu ją lubią. W jaki sposób tworzone przez nich treści mogą przynieść zysk dla Twojej marki?
Według danych amerykańskiego portalu wydawniczego „Folio”, 80% treści zamieszczanych w sieci tworzonych jest przez samych użytkowników. User Generated Content (UGC) to treści marketingowe tworzone właśnie przez nich. Mogą to być zdjęcia z produktem, materiały video, opinie i recenzje, a nawet oznaczenia treści odpowiednimi hasztagami.
UGC to „ludzki” wymiar contentu – treści, które wychodzą od użytkowników i są im także w naturalny sposób bliższe niż „tradycyjna” komunikacja marketingowa tworzona przez marki. Warto wiedzieć, że – według badań przeprowadzonych przez portal Mobirank – pokolenie milenialsów przeznacza na ich konsumpcję nawet do 7 godzin dziennie. User Generated Content to ogromny potencjał, który warto umiejętnie wykorzystać.
Przemawia za tym kilka istotnych argumentów. Przede wszystkim fakt, że treści produktowe tworzone przez samych użytkowników są jako naturalne i wiarygodne.
Większość ludzi ma naturalną potrzebę dzielenia się z innymi tym, co ich interesuje, co uważają za wartościowe i użyteczne. Rekomendacja znajomego (lub influencera, którego lubimy) znacznie skuteczniej skłania do zakupu, niż (nawet najbardziej kreatywne) opisy produktu, które zamieszcza marka na swoim blogu czy w mediach społecznościowych.
UGC daje szansę na wzrost zaangażowania wokół marki i pomaga budować relacje z użytkownikami. Stanowi bowiem okazję do pokazania, że użytkownik jest dla nas ważny i liczymy się z jego zdaniem. Następuje więc sytuacja win-win: user zyskuje poczucie bycia docenionym, marka zaś wartościowy content promujący produkt.
Jakie są inne zalety User Generated Content?
Jeśli odpowiednio zachęcimy użytkowników, chętnie podzielą się oni opinią o produkcie (prawie) za darmo. Czasem jednak warto stosować dodatkowe zachęty, np. w postaci nagród rzeczowych czy bonów zniżkowych. Równie dobrze zachętą może być jednak zaprezentowanie zdjęć czy opinii użytkowników w specjalnie przygotowanym trend-booku, galerii czy po prostu na stronie marki.
UGC to dowód na to, że marka ma swoich entuzjastów. Im więcej ich będzie, tym silniejsze przekonanie potencjalnych klientów, że warto obdarzyć Twój brand zaufaniem.
UGC powoduje, że jest o Tobie głośno w Internecie – większa liczba wzmianek o marce może (oczywiście nie jest to zależność zero-jedynkowa) przełożyć się na zwiększenie ruchu w Twojej witrynie i wzrost liczby klientów.
Jeśli zdecydujesz się oddać głos swoim klientom, może się okazać, za mają oni wiele ciekawego do powiedzenia na temat Twojej działalności. Tworzone przez nich „kreacje” mogą Cię pozytywnie zaskoczyć.
Sam nie jesteś w stanie stworzyć tylu treści, ile są w stanie wyprodukować Twoi użytkownicy.
UGC dostarczy Ci nie tylko opinii o marce, ale również cennych informacji o samych użytkownikach oraz (prawdopodobnie) sugestii dotyczących ulepszania Twoich produktów.
Jak zacząć czerpać zyski z UGC?
Kontroluj, co Twoi użytkownicy piszą w sieci o Twojej ofercie i (o ile to pozytywne opinie) zacznij czerpać z tego korzyści. Jak zrobić to krok po kroku1.
1. Sprawdź, co o Tobie mówią
Zanim zaczniesz namawiać użytkowników do robienia sobie zdjęć z Twoim produktem, sprawdź, co do tej pory zamieszczali oni w sieci na Twój temat bez zachęty. W jakim kontekście była mowa o Twoim produkcie? Czy użytkownicy chętnie dzielą się opiniami? Czy sięgają po Twój produkt w jakichś określonych sytuacjach lub przypisują mu konkretne cechy (inne niż te wynikające z komunikacji Twojej marki)? A może chętnie pokazują go na Instagramie 🙂
Warto to sprawdzić, ponieważ może się okazać, że w Twoich produktach drzemie „naturalny” potencjał do tworzenia contentu. Być może takich treści powstało o Tobie już całkiem sporo i możesz wykorzystać to, co już masz. Z contentu Twoich użytkowników może powstać np. ebook z inspiracjami (który będą mogli pobrać z Twojej strony kolejni użytkownicy). Narzędziem, które ułatwi Ci podglądanie wzmianek o Twojej firmie w sieci, jest np. Brand24, Unamo czy SentiOne.
2. Znajdź swoich fanów i zachęć ich
Kim jest Twój użytkownik? Jak i do czego wykorzystuje Twoje produkty? Czy jest aktywny w mediach społecznościowych? Chętniej wrzuca posty na Instagram, a może komentuje bieżące wydarzenia na Twitterze? Poznaj swoją grupę docelową, aby zorientować się, na jakie formy contentu możesz liczyć i w jaki sposób zachęcić użytkowników do ich tworzenia. Jeśli widzisz, że użytkownicy chętnie pokazują na Instagramie ubrania Twojej marki, zaproponuj konkurs na stylizację, który będzie odbywał się właśnie na tym kanale.
3. Pytaj użytkowników o zdanie
Twórz ankiety i proś o opinię. Pamiętaj jednak, by nie wymagać od swoich użytkowników zbyt wiele i zadawać pytania w sposób kreatywny, angażujący, a zarazem możliwie konkretny. Zamiast pytania „co sądzisz o marce X?” warto zapytać np.: „który produkt marki X zabrałbyś ze sobą na wakacje i dlaczego?”.
4. Ustal miejsce zamieszczania treści
Pamiętaj o specyfice danych kanałów w mediach społecznościowych. Jesteś producentem żywności, kosmetyków, ubrań albo mebli? Twój produkt jest więc stworzony, by prezentować go na Instagramie. Nieco gorzej mają tzw. „trudne” lub przynajmniej „niefotogeniczne” branże. Produkujesz sprzęt medyczny, kartonowe opakowania lub jesteś dostawcą usług w relacji BTB? Jeśli nie sposób pokazać Twojego produktu lub usługi na zdjęciu, możesz liczyć na niemniej wartościowy content w postaci opinii (np. na LinkedInie czy Twitterze) i recenzji (np. na blogach użytkowników).
Chcesz namówić swoich użytkowników, aby zrobili sobie zdjęcie z Twoim produktem? Daj im powód, aby sami chcieli to zrobić! Ważne, żeby użytkownik miał poczucie, ze nie chodzi o czysto „reklamową” prezentację produktu, ale o emocje, ideę, kreatywne sposoby jego wykorzystania – słowem: wszystko to, gdzie Twój użytkownik może wyrazić siebie oraz podzielić się inspiracjami (stylizacją, makijażem, przepisem na obiad powstałymi na bazie Twoich produktów). Jak zrobić to w praktyce?
Oczywiście „najprostszym” rozwiązaniem może być takie zaprojektowanie samego produktu, by był zwyczajnie fotogeniczny, czy ściślej mówiąc: „instagramowy”. Produkty w estetycznych opakowaniach same przez się stanowią zachętę do ich sfotografowania. Jeszcze lepiej, gdy sam produkt angażuje także emocje. Przykładem może być Coca-Cola, która na puszkach i butelkach np. imiona użytkowników, wyznania (dziękuję lub kocham cię) albo – w limitowanej edycji na wakacje – nazwy popularnych miejsc, w których użytkownicy spędzają urlop. Taka customizacja produktu to naturalna zachęta, aby zrobić sobie z nim zdjęcie (które zarazem będzie pretekstem do wyrażenia swojego stylu, uczuć względem bliskiej osoby lub pochwalenia się letnimi wojażami):
https://www.instagram.com/p/Bg3RQBNHnqv/?taken-by=rimmellondonpl
Trudno Ci zbudować angażującą ideę, która w naturalny sposób będzie kojarzyła się użytkownikom z Twoim produktem? Dla Internautów równie wartościowa może okazać się po prostu dobra zabawa. Przekonuje o tym choćby case Nutelli, która zachęca swoich użytkowników do… świętowania Dnia Pingwina 🙂
20.01 obchodziliśmy Dzień Pingwina 🙂 Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was #KONKURS!Zrób zdjęcie i pokaż nam, jak…
Opublikowany przez Nutella Piątek, 22 stycznia 2016
Jak się okazuje, również i tego typu pomysły spotykają się z bardzo pozytywnym odzewem ze strony internautów. Ich istotą jest bowiem kreatywność oraz okazja do zaprezentowania własnych, twórczych pomysłów. Często mogą one stanowić źródło inspiracji, jakich nie stworzyłby najlepszy team kreatywny.
Opublikowany przez Magdalena Gacal Niedziela, 24 stycznia 2016
Cenną informacją dla właściciela każdej marki jest także wiedza na temat tego, kiedy, gdzie i w jakich sytuacjach użytkownicy sięgają po jego produkty. A najlepszym sposobem, aby się tego dowiedzieć, jest poproszenie użytkowników, aby sami pokazali. Przykładem może być choćby marka Nivea, która postanowiła spytać użytkowników o to, które kosmetyki towarzyszyć im będą podczas lata w mieście.
Na koniec – niezależnie od tego, czy Twój produkt należy do tych „instagramowych”, czy niekoniecznie – postaraj się, by User Generated Content był dla Twojej marki okazją do pokazania użytkownikom, że doceniasz ich zaangażowanie oraz kreatywność, a ich opinie są dla Ciebie bardzo ważne.
Przykładem po raz kolejny może być marka Nivea, która w jednej ze swoich akcji promocyjnych podarowała użytkownikom krem z dowolnym stworzonym przez nich zdjęciem, aby mogli „utrwalić wakacyjne wspomnienia”, a przede wszystkim na chwilę wcielić się w designerów opakowań. Co zrobili użytkownicy? Oczywiście pochwalili się spersonalizowanym produktem na Instagramie.
Masz pomysły na jeszcze inne pozyskanie i wykorzystanie User Generated Content? Porozmawiajmy!