Generic selectors
Tylko dokładne dopasowanie
Szukaj w tytule
Szukaj w treści
Filtruj po kategoriach
Analityka internetowa
BLOG.re:view
Content marketing
Marketing automation
Marketing internetowy
PPC
SEO
Social media
Z życia Semahead

Skontaktuj się z nami

Widget

  • Współadministratorami danych osobowych są: Semergy sp. z o.o. sp. k., Artefakt sp. z o.o. sp. k., Semahead sp. z o.o. sp. k., Grupa Tense Polska sp. z o.o. sp. k., Widzialni.pl sp. z o.o. sp. k. Sprzeciw wobec przetwarzania danych możesz złożyć w każdym momencie poprzez kontakt z Administratorem lub Doradcą Klienta, który skontaktował się z Tobą w celu przedstawienia zamówionej wyceny. Więcej informacji dotyczących przetwarzania danych osobowych znajduje się w polityce prywatności.... (więcej)

Long-form – czym jest i dlaczego warto inwestować w content premium?

Coraz trudniej przykuć na dłużej uwagę użytkownika. Czas skupienia internautów systematycznie maleje, a mimo to długie artykuły cieszą się większą popularnością niż krótkie wpisy. Jak wyjaśnić ten paradoks? Czym jest long-form, jaka jest jego historia i dlaczego warto w niego zainwestować?

Według statystyk Biblioteki Narodowej czytamy niewiele, wedle różnych danych skupienie na treściach internetowych jest coraz słabsze. Mimo to inwestycja w long-form wydaje się być jak najbardziej racjonalnym krokiem z perspektywy biznesowej i rozwojowej własnego medium. Poznaj jeden z ciekawszych gatunków dziennikarskich i dowiedz się, dlaczego ta forma treści content marketingowej jest taka skuteczna.

Content Marketing

 

Long-form, czyli krótka historia długich treści

Long-form ma bardzo długą tradycję literacką sięgającą jeszcze zamierzchłego średniowiecza– to właśnie wtedy dystrybuowano odręcznie pisane religijno-filozoficzne traktaty. Podobnie było w epoce renesansu, kiedy na masową skalę za sprawą Gutenberga zaczęły pojawiać się (oprócz książek i gazet) traktaty naukowe. Popularność traktatów nie osłabła w epoce nowożytnej, a swój prawdziwy formalny rozkwit ta forma literackiej ekspresji osiągnęła w XX wieku, kiedy wydawano takie tytuły jak Ridgest Digest czy Harper’s Bazaar.

Tradycja długofalowego dziennikarstwa nie osłabła w dobie mediów społecznościowych i internetu. W long-form inwestują zarówno media tradycyjne, takie jak The New York Times czy New Yorker, jak i te o charakterze bardziej społecznościowym, jak BuzzFed czy Medium. Na naszym rodzimym rynku long-form jest często wykorzystywany chociażby przez Gazetę Wyborczą, Magazyn Pismo czy Dwutygodnik.com. Z long-formów korzystają oczywiście także małe, średnie i duże brandy do celów marketingowych, co zostanie pokazane na przykładach w kolejnych akapitach tego artykułu.

Choć badania Nielsena jednoznacznie wskazują na konsekwentny spadek czasu skupienia, dłuższe teksty mają wyższy współczynnik udostępnień. Long-formy są także częściej indeksowane przez algorytm Google na wyższych pozycjach w organicznych wynikach wyszukiwania. Jak wyjaśnić ten paradoks?

1. Naturalne zagęszczenie fraz kluczowych
Long-form pozwala uniknąć sztucznie zawyżonego keyword density, czyli nienaturalnie nagromadzonych fraz kluczowych w krótkich tekstach.

2. Wyczerpujące informacje dla różnych odbiorców
Long-form pozwala na pogłębione i możliwie szerokie przedstawienie analizy danego problemu. Dzięki temu na daną podstronę trafiają użytkownicy z różnym zamiarem – jednego z czytelników będzie interesował wyłącznie pierwszy akapit, drugiego czwarty, a trzeciego piąty. Każdy z czytelników znajdzie to, czego szukał i nie musi przy tym czytać całego artykułu.

3. Większa szansa na zasięg wiralowy
Szersze grono użytkowników, których może zainteresować taka pogłębiona treść = większa szansa na udostępnienie w mediach społecznościowych.

Long-form – czym jest i dlaczego warto inwestować w content premium?

Źródło: https://okdork.com/why-content-goes-viral-what-analyzing-100-millions-articles-taught-us/

4. Linki organiczne pozyskiwane bezpłatnie
Dopracowany long-form pozwala także na efektywniejsze pozyskanie wartościowych linków organicznych prowadzących do naszego tekstu.

Long-form – czym jest i dlaczego warto inwestować w content premium?

Źródło: https://backlinko.com/search-engine-ranking

5. Sprawdzona wiedza jest w cenie
W dobie koronawirusa i fake newsów, wyczerpujące, odnoszące się do źródeł treści, które są podparte faktami naukowymi i autorytetami, będą zyskiwać na popularności.

 

Case study: jakoszczedzacpieniadze.pl

Michała Szafrańskiego nie trzeba specjalnie nikomu przedstawiać. Jego blog to prawdziwa kopania long-formów. Poziom zaangażowania użytkowników (liczba komentarzy) czy sukces wydawniczy samodzielnie wydanej książki pokazują, że branża finansowa, jak żadna inna, wręcz pożąda długich, wyczerpujących treści.

Weźmy pierwszy lepszy artykuł z brzegu, czyli wpis pt. Jak rozliczyć podatek od dywidendy zagranicznej i zysk na akcjach. Jaki PIT wybrać?

Long-form – czym jest i dlaczego warto inwestować w content premium?

Tekst liczy ponad 23 tys. znaków, zawiera liczne zdjęcia, tabele, wyliczenia oraz odesłania do artykułów pokrewnych rozwijających poszczególne kwestie. Jego struktura odpowiada różnym zapytaniom, m.in.:

• Czy warto korzystać z zagranicznego biura maklerskiego?
• Jak obliczyć podatek od dywidendy ze spółki zagranicznej?
• Jak obliczyć zysk i podatek ze sprzedaży zagranicznych akcji?
• Który PIT do rozliczenia przychodów z dywidendy zagranicznej wybrać?

Właściwie każdy z powyższych śródtytułów można rozbić na oddzielne artykuły. Zamiast jednak wymagać od użytkownika przeklikiwania różnych odnośników, wszelkie niezbędne informacje znajdują się w jednym miejscu. Tekst został skomentowany aż 84 razy. Autor, dbając także o jego aktualność, dopisał fragment na podstawie zapytań użytkowników pod tekstem.

Wskazówka: long-formy dla branży finansowej nie mogą być pisane przez anonimowych autorów. Do tego typu treści niezbędne jest zaangażowanie zewnętrznych ekspertów, którzy podpiszą się imieniem i nazwiskiem pod opublikowanym tekstem oraz wskażą źródła, na których opierają swoje tezy.

 

Case study: deisgnyourtrust.com

Long-fromy żyją w bardzo dobrej komitywie z innymi formami contentu, czy to audio (podcasty), video czy zdjęciami. Doskonałym przykładem wykorzystania siły fotografii do opowiedzenia własnej historii jest cykl Chrisa Porsza i Geoffa Robinsona opublikowany na stronie designyourtrust.com w 2016 roku. Pokazuje on zdjęcia tych samych osób na przestrzeni lat – w młodości i 40 lat później. Designyourtrust do perfekcji opanował wizualny storytelling – regularnie publikuje tego typu treści, które wirusowo rozchodzą po sieci.

Long-form – czym jest i dlaczego warto inwestować w content premium?

Wskazówka: archiwizuj życie swojej firmy. Wizualny storytelling nie jest zarezerwowany jedynie dla artystów i reportażystów. Pokazanie, jak wyglądało Twoje biuro dziesięć lat temu, wywiady z byłymi pracownikami, zestawienie tych faktów z bieżącą sytuacją… pomysłów na tego typu content, wspierający employer branding, może być wiele.

 

Case study: searchenginejournal.com

Przykład pokazujący, jak można efektywnie wykorzystać media relations do tworzenia wartościowych treści. Serwis Search Enginge Journal co roku publikuje prognozy ekspertów na nadchodzący rok. To prawdziwa kopalnia ciekawych insightów dla specjalistów z branży SEO oraz możliwość zaprezentowania się w szacownym gronie na łamach rozpoznawalnego serwisu.

Long-form – czym jest i dlaczego warto inwestować w content premium?

W long-formie z 2018 roku wypowiedziało się 47 ekspertów. Pomnóżmy wypowiedzi kilkudziesięciu ekspertów razy kilkadziesiąt firm. Każda firma taką publikacją się potem chwali w mediach społecznościowych i wewnętrznych kanałach, udziałem w zestawieniu chwalą się też autorzy. Zasięg wirusowy mamy gotowy praktycznie bez żadnych dodatkowych kosztów. A objętość? Artykuł liczy sobie prawie 80 tys. znaków.

Z podobnego formatu na naszym rynku korzysta wiele serwisów, chociażby Wirtualne Media. Oprócz prognoz, częstym formatem są także zbiorcze podsumowania, publikowane w okolicach grudnia.

Źródło: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/influencer-marketing-prognozy-na-2019

Źródło: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/influencer-marketing-prognozy-na-2019

Wskazówka: podsumowania i zbiorcze publikacje z licznymi ekspertami to świetny pomysł na urozmaicenie komunikacji i zwiększenie rozpoznawalności naszego medium.

 

Case study: Black Red White

Long-formy na blogu wnętrzarskim z powodzeniem stosuje marka Black Red White. Regularnie publikowane cykle poradnikowe odpowiadają na różne potrzeby zróżnicowanej grupy docelowej. Przykładowo, poradnik pt.: Zabawy z dziećmi w domu! Pomysły na zajęcia dla najmłodszych na 14 dni został opublikowany w marcu, kiedy większość z nas musiała odnaleźć się w nowej, pandemicznej rzeczywistości. Z jednej strony mamy więc do czynienia z treścią real-time marketingową, a z drugiej – użyteczną praktycznie przez cały rok kalendarzowy. Artykuł został podzielony na czytelne 14 dni i 14 śródtytułów i przedstawia różne, oryginalne pomysły na zabawy z dziećmi. W tle pojawiaja się lokowanie produktów, ale w sposób kontekstowy i naturalny.

Long-form – czym jest i dlaczego warto inwestować w content premium?

Źródło: https://www.brw.pl/blog/zabawy-z-dziecmi-w-domu/

Wskazówka: long-form nie musi być wcale treścią na 20-30 tys. znaków ze spacjami. Jego długość zależy od ilości posiadanych materiałów i kreatywności content writera. Sztuczne zwiększanie objętości znaków czy wodolejstwo to najwięksi wrogowie dobrej, pogłębionej treści. Zasada, że nie liczy się ilość, ale jakość, jest ponadczasowa.

 

Treści hybrydowe

Pamiętaj o tym, że atrakcyjny dla użytkownika long-form powinien być zawsze treścią hybrydową. Tradycyjny artykuł można i nawet trzeba łączyć z atrakcyjnymi zdjęciami, infografikami, materiałami audio i video. Long-form równie dobrze może być podcastem lub filmem na YouTube. W tradycyjnych mediach long-form od zawsze kojarzył się z reportażem, w internecie jego forma będzie zawsze miała postać hybrydową, gdzie różne rodzaje contentu będą się ze sobą przeplatać i wzajemnie uzupełniać. Long-form może także występować w postaci osobnego landing page.

Long-form – czym jest i dlaczego warto inwestować w content premium?

Źródło: https://www.nationalgeographic.com/travel/canada/places-of-a-lifetime/

Podsumowując, long-form może mieć formę długiego artykułu, filmu, podcastu lub być wszystkimi rodzajami tego contentu w jednym. Tworzenie pogłębionych treści jest czasochłonne, wymaga także często eksperckiego zaangażowania oraz wsparcia ze strony grafików, a czasem nawet i programistów. Warto jednak uwzględnić tego typu treści w strategii contentowej i kilka razy do roku publikować tego typu artykuły.

Jeśli jesteś zainteresowany tworzeniem jakościowych i pogłębionych treści, zapoznaj się z naszą ofertą content marketingową.

Kontakt

Content na Start: jakie treści są Ci potrzebne, gdy zamieszczasz promocję w internecie?

Komplet profesjonalnie zredagowanych treści na stronie to absolutny „must-have” – to baza dla późniejszych działań promocyjnych, „cegiełka” budująca zaufanie dla nierozpoznawalnej marki i odpowiedź na wiele pytań użytkownika. Traktowanie ich po macoszemu odbije się negatywnie na wynikach wszystkich kampanii, które kierują na firmową stronę. Jak przygotować treści, które pozwolą Ci wygrać wyścig z konkurencją? Poznaj usługę Content na Start!

Z tego artykułu dowiesz się:
• Po co Ci content i jak to działa?
• Jak dobry content pracuje na Twoje cele biznesowe?
• Od czego zacząć? Jakie treści potrzebne są na start?
• Jak działa usługa Content na Start w Semahead?
• Co tracisz bez dobrego contentu?
• Czy możesz zredagować go sam? 😉

Content Marketing

 

Po co Ci content i jak to działa?

Właśnie startujesz z biznesem online lub przenosisz do sieci sklep, który dotąd funkcjonował wyłącznie offline? Z pewnością zaczynasz od najbardziej oczywistych działań, jakimi jest stworzenie własnej strony internetowej (wiadomo, to wizytówka firmy!) oraz mediów społecznościowych (Facebooka, LinkedIna czy Instagrama). I tu pojawia się równie oczywista kwestia: potrzebne Ci profesjonalne treści (multimedia, zdjęcia, posty), które zaangażują Twoich potencjalnych klientów.

Jeśli jesteś w tym miejscu, masz do wyboru dwa scenariusze. Pierwsza, nazwijmy ją: „jakoś to będzie”, „coś tam się skleci” itp. – polega na zapełnieniu strony przypadkowymi treściami. Podpatrujesz więc konkurencję i widzisz, że każdy ma na stronie zakładkę „o mnie”, zdjęcia produktów czy poradnik typu “jak zamawiać”. Piszesz więc, w którym roku powstała Twoja firma oraz jakie są opcje wysyłki. To na pewno działa, skoro (prawie) wszyscy tak mają. Do tego dużo zdjęć produktów, żeby każdy od razu widział, co sprzedajesz. I oczywiście każdy zobaczy już na pierwszy rzut oka… o ile kiedykolwiek trafi na Twoją stronę.

Content na Start; jakie treści są Ci potrzebne, gdy zamierzasz promocję w internecie

I opcja druga. Zanim stworzysz treści, precyzyjnie ustalasz cele biznesowe, które mają one spełniać. Analizujesz także swoją grupę docelową: jej język, potrzeby, zainteresowania. Nie marnujesz czasu i budżetu na tworzenie przypadkowych treści – “zapełniaczy strony”. Na początek tworzysz dokładnie te, które są Ci potrzebne, by content zaczął pracować na Twoją pozycję i wizerunek. Oczywiście po jakimś czasie pewnie rozbudujesz swoją stronę o kolejne (może nawet pokusisz się o prowadzenie firmowego bloga?). Zanim jednak to nastąpi, Twój content już na Ciebie pracuje!

 

Jak dobry content pracuje na Twoje cele biznesowe?

Content marketing to takie multinarzędzie, które realizuje wiele celów biznesowych jednocześnie. Skoro witryna Twojej marki i tak musi być zapełniona treścią – niech będzie to treść, która naprawdę “robi robotę”. Profesjonalnie przygotowane teksty będą jednocześnie:

Content na Start; jakie treści są Ci potrzebne, gdy zamierzasz promocję w internecie

 

Efektem finalnym wypełniania wszystkich powyższych celów jest wsparcie sprzedaży. Pamiętaj, że content marketing jest procesem – nie sprzedaje bezpośrednio, ale stale i stopniowo pomaga budować Twoją markę i osiągać Ci wymierne efekty w całym okresie Twojej działalności w sieci.

 

Od czego zacząć? Treści potrzebne na start

W ramach pakietu “Content na Start” otrzymujesz obszerną paczkę treści, bez których Twój biznes online nie może się obyć. Wśród nich znajdziesz:
➔ Treści wizerunkowe zgodne z USP
Opowiemy o Twojej marce w sposób eksponujący jej unikatowy charakter, wyróżniki, wartości oraz przewagi nad konkurencją, np. strona „O nas”.
➔ Treści „funkcjonalne”
Odpowiemy na najczęściej pojawiające się pytania obecnych i potencjalnych klientów (np. podstrona Q&A) oraz w przystępny sposób przekażemy informacje organizacyjno-techniczne, jak choćby dostawa czy polityka zwrotów.
➔ Opisy kategorii
Optymalizujemy je w taki sposób, by były mocnym wsparciem SEO Twojej strony. Podkreślamy także wartości wizerunkowe i sprzedażowe.
➔ Opisy produktów
Stawiamy na unikalność, rzeczowość oraz prezentację produktu w naturalnych kontekstach. Dzięki temu unikasz zjawiska duplikacji contentu, a Twój odbiorca otrzymuje zweryfikowaną wiedzę o produkcie i mocny impuls zakupowy!
➔ Zestaw artykułów na stronę
Budujemy je w taki sposób, aby docierać do odbiorcy na wszystkich etapach lejka zakupowego. Tematy komponujemy w taki sposób, by agregowały ruch przez wiele miesięcy, a nawet lat, po publikacji.

Content na Start; jakie treści są Ci potrzebne, gdy zamierzasz promocję w internecie
Ich celem jest edukowanie potencjalnego klienta, rozbudzanie jego potrzeb i zainteresowania, pobudzanie do dokonania zakupu, a także budowanie lojalności i więzi z Twoją marką. Ale to nie wszystko!

 

Czy wiesz, że…?

  • ciekawe treści to jeden z głównych powodów, dla których ludzie śledzą marki w mediach społecznościowych,
  • dwóch na trzech internautów z własnej woli poświęca czas na czytanie o markach, które wzbudziły ich zainteresowanie ciekawymi treściami,
  • marketing treści kosztuje od 31 do 41% mniej niż kampanie płatne oraz nawet o 60% mniej w stosunku do marketingu tradycyjnego (w zależności od wielkości marki).
 

 

Jako czołowa agencja SEO doskonale wiemy, jak ważna jest dobra optymalizacja tekstów – jest ona (nomen omen) wpisana w nasze „contentowe DNA”. Odpowiedni dobór fraz kluczowych oraz tworzenie treści SEO-friendly wpływa na poprawę widoczności Twojej strony w wynikach wyszukiwania, przyciąga potencjalnych użytkowników i pomaga poszerzać Twoją grupę docelową. Profesjonalne treści na stronie zwiększają konwersję nawet do 6 razy w stosunku do konkurencji, która nie korzysta z content marketingu.

Content Marketing

 

Jak działa usługa Content na Start w Semahead?

Content na Start: jakie treści są Ci potrzebne, gdy zamierzasz promocję w internecie?

Warto pamiętać, że dobry start to nie tylko kwestia przygotowania strony internetowej, ale i obecność marki w mediach społecznościowych. Większość potencjalnych klientów z pewnością będzie chciała sprawdzić stronę Twojej marki na Facebooku, Instagramie czy LinkedIn.

Czy Twoja marka musi być wszędzie? Wybór tych mediów uzależniony jest zwykle od specyfiki branży. Dla wielu osób jest to pierwsze źródło poszukiwania informacji o produktach i usługach. Zastanawiasz się, od czego zacząć? Zobacz, jak możemy Ci pomóc w efektywnym prowadzeniu Social Media!

Social Media

 

Co tracisz bez dobrego contentu?

Rozejrzyj się po stronach swojej konkurencji – większość z nich, zwłaszcza Ci, którzy działa na rynku online od dawna – mają już na swoich stronach dobry content, który stale pracuje na ich wizerunek, zaangażowanie użytkowników, rozpoznawalność marki, a przede wszystkim na pozycję w wyszukiwarce Google. Nie w tym rzecz, aby gonić ich w panice – ponieważ content potrzebuje czasu, aby zacząć przynosić wymierne efekty.

Jednak najgorsze, co możesz zrobić, to odpuścić w tym wyścigu już na starcie. A tak właśnie robi część marek, które traktują content jako coś “dodatkowego”, “opcjonalnego” czy po prostu zbędny wydatek.

Brak profesjonalnie przygotowanego contentu sprawia, że:

Content Marketing

 

Dlaczego nie zrobisz tego sam? 7 powodów, dla których warto powierzyć tworzenie contentu zespołowi CM w Semahead:)

Jeśli właśnie startujesz z własnym biznesem lub dopiero stawiasz pierwsze kroki w świecie digitalu, zarządzasz całym spectrum wielopoziomowych, złożonych procesów, od których zależy płynność i rozwój Twojego biznesu. Koncentrujesz się na wielu zadaniach: od koordynacji projektu strony internetowej, przez kompletowanie zespołu, aż do negocjowania umów z kontrahentami i partnerami biznesowymi.

Content na Start: jakie treści są Ci potrzebne, gdy zamierzasz promocję w internecie?

Domyślamy się, że content nie znajduje się na liście Twoich priorytetów do samodzielnego wykonania – czy to z powodu ograniczonego czasu, czy też braku tego typu kompetencji w Twojej firmie. Tworzenie treści sprzedażowych i marketingowych to bowiem czynność wymagająca wiedzy z różnych obszarów (od psychologii społecznej do teorii komunikacji), a także wprawy, którą zyskać można wyłącznie poprzez wieloletnie doświadczenie. Zamiast więc tworzyć teksty “na kolanie”, zostaw to nam 😉 Dlaczego? Oto 7 powodów.

1. Przed Tworzeniem tekstów wspólnie ustalamy konkretne cele biznesowe, którym mają one służyć. Na start proponujemy Ci teksty, które jednocześnie pomogą stworzyć wizerunek Twojej marki, wzbudzić zainteresowanie grupy docelowej, jak i mocno wesprzeć SEO Twojej witryny.

2. Tworząc treści, kierujemy się zarówno wiedzą o Twoich produktach lub usługach, jak i bieżącymi trendami z danej branży. W komunikacji marketingowej podkreślamy wartości Twojej marki, jej wyróżniki, mocne strony, a także przewagi nad konkurencja.

3. Korzystamy z profesjonalnych narzędzi, które pozwalają na sprawdzanie najpopularniejszych zapytań wpisywanych przez użytkowników do wyszukiwarki (Google Ads – Keyword Planer, Google Trends, AnswearThePublic, Senuto itp.) – dzięki temu możemy lepiej zoptymalizować teksty na Twojej stronie, a Twoi użytkownicy dostają dokładnie to, czego poszukują.

4. Teksty tworzone są przez dedykowanych copywriterów – osoby z doświadczeniem i pasjonatów w danej dziedzinie – oraz optymalizowane przez specjalistów Content Marketingu i SEO. Dzięki systemowi podwójnej weryfikacji tekstów gwarantujemy ich najwyższą jakość oraz to, że są równie wartościowe dla Twoich czytelników, co dla algorytmów Google’a.

5. Oferujemy możliwość współpracy z cenionymi ekspertami w danej dziedzinie, których wkład merytoryczny jeszcze bardziej podbuduje pozycję eksperta Twojej marki (opcja wyceniana indywidualnie).

6. Nie pozostawiamy pytań bez odpowiedzi. Nasi specjaliści chętnie wytłumaczą Ci specyfikę tekstów tworzonych w ramach usługi „Content na Start”, a nasz proces twórczy pozostaje przejrzysty na każdym jego etapie.

7. Gwarantujemy dostęp do obszernej bazy zdjęć, którymi ilustrujemy treści poradnikowe.

W naszym portfolio mamy już treści content marketingowe dla branż:

Masz więcej pytań? Chcesz otrzymać ofertę? Skontaktuj się z nami!

Kontakt

Walka z fake newsami, czyli czym jest zasada E-A-T Google?

Masz dość fake’owych sensacji? Mamy dla Ciebie najprawdziwszą prawdę: Google’owi chodzi o Twoje pieniądze albo Twoje życie. I to zupełnie dosłownie! A jak to ma się do jakości treści oraz wzrostu pozycji stron? Dowiedz się, czym jest zasada E-A-T i związana z nim klasyfikacja witryn YMYL oraz co warto wiedzieć, żeby uniknąć tworzenia słabego contentu.

Content Marketing

 

Nie od dziś powszechnie wiadomo, że stale doskonalone przez Google algorytmy mają dążyć do “nagradzania” witryn wyróżniających się treściami wysokiej jakości, natomiast obniżać pozycję stron z treściami mało wartościowymi lub zduplikowanymi. Czym jednak tak naprawdę jest owa mityczna jakość? Jej istotę przybliża zasada E-A-T, który pomoże Ci lepiej zrozumieć googlowskie znaczenie tego pojęcia.

 

Czym jest zasada E-A-T?

Algotytm E-A-T nie ma nic wspólnego z jedzeniem, choć nie ulega wątpliwości, że nie dostosowując do niego swoich treści, niepotrzebnie “pożerasz” swój czas i budżet. E-A-T to akronim, który można rozszyfrować w następujący sposób:
E-A-T = Expertise + Authoritativeness + Trustworthiness

E-A-T jest dla więc dla Google synonimem jakości opartej na trzech filarach:

Warto pamiętać, że jeśli Twoje treści tworzone są przez ekspertów (jak w punkcie poprzednim), zdobycie autorytetu strony jest niemalże naturalną konsekwencją wysiłku włożonego w ich tworzenie. I odwrotnie – brak godnych zaufania ekspertów będzie sprawiał, że zdobycie autorytetu staje się bardzo mało prawdopodobne.

Effie Awards

 

Zasada “pieniądze albo życie” (YMYL)

To nie zwrot z filmu akcji, ale reguła, według której Google dba o interesy użytkowników i wypowiada wojnę wyssanym z palca newsom. O co chodzi? Zasada E-A-T i związane z nim praktyki eksperckości, autorytetu i zaufania w szczególny sposób odnoszą się do pewnych dziedzin życia, w których wiedza pełni kluczową rolę dla podjęcia właściwych decyzji.

Zasada “pieniądze albo życie” (ang. Your money Your Live) odnosi się więc do obszarów takich jak:

Jak pewnie nietrudno sobie wyobrazić, konsekwencje fake newsów i nierzetelnych treści w tych dziedzinach mogą być opłakane. Źle podjęta decyzja dotycząca finansów lub zdrowia ma zazwyczaj poważne skutki. Tymczasem fake newsy, “sensacyjne doniesienia”, nowe metody leczenia czy informacje o darmowych pożyczkach wyrastają w sieci jak grzyby po deszczu. Oznaczanie przez Google stron jako YMYL i ich wnikliwe badanie za pomocą zasady E-A-T ma w konsekwencji powodować lepszy dostęp do rzetelnych informacji (wzrost pozycji) oraz gorszy do śmieciowych portali i stron szerzących dezinformacje czy sfabrykowane fakty (spadek w rankingach).

 

Co pożera Twój content? Błędy wpływające na E-A-T

Analizując składowe zasady E-A-T, nietrudno dojść do przekonania, że po prostu szkoda czasu (i pieniędzy!) na kiepskie treści. Jakie działania osłabiają moc Twojego contentu?

Chcesz Tworzyć treści wzbudzające zaufanie? Nie wiesz, jak pozyskać ekspertów i od czego zacząć? Skontaktuj się z nami!

Kontakt

Jak założyć darmowego bloga na WordPressie?

WordPress to jedna z najlepszych – jak nie najlepsza platforma do blogowania. Oczywiście system ten nie musi służyć jedynie do postawienia bloga. Obecnie zbudowanych na nim jest wiele stron firmowych, sklepów, ponieważ sprawdza się zarówno na witrynach komercyjnych, jak i prywatnych. Przeczytaj artykuł poniżej, a dowiesz się jak krok po kroku założyć darmowego bloga na WordPressie.

Zacznijmy jeszcze od mojej drobnej uwagi: jeżeli zastanawiasz się nad rozpoczęciem blogowania, to zdecydowanie polecam właśnie tę platformę. Jednak jeżeli pojawiają się u Ciebie wątpliwości czy nie rzucisz tego po kilku wpisach – warto rozpocząć od założenia darmowego bloga na platformie WordPress.com.
WordPress.com oferuje Ci darmowy hosting i domenę, dzięki czemu możesz się przekonać, czy blogowanie jest właśnie dla Ciebie. Są oczywiście związane z tym pewne ograniczenia, tj. nazwa darmowej domeny kończyć się będzie np. na .home.blog czy .sport.blog zależnie od tego, jaką kategorię bloga wybierzesz. Ilość dostępnych motywów jest mocno ograniczona, a pomocnych wtyczek w ogóle nie można instalować. Dla początkującego bloggera nie są to jednak najistotniejsze kwestie.
 

Jak założyć darmowego bloga na WordPress.com?

Żeby założyć darmowego bloga na WordPressie, wejdź na stronę wordpress.com i wciśnij przycisk „Start your website”. Teraz wystarczy, że skorzystasz z kreatora i pokonasz osiem prostych kroków.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
1. Na początku pojawi się formularz do stworzenia konta, w którym należy podać adres e-mail, nazwę użytkownika oraz hasło. Dane te będą Ci służyć do późniejszego logowania się do panelu administracyjnego.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
2. Następnie masz możliwość wyboru, jakiego typu stronę chcesz stworzyć. Do wyboru jest strona blogowa, firmowa, portfolio oraz sklep internetowy. Ciebie interesuje założenie darmowego bloga, więc wybierz „Blog”.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
3. Kolejny etap to wybór tematyki, jaką poruszać będzie Twoja strona. Obecnie, w zależności od tematyki, zmienia się adres URL strony. Wybierając tematykę „sport”, strona będzie miała adres naszanazwa.sport.blog, natomiast wybierając kategorię „lifestyle”, adres będzie wyglądał następująco naszanazwa.home.blog. Dlatego warto dobrze zastanowić się nad jego tematyką.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
4. W następnym etapie należy podać tytuł bloga. Nie ma on wpływu na wygląd adresu URL domeny.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
5. W piątym kroku nadajesz adres URL dla swojej domeny. Wpisujesz unikalną nazwę, która będzie częścią składową Twojego adresu. Po wpisaniu konkretnej frazy pojawi się lista proponowanych rozszerzeń. Wybór jest duży, lecz są to opcje płatne. Ciebie interesuje darmowa opcja, więc właśnie w tym miejscu kliknij „wybierz”.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
6. W ostatnim kroku WordPress zaproponuje Ci płatne subskrypcje. Aby nie ponosić kosztów, wybierz opcję „zacznij od bezpłatnej witryny”. Gdybyś jednak zastanawiał się nad płatną wersją to więcej korzyści płynie z zakupu domeny i miejsce na serwerze u innego hostingodawcy wraz z zainstalowanym tam WordPressem ze wszystkimi jego możliwościami. Rozwiązanie tego typu jest korzystniejsze od jakiejkolwiek płatnej subskrypcji na wordpress.com.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
7. To wszystko. Masz założonego bloga. Od jego uruchomienia dzieli Ci już tylko potwierdzenie adresu e-mail w wiadomości od wordpress.com, który przyszedł na podaną w pierwszym kroku skrzynkę pocztową.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
8. Ostatnią rzecz, która należy zrobić, to udostępnić swoją stronę światu. Wystarczy na stronie powitalnej kliknąć przycisk „Launch site”.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
Po wciśnięciu pojawi się ponownie możliwość zmiany adresu URL. Jeżeli nie chcesz ponieść dodatkowych koszów, pozostań przy darmowym adresie.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
 

Twój pierwszy darmowy blog

Blog jest już założony i gotowy do pracy. Na starcie, w panelu administracyjnym, znajdują się przykładowe strony i wpisy. Usuń je i zacznij pisać własne. Standardowy wygląd też raczej nie zachwyca, dlatego czym prędzej zabierz się za personalizację Twojego bloga.
Panel administracyjny dla Twojej strony jest spolszczony i intuicyjny w obsłudze. Niewiele czasu będziesz potrzebował, aby go opanować i móc w zaawansowany sposób zarządzać swoim blogiem.

 
Jeżeli chcesz zmienić wygląd strony, to w panelu możesz wybrać inny motyw. Wystarczy z bocznego menu wybrać „Wygląd”, a następnie „Motywy”. Możesz zdecydować się na jeden z darmowych lub pozostać przy domyślnym. Dostępnych i bezpłatnych motywów nie jest zbyt dużo. Jednak na początku przygody z blogowaniem, powinno spokojnie wystarczyć.
 

Jak zmienić wygląd bloga

Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
Jeżeli chcesz zmienić motyw, kliknij w wbrany przez Ciebie szablon. Pojawi Ci się jego prezentacja. Aktywować go możesz poprzez kliknięcie przycisku „Aktywuj ten motyw” (pamiętaj, żeby był bezpłatny). Podgląd szablonu WordPress może nie odzwierciedlać faktycznego wyglądu motywu, jednak możesz sprawić, że Twoja strona będzie wyglądać podobnie.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
Gdy Twój motyw będzie już aktywny, możesz dostosować jego wygląd do swoich potrzeb. W darmowej wersji motywy są mocno okrojone i wiele rzeczy nie da się zmienić. Na początek przygody z blogowaniem, dostępne opcje powinny Ci spokojnie wystarczyć. Aby edytować wygląd swojego motywu, musisz wejść w „Wygląd”, a następnie „Dostosuj”. Warto się samemu przeklinać przez wszystkie dostępne tam opcje.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
 

Jak dodać pierwszy wpis na blogu

 
Przechodząc do sekcji „Witryna”, a następnie „Wpisy”, otrzymasz listę opublikowanych wpisów. Na ten moment będą to tylko wpisy testowe, które można usunąć. Następnie możesz przejść do stworzenia i opublikowania swojego pieszego wpisu na blogu. W tym celu należy kliknąć przycisk „Dodaj nowy wpis”.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
Uzupełnij tytuł, treść oraz dodaj obrazek wyróżniający.
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
Nie było to wcale takie trudne, wpis został opublikowany!
Jak założyć darmowego bloga na WordPressie
Teraz już wiesz jak założyć darmowego bloga na WordPressie. Dzięki temu możesz rozpocząć swoją przygodę z blogowaniem i przekonać się, czy jest to właśnie dla Ciebie. Pisz, publikuj, testuj. Jest to dobra metoda na poznanie podstawowych funkcjonalności tej platformy.
Darmowy blog na WordPressie jest niezły na początku swojej drogi. Kiedy już przekonasz się, że blogowanie jest właśnie dla Ciebie i nie znudziło Ci się po kilku wpisach, wtedy polecam zainwestować we własną domenę i hosting. Wpisy w prosty i szybki sposób można przenieść na nową domenę. A korzyści płynące z posiadania własnej strony na pewno przewyższą koszta jej utrzymania, ale to już materiał na osobny wpis.
Nasi eksperci od wielu lat prowadzą najpoczytniejsze blogi firmowe w branży. Pomożemy Ci także osiągnąć sukces. 

Kontakt
 

SEO&Content Express 3/2020

Nikogo nie trzeba przekonywać, że marzec to trudny czas, także dla SEO. Obecny miesiąc stoi pod znakiem spadków w wielu branżach oraz konieczności odwołania branżowych spotkań. Jednak jak po burzy zawsze wychodzi słońce, tak po spadkach – wzrosty. Dlatego, aby być na bieżąco z nowościami, zapraszam na marcowe wydanie SEO&Content Express.

 

SEO EXPRESS

 

Alert SOS o koronawirusie w wyszukiwarce

W 2017 roku Google uruchomiło zestaw funkcji w wyszukiwarce oraz mapach, które aktywowane są w czasie dużych kryzysów jak np. klęski żywiołowe. Mają one na celu zwalczanie dezinformacji i paniki – użytkownik ma dostać najświeższe, wiarygodne informacje, bez konieczności odsiewania niepotwierdzonych źródeł.
Wyświetlane wiadomości mogą się różnić w zależności od lokalizacji. Obecnie wpisując hasło koronawirus w przeglądarce, pojawia się panel z czerwoną belką. Pod nią znajdują się Najważniejsze artykuły oraz sekcja Pomoc i informacje pochodzące z zaufanych źródeł (https://www.who.int/, www.gov.pl), a także sekcja Obszar obrazująca zasięg wirusa na mapie.

Alert SOS o koronawiursie w wyszukiwarce

Alert SOS o koronawiursie w wyszukiwarce

 

Alert SOS w Bingu

Również mniej popularne w Polsce wyszukiwarki, jak na przykład Bing, angażują się w pomoc w opanowaniu pandemii i paniki, którą może wywołać przesycenie sprzecznymi informacjami. Specjalnie dedykowana strona https://www.bing.com/covid pokazuje mapę zagrożeń, oficjalne statystyki, a po kliknięciu na dany kraj (w Stanach nawet miasto), wszystkie aktualne i najświeższe informacje z oficjalnych źródeł.
Alert SOS w Bingu
 

Praca w branży SEO 2020 – raport od Senuto

Senuto przeprowadziło szczegółowe badanie na temat pracy w branży SEO w lutym 2020 roku. Już teraz możecie zobaczyć pełny i przejrzysty raport z wynikami. W opracowaniu znajdziecie informacje m.in o tym:

Poruszono również kwestę budzącą jak zwykle najwięcej emocji, czyli temat wynagrodzeń. Zachęcam do pełnej lektury pod adresem: https://www.senuto.com/pl/raport-praca-w-branzy-seo-2020/

 

Top 100 kobiet w polskiej branży SEO

Zachęcam do zapoznania się z raportem „Whitepress Top 100 kobiet w polskiej branży SEO„, w którym specjalistki dzielą się swoimi spostrzeżeniami. Robię to z jeszcze większą przyjemnością, ponieważ wśród grona specjalistów znalazła się nasza semaheadowa koleżanka Klaudia Kosińska (Gratulacje!). Raport zwraca uwagę na ważne kwestie – zarówno te pozytywne, jak i wymagające refleksji.
Dokument dostępny jest tutaj: https://www.whitepress.pl/baza-wiedzy/649/top-100-kobiet-w-polskiej-branzy-seo
 

“Kluczowe momenty” w podglądzie wyników wyszukiwania video

Użytkownicy często szukają odpowiedzi na pytania w formie filmu-poradnika. Niech rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie przesuwał po pasku timeline na YouTube w poszukiwaniu konkretnego fragmentu (lub oglądał film w przyspieszeniu, ze znużeniem czekając na właśnie TEN moment). Obecnie funkcja osi czasu wideo zyskuje na widoczności w wyszukiwaniu mobilnym.
Warunkiem dostępności funkcji jest opis tych momentów wprowadzony przez autora filmu w serwisie YouTube, który – póki co – jest jedyną platformą, którą obsługuje Google w tym zakresie. Więcej na: https://searchengineland.com/google-showing-key-moments-feature-on-multiple-videos-in-search-results-330409
“Kluczowe momenty” w podglądzie wyników wyszukiwania video
 

Walidacja W3C nie wpływa szybkość ładowania (i nie tylko)

John Mueller z Google został zapytany, czy błędy podczas walidacji W3C wpływają na szybkość ładowania strony. Odpowiedź była negatywna. Dodał również, że nie ma to wpływu na wyniki wyszukiwania. Ale! Jednocześnie rekomenduje, aby korzystać z niej z innego powodu. Chodzi o kwestię dostępności stron – poprawny kod pozwoli na spełnienie potrzeb różnych użytkowników, również tych z niepełnosprawnościami.
https://www.searchenginejournal.com/googles-john-mueller-we-do-not-use-w3c-validation-in-search-results/355114/
 

SEM KRK#14

6 marca Dev Group w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha zorganizowała 14. edycję semKRK. Wśród prelegentów znaleźli się:

Pełne sprawozdanie na stronie organizatorów (można tam również znaleźć materiały z prezentacji): https://www.devagroup.pl/blog/networking-wiedza-i-smok-w-3d-semkrk14-za-nami
Semahead CSS
 

Nofollow update

1 marca 2020 Google wdrożyło aktualizację przynoszącą zmianę interpretacji wewnętrznych linków nofollow (atrybut linku mówiący robotom, aby za nim nie podążać). Wcześniej Google traktowało linki nofollow jako dyrektywę, od marca mogą służyć jako wskazówka do crawlowania i indeksowania. Na razie trudno przewidzieć jak może to wpłynąć na ranking, ale warto obserwować zmiany i sprawdzić jak wygląda użycie atrybutu na naszych stronach.
https://www.searchenginejournal.com/nofollow-crawl-indexing-update/349994/
 
 

CONTENT EXPRESS

 

Koronawirus vs kampanie znanych marek

Rozpoczęte niedawno kampanie reklamowe niektórych firm nie będą dobrze wspominane przez ich twórców. Obrazy, hasła zachęcające do wykonywania czynności, które w czasie pandemii nie są akceptowane, zmusiły np.: KFC (“Finger Lickin’ Good”) czy Hershey, producenta czekoladek, który w reklamach przekonywał do przytulania i podawania sobie dłoni, do wstrzymania kampanii i wycofania spotów i banerów. Więcej na: https://marketingprzykawie.pl/espresso/marki-wstrzymuja-reklamy-ktore-moglyby-zostac-zle-zrozumiane-czasie-epidemii/
 

Korekta inna niż #grammarnazi

Autokorekta w Word czy nawet w Google Docs potrafi całkiem sporo. Czasami jednak popełnia błędy. Jeżeli chcesz uczyć się na swoich błędach w trakcie tworzenia tekstu, powinieneś spróbować darmowych narzędzi dedykowanych dla języka polskiego.
Jednym z ciekawszych przykładów jest LanguageTool. Poza wskazaniem błędów sugeruje poprawne sformułowanie, a także odsyła do konkretnych zasad języka, które o tym decydują. Więcej bardzo ciekawych programów, które pokażą Ci nawet wydźwięk emocjonalny tekstu pod linkiem: https://marketingdlaludzi.pl/narzedzia-do-korekty-tresci/

 

Polska trudna języka – jakie błędy językowe popełniamy w internecie

Na dzień dzisiejszy można wziąść pierwszy z brzegu tekst w internecie i napewno znajdziesz w nim conajmniej niewiem ile błędów językowych”. To tylko przykład, w którym, dla sporej ilości osób czytających, nie ma nic niewłaściwego, gdyż przekaz jest zrozumiały (podczas pisania tego zdania musiałam ze sobą walczyć przy każdym nieprawidłowo napisanym wyrazie – to była naprawdę ciężka walka).
W internecie błędy językowe zdarzają się co 7 sekund. Dziennie jest ich ponad 12000. Językoznawcy biją na alarm. Niestety jakość redakcji tekstów oraz poziom faktycznej znajomości języka i jego zasad, wśród osób odpowiedzialnych za treści, nie napawa optymizmem. Badania przeprowadzone przez Nadwyraz.com oraz Polszczyzna.pl wskazują 100 najczęściej popełnianych błędów w roku 2019 (najlepiej przeczytać i szybciutko zapomnieć, żeby niepoprawne formy nie zdążyły się przypadkiem utrwalić).
Pełny raport z badania dostępny na: https://polszczyzna.pl/100-najczesciej-popelnianych-bledow-w-internecie-w-2019-roku/
 
Powierz swoje SEO specjalistom. Skontaktuj się z nami!

Kontakt

SEO&Content Express 9/2019

Jakie zmiany pojawiły się w ciągu ostatniego miesiąca w świecie SEO i Content Marketingu? W najnowszych nowinkach piszemy między innymi o nowych atrybutach linków, Google News, nowościach w wyszukiwarce oraz odpowiednim feedbacku dla copywritera. Szczegóły poznacie poniżej. 

 

NOWINKI SEO

Zmiany w atrybutach linków

Dotychczas atrybut „nofollow” używany był dla oznaczania linków reklamowych, sponsorowanych, komentarzy i innych linków, które z różnych przyczyn miały być pominięte przez robota Google. Wprowadzono nowe sposoby oznaczenia linków z ich rozróżnieniem na:
rel=”sponsored” – czyli linki sponsorowane, np. w płatnych artykułach,
rel=”ugc” – (consumer-generated media) – ma zastosowanie przy treściach generowanych przez użytkowników (np. fora, komentarze).
Jak podaje Google, atrybut “nofollow” nadal pozostaje w użyciu i nie ma potrzeby zmieniać atrybutów linków już istniejących. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj: https://searchengineland.com/google-to-treat-nofollow-link-attribute-as-a-hint-after-march-1-2020-321664

Google wprowadza zmiany w wyszukiwarce

Google tradycyjnie stawia nas przed faktem dokonanym: w ostatnim czasie nastąpiła aktualizacja algorytmu. Chodzi o identyfikację i premiowanie oryginalnych materiałów – tych które pojawiły się jako pierwsze oraz tych najbardziej rzetelnych. Teksty uznane za oryginalne źródło danej wiadomości mają być dłużej utrzymywane na wysokich pozycjach w wynikach wyszukiwania. Zmiany zostały już wprowadzone w wyszukiwarce, będą również wdrażane w Google News i Google Discover.  Więcej informacji można znaleźć tu:
https://blog.google/products/search/original-reporting/

 

semKRK#13

13 września odbyła się trzynasta edycja semKRK, czyli cyklicznych spotkań w Krakowie, poświęconych szeroko rozumianemu marketingowi i analityce. Podczas wydarzenia najlepsi specjaliści z branży dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniami. Jest to również dobra okazja do integracji.

Podczas ostatniego spotkania Krystian Kucharski z PromoTraffic podzielił się casem dotyczącym sklepu SneakerStudio. Automatyzacja działań w firmie była tematem prelekcji Macieja Drzewieckiego z Kuzni-Kadr.pl oraz Macieja Wiśniewskiego z Premiumads. Aneta i Dawid Krystosik z AdPeak opowiedzieli, jak skrypty i bazy danych mogą poprawić wyniki w Google Ads. Piotr Michalak z Grupy TENSE przestawił swój pomysł na pozycjonowanie strony za pomocą dedykowanej infrastruktury SEO. Robert Niechciał przedstawił prezentację dotyczącą czasu potrzebnego na wejście strony do TOP10. Ostatnim wystąpieniem były praktyczne porady, jak znaleźć się w Google News, udzielone przez Grzegorza Strzelca.

Wydarzeniem towarzyszącym tegorocznej konferencji były odbywające się tego dnia warsztaty SEM i SEO prowadzone przez m.in. Krzysztofa Marca, Karola Dziedzica (SEM), Pawła Gontarka czy Tomasza Stopkę (SEO).

Więcej na temat spotkań można przeczytać na oficjalnej stronie wydarzenia: https://semkrk.pl

Google News – co zrobić, aby się tam znaleźć?

Jednym z tematów ostatniego semKRK była prezentacja Grzegorza Strzelca „Historia bardzo praktyczna o Google News”. Autor podzielił się własnymi doświadczeniami na temat działań, jakie należy podjąć, aby znaleźć się w gronie wydawców Google News, jak przebiega ten proces oraz jakie efekty możliwe są do osiągnięcia.

Dzięki przeprowadzonym testom wiemy już m.in. że Google News nie jest przeznaczone jedynie dla dużych serwisów, treści muszą cechować się dobrą jakością, poprawnością gramatyczną i zgodnością z prawami autorskimi. Powinny być pozbawione przemocy i nienawiści, nie mogą być to też treści sponsorowane, wyraźnie reklamowe. Przedstawione zostały również wymagania techniczne, jakie musi spełniać tekst newsa. Wiedza tym bardziej cenna, gdyż Google dosyć ogólnikowo przedstawiało dokumentację dotyczącą tej usługi.
Wywiad z Grzegorzem Strzelcem wraz z prezentacją z semKrk#13.

Nowe raporty w Senuto

W narzędziu Senuto dodano dwa nowe raporty, które ułatwią pracę ze słowami kluczowymi.
1. Szczegóły frazy kluczowej – raport umożliwia uzyskanie statystyk dotyczących wybranej frazy.
2. Grupy słów – dzięki niemu można sprawdzić, jakie połączenia wyrazów pojawiają się najczęściej w kontekście wyszukiwanej frazy. Więcej informacji można znaleźć na blogu Senuto: https://www.senuto.com/pl/blog/nowe-raporty-szczegoly-frazy-kluczowej-i-grupy-slow

 

NOWINKI CONTENT MARKETINGOWE

Raport Content Marketing 2019

Druga połowa roku to często czas podsumowań. Interaktywnie.com opublikowało raport Content Marketing 2019, w którym można znaleźć porady i opinie ekspertów z tej dziedziny dotyczące przygotowania treści, sprzedaży, budowania wizerunku. Specjaliści (m.in. Witor Orzeł, nasz Specjalista ds. Content Marketingu) podpowiadają, jak skutecznie prowadzić działania w oparciu o content, które kanały promocji są najlepsze, a także na jakiej podstawie wybrać agencję do tego typu działań. Raport znajdziecie tutaj:
https://interaktywnie.com/biznes/artykuly/raporty-interaktywnie-com/raport-content-marketing-2019-259058

Feedback dla copywritera

We wszystkich relacjach ważną rolę pełni sprawna komunikacja. Nie inaczej jest na linii klient – copywriter. W artykule znajdziemy wskazówki, jak współpracować z copywriterem oraz na jakie aspekty tekstu powinniśmy zwrócić uwagę, formułując feedback dla osoby piszącej. Więcej szczegółów: https://marketingdlaludzi.pl/czym-jest-wartosciowy-feedback-dla-copywritera

Nowinki SEO i CM 9/2019

 

Jakie zmiany pojawiły się w ciągu ostatniego miesiąca w świecie SEO i Content Marketingu? W najnowszych nowinkach piszemy między innymi o nowych atrybutach linków, Google News, nowościach w wyszukiwarce oraz odpowiednim feedbacku dla copywritera. Szczegóły poznacie poniżej. 

 

NOWINKI SEO

 

Zmiany w atrybutach linków

 

Dotychczas atrybut „nofollow” używany był dla oznaczania linków reklamowych, sponsorowanych, komentarzy i innych linków, które z różnych przyczyn miały być pominięte przez robota Google. Wprowadzono nowe sposoby oznaczenia linków z ich rozróżnieniem na:
rel=”sponsored” – czyli linki sponsorowane, np. w płatnych artykułach,
rel=”ugc” – (consumer-generated media) – ma zastosowanie przy treściach generowanych przez użytkowników (np. fora, komentarze).
Jak podaje Google, atrybut “nofollow” nadal pozostaje w użyciu i nie ma potrzeby zmieniać atrybutów linków już istniejących. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj: https://searchengineland.com/google-to-treat-nofollow-link-attribute-as-a-hint-after-march-1-2020-321664

 

Google wprowadza zmiany w wyszukiwarce

 

Google tradycyjnie stawia nas przed faktem dokonanym: w ostatnim czasie nastąpiła aktualizacja algorytmu. Chodzi o identyfikację i premiowanie oryginalnych materiałów – tych które pojawiły się jako pierwsze oraz tych najbardziej rzetelnych. Teksty uznane za oryginalne źródło danej wiadomości mają być dłużej utrzymywane na wysokich pozycjach w wynikach wyszukiwania. Zmiany zostały już wprowadzone w wyszukiwarce, będą również wdrażane w Google News i Google Discover.  Więcej informacji można znaleźć tu:
https://blog.google/products/search/original-reporting/

szkolenia-dla-marketerów

 

semKRK#13

 

13 września odbyła się trzynasta edycja semKRK, czyli cyklicznych spotkań w Krakowie, poświęconych szeroko rozumianemu marketingowi i analityce. Podczas wydarzenia najlepsi specjaliści z branży dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniami. Jest to również dobra okazja do integracji.

Podczas ostatniego spotkania Krystian Kucharski z PromoTraffic podzielił się casem dotyczącym sklepu SneakerStudio. Automatyzacja działań w firmie była tematem prelekcji Macieja Drzewieckiego z Kuzni-Kadr.pl oraz Macieja Wiśniewskiego z Premiumads. Aneta i Dawid Krystosik z AdPeak opowiedzieli, jak skrypty i bazy danych mogą poprawić wyniki w Google Ads. Piotr Michalak z Grupy TENSE przestawił swój pomysł na pozycjonowanie strony za pomocą dedykowanej infrastruktury SEO. Robert Niechciał przedstawił prezentację dotyczącą czasu potrzebnego na wejście strony do TOP10. Ostatnim wystąpieniem były praktyczne porady, jak znaleźć się w Google News, udzielone przez Grzegorza Strzelca.

Wydarzeniem towarzyszącym tegorocznej konferencji były odbywające się tego dnia warsztaty SEM i SEO prowadzone przez m.in. Krzysztofa Marca, Karola Dziedzica (SEM), Pawła Gontarka czy Tomasza Stopkę (SEO).

Więcej na temat spotkań można przeczytać na oficjalnej stronie wydarzenia: https://semkrk.pl

 

Google News – co zrobić, aby się tam znaleźć?

 

Jednym z tematów ostatniego semKRK była prezentacja Grzegorza Strzelca „Historia bardzo praktyczna o Google News”. Autor podzielił się własnymi doświadczeniami na temat działań, jakie należy podjąć, aby znaleźć się w gronie wydawców Google News, jak przebiega ten proces oraz jakie efekty możliwe są do osiągnięcia.

Dzięki przeprowadzonym testom wiemy już m.in. że Google News nie jest przeznaczone jedynie dla dużych serwisów, treści muszą cechować się dobrą jakością, poprawnością gramatyczną i zgodnością z prawami autorskimi. Powinny być pozbawione przemocy i nienawiści, nie mogą być to też treści sponsorowane, wyraźnie reklamowe. Przedstawione zostały również wymagania techniczne, jakie musi spełniać tekst newsa. Wiedza tym bardziej cenna, gdyż Google dosyć ogólnikowo przedstawiało dokumentację dotyczącą tej usługi.
Wywiad z Grzegorzem Strzelcem wraz z prezentacją z semKrk#13.

 

Nowe raporty w Senuto

 

W narzędziu Senuto dodano dwa nowe raporty, które ułatwią pracę ze słowami kluczowymi.
1. Szczegóły frazy kluczowej – raport umożliwia uzyskanie statystyk dotyczących wybranej frazy.
2. Grupy słów – dzięki niemu można sprawdzić, jakie połączenia wyrazów pojawiają się najczęściej w kontekście wyszukiwanej frazy. Więcej informacji można znaleźć na blogu Senuto: https://www.senuto.com/pl/blog/nowe-raporty-szczegoly-frazy-kluczowej-i-grupy-slow

szkolenie-dla-marketerów-seo

 

NOWINKI CONTENT MARKETINGOWE

 

Raport Content Marketing 2019

 

Druga połowa roku to często czas podsumowań. Interaktywnie.com opublikowało raport Content Marketing 2019, w którym można znaleźć porady i opinie ekspertów z tej dziedziny dotyczące przygotowania treści, sprzedaży, budowania wizerunku. Specjaliści (m.in. Witor Orzeł, nasz Specjalista ds. Content Marketingu) podpowiadają, jak skutecznie prowadzić działania w oparciu o content, które kanały promocji są najlepsze, a także na jakiej podstawie wybrać agencję do tego typu działań. Raport znajdziecie tutaj:
https://interaktywnie.com/biznes/artykuly/raporty-interaktywnie-com/raport-content-marketing-2019-259058

 

Feedback dla copywritera

 

We wszystkich relacjach ważną rolę pełni sprawna komunikacja. Nie inaczej jest na linii klient – copywriter. W artykule znajdziemy wskazówki, jak współpracować z copywriterem oraz na jakie aspekty tekstu powinniśmy zwrócić uwagę, formułując feedback dla osoby piszącej. Więcej szczegółów: https://marketingdlaludzi.pl/czym-jest-wartosciowy-feedback-dla-copywritera

szkolenie-dla-managerów

]]>

 

7 sposobów, aby użytkownicy udostępniali Twoje treści

Treści, które udostępniamy w mediach społecznościowych, kreują nasz wizerunek i wpływają na relacje z innymi użytkownikami. Stanowią więc rodzaj „waluty społecznej” i muszą nieść ze sobą odpowiednią wartość, aby użytkownicy chcieli się nimi dzielić. Dlaczego niektóre treści rozprzestrzeniają się wirusowo, a inne nie (choć są obiektywnie ciekawsze)? Odpowiedź na to pytanie jest złożona.

Dlaczego w ogóle udostępniamy treści?

Intuicyjna odpowiedź brzmiałaby zapewne, że udostępniamy dlatego, bo coś wydało się nam angażujące. Zaangażowanie to jednak pojęcie bardzo szerokie – wszak każdego z nas interesuje i przyciąga coś innego. Z pewnością zdarzyło Ci się natrafić w mediach społecznościowych na niejeden wpis (choćby zwykły mem), który niósł się wiralowym echem wśród rzeszy zachwyconych użytkowników, mimo iż – obiektywnym okiem – nie przedstawiał żadnej wyszukanej wartości.

Nie działa tu więc zasada, że użytkownicy po prostu udostępnią to, co dobre. Jeśli cokolwiek publikujesz na firmowym blogu lub Facebooku, z pewnością wiesz, że wiele „dobrych” i dopracowanych treści przechodzi przez Social Media zupełnie bez echa i ginie w informacyjnym szumie. Jak zwiększyć szansę na sukces naszych wpisów?

Możemy wyróżnić 5 cech contentu, które znacząco wpływają na udostępnianie i stanowią naturalną zachętę od dzielenia się treściami:

To one są siłą napędową generującą reakcje na jakiekolwiek treści. Brak nastawienia emocjonalnego użytkowników to po prostu brak zainteresowania daną treścią. Warto jednak zaznaczyć, iż zaangażowanie emocjonalne jest szerokim pojęciem – idealnie, jeśli wpis może nas rozbawić do łez lub „zapalić” do dyskusji („aż się prosi o komentarz!”). Niemniej ważne są jednak emocje takie jak np. podziw (jeśli nasz wpis uświadomi czytelnikowi coś nowego lub naprawdę wyczerpie nurtujący go temat) oraz poczucie satysfakcji (jeśli w naszych treściach użytkownik znajduje to, czego szukał).

Treści, które udostępniamy w mediach społecznościowych, to rodzaj „waluty społecznej”. Waluta ta musi być odpowiednio wartościowa, żebyśmy zechcieli się daną treścią podzielić. Większość z nas, zanim kliknie w magiczny przycisk „udostępnij” zastanawia się, kto zobaczy dany wpis. W głowie użytkownika pojawia się więc szybka cenzura (przypominamy sobie o tym, że w znajomych mamy szafa, mamę lub koleżanki znane z zamieszczania niezbyt trafionych komentarzy). Innymi słowy – większość z nas niechętnie udostępnia treści, co do których nie ma przekonania, że będą odpowiednio zrozumiane przez wszystkich, których mamy w gronie znajomych.

Działa to jednak również w drugą stronę: większość użytkowników ma świadomość, że udostępnianymi treściami kreujemy swój wizerunek w mediach społecznościowych. Lubimy więc udostępniać takie, które stawiają nas w dobrym świetle, podbudowują wizerunek eksperta (patrz: artykuły eksperckie na LinkedIn) czy pasjonata danej dziedziny.

Większość z nas jest skłonna podzielić się treścią, którą uważa za użyteczną i ułatwiającą życie. Robimy tak dlatego, że podświadomie liczymy na podziw i wdzięczność (np. w postaci „lajka”) innych, z którymi podzielimy się „dobrą nowiną”. Dlatego też treści poradnikowe lub takie, które pokazują, jak w sprytny sposób coś zrobić, z reguły należą do chętnie udostępnianych.

Człowiek ma naturalną potrzebę słuchania i opowiadania historii. Nie jest tajemnicą, że o wiele łatwiej zapamiętujemy informacje, jeśli są one ubrane w ramy narracyjne niż w przypadku „suchych” faktów czy danych z tabel i wykresów. Narracyjne skłonności większości ludzi w naturalny sposób każą im dzielić się historiami (to dlatego tak lubimy plotki). Jeśli więc zależy Ci na tworzeniu angażujących wpisów, koniecznie poznaj zasady udanego storytellingu! Dodatkowym bonusem jest fakt, że narracyjna forma przekazu zachęca nie tylko do dzielenia się treściami, ale przede wszystkim do ich komentowania.

W Social Mediach zauważyć można prostą prawidłowość iż to, co popularne ¬– staje się jeszcze popularniejsze. Takie zdobywanie popularności to efekt śniegowej kuli. Możemy porównać je do ulicznego zbiegowiska: im większy tłum, tym więcej osób zaciekawi się i dołączy do zgromadzenia, aby zobaczyć, o co chodzi. Nikt jednak nie zatrzymuje się z podobną ciekawością przy dwu-trzyosobowej grupce przechodniów. Działa tu bowiem zasada społecznego dowodu słuszności (ang. social proof) – jesteśmy bardziej skłonni sięgnąć po rozwiązania (w tym przypadku po treści), z których korzysta większość.

Pozytywne emocje lepsze niż negatywne?

Nie jest tajemnicą, że emocje angażują użytkowników i stanowią naturalną zachętę do udostępniania treści. To naturalne, że chcemy, aby inni również zobaczyli to, co nas oburza lub śmieszy. Patrząc na popularne wpisy na forach czy grupach na Facebooku, łatwo jednak odnieść wrażenie, że chętniej komentujemy i szerzej udostępniamy to, co negatywne. Nie do końca jest to jednak prawda.

Z perspektywy użytkownika treści niosące pozytywne emocje są bowiem znacznie bardziej „bezpieczne”: pomagają budować pozytywny wizerunek w mediach społecznościowych i spotykają się z przychylnymi reakcjami (każdy lubi być chwalony i „lajkowany”). Znacznie mniej osób udostępnia treści kontrowersyjne czy epatujące negatywnymi emocjami. Mało kto bowiem chciałby być postrzegany jako „kraczący” pesymista czy nieopatrznie wywołać internetową kłótnię na swoim własnym wallu.

Co zrobić, aby posypały się „szery” i „lajki”?

Nie ma niezawodnego przepisu na to, aby treść stała się viralem. Aby jednak zwiększyć jej szansę na rozgłos, a tym samym powiększyć zasięgi i grupę odbiorców, warto przestrzegać poniższych zasad.

1. Twórz aktualne i angażujące treści

Staraj się nie powielać czyichś tematów i pomysłów. Im bardziej unikatowy i aktualny content tworzysz, tym większa szansa, że inni będą chcieli się nim podzielić. Pamiętaj przy tym, że angażujące treści to nie tylko wpisy blogowe. Dobrym pomysłem może być np. Massiv Value Post, w którym skrupulatnie wyczerpiesz dane zagadnienie, tworząc wartościowe kompendium eksperckiej wiedzy.

2. Pomyśl o tym, co sam byś udostępnił

Kierując się zasadą contentu jako „waluty społecznej”, zadaj sobie pytanie, czy sam udostępniłbyś daną treść (której udostępnienia oczekujesz od innych użytkowników). Tworząc treści, pomyśl więc o tym, w jaki sposób czytelnik może poczuć się doceniony po ich opublikowaniu i z jakimi wartościami będą one kojarzone przez jego znajomych, którzy zobaczą post.

3. Stawiaj na użyteczność

Wpisy zawierające użyteczną wiedzę i porady same przez się stanowią zachętę od udostępniania. Warto więc dzielić się ekspercką wiedzą, ponieważ czytelnicy chętnie podają wartościowe informacje dalej.

4. Okazuj emocje

Wpisy, które „zarażają” emocjami, to naturalny bodziec do internetowych dyskusji. Postaraj się więc, by Twoje treści nie były sztywne, drętwe i encyklopedyczne. Zaciekawiaj, wzbudzaj podziw, wywołuj uśmiech na twarzach użytkowników. Pamiętaj przy tym, że ¬– wbrew pozorom – ludzie dużo chętniej udostępniają przekazy, które niosą ze sobą pozytywne emocje, niż te kontrowersyjne czy negatywne.

5. Dziel się historiami

Opowiadanie fabuł w naturalny sposób pobudza ciekawość użytkownika, który pragnie poznać zakończenie historii. Jeśli ma ona pozytywny wydźwięk, jest pouczająca lub po prostu pokazuje rzeczywistość z nowej, nieoczywistej perspektywy – masz sporą szansę na to, że inni będą chcieli udostępniać Twoje treści.

6. Ułatwiaj udostępnianie!

Pod artykułami na blogu umieść w widocznym miejscu przyciski zachęcające do podzielenia się treściami w popularnych mediach społecznościowych. Im mniej wysiłku będzie musiał podjąć użytkownik, tym większa szansa, że chętniej podzieli się treściami.

7. Pomóż sobie odpowiednim typem treści!

Badania przeprowadzone przez BuzzSumo na bazie przeanalizowanych ponad 100 mln artykułów (!) w okresie ośmiu miesięcy pokazują, że istnieją pewne typy content, które udostępniane są częściej niż inne. Do tych najpopularniejszych należą przede wszystkim:

To argument za tym, aby urozmaicać formaty treści na blogu lub stronie firmowej.

Content Marketing grafika

Źródło: https://bloggingspree.com/most-shared-blog-content/

Co jeszcze możesz zrobić, aby Twoje treści przyciągały tłumy? Wypełnij nasz krótki brief – porozmawiajmy o tym, jak przyciągać użytkowników i rozwijać Twój e-biznes!

SEO&Content Express 8/2019

 

Sierpień przyniósł kolejne ciekawostki ze świata SEO i content marketingu. Poniżej dowiecie się między innymi o wycieku danych z Google, dobrych praktykach optymalizacji wideo, jak radzić sobie z wycofanymi produktami oraz poznacie odpowiedź na pytanie „dlaczego clickbaity na nas działają”? Zapraszam do lektury.

 

NOWINKI SEO

 

Aktualizacja algorytmu odpowiadającego za Direct Answers

 

Google zaktualizowało algorytm odpowiadający za Direct Answers, a więc fragmenty odpowiedzi wyświetlające się bezpośrednio w wyszukiwarce. Wprowadzone zmiany mają na celu dostarczenie użytkownikowi możliwie najnowszych informacji. Dla zapytań, w przypadku których istotny jest czas, algorytm poleci najświeższą odpowiedź. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.

 

#AskGoogleWebmasters, czyli nowa seria filmów od Google

 

Na kanale Google Webmasters na YouTube wystartowała nowa seria krótkich filmów, w których John Mueller odpowiada na pytania związane z SEO. Czy linki nofollow to backlinki? W jaki sposób linkowanie do innych stron wpływa na naszą witrynę? Jak i gdzie możemy sprawdzić wyniki wyszukiwania głosowego? Wyjaśnienie tych i innych kwestii można znaleźć tutaj.

 

Wyciek danych z Google

 

Były pracownik Google – Zachary Vorhies – udostępnił na projectveritas.com setki stron dokumentów, które mają stanowić wewnętrzne dane jego wcześniejszego pracodawcy. Wyciek, mimo że nie wiadomo, czy zawiera prawdziwe informacje, wywołał sporo kontrowersji – ujawnione materiały wskazują, że Google manipulowało wynikami wyszukiwania. Tymczasem Barry Schwartz na stronie Seroundtable.com sprawdza, czego jeszcze można dowiedzieć się z „Google Leaks”. Z publikacji Vorhiesa wynika między innymi, że przyjmowanych jest jedynie około 18-25% zgłoszeń witryn do Google News. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.

 

Jak radzić sobie z wycofanymi produktami?

 

Na Portent.com opublikowano garść wskazówek dla prowadzących serwisy e-commerce, w których często występuje sytuacja tymczasowej niedostępności lub wycofania produktu. Jak poradzić sobie z tym problemem i nie stracić wypracowanych efektów? Artykuł z przykładami rozwiązań można znaleźć pod tym adresem.

 

11 kroków do optymalizacji wideo na stronie

 

Odpowiednio zoptymalizowane pod kątem SEO wideo umieszczone na stronie to droga do pozyskania nowych użytkowników i zwiększenia liczby odwiedzin witryny. Dobrze dobrany tytuł, wysokiej jakości content czy sposób hostingu – to między innymi te czynniki decydują o pozycji naszego filmu w wyszukiwarce. Opis optymalizacji wideo podany w 11 krokach znajduje się pod tym adresem.

 

Zero-clicks searches – jak sobie radzić z rosnącym trendem?

 

W czerwcu 2019 po raz pierwszy większość użytkowników „została w wyszukiwarce” i nie kliknęła w żaden odnośnik. Rozbudowaną analizę tego zjawiska i dużo ciekawych danych, wniosków i podpowiedzi, jak reagować na ten trend, można znaleźć w tym artykule.

 

NOWINKI CONTENT MARKETINGOWE

 

Skuteczne tytułowanie treści, czyli dlaczego działają na nas clickbaity?

 

Tytułowanie artykułów w sposób, który nie oddaje ich rzeczywistej treści to powszechny problem. Okazuje się jednak, że jego podłoże jest bardziej skomplikowane niż może się wydawać, a za skłonnością do odwiedzania opatrzonych clickabitowymi nagłówkami stron stoją nie tylko przyczyny psychologiczne, ale też biologiczne. O fenomenie clickbaitów, ich rodzajach oraz o tym, dlaczego w nie klikamy, można przeczytać tutaj.

 

Content marketing w małej firmie

 

Nowymarketing.pl przedstawia kilka pomysłów na przemyślaną strategię marketingową w małych firmach i podaje przykłady kanałów oraz formatów treści, w które warto inwestować. O tym, w jaki sposób skutecznie dotrzeć do klientów bez dużego budżetu na promowanie produktów i usług, dowiesz się tutaj.

 

Nowinki SEO i CM 8/2019

 

Sierpień przyniósł kolejne ciekawostki ze świata SEO i content marketingu. Poniżej dowiecie się między innymi o wycieku danych z Google, dobrych praktykach optymalizacji wideo, jak radzić sobie z wycofanymi produktami oraz poznacie odpowiedź na pytanie „dlaczego clickbaity na nas działają”? Zapraszam do lektury.

 

NOWINKI SEO

 

Aktualizacja algorytmu odpowiadającego za Direct Answers

 

Google zaktualizowało algorytm odpowiadający za Direct Answers, a więc fragmenty odpowiedzi wyświetlające się bezpośrednio w wyszukiwarce. Wprowadzone zmiany mają na celu dostarczenie użytkownikowi możliwie najnowszych informacji. Dla zapytań, w przypadku których istotny jest czas, algorytm poleci najświeższą odpowiedź. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.

 

#AskGoogleWebmasters, czyli nowa seria filmów od Google

 

Na kanale Google Webmasters na YouTube wystartowała nowa seria krótkich filmów, w których John Mueller odpowiada na pytania związane z SEO. Czy linki nofollow to backlinki? W jaki sposób linkowanie do innych stron wpływa na naszą witrynę? Jak i gdzie możemy sprawdzić wyniki wyszukiwania głosowego? Wyjaśnienie tych i innych kwestii można znaleźć tutaj

 

Wyciek danych z Google

 

Były pracownik Google – Zachary Vorhies – udostępnił na projectveritas.com setki stron dokumentów, które mają stanowić wewnętrzne dane jego wcześniejszego pracodawcy. Wyciek, mimo że nie wiadomo, czy zawiera prawdziwe informacje, wywołał sporo kontrowersji – ujawnione materiały wskazują, że Google manipulowało wynikami wyszukiwania. Tymczasem Barry Schwartz na stronie Seroundtable.com sprawdza, czego jeszcze można dowiedzieć się z „Google Leaks”. Z publikacji Vorhiesa wynika między innymi, że przyjmowanych jest jedynie około 18-25% zgłoszeń witryn do Google News. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.

Jak radzić sobie z wycofanymi produktami?

 

Na Portent.com opublikowano garść wskazówek dla prowadzących serwisy e-commerce, w których często występuje sytuacja tymczasowej niedostępności lub wycofania produktu. Jak poradzić sobie z tym problemem i nie stracić wypracowanych efektów? Artykuł z przykładami rozwiązań można znaleźć pod tym adresem

 

11 kroków do optymalizacji wideo na stronie

 

Odpowiednio zoptymalizowane pod kątem SEO wideo umieszczone na stronie to droga do pozyskania nowych użytkowników i zwiększenia liczby odwiedzin witryny. Dobrze dobrany tytuł, wysokiej jakości content czy sposób hostingu – to między innymi te czynniki decydują o pozycji naszego filmu w wyszukiwarce. Opis optymalizacji wideo podany w 11 krokach znajduje się pod tym adresem

 

Zero-clicks searches – jak sobie radzić z rosnącym trendem?

 

W czerwcu 2019 po raz pierwszy większość użytkowników „została w wyszukiwarce” i nie kliknęła w żaden odnośnik. Rozbudowaną analizę tego zjawiska i dużo ciekawych danych, wniosków i podpowiedzi, jak reagować na ten trend, można znaleźć w tym artykule

 

NOWINKI CONTENT MARKETINGOWE

 

Skuteczne tytułowanie treści, czyli dlaczego działają na nas clickbaity?

 

Tytułowanie artykułów w sposób, który nie oddaje ich rzeczywistej treści to powszechny problem. Okazuje się jednak, że jego podłoże jest bardziej skomplikowane niż może się wydawać, a za skłonnością do odwiedzania opatrzonych clickabitowymi nagłówkami stron stoją nie tylko przyczyny psychologiczne, ale też biologiczne. O fenomenie clickbaitów, ich rodzajach oraz o tym, dlaczego w nie klikamy, można przeczytać tutaj

 

Content marketing w małej firmie

 

Nowymarketing.pl przedstawia kilka pomysłów na przemyślaną strategię marketingową w małych firmach i podaje przykłady kanałów oraz formatów treści, w które warto inwestować. O tym, w jaki sposób skutecznie dotrzeć do klientów bez dużego budżetu na promowanie produktów i usług, dowiesz się tutaj.

seo baner

]]>

 

Content marketing i real-time marketing. Co mają ze sobą wspólnego?

 

Content marketing z założenia ma dostarczać użytkownikowi wartościowych treści. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby w tych treściach znalazły się nawiązania do bieżących wydarzeń czy popkultury. Jaka jest recepta na skuteczne połączenie real-time i działań contentowych?

Tworząc treści dla danej marki czy na bloga firmowego, często zapominamy o kalendarzu i bieżących wydarzeniach. Często sugerujemy się głównie słowami kluczowymi, przez co łatwo możemy wpaść w pułapkę nudnawego contentu. Powiew świeżości do naszych działań może wnieść real-time marketing.

 

Strategiczne podejście do RTM i contentu

 

Real-time marketing powinien być istotną cegiełką strategii komunikacji contentowej. Procentowo, w skali miesiąca, powinniśmy zarezerwować miejsce przynajmniej dla 2-3 artykułów, które wykorzystają nośność bieżących wydarzeń. Oczywiście do RTM-u można i trzeba podchodzić metodycznie – tworzyć go w oparciu o sezonowość, cykle i stałe wydarzenia, ale nie oszukujmy się – robią to wszyscy i z definicji ma to raczej coraz mniej wspólnego z klasycznym RTM-em. Dlatego też strategia CM powinna m.in. uwzględniać dwa podstawowe segmenty:

 

Zanim stworzysz viral – poznaj dobrze swoich Klientów

 

Stworzenie dobrego RTM-u opakowanego w content marketingowe sreberko wymaga dobrej znajomości naszych grup docelowych. W poznaniu zainteresowań użytkowników pomocne będą takie narzędzia jak:

Więcej o profilowaniu grup docelowych dowiesz się z naszego poprzedniego artykułu.

 

Udawany luz nie przejdzie

 

W działaniach RTM-owych najtrudniejsze jest złapanie tak zwanego, mitycznego wręcz luzu. Marki i korporacje z całego świata od kilku dekad próbują być wyluzowane i nieustannie dostosowują się do najmłodszych odbiorców, w których widzą najbardziej obiecującą grupę konsumencką.

Z tym luzem jest tak, że łatwo stracić nad nim panowanie i zamiast błysnąć –  równie dobrze można się ośmieszyć i strzelić sobie PR-owo w kolano. Działania real-time marketingowe wymagają idealnego wyczucia grupy docelowej. Jeśli nie poznamy dobrze swoich odbiorców, to próba płynięcia głównym nurtem z najlepszymi może zakończyć się spektakluarną wywrotką. W całej tej zabawie w real-time marketing najważniejsza jest spontaniczność. Jeśli przed wypuszczeniem RTM-a zrobiony zostanie cały proces kreatywny, zespołowe burzowanie się, pudrowanie komunikatów, to najprawdopodobniej nic wielkiego z tego nie wyniknie. Tyczy się także komunikacji B2B:

Dobry content marketingowiec czy social media ninja powinien w takich działaniach mieć sporą autonomię. To on prowadzi Klienta / markę, on śledzi trendy, więc poziom zaufania powinien tutaj być bardzo wysoki. Nie ma jednej recepty na udane działania RTM-owe. Wszystko opiera się na wyczuciu naszej grupy docelowej, którą możemy wyczuć jedynie, gdy ją po prostu dobrze znamy i dostaniemy stosowny zakres swobody.

 

RTM: jak robią to najlepsi?

 

Burger King to ścisła czołówka jeśli chodzi o udane działania RTM-owe. Mimo że to przykład klasycznego RTM-u stworzonego w mediach społecznościowych, to idealnie pokazuje owe mityczne „wyczucie”. Autor odpowiedzi, która zebrała prawie milion polubień i 259 tys. retweetów z rozbrajającą szczerością powiedział, że napisanie tweeta zajęło mu trzy minuty. Tyle czasu wystarczyło, żeby stworzyć najbardziej nośny komunikat w historii Twittera:

Źródło: twitter.com/burgerkinguk

Na naszym lokalnym podwórku, jeśli chodzi o synergię content marketingu i działań real-time też możemy znaleźć imponujące i przykłady. Wspomniane poniżej artykuły poruszają istotne społecznie, bieżące sprawy (ekologia, życie w mieście podczas upałów), które dotyczą bardzo szerokiej grupy odbiorców:

Artykuł noizz.pl, którego poziom interakcji na Facebooku wyniósł 85,1 tys. Dane na podstawie Buzzsumo.

Artykuł noizz.pl, którego poziom interakcji na Facebooku wyniósł 53,8 tys. Dane na podstawie Buzzsumo.

Kreatywne podejście do Gry o Tron i artykuł na bankier.pl. Poziom interakcji wyniósł 199. Dane na podstawie Buzzsumo.

 

Składniki dobrego RTM-u

 

Podsumowując, dobry real-time marketing w służbie content marketingowi, to taki, który jest:

Każdy wirus potrzebuje sprzyjającego środowiska, żeby się rozprzestrzenić. Modelowa sytuacja, w której dana treść „sama się niesie” to ideał, który niestety nie zawsze udaje się osiągnąć. Konkurencja jest ogromna, a ilość codziennie umieszczanego i dystrybuowanego contentu – przytłaczająca.

W przypadku treści odsyłających do medium własnego przydatne będzie wielokanałowe wsparcie. Pomocna będzie tutaj płatna mikrokampania zasięgowa na Facebooku czy dystrybucja treści w newsletterze. Wszystko po to, żeby zwiększyć widoczność naszych działań i tym samym wzmocnić szansę na organiczne udostępnienia czy interakcje. Przyda się także optymalizacja treści stricte pod media społecznościowe. Chodzi tu o nic innego, jak o zdefiniowanie protokołu open graph, który odpowiada za wyświetlanie linków na Facebooku. Jeśli korzystamy z WordPressa, to bardzo łatwo możemy spersonalizować wyświetlanie odnośników przy użyciu np. wtyczki YoastSEO:

 

Real-time marketing i content marketing mogą sprzedawać?

 

Oczywiście, że tak, choć należy pamiętać, że tutaj również niezbędne jest wyczucie oraz wyważenie komunikatów sprzedażowych. Czasami pójść nawet o krok dalej – stworzyć produkt zakorzeniony w RTM-ie:

Źródło: facebook.com/koszulkowo

Mocny branding, jeśli nie będzie kreatywny, może skutecznie pogrzebać szanse na wirusowy zasięg. Nieuzasadnione i usilne upychanie produktów w miejscu, w którym zależy nam na zbudowaniu zaangażowania i zwiększeniu widoczności, raczej nie jest wskazane. Użytkownicy chcą się dzielić czymś ważnym, pożytecznym, czasem kontrowersyjnym, ale raczej mniej chętnie (za darmo) będą nośnikiem naszej marki w internecie. Warto o tym pamiętać podczas tworzenia treści w odniesieniu do bieżących wydarzeń.

Real-time marketing choć utożsamiany głównie z mediami społecznościowymi, pełni także istotną rolę w działaniach stricte contentowych – content i social media zawsze się ze sobą uzupełniały i wzajemnie pomagały w komunikacji. Warto mieć to na uwadze w planowaniu i emisji treści. Współczesna marka musi konsekwentnie budować swój wizerunek w kontekście, który nawet pozornie jest daleki od jej profilu.

Tworzenie infografik: okiem grafika, specjalisty SEO i content marketera

 

Projekty content marketingowe wymagają zazwyczaj pracy interdyscyplinarnego zespołu. Nie inaczej jest w przypadku tworzenia infografik. Poznaj porady od 3 specjalistów i dowiedz się, jak zaprojektować angażującą, atrakcyjną oraz dobrze zoptymalizowaną infografikę, która pozwoli poznać i zapamiętać Twoją markę potencjalnym klientom (i nie tylko im).

 

Zobacz i zapamiętaj!

Masz wątpliwości, czy infografiki są rzeczywiście tak potrzebne i skuteczne, by poświęcać im czas swój i swojego zespołu, a także część marketingowego budżetu? Dla sceptyków oraz miłośników faktów i twardych danych – badania.

MIT (Massachusetts Institute of Technology) to jedna z najlepszych uczelni na świecie. Pracujący na niej badacze dowiedli, że aż 90% informacji, jakie docierają do mózgu to informacje wizualne, a sam mózg przetwarza je 60 000 razy szybciej niż tekst.

To ważne, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, jak wiele informacji dociera do przeciętnego Internauty i jak niewiele czasu mamy, żeby skłonić go do wykonania oczekiwanego przez nas działania. I choć infografika zawiera w sobie tekst, co z pewnością nieco obniża prędkość jej przetwarzania, to wciąż przewaga nad szybkością przetwarzania „gołego” tekstu jest niezaprzeczalna.

 

Przetwarzanie i zapamiętywanie informacji

 

Social Science Research Network podaje, że 65% populacji to tzw. visual learners, czyli wzrokowcy. To osoby o dominacji wzrokowej, które najszybciej najbardziej efektywnie zapamiętują informacje prezentowane wizualnie, np. zdjęcia, ilustracje czy mapy myśli. Potrafią skojarzyć markę po logo, kolorze opakowania czy twarzy aktora występującego w reklamie. Jeśli więc zależy Ci na tym, by odbiorcy zapamiętali konkretne informacje, wykorzystaj „moc” obrazu i przedstaw je w formie infografiki.

Infografika to tylko jeden z wielu rodzajów angażującego contentu. Więcej znajdziesz w artykule „Nie tylko wpisy blogowe – 9 rodzajów angażujących treści CM

 

Do czego wykorzystać infografiki?

 

Jak już wiesz, infografiki są nie tylko szybkie w wirtualnym konsumowaniu, ale też pozwalają pozostać w świadomości odbiorcy na dłużej. A jak i do czego możesz wykorzystać je w swoich działaniach marketingowych?

Tworzenie infografik to świetny sposób na:
• wizualizację danych w czytelny i zwięzły sposób,
• opowiadanie historii o marce, jej osiągnięciach lub wartościach,
• zdobywanie linków przychodzących do Twojej witryny,
• generowanie ruchu w Twojej witrynie czy mediach społecznościowych,
• zwiększanie świadomości brandu,
• angażowanie grupy docelowej.

 

Rodzaje infografik

 

Sporym problemem z infografikami nie zawsze jest brak danych do wizualizacji, ale sposób ich przedstawienia w ciekawy, wyróżniający się i układający się w całość sposób. I mam tu na myśli nie tylko sam projekt graficzny, ale również ogólny koncept kreatywny całego projektu.

Oto kilka popularnych rodzajów infografik, które mogą stanowić inspirację dla marketerów.
1. „X porad”
2. „X faktów/informacji o….”
3. Oś czasu
4. Mapa
5. Krok po kroku/proces/„Jak to zrobić?”
6. Hierarchia/piramida
7. Porównanie
8. Garść statystyk

 

O czym pamiętać przy tworzeniu infografik?

 

• CEL I GRUPA DOCELOWA

Formowanie celu to absolutna baza i fundament każdego działania. Jaki to może być cel? Od zwiększenia świadomości brandu i działań stricte wizerunkowych poprzez generowanie ruchu w witrynie do pozyskiwania maili.

Nie zapominaj o precyzyjnym określeniu grupy docelowej. To kluczowe z dwóch powodów. Po pierwsze, pozwala zawęzić tematykę infografiki ze względu na potrzeby konkretnej persony, a z gąszcza danych wybrać tylko te, które rzeczywiście mają dla niej znaczenie, są w stanie realnie ją zainteresować i pobudzić do dalszych akcji (np. udostępnień czy zostawienia adresu mailowego).

Przykład? Centrum medyczne na infografice na temat liczby zachorowalności na poszczególne choroby uwzględni zupełnie inne jednostki chorobowe, w zależności od tego, czy jest ona kierowana do kobiet, mężczyzn, seniorów czy rodziców małych dzieci.

Po drugie, ta wiedza pozwoli copywriterowi stworzyć treść w stylu oraz języku, jakiego używa i jaki rozumie dana persona, zaś grafikowi – zaprojektować infografikę w dopasowanym do odbiorcy stylu, użyć odpowiednich kolorów i motywów.

 

• W POSZUKIWANIU DANYCH

Najprostszym rozwiązaniem jest oczywiście korzystanie z zastanych danych, dostępnych w różnego rodzaju badaniach, raportach czy dziennikach statystycznych. Ważne, by decydując się na tego typu rozwiązanie, umieścić źródła danych. W przypadku złożonych infografik posiłkuj się różnymi źródłami. Dzięki temu infografika będzie niepowtarzalna i prawdopodobnie – bardziej interesująca.

Drugą ścieżką „w poszukiwaniu danych” jest wizualizacja danych wewnętrznych, które posiada wyłącznie Twoja marka (np. wyniki przeprowadzonej przez Ciebie ankiety).

Przykładowo, platforma do rezerwacji noclegów na podstawie własnych danych może stworzyć unikalną mapę miejsc, do których wyjeżdżamy na najdłuższe urlopy (na podstawie długości rezerwacji) czy najchętniej odwiedzanych regionów w podziale na miesiące. Jeśli do tego dodamy jeszcze średnią ilość opadów w miesiącu, dni słonecznych i średnią temperaturę w topowych destynacjach, może powstać naprawdę ciekawa infografika.

O takich kwestiach jak rzetelność prezentowanych danych chyba nie ma potrzeby wspominać, prawda?

 

• EMOCJE I STORYTELLING

Jak wizualizować dane, by angażowały użytkowników? Pobudź ich emocje! A jak to osiągnąć? Po pierwsze – tytułem. Spróbuj zaskoczyć odbiorcę nieoczywistym tytułem (choć nie mam na myśli tabloidowych click-baitów).

Na poziomie tekstu jak warstwy graficznej świetnie sprawdzają się różnego rodzaju analogie, metafory i odwoływanie się do schematów, które są znane odbiorcom – niekoniecznie na pierwszy rzut oka ściśle ze sobą powiązane. Czy tworząc infografikę dla webdeweloperów możesz zaprezentować dane, wykorzystując kawałki pizzy i puszki z colą? Jak najbardziej!

Pamiętaj, że infografika powinna skupiać się na jednym temacie i tworzyć spójną historię – bez względu na to, czy chcesz wzbudzić w odbiorcy śmiech, czy strach. Jeśli będziesz za bardzo oddalać się od głównego problemu czy wątku przewodniego – utracisz uwagę czytelnika.

 

• NAWIGACJA I STRUKTURA

Struktura samej infografiki jest kolejną ważną kwestią, o której warto pamiętać. W przypadku dużych, złożonych infografik warto wskazać użytkownikowi, jak się po niej „poruszać”. Pomogą linie, strzałki, numery, litery, a nawet różnicowanie wielkości fontu czy kolorów. Pamiętaj też o tym, by na infografice nie działo się zbyt wiele i nie brakowało „powietrza” – natłok informacji, ikon i obrazów spowoduje kompozycyjny chaos. Przejrzystość przede wszystkim! A na końcu – CTA!

Temat obszernie rozwija Magdalena Zastawna – graphic designer.

„Zadaniem infografiki jest prosta w odbiorze prezentacja wybranego obszaru tematycznego. Dzięki ilustracyjnej formie podania najważniejszych informacji zagadnienie łatwo jest zrozumieć nawet bardziej złożone kwestie, które w formie wyłącznie pisanej mogłyby być trudne do przyswojenia.

Tworząc infografikę, warto pamiętać o kilku kwestiach.

Po pierwsze, dane najlepiej prezentować w ilustrowanej formie. Dla oka ważniejsze są wysokości słupków niż ich wartości liczbowe.

Po drugie, przy tworzeniu infografik najlepiej nie ograniczać się wyłącznie do typowych wykresów i diagramów. Postaw na niestandardowe formy. Przykładowo: różnicę między liczbą użytkowników przeglądających strony internetowe na laptopie i smartfonie lepiej niż za pomocą wykresu pokazać w formie powielonych piktogramów tych urządzeń. Z jednej strony liczy się kreatywność, z drugiej – pamiętajmy, żeby szalone pomysły nie zaburzyły prostoty przekazu.

Po trzecie, nie ma standardowych rozmiarów infografik. Są one zależne od tematu, który poruszają oraz medium, w którym są publikowane. Ale nawet zamieszczając ją w internecie, nie warto przesadzać z rozmiarem formatu. Jeśli ilość danych jest znaczna, warto rozważyć podzielenie obrazu na kilka mniejszych. W ten sposób nasz czytelnik przyswoi więcej informacji. Poza rozmiarem znaczenie ma również ciężar pliku graficznego. Szybkość ładowania strony ma fundamentalne znaczenie dla końcowego użytkownika.

To tylko niektóre zasady, pozwalające na stworzenie dobrego projektu infografiki. Pamiętajmy, że ich tworzenie to często skomplikowany i wymagający proces. Korzystanie z gotowych szablonów bądź darmowego oprogramowania do tworzenia grafik (np. Canva) w wielu przypadkach nie jest dobrym rozwiązaniem i lepiej zlecić to doświadczonemu grafikowi”.

 

• SPÓJNOŚĆ WIZUALNA

Czy używanie gotowych, ogólnie dostępnych szablonów to na pewno dobry pomysł? Czy infografika powinna być spójna z Twoim key visualem, a może nie ma to aż tak dużego znaczenia? Niektórzy marketerzy mają dość liberalny stosunek do spójności wizualnej, dlatego o rozwinięcie tego tematu ponownie poprosiłam Magdę.

„Infografika – jak każdy projekt graficzny – musi być spójna z medium, na którym jest prezentowana i z identyfikacją wizualną publikującej ją organizacji. Kolorystyka i dobór odpowiedniej formy diagramu czy wykresu oraz stylu ilustracji mogą znacząco zmienić odbiór przekazywanych informacji, decydując o tym, czy potencjał zawartości zostanie w pełni wykorzystany, czy też nie.

Jest to związane m. in. z psychologią koloru czy hierarchią w typografii, których właściwe użycie pozwala w odpowiedni sposób akcentować ważniejsze elementy. Nieumiejętne operowanie tego rodzaju wizualną emfazą może skutkować wywołaniem sprzecznych emocji lub spłyceniem komunikatu.

Nie zapominajmy też o umieszczeniu firmowego logo, brand hero czy motywu pojawiającego się w innych materiałach wizualnych, np. grafikach w mediach społecznościowych – to również elementy składające się na spójność wizualną”.

 

• OPTYMALIZACJA

Dla użytkowników infografika to duża dawka łatwo przyswajalnych informacji. Nie można jednak zapominać, że roboty Google nie są w stanie odczytać zawartych w niej treści. Dla nich jest to po prostu obraz. Istnieje jednak kilka rzeczy, które można zoptymalizować, by roboty „zrozumiały” jej treść.

Co to za rzeczy? Podpowiada Klaudia Kosińska – SEO Specialist.

„Pierwsza z nich to nazwa pliku. Zamiast przypadkowego ciągu znaków powinny się w niej znaleźć odpowiadające tematyce grafiki słowa kluczowe. Z tego powodu bardziej przyjazną nazwą niż „Image.jpg” będzie więc na przykład „optymalizacja-seo-infografika.jpg”.

Podobnej optymalizacji wymaga adres URL. Do jego budowy również należy wykorzystywać słowa kluczowe, tak aby URL zawierał czytelną zarówno dla użytkowników, jak i dla robotów informację o stronie.

Równie ważne jest uzupełnienie atrybutu alt i opisanie w nim, najlepiej przy użyciu fraz kluczowych, zawartości obrazu. Nie tylko ułatwi to wyszukiwarce zrozumienie tego, jaki jest jego temat, ale pomoże również w generowaniu ruchu z wyszukiwarki grafiki.

Koniecznie należy zwrócić uwagę na czas ładowania się treści. Plik graficzny nie powinien ważyć zbyt dużo, dlatego warto zadbać o jego odpowiedni format. Ewentualne problemy przeanalizuj za pomocą narzędzia do optymalizacji szybkości PageSpeed Insights.

Google nie jest w stanie przeczytać tekstu znajdującego się w przygotowanej przez nas infografice. Nie oznacza to jednak, że nie możemy przemycić czytelnych dla robotów informacji na stronie, na której ją zamieszczamy. Rozwiązaniem jest dodanie nad grafiką nagłówka H1 oraz krótkiego opisu, w którym znajdą się istotne dla nas frazy kluczowe.

Dobrze zaprojektowana i zoptymalizowana pod kątem SEO infografika może okazać się skutecznym narzędziem pozyskiwania linków. Jeśli dostarczymy odbiorcom wartościowy i trafiający w ich potrzeby content, będą się nim chętnie dzielić. To dobra okazja do pozyskania naturalnych odnośników prowadzących do naszej witryny”.

 

• DYSTRYBUCJA

Stworzony i opublikowany na firmowej stronie czy blogu content czas pokazać światu! Infografikę (lub jej część) opublikuj w swoich mediach społecznościowych i przekieruj do niej subskrybentów Twojego newslettera. Wyślij informację prasową do branżowych mediów lub influencerów z danej kategorii. Zadbaj o to, by Twoją infografikę można było łatwo udostępnić i zaembedować.

Jeśli jesteś aktywnym członkiem grup, w których znajduje się Twoja grupa docelowa, a ich regulamin na to pozwala, udostępnij content również tam. Proś o „podawanie dalej” nie tylko swoich fanów, ale także pracowników firmy. Prywatne sieci kontaktów mogą w dużym stopniu przyczynić się do generowania buzzu wokół contentu.

Kiedy zauważysz, że ktoś udostępnił Twoją infografikę, wejdź z nim w interakcję – podziękuj i zaproś do śledzenia w mediach społecznościowych.

 

Szukasz zespołu, który stworzy treści na Twoją stronę, zaprojektuje visual content i zadba o jej optymalizację oraz pozycjonowanie w wyszukiwarce? Wypełnij nasz krótki brief i porozmawiajmy o tym, jak wspólnie możemy rozwijać Twój e-biznes.

Content marketing i algorytmy. Z jakich narzędzi warto korzystać?

 

Jak ułatwić sobie pracę z pomocą algorytmów i rozwiązań z pogranicza sztucznej inteligencji? Zobacz, które narzędzia skutecznie wspomagają proces tworzenia treści content marketingowych.

Według internetlivestats.com każdego dnia w internecie publikowanych jest ok. 4 milionów wpisów blogowych, 500 milionów tweetów, a użytkownicy Google dokonują 5 miliardów wyszukiwań. W informacyjnym gąszczu coraz trudniej się wyróżnić; treści szybko się dezaktualizują, a od redaktorów, dziennikarzy czy copwyriterów wymaga się coraz więcej, w coraz krótszym czasie. Z pomocą przychodzi nam sztuczna inteligencja. Sprawdź, jakie narzędzia warto przetestować w codziennej pracy nad treściami.


Sprawdzę to za Ciebie

 

W jednym z naszych poprzednich wpisów radziliśmy, jakimi narzędziami warto się posiłkować, gdy brakuje nam pomysłu na dobry content. Algorytmy nie tylko mogą nam pomóc w wymyślaniu nowych treści, ale także podczas ich sprawdzania. Wydawać by się mogło, że funkcje natywne Worda dla dobrego specjalisty są wystarczające. Jednakże, gdy ktoś musi dziennie napisać kilka (czasem nawet kilkanaście) artykułów, kierując komunikaty do różnych grup docelowych, to nawet najlepsze pióro może czasem zrobić przysłowiowego kleksa.

Do analizy treści polskojęzycznych świetnym narzędziem jest jasnopis. Aplikacja ocenia klasę trudności tekstu, zaznacza fragmenty wyraźnie trudniejsze, podkreśla długie zdania czy sugeruje trudne słowa, które warto zastąpić bardziej przystępnym synonimem. Aplikacja została opracowana na podstawie badań naukowych, przeprowadzonych przez zespół językoznawców, psychologów, informatyków i statystyków. Wersja demonstracyjna spokojnie radzi sobie z tekstami, tworzonymi na potrzeby webowe.

jasnopis zrzut ekranu

Źródło: janopis.pl

Podobnym, konkurencyjnym narzędziem, jest LanguageTool. Aplikację możemy zainstalować jako wtyczkę do przeglądarki czy jako dodatek do Google Docs lub MS Office. LanguageTool zapewnia kompleksową analizę treści wprowadzanych w formularzach czy wewnątrz CMS-ów (np. WordPress). Podstawowa, bezpłatna wersja analizuje teksty nie dłuższe niż 1500 znaków. Do naszej dyspozycji jest 10 wersji językowych oraz funkcje automatycznego rozpoznawania języka.

Do weryfikacji anglojęzycznych tekstów wielu specjalistów poleca Grammarly. Jest to zdecydowanie najbardziej zaawansowane narzędzie, szczególnie jeśli chodzi o predefioniowanie grupy odbiorców, zgodności tone of voice artykułu z naszymi celami, charakteru tekstu etc.

Źródło: app.grammarly.com


Obrobię, zmniejszę i opiszę za Ciebie

 

remove.bg to świetne narzędzie do szybkiego usuwania tła z obrazka. Aplikacja skraca proces czasochłonnego wycinania obiektu do jednego kliknięcia. Narzędzie obsługuje pliki ważące do 8 MB. Jedynym obostrzeniem jest wymóg, aby na zdjęciu znajdowała się jedna osoba lub produkt. Z aplikacji możemy korzystać prosto ze strony internetowej lub zainstalować wtyczkę do Photoshopa. Twórcy udostępniają API algorytmu, dzięki czemu możemy go z powodzeniem wykorzystać do własnych, bardziej zaawansowanych potrzeb (np. w sklepie internetowym). Dla rozwiązań biznesowych twórcy przygotowali pakiety subskrypcji, których cena jest uzależniona o ilości zdjęć, które mają zostać przez algorytm przetworzone.

Źródło: remove.bg

Gdy już napiszemy artykuł, obrobimy do niego zdjęcia, to przyda nam się wtedy aplikacja squoosh, która szybko skompresuje za nas grafikę na potrzeby webowe. Tak samo, jak w przypadku większości tego typu aplikacji, interfejs jest banalny – wystarczy przeciągnąć plik do okna przeglądarki, wybrać rodzaj kompresji i ściągnąć na dysk gotową, zoptymalizowaną grafikę.

Źródło: squoosh.app

Po wgraniu zdjęcia pozostaje jeszcze ostatnia kwestia – trzeba je opisać. Z podstawowym zadaniem maturalnym CaptionBot Microsoftu radzi sobie bardzo dobrze. Dzięki algorytmowi rozpoznawania obiektów i odczytywania ludzkich emocji, sztuczna inteligencja samodzielnie stworzy do niego opis. Aplikacja działa na razie jedynie w języku angielskim i chińskim, ale być może wkrótce pojawią się kolejne wersje rozwojowe. O tym, dlaczego opis zdjęcia i jego waga są ważne, dowiesz się naszego poprzedniego artykułu.

Źródło: captionbot.ai


Sztuczna inteligencja będzie naszym partnerem

 

Przedstawione tutaj darmowe rozwiązania to jedynie wycinek możliwości algorytmów i sztucznej inteligencji. Na rynku istnieje masa zaawansowanych rozwiązań służących do tworzenia zrębów strategii content marketingowych, analizy insightów czy samodzielnego tworzenia i emisji treści przez boty. Algorytmy coraz skuteczniej pomagają nam w akumulacji danych, dystrybuowaniu contentu czy wybieraniu jego najbardziej efektywnej formy. Trend ten z roku na rok będzie zyskiwał na znaczeniu – od wielkich korporacji, które już teraz inwestują i wdrażają tego typu rozwiązania na szeroką skalę, po średnie i małe, innowacyjne przedsiębiorstwa.

Polityka redakcyjna bloga firmowego – z czym to się je?

 

Nikogo specjalnie nie trzeba już namawiać do posiadania bloga firmowego. Większość mniejszych, średnich i większych przedsiębiorców doskonale zdaje sobie sprawę z siły własnego medium. Niestety, wiele blogów powstaje ad hoc, bez najważniejszego filaru, czyli polityki redakcyjnej.

Blog jest niczym innym jak medium własnym, w którym wydawane są cykliczne publikacje na określony temat. Sukces osiągają Ci, którzy do tego kanału dystrybucji treści podchodzą na poważnie, wcześniej planując, jakie funkcje blog ma spełnić. Niezależnie, czy bloga prowadzi agencja czy za bloga odpowiada wewnętrzny dział marketingu danej firmy, dobre praktyki pozostają bez zmian. Oprócz spójności ze strategią content marketingową, każdy blog powinien mieć określoną politykę redakcyjną. Dokument taki będzie filarem, na gruncie którego będziemy piętrowo dobudowywać kolejne treści.

Polityka redakcyjna – „A komu to potrzebne”?

Polityka redakcyjna to podstawa każdego szanującego się internetowego medium; to nic innego jak określenie „misji” danej redakcji, poruszanej tematyki i ogólnego profilu naszej działalności. Musimy pamiętać o tym, że blog, mimo że jest medium własnym, docelowo ma docierać do użytkowników, którzy trafią na niego z różnych kanałów (media społecznościowe, ruch organiczny, płatne kampanie).

Polityka redakcyjna uwiarygadnia nasze działania i stanowi drogowskaz do przygotowywania harmonogramów publikacji. Stworzenie takiego dokumentu może się pozornie wydawać błahe, ale bez niego nasz blog równie dobrze może być o wszystkim i o niczym. Użytkownik, który trafia na bloga powinien wiedzieć, co to za miejsce, jakich treści może się spodziewać, kto je tworzy oraz w jakim celu to robi.

Bez polityki się nie obejdzie

Polityka redakcyjna powinna składać się z dwóch części – pierwsza z nich jest publiczna, mocno narracyjna, dla użytkownika. Druga natomiast bardziej rozbudowana i konkretna, skonstruowana na potrzeby wewnętrzne. Oprócz ogólnych informacji dotyczących bloga, w polityce redakcyjnej powinny znaleźć się wszelkiego rodzaju szczegółowe wytyczne edytorskie. Nie może zabraknąć też szczegółowego opisu person, wytycznych objętościowych i tematycznych do poszczególnych kategorii. Dzięki temu wdrożenie nowego copywritera do projektu zajmie nam dosłownie kilkanaście minut, bo wszystkie niezbędne informacje zostaną już wcześniej przygotowane. Bez problemu przekażemy także projekt innej osobie, np. podczas dłuższego urlopu… czy też zmiany pracy. 😉

Polityka redakcyjna od podstaw

Aby stworzyć politykę redakcyjną, musimy odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań:

Te pytania wydają się być banalne, ale odpowiedzi na nie w cale nie będą takie proste. Jeśli np. marka będzie chciała odmłodzić grupę docelową, to blog wcale nie będzie adresowany do obecnego profilu odbiorców. Poruszana tematyka na blogu jest zdecydowanie najważniejszą kwestią, z której powinien logicznie wynikać podział na kategorie, misja oraz dobór redaktorów, którzy będą tworzyć treści na naszym blogu.

Polityka redakcyjna, to filar którego styl można zmieniać

Do polityki redakcyjnej nie należy podchodzić jak do niezmiennej i ostatecznej wyroczni. Z czasem wcześniej przyjęty format może się wyczerpać lub pojawią się nowe drogi rozwojowe. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten plik z czasem ulepszać i dookreślać. Nie zaleca jednak drastycznych zmian lub częstych modyfikacji fundamentalnych zasad, bo wtedy charakter naszego bloga się po prostu „rozmyje”.

Nanoinfluencerzy – jeszcze mniejsi, ale czy jeszcze lepsi?

 

Wraz z rozwojem mediów społecznościowych rośnie liczba osób, skutecznie wpływających na opinię innych. Dzięki temu bywają skuteczniejsi, niż niejedna kampania reklamowa. Kim są nanoinfluencerzy, dlaczego warto uwzględnić ich w strategii content marketingowej oraz jak z powodzeniem zaangażować ich do współpracy?

Kim jest nanoinfluencer?

W poprzednim artykule poruszaliśmy wątek mikroinfluencerów, teraz pora przyszła na nanoinfluencerów, czyli jeszcze mniejsze „rybki w stawie”. Kim są i co ich wyróżnia na tle reszty?

W dużym skrócie, nanoinfluencera można scharakteryzować jako osobę z sąsiedztwa, której profil na Instagramie mieści się w przedziale od 1 tys. do 5 tys. obserwujących. Nanoinfluencera zaliczymy raczej do Pokolenia „Z” niż „Y”. To samo tyczy się grona jego odbiorców, choć od tej zasady na pewno znajdziemy liczne wyjątki.

Konta nanoinfluencerów charakteryzują się z reguły bardzo wysokim współczynnikiem zaangażowania, a ich profile, jeżeli chodzi o prezentowaną tematykę (kultura, sztuka, design), są unikalne i niszowe. Nanoinfluencerzy rezonują na swoją grupę docelową o wiele silniej niż szerokozasięgowi influencerzy i mikroinfluencerzy. Ich rekomendacje są szczere, podparte autentycznym używaniem danego produktu. Co więcej w przeważającej większości prezentowane treści nie są sponsorowane. Nanoinfluencer po prostu dzieli się z swoimi fanami np. doświadczeniem związanym z produktem, który sam kupił – kosmetykiem, obiektywem fotograficznym i wieloma innymi rzeczami, a za taki materiał nikt mu nie zapłacił.

Rekomendacja rekomendacji nierówna

Według teorii antropologa Robina Dunbara z początku lat 90., człowiek jest w stanie utrzymywać stabilne związki międzyludzkie maksymalnie ze 150 osobami, a stopień zażyłości tych relacji wyznaczają kolejne „kręgi” naszych znajomych: od najbliższych, do coraz dalszych, gdzie interakcje są coraz słabsze. Teoria badacza została niedawno potwierdzona na całkiem sensownej próbie przez naukowców z Oxfordu. Analizie poddano 27 tys. połączeń telefonicznych, które zostały wykonywane przez obywateli UE w 2007 roku.

Te same mechanizmy możemy zaobserwować w marketingu. Według Briana Solisa, głównego analityka z Altimeter Group zajmującej się analizą rynku, tylko 32% klientów sugeruje się rekomendacjami dużych influencerów, a aż 70% przyznaje, że na ich decyzje zakupowe mają silny wpływ znajomi i członkowie rodziny.

Nawet jeśli ktoś ma pięć tysięcy znajomych na Facebooku, to rekomendacja od osoby, którą faktycznie znamy i z którą mamy kontakt jest znacznie silniejsza od wpływu influencera, który regularnie promuje różnego rodzaju produkty i z czasem traci wiarygodność, a możliwość indywidualnego kontaktu jest praktycznie niemożliwa (setki komentatorzy, rosnący dystans). W tym właśnie tkwi siła nanoinfluencera, czyli osoby, w której kręgu znajomych znajdują się bliscy, realni przyjaciele i zaangażowani obserwujący, którzy często wchodzą w interakcje.

Kluczem do sukcesu naturalne dopasowanie

Podjęcie współpracy z nanoinfluencerem znacznie różni się od klasycznej współpracy. Marka powinna najpierw namierzyć osobę, która nie tylko prowadzi konto zbieżne z profilem firmy, ale przede wszystkim ma już pozytywne doświadczenia związane z naszą marką. Dzięki temu znajdziemy naturalny punkt zaczepny do niestandardowych działań.

Nanoinfluencerzy cenią elastyczność proponowanych działań. Jeśli będziemy wymagać od nanoinfluencera wrzucenia zdjęcia czy też wpisu na Facebooka w konkretnej konfiguracji, ze zdefiniowanym odgórnie opisem i hasztagiem, to nanoinfuencer ryzykuje nadszarpnięcie swojej reputacji i raczej nam podziękuje. Bardziej sprawdzi się tutaj np. kreatywna paczka dla influencera, aniżeli sztywna współpraca. Jeśli już nawiążmy współpracę z nanoinfluencerem, to ważne jest budowanie z nim długotrwałych relacji. Nie chodzi tutaj bynajmniej o regularne wysyłki produktów, czasem wystarczy wyjść naprzeciw jego oczekiwaniom. Jeśli nanoinfluencer autentycznie lubi naszą markę, to warto go np. zaprosić do siedziby firmy, pokazać jak firma wygląda „od kuchni” lub zaproponować niezobowiązujący test nowej wersji produktu, którą influencer już kojarzy.

Koszty działań są niewielkie, z reguły mają formę barterową, a jeśli będą podparte odpowiednim researchem i efektem skali, to mogą przynieść wymierne efekty przy relatywnie niewielkim ryzyku. Należy jednak pamiętać, że tego typu działania powinny być traktowane jako dodatek, a nie główna oś działań z liderami opinii. Kluczowym tego powodem jest fakt, że konkretne efekty takiej współpracy będą trudne do zmierzenia. Ponadto od strony marki czy też agencji współpraca wymaga sporego nakładu pracy. Warto jednak w wielu przypadkach ją rozważyć.

Mobile-Friendly Content – sprawdzone porady dla twórców treści

 

Co zrobić, by Twój content był atrakcyjniejszy dla użytkowników smartfonów i tabletów? Jak ułatwić im zapoznanie się z treściami, ich zrozumienie, a także podjęcie założonych przez nas działań? Czy klasyczne zasady webwritingu można odnieść również do tzw. m-webwritingu?

Ile wynosi ruch mobilny w Polsce i na świecie?

Jak czytamy w raporcie „Digital in 2018” przygotowanym przez platformę Hootsuite i agencję We Are Social, aż 52% ruchu w Internecie stanowi ruch ze smartfonów. To o 4% więcej niż rok wcześniej. Na drugim miejscu znalazły się komputery, na które wskazało o 9% osób mniej.

Źródło: Digital In 2018 Essential Insights Into Internet, Social Media, Mobile, And Ecommerce Use Around The World (https://hootsuite.com/pages/digital-in-2018)

Jak te statystyki kształtują się w Polsce? Okazuje się, że udział ruchu mobile w naszym kraju jest większy niż średnia ogólnoświatowa i kształtuje się na poziomie 59%.

Statystyki mówią same za siebie – użytkownicy urządzeń mobilnych stanowią ważną grupę, której najprawdopodobniej wciąż będzie przybywać. Nie ma wątpliwości, że będzie ona dalej rosła, ponieważ można stwierdzić, iż pokolenie Z niemal rodzi się z telefonem w ręku.

[su_note note_color=”FA4616″]Kim jest pokolenie Z? Dowiesz się tego z naszego artykułu![/su_note]

Użytkownicy smartfonów to osoby odwiedzające Twoją stronę, robiące zakupy w Twoim sklepie internetowym, wreszcie – co szczególnie istotne w kontekście content marketingu – przeglądające stworzone przez Ciebie treści.

Co możesz zrobić, by ułatwić im skanowanie tekstu i skutecznie zachęcić do realizacji założonych przez Ciebie mikro i makro konwersji?

Czy każda treść musi być przyjazna użytkownikom smartfonów?

Odpowiedź na to pytanie chyba nie jest aż tak oczywista. Jeżeli 80% Twoich klientów stanowią użytkownicy desktopowi, to właśnie pod ich urządzenia, w pierwszej kolejności, warto optymalizować content.

Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż warto zastanowić się, czy tworzenie treści mobile-friendly nie zmieniłoby tych proporcji na korzyść osób wchodzących na Twoją witrynę i konwertujących za pośrednictwem swoich telefonów. Być może warto to przetestować?

Gdzie sprawdzić wielkość ruchu mobilnego? Rzecz jasne – w Google Analytics. Wejdź w raport Odbiorcy -> Ruch mobilny -> Przegląd.

Na naszej stronie udział mobile stanowi mniej więcej połowę całego ruchu:

Źródło: Google Analytics, Semahead.pl (wszystkie dane witryny, październik 2018)

Oczywiście sama optymalizacja treści to jedno – czym innym jest optymalizacja pod mobile całej witryny. To, zgodnie z najnowszymi wytycznymi dla webmasterów od Google, działanie wręcz obowiązkowe, które decyduje o końcowej ocenie w rankingu wyszukiwarki, a w efekcie – pozycji w wynikach wyszukiwania Twojej witryny.

Pamiętaj zatem, żeby działać kompleksowo. Jeśli zaczniesz optymalizować treści pod urządzenia mobilne, a równocześnie cała strona nie będzie dostosowana do tego typu sprzętu, to Twoje działania na niewiele się zdadzą.

[su_note note_color=”FA4616″] Więcej o optymalizacji strony pod mobile przeczytasz na naszym blogu.[/su_note]

 

Mobile-Friendly Content a zasady webwritingu

Zastanawiasz się, czy zasady webwritingu, które stosowałeś do tej pory odeszły do lamusa i są już zupełnie nieaktualne? Absolutnie nie!

Dostosowanie treści do użytkowników mobilnych, w większości przypadków, nie odbywa się kosztem pogorszenia czytelności na laptopach i komputerach stacjonarnych.

Na całe szczęście większość elementów optymalizacji pod mobile docenią również użytkownicy desktopowi, ponieważ są one zgodne z „klasycznymi” zasadami webwrtitingu.

[su_note note_color=”FA4616″] Przegapiłeś nasz darmowy e-book o webwritingu? Pobierz go teraz![/su_note]

Co w takim razie jest szczególnie ważne przy tworzeniu treści przyjaznych osobom konsumującym je za pośrednictwem smartfonów?

1. Postaw na „ekonomię słowa”

Czy przy szybkim skanowaniu treści zdarza Ci się czytać kilka razy tę samą linijkę tekstu? To naprawdę nic nadzwyczajnego, jeżeli jeden akapit ma 20 linijek. A jeśli jeszcze na chwilę przestaniesz go czytać, bo musisz wejść do tramwaju albo odpisać na wiadomość od znajomego na Messengerze… Sytuacja niemal beznadziejna.

Jak zatem widzisz z (być może) własnego doświadczenia, użytkownicy smartfonów przy konsumowaniu treści są o wiele bardziej rozpraszani czynnikami zewnętrznymi niż odbiorcy desktopowi. Wynika to właśnie z warunków. w których korzystam z telefonów.

Oto ten sam akapit tekstu widziany na laptopie i różnego rodzaju smartfonach:


 

Źródło: mobiReady https://ready.mobi/

Jak świetnie widać na powyższym przykładzie, blok tekstu o długości 5 linijek (około 500 znaków), na smartfonie liczy ich kilkanaście, czyli około 3 razy więcej. Czytanie długich paragrafów jest wolniejsze, a co gorsze – może powodować irytację czytelnika, którego wzrok „gubi się”, gdy linijek jest zbyt dużo.

Mając na uwadze wygodę użytkowników urządzeń mobilnych, warto dzielić treść na jeszcze mniejsze, niż do tej pory, bloki tekstu. Oczywiście, wszystko przy zachowaniu zdrowego rozsądku – nie chodzi o to, by każde zdanie znajdowało się w osobnej linijce, ale o to, by zwiększyć przejrzystość tekstu.

Podobnie jest w przypadku nagłówków – tu także warto sprawdzić, czy da się je skrócić, nie tracąc ich poprawności językowej i mocy przekazu. W przypadku tekstów anglojęzycznych źródła podają, że nagłówki przyjazne naszym smartfonom liczą od 5 do 8 słów (np. według Coschedule jest to 6 słów).

Używaj wyliczeń i wypunktowań – to krótsze i czytelniejsze formy niż długie, rozbudowane zdania. Czasem warto przejrzeć treść pod kątem bardzo długich słów, które na telefonie mogą zająć całą linijkę. Może warto zamienić je na inne, które zajmą mniej miejsca, a przede wszystkim – zostaną szybciej przeczytane?

[su_note note_color=”FA4616″]Według badań eyetrackingowych, w przypadku konsumowania treści na laptopach i komputerach, ludzkie oko skanuje treści na kształt litery F. W przypadku treści mobilnych – ze względu na znacznie mniejszy ekran – wzrok skupia się przede wszystkim na centralnej części ekranu.[/su_note]

A co w przypadku wideo contentu? O ile Twój użytkownik nie pokonuje codziennie komunikacją publiczną kilkunastu kilometrów dziennie, postaw na krótsze materiały – od kilkudziesięciu sekund do kilku minut. Te dłuższe, dziel na krótkie części tworzące wspólnie cały cykl. Ta zasada szczególnie sprawdzi się w przypadku wideo publikowanych na Facebooku, Instagramie czy YouTube.

To ostatnie medium sprawdzi się też dobrze przy okazji publikowania dłuższych, bardziej rozbudowanych materiałów. Dlaczego? YouTube często – mimo, że na smartfonie – oglądany jest w domu, gdy mamy więcej wolnego czasu np. w weekend, po szkole czy pracy.

2. Pokaż, jak pójść na skróty

Tworzenie długich treści ma wiele zalet: jak pokazują badania, są one częściej udostępniane, a w dodatku można je naturalnie wypełnić frazami kluczowymi, co wpływa na ich pozycję w wyszukiwarce Google. Tego typu zabiegi bardzo pozytywnie wpływają również na wizerunek marki.

I choć wiadomo, że część użytkowników mobilnych woli treści krótkie, to jednak nie brakuje też osób, które chętnie zapoznają się z long-formami na swoich telefonach. Aby ułatwić im nawigację po obszernych treściach, stwórz spis treści ułatwiający szybkie odnalezienie interesującego wątku lub podsumowanie z najważniejszymi tezami artykułu bądź pytaniami, na które odpowiesz w dalszej części. 

3. Odkryj tajemnice Kingsajzu

Ekrany naszych smartfonów są małe. I nawet te duże wciąż są małe w porównaniu do ekranów laptopów czy monitorów komputerów. Pamiętaj o tym – nie zmuszaj odbiorcy do mrużenia oczu i domyślania się, co chcesz mu przekazać! Font wielkości 12, 14, a nawet 16 pikseli to gwarancja, że odbiorca niczego nie przeoczy – szczególnie Call-To-Action.

O ile wielkość tekstu znajdującego się bezpośrednio na kodzie strony jest czymś, o czym większość z nas pamięta, o tyle mniej oczywiste jest dostosowanie wielkości fontu na infografikach czy banerach, które po zmniejszeniu mogą być naprawdę słabo widoczne.

4. „Przewietrz” treść

Wietrzenie treści to nie tylko usunięcie wypełniaczy i dodanie wyraźnych odstępów między akapitami. To również wstawienie dodatkowych elementów wizualnych, takich jak responsywne wideo, grafiki czy embedy z social media, które będą stanowiły dodatkowy „oddech”, szczególnie przy obszernej treści.

Jeżeli w tekście pojawiają się linki (czy to wewnętrzne, czy zewnętrzne), umieść je w taki sposób, by nie były one zbyt blisko siebie. W przeciwnym razie, użytkownik może kliknąć nie w ten link, który go interesuje.

5. Włącz stoper

Czas wczytywania jest jednym z pierwszych czynników, które wpływają na zainteresowanie Twoją treścią lub powrót do wyników wyszukiwania. Jak podaje Google, 53% wizyt z urządzeń mobilnych kończy się opuszczeniem strony, jeśli ta nie wczyta się w ciągu 3 sekund.

Jeżeli więc zależy Ci na szybkim ładowaniu contentu, upewnij się, że grafiki i filmy są wysokiej jakości, a jednocześnie ich wielkość i waga nie przeciążają strony.

Jak skompresować zdjęcia i grafiki? Programów jest naprawdę sporo, np. Tinyjpg czy Optimizilla.

6. Pamiętaj o kontekście

Użytkownicy smartfonów często konsumują treści w nietypowych warunkach: w autobusie, miejscach publicznych, w czasie lekcji lub wykładu. Warto mieć na uwadze fakt, iż nasz odbiorca niekoniecznie musi chcieć dzielić się Twoim contentem z nauczycielem lub współpasażerami.

Jeśli więc wykorzystujesz formaty wideo, ustaw domyślne wyłączenie dźwięków i stwórz napisy, które umożliwią zapoznanie się z filmem bez słuchawek i z wyłączonym głośnikiem.

Twoja grupa docelowa to użytkownicy smartfonów? Pomożemy Ci stworzyć i zoptymalizować treści pod ich urządzenia. Skontaktuj się z nami!

Skąd pozyskiwać darmowe zdjęcia na bloga firmowego?

Zdjęcia są równie ważne, przynajmniej w pierwszym kontakcie użytkownika z materiałem tekstowym, co jego treść – przyciągają uwagę oraz zwiększają prawdopodobieństwo kliknięcia. Legalne fotografie z licencją potrafią sporo kosztować. Skąd więc pozyskiwać darmowe zdjęcia na bloga i strony firmowe i na jakie wymogi licencyjne zwrócić uwagę podczas poszukiwań?

 

Zanim zaczniesz szukać zdjęć… kilka słów o licencji Creative Commons

Przed skorzystaniem z darmowych banków zdjęć, zapoznaj się z rodzajami najpopularniejszych darmowych licencji, na których wspomniane fotografię są z reguły udostępniane.

 

Darmowe banki zdjęć – z czego korzystać?

Pixabay jest jednym z najlepszych i najbardziej obszernych darmowych banków zdjęć. Wszystkie materiały, które znajdują się w banku udostępniane są na licencji CCO (nie jest wymagany podpis oraz dozwolona modyfikacja w celach komercyjnych).

Funkcjonalności wyszukiwarki nie odbiegają standardem od płatnych odpowiedników typu Shutterstock czy Adobbe Stock. Personalizować wyszukiwanie możemy na wiele sposobów – do dyspozycji dostajemy rozróżnienie na format: zdjęcia, grafiki wektorowe ilustracje i video, a także tonację kolorystyczną, preferowany rozmiar, kategorię oraz orientację zdjęcia (pionowa / horyzontalna).

 

Unsplash

To propozycja banku zdjęć, która spodoba się wszystkim osobom odpowiedzialnym za lifestyle’owy content na blogach. Mamy tutaj do dyspozycji świetne i jakościowe zdjęcia, które nie są naznaczone „chorobą stockową” – wyglądają naturalnie, nie są „cukierkowe” i sztampowe. Cały serwis tworzony jest przez społeczność Unsplash, którą tworzą użytkownicy z całego świata.

 

Niestety, tutaj wyszukiwarka pozostawia jednak wiele do życzenia – zdjęcia możemy wyszukiwać jedynie za pomocą fraz kluczowych i różnicować wyniki wyszukiwania za pomocą kolekcji. Unsplash jest platformą bardzo popularną wśród blogerów. Dobrze pamiętam sytuację, kiedy jedno ze zdjęć tam zamieszczonym obiegło dosłownie „połowę polskiego internetu” w okresie przedświątecznym. Warto o tym pamiętać, jeśli stawiamy na wyróżniające się treści.

https://unsplash.com/photos/YIN4xUBaqnk

 

Deathtothestockphoto

To nieco inny bank, niż konkurencyjne – wykorzystuje model subskrypcyjny i stawia na jakościowe, starannie wyselekcjonowane zdjęcia. Po zapisaniu się do newslettera dostaniemy raz na miesiąc przesyłkę z paczką fotografii. Może nie jest to rozwiązanie praktyczne, ale warto się do tej bazy zapisać i regularnie kolekcjonować zdjęcia, które dostajemy za darmo. Z czasem nasz folder się rozrośnie i będziemy w posiadaniu kolekcji zdjęć, do których konkurencja ma ograniczony dostęp, ze względu na wysoki próg wejścia (nie wystarczy wpisać słowa kluczowego w wyszukiwarce). Minusem będzie z pewnością to, że powiększająca się kolekcja wymaga od nas świadomości tego, co już posiadamy.

 

Obrazy, książki i inne multimedia

Zdjęcia obrazów, rzeźb, skany z książek czy archiwalne fotografie to coś mniej oczywistego, ale w przypadku, gdy prowadzimy bloga np. dla placówki kulturalnej czy wydawnictwa, poniższe serwisy staną się bardzo wartościowym źródłem materiałów.

https://www.oldbookillustrations.com/wp-content/high-res/1877/time-dried-tears-1600.jpg

 

 

 

Inne banki zdjęć

Darmowych banków zdjęć jest naprawdę sporo, ale problem z nimi polega na tym, że na większości tych platform znaczna część fotografii się wzajemnie powtarza. Podczas szukania zdjęć warto mieć zapisane w zakładkach także poniższe serwisy:

 

Masz dosyć stocków? Twórz dedykowany content

Jeśli prowadzisz bloga firmowego dla specyficznej branży, możesz mieć problem ze znalezieniem odpowiednich fotografii – prawdopodobnie więcej czasu spędzisz na szukaniu ilustracji do wpisu, niż zajęło by Ci stworzenie własnego materiału. Użytkownicy internetu są codziennie bombardowani tysiącami zdjęć – fotografie pozyskane z darmowych banków może i mają wysoką jakość, rozdzielczość i dobrą ostrość, ale prawdopodobieństwo, że ktoś je już gdzieś użył jest bardzo wysokie.

 

Każdy, kto ma większe doświadczenie w pracy w reklamie, spotkał się z sytuacją, w której widzi dobrze znaną fotografię ze stocka, której ktoś już kiedyś użył – nawet jeśli zrobił to w zupełnie innym kontekście. Nie trzeba być tutaj marketingowcem – uśmiechnięte zdjęcia pani z call centre sugerują, że ta uśmiechnięta blondynka pracuje na co najmniej 30 etatach, to samo tyczy się smutnego pana ze stocka, który zrobił zawrotną, międzynarodową karierę będąc ekspertem od wszystkiego.

 

Podobną popularnością cieszy się także Emma Wang, która jest bezsprzeczną królową bilbordów i internetowych reklam w polskim internecie:

https://www.instagram.com/p/BTijhoMhgY5

 

Wniosek z tego jest dosyć oczywisty – im więcej autorskiego contentu – tym lepiej. W ten sposób buduje się wartość marki i własnych kanałów komunikacji z klientami. Nie zapominajmy, że od początku  wartością blogów firmowych ma być ich autorski charakter. Na najpopularniejsze hasła kluczowe w sotckach powielane są te same, mocno opatrzone motywy, więc trudno nam się będzie w jakikolwiek sposób wyróżnić. Warto więc zainwestować we własne, dedykowane zdjęcia, jeśli tylko mamy taką możliwość.

z

Influencerzy i boty pod lupą, czyli prześwietlamy gwiazdy internetu

 

Influencer tu, influencer tam, wszędzie błyszczą influencerzy. Influencer marketing dynamicznie się rozrasta; na niebie pojawiają się w błyskawicznym tempie nowe gwiazdy, a do kieszeni liderów opinii wpada coraz więcej pieniędzy. Jak w każdym biznesie, tam gdzie pojawia się duża kasa, można spodziewać się także oszustów. Jak wykryć infleucnera korzystającego z botów?

Instagram jest jednym z fundamentów dla różnego typu digitalowych działań z influencerami. Aplikacja pozwala na niestandardowe akcje: wykorzystanie stories, zdjęć, video i skutecznego lokowania produktu. Medium jest też bardziej perspektywiczne, jeśli chodzi o dotarcie do młodszej grupy docelowej niż chociażby Facebook. Jakie pułapki czyhają na marketerów i agencję, które podejmują się współpracy z influencerami?

 

Zostań influencerem na Instagramie za 500 zł

Boty, czyli zautomatyzowane działania mające na celu sztuczne pozyskanie fanów i zaangażowania to prawdziwa plaga Instagrama. Tak jak kiedyś Facebookowych fanów można było bezpardonowo kupić na serwisach aukcyjnych, tak i teraz, obserwujących na Instagramie można nabyć poprzez Allegro czy też skorzystać z ofert innych pośredników, którzy z automatyzacji działań na Instagramie zrobili dobrze prosperujące biznesy.

Zasada działania algorytmów jest pozornie prosta: po przekazaniu dostępów zewnętrznej aplikacji do naszego konta, mechanizm za pośrednictwem naszego konta lajkuje, followuje i komentuje zdjęcia szeroko zdefiniowanej grupy docelowej – wszystko po to, żeby wzbudzić zainteresowanie, ruch i w efekcie czego pozyskać nowych obserwatorów. W zależności od serwisu, zakres działań bota można całkiem precyzyjnie modyfikować i zawężać. Przykładowo, jeśli chcemy zostać blogerką parentingową, bot będzie brał na celownik tylko fanów wybranych przez nas szerokozasięgowych influencerów albo kont, które użyły takiego, a nie innego hasztaga.

Na zasadzie pokrewieństwa treści, geolokalizacji lub innych zdefiniowanych zmiennych, algorytm zwiększa prawdopodobieństwo pozyskania pożądanych przez odbiorcę fanów. Interwały lajkowania można modyfikować – godziny polubień także, a wszystko po to, żeby proces wyglądał jak najbardziej naturalnie i żeby Instagram nie zablokował konta. Następnie odkręca się machinę followania ustawiając zakres „odpolubień” na np. 10 unfollow na dzień. Miesiąc, dwa, trzy, kilkaset złotych, może kilkadziesiąt zainwestowanych dolarów i można pozyskać kilkanaście tysięcy obserwatorów. Z dnia na dzień zasięg konta sukcesywnie rośnie i voila! Użytkownik otrzymuje pierwsze zgłoszenia marek z ofertą współpracy… i tak ten biznes się kręci.

Opisany mechanizm to tylko jedno z wielu oferowanych rozwiązań, które istnieją i są niestety stale rozwijane są na rynku. Tego typu serwisy/aplikacje wyrastają jak grzyby po deszczu, mimo że ich działanie jest niezgodne z regulaminem Instagrama. Proceder jest niestety nadal opłacalny – dla większości marek najważniejszym kryterium wyboru influencera jest wyłącznie zasięg, co z kolei pogłębia patologiczne zachowania na rynku.

 

Szukasz influencera? Włącz ograniczone zaufanie

Jak więc bronić się przed fejkowymi influencerami, których realna siła wpływu jest bliska zera? Wraz z pęcznieniem rynku influencerów pojawiają się (na szczęście) narzędzia, które będą pomocne w prześwietleniu lidera opinii. Oczywiście możemy wszystko robić ręcznie – przeklikiwać się przez zdjęcia, sprawdzać korelacje pomiędzy zasięgiem a zaangażowaniem na danym koncie itp. Możemy też po prostu (już na bardzo wczesnym etapie hipotetycznej współpracy) poprosić influencera o statystyki, w tym demografię, ale po co utrudniać sobie życie, skoro można to zrobić szybciej?

Poniżej kilka narzędzi, które mogą być przydatne w szybszej weryfikacji influencerów:

Social Blade – darmowe narzędzie, dzięki któremu możemy prześwietlać biznesowe (nie prywatne) konta na Instagramie, YouTube, Facebooku, Twitchu, Twitterze, Dailymotion i Mixerze. Social Blade daje nam wgląd w statystyki przyrostu fanów, dzięki czemu możemy szybko wykryć „schodkowe” wzrosty i spadki, które mogą wskazywać na sztuczne pozyskiwanie fanów.

InfuencerDB – kompleksowe, płatne narzędzie do analizy kont na Instagramie. Podstawowa, darmowa wersja jest ograniczona – za pełną gamę funkcji trzeba zapłacić (cena m.in. zawiera analizę demografii, bardzo przydatną do wykrycia fake audience).

Kokohash/profil/nazwaprofiludoprzeswietleniakokohash to darmowe narzędzie, które docelowo pełni funkcję wyszukiwarki hashtagów. Wystarczy jeden prosty trik, żeby użyć go do nieco innego celu. Do powyższego adresu URL trzeba dokleić nazwę konta na Instagramie, dzięki czemu dostaniemy stronę z ostatnimi aktywnościami wybranego influencera. Jeśli zauważymy 30, 40, 100 takich samych komentarzy, to powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza – tego typu treści są najczęściej generowane przez boty.

 

Dlaczego musisz zweryfikować influencera?

1. Oszczędzisz sobie czasu. Wcześniej wykryjesz, że influencer korzysta z botów i skupisz się na znalezieniu innej, wartościowej osoby.

2. Zaoszczędzisz sobie nerwów: oszust pozostaje oszustem i będzie za wszelką cenę chciał się wybielić.

3. Nie wyrzucisz pieniędzy agencji/klienta w błoto.

4. Zrealizujesz skuteczniejszą kampanię, która będzie miała realne szanse dotarcia do zdefiniowanych grup docelowych. I wszyscy będą zadowoleni! 😉

Jakakolwiek współpraca z liderem opinii powinna obejmować ścisłą weryfikację jego fanów, bo to właśnie zasięg, wąska grupa docelowa i zaangażowanie są podstawą siły influencer marketingu. Jeśli będziemy podejmować pochopne decyzje o współpracy bez niezbędnego researchu i weryfikacji, nie tylko na wstępnym etapie, ale już po pierwszym kontakcie z influencerem, sami prosimy się o kłopoty.

 

Czy boty pogrążą Instagrama?

Twórcy aplikacji zapierają się, że walczą z botową zarazą, ale jak na razie działania Instagrama nie są zbyt skuteczne, na co zwracają uwagę i przeciw czemu buntują się użytkownicy:

https://www.instagram.com/p/Bm4BKTvB7LG/?taken-by=warszawiakzwarszawy
https://www.instagram.com/p/Bm6UC2dB6K1/?taken-by=warszawiakzwarszawy

Trendy wyszukiwania Google pokazują, że problem jest poważny i ma realny wpływ na zachowania użytkowników tej aplikacji – Instagram w sierpniu po raz pierwszy wyprzedził Facebooka, jeśli chodzi o wyszukiwanie chęci usunięcia konta z sieci społecznościowej.

Na prognozę zmierzchu Instagrama jest jeszcze stanowczo za wcześnie. Marketerom i pracownikom agencji pozostaje wnikliwe weryfikowanie kont i uważne dysponowanie budżetami na influencer marketing.

Nie tylko wpisy blogowe – 9 rodzajów angażujących treści CM

Badania rynku B2B pokazują, że już 32% firm wykorzystuje w swojej komunikacji blogi eksperckie, które należą do najpopularniejszych narzędzi content marketingowych. Chcesz być o krok przed nimi? Prócz bloga, postaw na różnorodne, mniej popularne formy contentu. Nie wiesz, które z nich mają potencjał? Skorzystaj z naszego przewodnika!

Google stawia na content – to zdanie słyszał w ciągu ostatniego roku chyba każdy marketer.  nikogo nie trzeba obecnie przekonywać, jak wiele zalet mogą dla firmy przynoszą konsekwentnie prowadzone działania content marketingowe. Świadczy o tym choćby rosnąca z roku na rok liczba firm publikujących treści na swoich blogach eksperckich – jak wynika z raportu rynku B2B przeprowadzonego przez B2B Power Group, w roku 2017 było ich 32%.

Dobry content to nie tylko większe zaangażowanie użytkowników, zwiększanie ruchu na stronie i poprawa SEO, ale przede wszystkim umacnianie pozycji eksperta. Służy temu nie tylko blog, lecz również e-booki, czy coraz bardziej popularyzujące się webinary (także spotkania z ekspertami w wersji live). Aby być ze swoimi czytelnikami „na bieżąco” – warto pokusić się także o content w postaci newslettera.

Te typy treści należą już jednak do contentowej „klasyki”. Chcesz wyjść poza schematy? Odkryj możliwości 9 innych rodzajów contentu, które przyciągają uwagę użytkowników.

 

1. Poradnik typu „how to..?”

Odkąd w 2013 roku Google wprowadziło algorytm o nazwie Koliber (który bada kontekst grup wyrażeń wpisywanych w wyszukiwarkę), znacznie zwiększyła się precyzja trafnych wyszukań, jakie otrzymują użytkownicy w odpowiedzi na coraz bardziej złożone zapytania.

Użytkownik, który wpisuje w wyszukiwarkę słowo „omlet” prawdopodobnie nie szuka jego definicji, ale jest zainteresowany np. tym „jak zrobić omlet krok po kroku”. Treści typu „how to” (poradnikowe, odpowiadające na pytanie „jak coś zrobić?”) to reakcja na coraz bardziej precyzyjne zapytania, jak i dokładnie zdefiniowane pytania użytkowników, którzy chcą szybko uzyskać określoną wiedzę i często od razu wykorzystać ją w praktyce.

Jednocześnie 65% użytkowników postrzega wyszukiwanie online jako najbardziej zaufane źródło informacji o ludziach i firmach. To wyższy poziom zaufania niż jakiekolwiek inne źródło online lub offline – podaje Forbes.

Jak już wspomniałam wcześniej, większość osób, która wpisuje w wyszukiwarkę zapytanie zaczynające się od „jak”, potrzebuje informacji tu i teraz (ponieważ prawdopodobnie już zabrała się do określonej czynności lub planuje jej wykonywanie w najbliższym czasie).

Jeśli chcesz, by twoje treści „how to” odniosły sukces, postaw więc przede wszystkim na zwięzłość, przejrzystość i precyzję. Pamiętaj, że „poradnik krok po kroku” to nie tylko słowo pisane, ale także obraz lub film. Jeśli sprzedajesz krawaty i zamierzasz stworzyć poradnik o tym, „jak wiązać krawat na 10 sposobów”, prawdopodobnie Twój czytelnik nie będzie umiał odtworzyć skomplikowanych węzłów z samego tylko opisu słownego. Przyda się zatem infografika lub poradnik w formie video.

 

2. Case studies

„Studium przypadku” to specyficzny rodzaj contentu, którego celem jest przede wszystkim edukowanie oraz pokazywanie pozytywnych przykładów: konkretnych wyników i sposobów ich osiągania. To użyteczna wiedza omówiona „krok po kroku” na rzeczywistym przykładzie.

Pamiętaj, że punktem wyjścia dla case studies powinny być jasno zdefiniowane cele. Skup się na tym, co dokładnie udało Ci się osiągnąć, oraz jak do tego doszedłeś. Przedstaw stan „przed” i „po”. Case studies nie może być jedynie prezentacją procesu i wyników – powinno w użyteczny sposób tłumaczyć drogę dojścia do nich.

Jasno zdefiniowane cele, to podstawa skutecznego case studies.

 

3. Content graficzny (galerie, infografiki, memy)

Nie zapominaj, że content to nie tylko teksty! Szacuje się, że przeważająca większość z nas to wzrokowcy (ok. 65% populacji). Co więcej, spośród wszystkich treści, jakie konsumujemy, zaledwie 20% przyswojonych informacji pochodzi z tekstów czytanych, natomiast 80% – z tego, co oglądamy. Grafiki sprawdzą się nie tylko jako „ozdobniki” do tekstu, ale także jako samodzielny content.

Chcesz podzielić się wiedzą w taki sposób, by odbiorca ją zapamiętał, a także mógł szybko odnaleźć potrzebne informacje? Postaw na infografikę! To jeden z najchętniej udostępnionych rodzajów contentu. Jej przygotowanie może być bardziej wymagające niż napisanie tekstu, ale wysiłek się opłaca.

Chcesz samodzielnie przygotować infografikę lub mema? To możliwe, nawet jeśli nigdy nie używałeś specjalistycznych programów graficznych. W sieci znajdziesz sporo prostych, intuicyjnych i darmowych narzędzi, które pomogą w przygotowaniu nieskomplikowanej grafiki (np. Piktochart, Canva). Jeśli projektujesz infografikę, skorzystaj z darmowych zbiorów ikon (np. Icons8, Freepik). Pomocny może być również generator memów lub gifów.

Dlaczego lubimy grafiki? Ponieważ nasz mózg jest do nich przyzwyczajony znacznie bardziej niż do słowa pisanego. Porozumiewanie się za pomocą znaków obrazowych towarzyszyło człowiekowi właściwie od początku dziejów ludzkości – podczas gdy wynalazek pisma powstał „dopiero” ok. VII w. p.n.e. (pismo piktograficzne).

 

Darmowe narzędzia, jak Piktochart lub Canva oferują wiele atrakcyjnych wizualnie, gotowych szablonów. Źródło: https://create.piktochart.com/infographic

 

4. Massive value post: raporty i badania

Massive value post to obszerny artykuł przekrojowy, w którym podchodzimy do tematu ekspercko i możliwie jak najbardziej wyczerpująco. To coś o wiele więcej niż artykuł blogowy, ale  mniejszy niż e-book (choć niejeden MVP mógłby posłużyć za materiał do e-booka). MVP wymaga sporego nakładu pracy oraz zaangażowania – ma być bowiem kompleksowym opracowaniem jakiegoś tematu, najlepiej popartym badaniami i statystykami.

Massive value post może i powinien wykorzystywać elementy charakterystyczne dla typowego raportu: tabele, grafiki i  infografiki, zestawienia procentowe, opinie itp. Przy tej różnorodności form należy jednak pamiętać o przejrzystości. Jeśli artykuł zapowiada się jako naprawdę obszerny, zaproponuj w jego obrębie poręczną nawigację i umieść przed nim spis treści. Jaka jest istotna zaleta MVP? Prócz tego, że przyciąga on użytkowników do Twojej strony (tak obszerną dawkę wiedzy znajdą tylko u Ciebie!), to jeszcze jest wspierany przez algorytmy Googla (jako nowa, unikatowa i wartościowa merytorycznie treść).

MVP to zwykle na tyle wartościowa treść, że możemy dystrybuować ją w zamian za pozostawienie leadów sprzedażowych. Dobrym pomysłem może więc okazać się „zamkniecie” części artykułu za pomocą specjalnego skryptu, który odblokuje całość tekstu dopiero po wpisaniu adresu mailowego przez użytkownika.

 

5. Testy, recenzje, porównania i rankingi

To bardzo użyteczne i chętnie wyszukiwane przez użytkowników rodzaje contentu „produktowego”, które sprawdzają się zwłaszcza na środkowym etapie lejka zakupowego, czyli tuż przed podjęciem  decyzji zakupowej. Choć recenzje kojarzą się przede wszystkim z kulturą (książkami, filmami, muzyką), nic nie stoi na przeszkodzie by recenzować, testować i porównywać produkty właściwie z dowolnej kategorii. Doskonałym miejscem na recenzje w formie influencerskiego vloga jest również YouTube – użytkownik ma dzięki temu możliwość obejrzenia produktu „w użyciu” jeszcze przed zakupem.

 

[su_youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=eyMXWlcS64c” width=”740″]https://www.youtube.com/watch?v=YbYWhdLO43Q[/su_youtube]

Nie zamykaj się w pułapce schematycznego myślenia. Przygotowując content z tej kategorii, sprawdź, jakich produktów i usług komplementarnych poszukują Twoi odbiorcy, co jeszcze (prócz Twoich produktów) może ich zainteresować. Jeśli produkujesz złote pierścionki, odbiorcy z Twojej grupy docelowej mogą być zainteresowani rankingiem „TOP 10 najbardziej romantycznych miejsc na oświadczyny”.

 

6. User Generated Content

User Generated Content, czyli content tworzony przez samych użytkowników, ma ogromny potencjał, a wciąż jeszcze rzadko bywa odpowiednio wykorzystywany przez marki. Odwróć role i pozwól swoim czytelnikom, żeby to oni zapełniali stronę Twojej marki (bloga, Facebooka) treściami. Pozostaw miejsce na komentarze lub recenzje, aktywnie zachęcaj to linkowania i używania hasztagów Twojej marki. Zaletą UGC jest przede wszystkim duża wiarygodność treści oraz budowanie pozytywnych i długofalowych  relacji z odbiorcami. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.

 

7. Sesje Q&A

Opublikowałeś już na swoim firmowym blogu masę tekstów dotyczących specyfiki działalności Twojej firmy, a mimo to klienci/czytelnicy/obserwatorzy ciągle zaskakują Cię nowymi pytaniami? Nie każde z nich wymaga osobnego obszernego artykułu. W tym przypadku doskonale sprawdzi się sesja Q&A (ang. Questions & Answers, czyli „pytania i odpowiedzi”)  w której odpowiesz na najczęściej zadawane pytania. Potraktuj je jak wywiad ze swoją marką – zupełnie tak, jak gdyby marka była osobą. Co wówczas powiedziałaby swoim odbiorcom?

Staraj się, aby odpowiedzi były krótkie, rzeczowe i maksymalnie użyteczne – Q&A nie może przerodzić się w wykład o marce, autoprezentację ani tym bardziej laurkę pochwalną na swoją własną cześć. Masz kanał na YouTube? Tym lepiej! To doskonałe miejsce na publikację Q&A w formie wideo.

 

8. ABC, „dekalogi” i słowniki pojęć

Zależy Ci na pokazaniu się jako prawdziwy ekspert w danej dziedzinie? Masz spory zasób wiedzy, którym chcesz się podzielić? Jeśli tak, warto uporządkować te informacje w taki sposób, by były podane w przejrzystej i niezwykle użytecznej formie. Służą temu słowniki pojęć, przewodniki i poradniki typu „ABC” (tak możesz nazwać np. artykuł zawierający obszerną wiedze w pigułce) lub zbiory istotnych zasad i informacji podanych wprost do praktycznego wykorzystania (np. „dekalogi”).

Ich dodatkową zaletą jest fakt, że treści mające w swojej nazwie ogólnie przyjęte schematy myślenia (np. Dekalog copywritera, Biblia Content Marketingu, ABC początkującego marketera lub czytany właśnie przez Ciebie Nie tylko wpisy blogowe – przewodnik po rodzajach treści CM) są lepiej klikane niż tytuły, które do takich schematów nie nawiązują. Wynika to z faktu, że nasz mózg „lubi” logikę i porządek: odwołuje się do tego co znane i często powtarzane.  

Źródło: https://royalcanin.pl/blog/abecadlo-strona/

 

9. „Zapytaj eksperta” – wywiady z ekspertami i liderami opinii

Argument „z autorytetu” od starożytności należał do popularnych chwytów retorycznych, które skutecznie pozwalały przekonać odbiorcę od podjęcia określonych działań. Zależnie od branży, w której działasz – do pomocy przy tworzeniu contentu możesz zaprosić eksperta, lidera opinii w danej kategorii lub po prostu influencera, który ma realny wpływ na swoich odbiorców.  Jeśli chcesz podkreślić pozycję eksperta, do współpracy zaproś autorytet w danej dziedzinie. W tym przypadku przekonująca będzie nie tyle „medialna” popularność tej osoby, ale jej dokonania, osiągnięcia, wykształcenie lub wiedza.  

 

Angażujący content jest kwestią Twojej kreatywności, a także znajomości potrzeb i upodobań swoich odbiorców. Pamiętaj, że Content Marketing jest procesem, gdzie (wbrew pozorom!) nie ma zbyt wiele miejsca na spontaniczność – tworzenie i dystrybucja wartościowych treści powinna odbywać się w sposób zaplanowany, według wcześniej przygotowanej strategii.

Czy warto zgadzać się na przedruki?

Po co i jak napisać artykuł ekspercki? 4 sprawdzone porady

 

Prawdopodobieństwo, że artykuł sponsorowany, który wychwala pod niebiosa produkt lub usługę, przełoży się na realne korzyści wizerunkowe i sprzedażowe jest tak samo duże jak to, że przedszkolak poprosi o dokładkę brukselki. Dlatego zamiast tworzyć peany ku chwale myjki ciśnieniowej albo zestawu do hybryd, postaraj się napisać artykuł ekspercki z prawdziwego zdarzenia. Jak to zrobić?

Artykuł sponsorowany? Dziękuję, nie czytam

Jeszcze parę lat temu lektura przeciętnego artykułu sponsorowanego mogła wywołać w czytelniku co najwyżej gwałtowny wybuch śmiechu lub wiązankę przekleństw. Konstrukcja większości z nich opierała się na sparafrazowaniu tekstu z ulotki/opisu/opakowania i wypisaniu wszystkich możliwych zalet produktu lub usługi.

I choć tego typu treści wciąż nietrudno znaleźć w Sieci, to jednak coraz częściej artykuły sponsorowane niosą ze sobą zdecydowanie wyższą jakość i większą wartość.

Dlaczego typowo sprzedażowy artykuł sponsorowany w wielu przypadkach nie przyniesie firmie długoterminowych wizerunkowych i biznesowych korzyści? Przede wszystkim nie jest wiarygodny – przypomina zwykłą laurkę przepełnioną sloganami reklamowymi znanymi z prasy czy telewizji.

O ile – jak zazwyczaj bywa – zdarzają się wyjątki, to jednak w większości przypadków stronniczość tego typu treści mocno rzuca się w oczy nawet najmniej świadomym marketingowo czytelnikom.

Oczywiście artykuł reklamujący bezpośrednio produkt wcale nie musi być zły.

Publikując artykuły w popularnych wśród Twojej grupy docelowej i cenionych przez nią serwisach:

Należy jednak mieć na uwadze, że tworzenie wyłącznie takich treści pozwoli Ci dotrzeć tylko do osób, które mają uświadomioną i sprecyzowaną potrzebę zakupową (tzn. nie tylko wiedzą, że potrzebują nowej maszynki do golenia a nie np. golarkę elektryczną).

Źródło: menway.interia.pl/

Jak zatem inaczej podejść do tworzenia artykułu sponsorowanego? Stwórz artykuł ekspercki, którego głównym celem nie jest „sprzedanie”, a np. edukacja, pomoc w rozwiązaniu problemu, opisanie ważnego zjawiska i jego konsekwencji. Dzięki temu dotrzesz z treścią do osób na wyższych etapach lejka zakupowego, a poza rozpoznawalnością zbudujesz również zaufanie do marki.

Artykuł ekspercki – jak wpleść swój produkt w wartościowy content?

 

1. Wyjdź od problemu Twojej grupy docelowej

Tworząc content przeznaczony do publikacji w serwisach zewnętrznych, wejdź w skórę swojego potencjalnego klienta. Odpowiedz sobie na pytanie: jakie problemy może rozwiązać Twój produkt albo usługa?

W ten sposób zmieniasz całkowicie podejście do contentu: zamiast mówić o sobie, zacznij mówisz o tym, co w istocie ma znaczenie dla Twojego odbiorcy. Otrzymasz w ten sposób temat wciąż związany z Twoją działalnością, który jednak nawiązuje do niej w mniej bezpośredni, oczywisty i nachalny sposób.

Warto wiedzieć, że wciąż wiele osób nie zwraca uwagę na podpis pod czy nad artykułem – liczy się dla nich realna wartość treści oraz to, co mogą z niej wyciągnąć dla siebie.

Źródło: menway.interia.pl/

 

2. Postaw się w roli eksperta

Omawiając ważny problem czy zjawisko, umieść merytoryczną i wartościową wypowiedź przedstawiciela Twojej firmy. Dzięki temu budujesz nie tylko wizerunek marki jako eksperta i fachowca w danej dziedzinie, ale również dbasz o personal branding Twoich pracowników. Jak wiadomo, za każdą marką stoi człowiek – a to właśnie człowieka (a nie bezosobową markę) pragną poznać czytelnicy.

Źródło: motoryzacja.interia.pl/

Jeśli chcesz jeszcze mocniej podkreślić „ludzką twarz” Twojej marki, zdecyduj się na publikację wywiadu z prezesem firmy lub innym jej przedstawicielem.

 

3. Dopasuj temat do serwisu, w którym ma się on pojawić

Sprzedajesz hybrydowe lakiery do paznokci? Zamiast „Pomponika”, „Pudelka” czy „Kozaczka” wybierz serwis kobiecy z rozbudowaną sekcją beauty. Zależy Ci na publikacji w serwisie plotkarskim? Proszę bardzo! Da się to zrobić, w dodatku w sposób spójny z charakterem i tematyką tego typu portali.

Jak się do tego zabrać? Zrób porządny research i przyjrzyj się, jak w czasie dużego eventu z ostatnich dni miały pomalowane paznokcie największe gwiazdy albo influencerki ważne dla Twoich potencjalnych klientek.

W tym przypadku ma to akurat sens, ponieważ rzeczywiście do serwisów plotkarskich zagląda sporo kobiet z hybrydami na paznokciach. Jednak zawsze przy doborze serwisów, zadaj sobie pytanie, czy rzeczywiście na danym portalu można znaleźć użytkowników Twojego produktu? Czy publikuje się tam treści zgodnych z zainteresowaniami, ideologią czy nawet poglądami politycznymi Twoich klientów?

4. Poczytaj, zanim zaczniesz pisać

Redakcje największych serwisów często mają własne zasady redakcyjne: odnośnie stylu czy aspektów wizualnych treści, np. sposobu oznaczania wypowiedzi w artykule albo wyróżniania najważniejszych fragmentów artykułu.

Dlatego zanim zaczniesz pisać lub zlecisz napisanie artykułu copywriterowi, przeczytaj kilka tekstów niesponsorowanych z danego serwisu. To pozwoli Ci stworzyć materiał, który będzie spójny z artykułami redakcyjnymi, a przez to nie będzie odznaczał się na ich tle. Dzięki temu użytkownicy chętniej zapoznają się z nim do samego końca.

To najważniejsze (choć z pewnością nie wszystkie) aspekty, jakie warto wziąć pod uwagę przy tworzeniu artykułów eksperckich.

 

Pokolenie Z – czyli generacja, której nie znacie. Kim są „Zetki” i jak do nich dotrzeć?

Millenialsi zostali medialnie „odmienieni” przez wszystkie możliwe przypadki. Niektórzy przespali jednak fakt, że kilka lat temu to właśnie Generacja Z zaczęła powoli wkraczać w dorosłość. Kim więc jest tajemnicze Pokolenie Z, jakie ma nawyki konsumenckie i na co powinniśmy zwrócić uwagę kierując do nich treści reklamowe?

 

Pokolenia naznaczone stereotypami

Millenialsi są grupą społeczną, która uległa powszechnej stereotypizacji. Każdy miał tutaj coś do mądrego do powiedzenia – od narzekających pracodawców, po zirytowanych wykładowców uczelni wyższych, a na rozkładających ręce lub entuzjastycznie nastawionych marketingowcach skończywszy. Milenialsów z jednej strony charakteryzowano jako osoby otwarte, tolerancyjne i zafascynowane światem nowych mediów, a z drugiej – zarzucano im lenistwo, roszczeniowość, egotyzm i… instalowanie AdBlocków.

Strach się zatem bać, jakie mity zostaną wymyślone względem Pokolenia Z, które wychowało się na smartfonach, Snapchacie, Twitchu i YouTube. Jeszcze zabawniejszy wydaje się fakt, że masa artykułów, które starały się „diagnozować” milenialsów, tak naprawdę dotyczyło Pokolenia Z. Co zatem wiemy o nich na pewno?

 

Pokolenie Z – kim jest?

Generacja Z to osoby urodzone w i po 1995 roku, stanowiące obecnie 27% populacji świata. W Polsce jest ich około 20%, najstarsi z nich mają obecnie 23 lata. „Zetki” to niżowe pokolenie dobrobytu – jednakże, niezależnie od statusu społecznego – pieniądze i kariera są dla nich wartością samą w sobie. „Zetki” chętnie „dorabiają” sobie już w trakcie edukacji szkolnej, nawet jeśli mają zapewnioną materialną stabilizację przez rodziców. Pokolenie Z podchodzi do kariery i pracy pragmatycznie, już we wczesnym stadium planując kolejne etapy rozwojowe i możliwe ścieżki spełnienia się w dorosłym życiu. Generacja Z to pokolenie, które częściowo weszło już w dorosłość, świadomie konsumuje treści w internecie, ma coraz więcej pieniędzy i z roku na rok będzie stanowiło coraz istotniejszą siłę nabywczą na rynku.

 

Smartfon = czajnik

„Zetki” wychowały się w otoczeniu technologii, która nie jest dla nich w żadnym wypadku „nowa”. To świat powszechny, zastany. Smartfony, tablety, laptopy i czytniki e-booków są dla nich czymś tak samo oczywistym, jak czajnik, toster czy deska do prasowania. Telefon nie jest lansiarskim gadżetem, tylko naturalnym „przedłużeniem” ręki, narzędziem, które służy do wielowymiarowego poznawania świata, tworzenia internetowego wizerunku i zacieśniania więzi społecznych.

Możemy odnieść mylne wrażenie, że Pokolenie Z całymi dniami siedzi z telefonem w ręku. Takie głosy, które wynikają z potocznych obserwacji, uproszczeń i stereotypów, są już medialnie słyszalne. Jak się jednak okazuje, według badań Milward Brown, polskie „Zetki” spędzają ze smartfonem… przynajmniej godzinę. Nie jest to wynik specjalnie oszałamiający, szczególnie jeśli porówna się go ze średnią czasu spędzaną przez Polaków przed telewizorem (ponad 4 godziny dziennie).

 

Snapchatyzacja social mediów

O tym, jak olbrzymi wpływ na obecny kształt Social Mediów mają „Zetki”, pokazuje powszechna „Snapchatyzacja” kanałów społecznościowych. Stories opanowały praktycznie wszystkie najważniejsze aplikacje, od Facebooka po Messengera, a Instagramie i WhatsApp’ie skończywszy.

Gigant społecznościowy z Doliny Krzemowej doskonale wyczuł potencjał „ulotnych treści” – kilka lat temu na Facebooku sukcesywnie zaczęła spadać ilość reakcji, udostępnień i tworzonego contentu. Spadki lajków i szerów próbowano łatać wprowadzeniem nowych reakcji, ale nie przyniosło to pożądanego efektu. Facebook postanowił więc „ukraść” pomysł Snapchatowi i zaadaptowano analogiczne do Snapchata rozwiązania we wszystkich Facebookowych aplikacjach, co finalnie spowodowało znaczny odpływ młodej grupy docelowej, która do tej pory korzystała głównie ze Snapchata.

 

Trudne sprawy: „Zetki” i konsumpcja mediów

Generacja Z jest pokoleniem multiscreeningowym – „Zetka” może w tej samej chwili oglądać TV, skrolować tablicę na Instagramie i w międzyczasie wysyłać fragmenty oglądanego filmu do znajomego przez Snapchata. Generacja Z spędza mniej czasu przed telewizorem, ale wieszczona od dłuższego czasu „śmierć telewizji” jest mocno przesadzona. „Zetki” oglądają TV dla relaksu (np. po szkole) i często dla „beki” – z czego doskonale zdają sobie sprawę stacje telewizyjne mnożące formaty paradokumentalne („Szkoła”, „Trudne sprawy”, „Lekarze”).

 

Jak robią to najlepsi?

Aby zrozumieć, jak skutecznie dotrzeć do Pokolenia Z, przyjrzyjmy się realizacjom, które zostały docenione przez przedstawicieli tego pokolenia.

Adidas czy Coca-Cola słyną ze swoich świetnych spotów reklamowych, ale nawet działając w mikroskali i niekoniecznie mając do dyspozycji milionowe budżety, powinniśmy uczyć się od najlepszych. Dysponując znacznie mniejszymi środkami możemy spokojnie stworzyć atrakcyjną kampanię dla tej grupy docelowej.

Do dyspozycji mamy: branded content, tradycyjne nośniki reklamowe (prasa, radio, outdoor), kampanie content marketingowe przy wsparciu influencerów oraz mikroinfluencerów, niezliczoną ilość formatów reklamowych w mediach społecznościowych i cały wachlarz nośników display’owych, nad którymi „Zetka” powinna mieć pełną kontrolę i możliwość interakcji (przykłady: Doodle od Google’a i Angry Birds, sponsorowane nakładki zmieniające twarz w Snapchacie).

Tworząc treści dla Generacji Z powinniśmy przykładać szczególną wagę do otoczki wizualnej, dźwiękowej i designerskiej. Dbałość o te elementy i pozwolenie na kontrolowanie strumienia reklamowego zagwarantuje nam sukces.

Influencer marketing: czy warto inwestować w mikroinfluencerów?

Influencer zdaje się być słowem-kluczem w przypadku każdej zaawansowanej strategii content marketingowej. Czy warto inwestować tylko w szerokozasięgowe „grube ryby” czy lepiej skupić się na „płotkach” i dać szansę mikroinfluencerom?

 

Influencer marketing, czyli „przepełniony staw”

Każdy nowy dzień to przynajmniej kilku nowych influencerów. Spełniło się marzenie milenialsów – teraz, żeby zostać celebrytą nie trzeba już być modelką / modelem czy aktorką / aktorem. Atrybuty władzy każdy z nas nosi przy sobie – wystarczy smartfon, który jest wirtualnym oknem rzucającym światło na nasze codzienne życie. Pokazujemy szerokiej publiczności, co jemy, w jakie gry komputerowe gramy, z kim i na co idziemy do kina itp. W tle „zwykłego życia” pierwsze skrzypce gra oczywiście specjalizacja danego influencera (można być gamerem, fit-blogerką, blogerem parentingowym itd.). Na jeszcze dalszym – z pozoru – planie mamy ekspozycję produktową, marketing i wielki marki, które chętnie korzystają z wizerunku internetowych celebrytów.

 

 

„Grube ryby” pożerają najwięcej budżetu

Wynagrodzenie influencerów z górnej półki to często kwoty, które potrafią skonsumować sporą część niejednego budżetu reklamowego. Influencerzy mają własnych agentów, którzy negocjują stawki, prawników, którzy dbają o zapisy umowy. Zdarza się również, że prowizje będziemy musieli także zapłacić obsługującej influencera agencji. Internetowe gwiazdy funkcjonują jako pełnoprawni celebryci i się najzwyczajniej w świecie cenią. Stawką jest oczywiście zasięg w ich kanałach własnych i mediach społecznościowych. Influencerzy chwalą się wiarygodnym lokowaniem produktu i elastycznym podejściem do założeń danej kampanii reklamowej. Pojawia się natomiast pytanie: czy influencer, który brał udział w setkach kampanii reklamowych dla różnych marek i przypomina tak naprawdę słup ogłoszeniowy z logotypami, może wiarygodnie wypaść w jakiejkolwiek kolejnej kampanii?

 

„Grube ryby” vs „płotki” – statystyki „brania”

W raporcie markerly.com analizie poddano 800 tysięcy użytkowników Instagrama. Pod uwagę wzięto profile, które mają przynajmniej 1000 obserwujących. Z analizy 5 milionów zdjęć wynika dość jednoznacznie, że im większy zasięg danego profilu, tym mniejsze zaangażowanie użytkowników:

Źródło: markerly.com

 

Źródło: markerly.com

Analogiczne dane przedstawiono także raportcie influence.co z kwietnia 2017 – najwyższy wskaźnik zaangażowania osiągają profile o zasięgu do 2 tys. obserwujących. Koleracja spadków widoczna na wykresach może być konsekwencją algorytmu Instagrama, który – podobnie jak Facebook – lubi obcinać zasięgi w celu potencjalnej monetyzacji (masz zasięg = masz pieniądze, żeby płacić za sponsorowane posty). Nie jest to oczywiście jedyny powód – influencer, który ma status gwiazdy nie jest w stanie „statystycznie” udźwignąć wszystkich interakcji i budować zaangażowania na takim poziomie, jak mniejsi influencerzy.

 

Kilka wędek zamiast jednej, czyli dywersyfikacja działań

Zamiast inwestować niebotyczne kwoty w liderów opinii, którzy byli „twarzami” wielu marek, warto zastanowić się nad alternatywą Bardziej opłacalne będzie zaangażowanie do współpracy kilku infuencerów, których łączne zasięgi będą tożsame, zbliżone czy nawet niższe od lidera opinii, który „zje” nam cały budżet na działania w blogosferze. Mikrofinluencerzy częściej wchodzą w dialog z fanami, skracają mityczny „dystans” z użytkownikami, a ich kanały stanowią o wiele silniej stargetowaną grupę. W przypadku szerokozasięgowych influencerów rozproszenie targetu jest o wiele większe oraz istnieje ryzyko sztucznego pozyskiwania fanów za pomocą botów.

Musimy się oczywiście liczyć z tym, że im mniejszy infulencer, tym mniejsze ma doświadczenie w pracy z agnecją i markami. Może to na początku wymagać nieco większej niż zwykle „opieki” i kontroli, ale suma summarum, przemyślana inwestycja w „płotki” powinna zwrócić się z nawiązką. Dystrybucja treści na ich kanałach będzie silniej oddziaływać na odbiorców, którzy mają większe zaufanie do mikroinfluencerów. Mniejsi influencerzy chętniej angażują się także w niestandardowe akcje, które po stronie influencera wymagają większego zaangażowania. Wszystkie te argumenty jednoznacznie przemawiają za tym, żeby z usług mikrofinuencerów korzystać dopóki…  nie urosną im zbytnio zasięgi. 🙂

3 najczęstsze błędy przy prowadzeniu bloga

 

Według raportu IAB Polska „Content marketing” opublikowanego w 2017 roku już 54% firm w swojej komunikacji marketingowej wykorzystuje blogi*. Prowadzisz firmowy blog albo planujesz go założyć? Sprawdź, jakie blogowe grzeszki marki popełniają najczęściej. W końcu lepiej uczyć się na cudzych niż na własnych błędach, prawda?

 

1. Brak strategii dla bloga

Strategia to bardzo ważny element wszystkich działań marketingowych, w tym – blogowych. To w niej określisz m.in:

Zdarza się, że firma realizuje działania na blogu „z doskoku”. Nie zawsze w zespole jest wytypowana osoba odpowiedzialna za prowadzenie bloga oraz regularne monitorowanie osiąganych przez niego  wyników.

W konsekwencji, choć firmowe blogi mają ambitne plany i obiecujące starty, to niestety z biegiem czasu zapał poszczególnych członków zespołu gaśnie. Rozmywa się też odpowiedzialność za projekt –  trzymanie się harmonogramów czy dystrybucja opublikowanych treści.

Nierzadko brakuje też jasno określonego celu lub celów, jakie blog ma realizować. Powinni znać go wszyscy członkowie zespołu – od content managera, który planuje harmonogram publikacji do copywritera czy każdą inną osobę odpowiedzialną za tworzenie treści.

Brak strategii prowadzi do chaosu na blogu, a często również i niskiej jakości pojawiających się na nim treści. Mam tu na myśli choćby zbytnie skupianie się na produkcie i nienaturalnym zachwalaniu go na każdym kroku albo używanie tonu i języka niedopasowanego do danej persony, np. niezrozumiałego dla niej. W konsekwencji zamiast budowy pozytywnego wizerunki marki, możesz osiągnąć odwrotny efekt.

 

2. Brak harmonogramu blogowego

To właśnie tam znajdują się informacje o tym, jakie treści pojawią się na blogu. To nie wszystko! W kalendarzu publikacji poza tytułem i streszczeniem najważniejszych wątków treści powinny znaleźć się również takie elementy jak:

Wszystkie te informacje pomagają uporządkować sam blog, ale i komunikację w zespole. Dzięki harmonogramowi wiemy, kto i kiedy powinien dostarczyć dam gotowy tekst. Jego brak może spowodować, że treści będą publikowane zbyt rzadko i nieregularnie albo tym, że po paru tygodniach „ciszy” na blogu, pojawi się kilka treści niemal dzień po dniu.

Brak harmonogramu może generować rozmaite problemy. Przykładowo, w ostatniej chwili okazuje się, że nie ma materiałów wizualnych, którymi moglibyśmy uzupełnić wpis, ponieważ nie zostały one zlecone grafikowi z odpowiednim wyprzedzeniem.  Efektem jest opóźnienie w publikacji lub uboższa forma contentu.

I jeszcze jedna kwestia. Jednym z celów, jaki może spełniać blog, jest wsparcie pozycjonowania strony i zwiększenie widoczności w wyszukiwarce. Jeśli nie publikujesz regularnie treści, ich wpływ na pozycjonowanie witryny będzie mniej zauważalny.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o synergii działań SEO i CM, zapisz się na szkolenie „SEO i CM w e-marketingu”.

 

3. Wpisy niezgodne z zasadami webwritingu

Zasady webwritingu to absolutna podstawa do tworzenia treści na blogu. Brak nagłówków oddzielających poszczególne wątki, wielokrotnie złożone zdania i długie akapity to tylko kilka błędów, jakie zauważyć można na wciąż zbyt wielu firmowych blogach.

Wszystko to sprawia, że czytelnik nie może szybko znaleźć interesującego go wątku czy też najważniejszych tez/wniosków z tekstu. Treść jest niezrozumiała, skomplikowane zdania sprawiają, że łatwo się w nich zgubić, a efektywne skanowanie tekstu staje się niemal niemożliwe.

Kolejną kwestią jest wygląd i forma. Mały, nieczytelny font albo złe wyświetlanie się wpisu lub jego poszczególnych elementów (np. zaembedowanego filmu z YouTube) na urządzeniach mobilnych zniechęci odbiorcę.

[su_note note_color=”FA4616″]Ważne!

Według badań CBOS „Korzystanie z telefonów komórkowych” z sierpnia 2017 już 58% badanych korzysta ze smartfonów. 45% z nich używa ich w celu przeglądania stron internetowych.[/su_note]

Z drugiej strony, prowadząc firmowy blog, nie możesz zapomnieć o robotach wyszukiwarki, które również „czytają” blogowe treści. Brak fraz kluczowych w tekście lub umieszczanie ich bez sprawdzenia ich potencjału w odpowiednich narzędziach (np. Planerze Słów Kluczowych) powoduje, że treść nie przyczyni się do zwiększenia widoczności witryny na ważne dla Twojego biznesu hasła.

Oczywiście, frazy kluczowe to nie jedyny zabieg optymalizujący tworzony przez Ciebie lub Twój zespół content. Jeśli chcesz poznać zasady webwritingu, pobierz darmowy e-book – pomoże Ci w tworzeniu treści przyjaznych dla użytkowników, ale i robotów Google.

 

A Wy, co dodalibyście do listy blogowych grzechów głównych?  Podzielcie się z nami Waszymi opiniami!

* W raporcie IAB Polska blogi ujęte zostały we wspólnej kategorii z vlogami.