I fru... Twoja wiadomość już leci na nasze skrzynki!
Zajrzyj na swoją pocztę, aby poznać szczegóły oferty ;)
Tymczasem, sprawdź nowości na naszym blogu semahead.agency/blog/
Zespół Semahead by WeNet
Niewątpliwie, dziś strona internetowa to już nie tylko wizytówka firmy, jak było to jeszcze kilka lat temu. Owszem, nadal podstawową jej funkcją jest przedstawienie oferty organizacji oraz udostępnienie danych kontaktowych, lecz dziś posiadanie strony www ma jednak wymiar strategiczny. Nie wystarczy bowiem by strona posiadała walory estetyczne i podstawowe dane. Ważne by zawierała ona treści eksperckie, świadczące o profesjonalnym podejściu do prowadzonego biznesu, zorganizowane przy tym w sposób przemyślany. Każdy rzetelnie napisany artykuł, który umieszcza się na stronie, buduje wartość nie tylko samego medium ale także wartość firmy[1]. Co nie mniej ważne, powinna dać się znaleźć w najczęściej używanych wyszukiwarkach internetowych.
Nie można przecież liczyć na łut szczęścia, że ktoś przypadkiem wpisze adres internetowy firmy i dzięki temu będzie miał okazję zapoznać się z oferowanymi tam treściami. Jakie więc cechy powinna posiadać dzisiejsza strona internetowa firmy? I jak prowadzić działania optymalizujące pozycję w Google dla takiej strony? Zacznijmy od początku, otóż strona powinna: zawierać treści i dane interesujące klienta, zachęcać do interakcji i generować sprzedaż (bezpośrednio czy też pośrednio), łatwo dać się znaleźć w Internecie (czemu ma służyć właśnie SEO/SEM).
Posiłkując się badaniami “Internetowa Rewolucja bez Granic”[2] przeprowadzonymi przez Millward Brown SMG/KRC oraz “Wskaźniki społeczeństwa informacyjnego w Polsce”[3] przeprowadzonymi przez Główny Urząd Statystyczny należy wspomnieć, że około 93% polskich przedsiębiorstw posiada dostęp do Internetu. Według badania GUS, w roku 2012 ponad ⅔ z nich posiada swoją stronę internetową
i tendencja w tej kwestii jest wzrostowa. Ponad 51% firm posiadających witrynę www wykorzystuje ją głównie do prezentacji swoich wyrobów i usług. Badanie “Internetowa Rewolucja bez Granic” pokazuje, że ciągle jedynie 31% polskich MŚP posiada obcojęzyczną wersję swojej witryny. Co więcej, jedynie 6% sklepów internetowych posiada inną wersję językową. Zatem aż 69% polskich MŚP i aż 94% sklepów internetowych traci możliwość pozyskania klientów obcojęzycznych.
Z co najmniej jednej prostej przyczyny – wszyscy funkcjonujemy i prowadzimy nasze biznesy w dobie globalizacji, gdzie Internet, główne medium dzisiejszej komunikacji, nie ma granic, a granice handlowe zależą jedynie od rachunku ekonomicznego. Nie jest tajemnicą, że zachodnie firmy, szukając oszczędności lub też maksymalizując zyski (w zależności od przyjętej strategii), decydują się na zlecenie części swojej działalności podmiotom, których zasoby ludzkie są równie dobrze wykształcone, lecz znacznie tańsze. Jest to niebywała szansa zdobycia zleceń, a co za tym idzie – pieniędzy. Warto więc uszczknąć nieco dla siebie z tego tortu jaki serwują zagraniczni przedsiębiorcy. Biorąc pod uwagę fakt, że średnie wynagrodzenie pracownika z większości krajów Europy Zachodniej jest od 2 do 3 razy wyższe niż średnie wynagrodzenie polskiego pracownika[4], można się spodziewać, że oferta z Polski będzie niezwykle konkurencyjna cenowo.
Niemal standardem dziś jest, że podczas rekrutacji nowego pracownika, jednym z wymogów jest umiejętność posługiwania się językiem obcym. W wielu przypadkach poza samą rekrutacją, umiejętność ta nie jest wykorzystywana, a jest to tożsame z marnotrawieniem zasobów które przedsiębiorstwo posiada. Język angielski to dzisiaj lingua franca (język powszechny) młodego pokolenia i w mniejszym bądź większym stopniu zna go niemal każdy uczestnik rynku pracy. Jaki jest zatem powód by zaniechać wykorzystania takiego zasobu? Wielu przedsiębiorców może stwierdzić, że nie aspiruje by zasięg działalności ich firm był globalny i deklaruje, że zupełnie wystarczy im obecność na rynku lokalnym, świadomie rezygnując z dostępu do rynków zbytu oferujących znacznie większe możliwości. Nie można jednak zapominać, że w związku z brakiem utrudnień granicznych, do naszego kraju napływa coraz większa rzesza cudzoziemców, którzy będąc tu na miejscu też pragną być obsłużeni przez polskie firmy. Z pewnością większość z nich wiedzę o lokalnych dostawcach czerpie z Internetu, dlatego ważne jest by móc przedstawić im ofertę w języku, który będzie dla nich zrozumiały.
Zatem by zaistnieć poza rynkiem lokalnym (krajowym) niezbędne jest przedstawienie swojej oferty czy też treści merytorycznych w języku, który pozwoli zagranicznemu, potencjalnemu klientowi czy kontrahentowi bezproblemowo odczytać naszą wolę współpracy. Oczywiście przygotowanie oferty to jedno, ale przecież oferta powinna zostać w łatwy sposób odnaleziona przez potencjalnego klienta.
Wielu przedsiębiorcom zależy, aby ich strony były skutecznie promowane w Internecie, co ma się wiązać przede wszystkim ze zwiększeniem ruchu na serwisie. Jednym ze sposobów takiej promocji jest pozycjonowanie stron w wyszukiwarce Google. Oczywiście planując prowadzenie działalności w kilku krajach, warto przygotować odpowiednie wersje językowe swojej witryny tak, aby serwis był jak najwyżej wyświetlany w wynikach wyszukiwania lokalnych wyszukiwarek w danym kraju, np. w Niemczech – Google.de czy w Wielkiej Brytanii – Google.co.uk. Istnieje kilka rozwiązań, których wdrożenie pozwoli uniknąć problemów z promowaniem obcojęzycznych wersji serwisu. Na wstępie trzeba uściślić dwie kwestie. Czy wersja strony w innym języku jest nam potrzebna tylko do tego, aby ułatwić dostęp zagranicznym gościom przebywającym w Polsce i wyszukującym nas w Google.pl, czy zależy nam na promowaniu strony w innym kraju i chcemy wkroczyć na całkiem nowy, zagraniczny rynek? A może obydwa rozwiązania są nam niezbędne do efektywnego prowadzenia biznesu?
O ile w przypadku wyszukiwarki Google.pl strona z polskim TLD (ang. Top-level Domain – domena najwyższego rzędu, ponad którą nie występują żadne inne domeny w systemie DNS) ma szansę zaistnieć wysoko, to w Google za granicą niekoniecznie tak musi być, a i szansa na wyświetlenie się tam domeny .pl na konkurencyjne frazy może być mała. Wkraczając na zagraniczne rynki optymalnym rozwiązaniem będzie wykupienie kilku domen krajowych z różnymi TLD odpowiednimi dla danego kraju, przykładowo na rynku niemieckim idealne będą domeny .de, dla rynku rosyjskiego .ru itd. Natomiast jeżeli posiadamy serwis pod jedną z domen globalnych np. .com czy .org lub pod domeną europejską .eu, możemy pokusić się o stworzenie kilku subdomen typu de.naszadomena.org lub ru.naszadomena.com – wtedy pod głównym adresem będzie zawartość w języku polskim, a subdomeny będą kierowały na katalogi
z innymi wersjami językowymi. Warto przyjrzeć się serwisowi Wikipedia, który ma wdrożone właśnie takie rozwiązanie: pl.wikipedia.org, de.wikipedia.org itd.
Bardzo częstym błędem przy budowie stron wielojęzycznych przeznaczonych do promowania na zagranicznych rynkach jest umieszczanie ich w odrębnych katalogach, lecz pod tą samą domeną, np. naszadomena.pl/pl, naszadomena.pl/en, naszadomena.pl/ru lub z parametrem w adresie URL np. /?lang=ru.Takie rozwiązanie ma rację bytu tylko w przypadku, gdy działamy na lokalnym rynku i chcemy umożliwić dostęp do strony obcokrajowcom w Polsce, a wszystkie działania pozycjonerskie targetujemy tylko na wyszukiwarkę Google.pl
Co w przypadku, gdy nie dość że zamierzamy otworzyć się na zagraniczne rynki, to jeszcze planujemy zaoferować obcokrajowcom w Polsce możliwość przeglądania naszego lokalnego serwisu przynajmniej w języku angielskim? Wtedy należy wykonać tłumaczenie polskiej strony i umieścić ją w katalogu, powiedzmy /en, a zupełnie odrębny serwis postawić pod domeną zagraniczną. W innym przypadku lepszym rozwiązaniem będzie skierowanie użytkowników obcojęzycznych bezpośrednio do witryny zagranicznej.
[1] Wartość strony internetowej szacuje się najczęściej biorąc pod uwagę takie czynniki jak tzw. PageRank, miejsce w rankigu Alexa, wiek domeny, ilość stron linkujących do danej strony, bogactwo unikalnych treści których merytoryczną wartość potwierdza ilość unikalnych czytelników oraz względnie długi czas jaki spędzili na przeglądaniu tychże treści.
[2] Millward Brown SMG/KRC, “Rewolucja Internetowa bez Granic”, zob. na: http://gxbo-poland.appspot.com/content/static_file/Internetowa{9f75b044ad8c8fba75c61671f3556dd67129e6440c4de06dd5c4a2623be9263c}20Rewolucja{9f75b044ad8c8fba75c61671f3556dd67129e6440c4de06dd5c4a2623be9263c}20bez{9f75b044ad8c8fba75c61671f3556dd67129e6440c4de06dd5c4a2623be9263c}20Granic{9f75b044ad8c8fba75c61671f3556dd67129e6440c4de06dd5c4a2623be9263c}20Millward{9f75b044ad8c8fba75c61671f3556dd67129e6440c4de06dd5c4a2623be9263c}20Brown{9f75b044ad8c8fba75c61671f3556dd67129e6440c4de06dd5c4a2623be9263c}20SMG_KRC{9f75b044ad8c8fba75c61671f3556dd67129e6440c4de06dd5c4a2623be9263c}202012.pdf
[3] Główny Urząd Statystyczny, “Wskaźniki społeczeństwa informacyjnego w Polsce”, zob. na: http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/nts_spolecz_inform_w_polsce_10-2012.pdf
[4] za Bankier.pl, zob. na: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Tak-sie-zarabia-w-Europie-Polska-w-grupie-biedakow-2915322.html
Autorzy:
Dawid Medwediuk, Specjalista ds. SEO, SEMAHEAD Agencja SEM Grupy INTERIA.pl
Tomasz Pietrzyk, Marketing Manager, Skrivanek Sp. z o. o.
Chcesz zacząć współpracę z nami? Wypełnij formularz!
Wypełnienie zajmie Ci kilka chwil a nam pozwoli
lepiej przygotować się do rozmowy z Tobą.