Zajrzyj na swoją pocztę, aby poznać szczegóły oferty ;)
Tymczasem, sprawdź nowości na naszym blogu semahead.agency/blog/
Zespół Semahead
W systemach marketing automation dostępnych na rynku możemy spotkać się z funkcjonalnością opisywaną jako scoring kontaktu bądź lead scoring. Czy są te pojęcia i jak dzięki nim zwiększyć Twoje zyski?
Z artykułu dowiesz się:
Scoring kontaktu to liczba punktów, która została mu przypisana za konkretne aktywności, które są odnotowywane w systemie np. otwarcie maila, pobranie e-booka, wizyta na stronie z cennikiem. Nasza baza leadów, na których pracują handlowcy dla sektora B2B, oraz kontakty, które są naszymi subskrybentami lub zarejestrowanymi użytkownikami w e-sklepie, nie są jednakowe. Niektóre z nich to osoby, które przypadkowo trafiły na naszą stronę i dopiero zapoznają się z naszą ofertą i oferowanymi usługami, inne odwiedzają nas regularnie, ale nie dokonują transakcji, jeszcze inne aktywnie dokonują zakupów lub korzystają z naszych oferowanych usług. Każdy lead to jakaś motywacja stojąca za faktem znalezienia się w naszej witrynie.
W jaki sposób dostosować komunikacje, by efektywnie trafić do klienta oraz jak najlepiej poznać jego potrzeby? Pomocnym może okazać się poprawnie wdrożony system scoringowy.
Punkty scoringowe będą przypisywane do kontaktów na podstawie konkretnych dokonanych aktywności jak np. zapoznanie się ze stroną cennika, dodanie produktów do koszyka, wypełnienie formularza kontaktowego albo otwarcie i kliknięcie w link z newslettera.
Jak zidentyfikować hot leads, czyli te osoby, które są najbardziej gotowe do dokonania zakupu? Kiedy jest właściwy moment na dotarcie do leada, a kiedy powinieneś go edukować, dostarczając mu więcej informacji o naszej ofercie?
System scoringowy ma za zadania pomóc w odpowiedzi na powyższe pytania. Ma wspomóc procesy sprzedażowe, nadać wagę leadom w zależności od etapu w lejku i pomagać w domykaniu sprzedaży. Poznając potrzeby klienta, będziemy w stanie dostarczyć mu treści i materiały, których potrzebuje na danym etapie, aby docelowo przekształcić jego aktywność w konwersję. Lead scoring może być także skutecznym mechanizmem automatycznego cyklu lead nurturingu, służącym jako punkt odniesienia do uruchamiania kluczowych komunikatów lub kampanii.
To pytanie może wydawać się łatwe, ale warto się nad tym zastanowić przed rozpoczęciem prac nad systemem scoringowym. Po co tworzymy kampanie? Po co działamy na wielu obszarach i stosujemy systemy do automatyzacji marketingu? Jedyną właściwą odpowiedzią jest zadowolenie klienta. To klient finalnie zadecyduje, czy nasza oferta i usługi są dobre i warte wydania pieniędzy.
Czy system scoringowy jest w stanie zapewnić nam udział w zapewnianiu satysfakcji naszym klientom?
Zbudowanie komunikacji z klientem, która będzie się opierała na faktycznym rozpoznaniu zaangażowania i poziomu wiedzy naszego klienta jest kluczowe w budowaniu dobrej relacji i dostarczaniu najwyższej jakości usług. Przykładowo, jeśli jesteśmy zainteresowani kupnem przydomowej sauny, ale dopiero wpadliśmy na ten pomysł i musimy jeszcze zdobyć wiedzę, która pomoże nam stworzyć plan jak się zabrać za takie przedsięwzięcie, byłoby fatalnie gdybyśmy przy pierwszych odwiedzinach strony oferującej usługi sprzedaży i montażu sauny otrzymali komunikaty, które skłaniałyby nas do jak najszybszego dokonania zakupu.
Z leadem, który jest dopiero na początkowym etapie procesu zakupowego, postępujemy przecież inaczej niż z takim, który jest już odpowiednio wyedukowany i gotowy do dokonania zakupu. Dzięki systemowi scoringowemu możemy skupić się na każdym potencjalnym kliencie i bazując na odpowiednio zaprojektowanych przedziałach punktów scoringowych, identyfikować hot leady i uruchamiać dla nich kampanie wspierające domykanie sprzedaży.
Zanim zaczniemy pracować nad kampaniami bazującymi na scoringu leadów, warto poświęcić trochę czasu na przeanalizowanie ścieżek zakupowych klientów i zbudować persony, które pomogą nam identyfikować te momenty na ścieżce zakupowej, które są punktem granicznym dla przejścia do dalszego etapu konwersji bądź wycofania się z niej. Ścieżki zakupowe dla każdego klienta różnią się od siebie, lecz można je przeanalizować, biorąc pod uwagę dane takie jak płeć, wiek, lokalizacja, branża kontaktu.
Żeby dowiedzieć się więcej na ten temat, zachęcam do zapoznania się z dwoma artykułami znajdującymi się na naszym blogu: Zbuduj Customer Journey Map! oraz Buyer Persona – jak precyzyjnie trafiać do klienta?
Kiedy mamy już gotowe profile naszych klientów oraz wiemy już, w jaki sposób wchodzą z nami w interakcje, jesteśmy w stanie przygotować automatyzacje, które za wykonanie poszczególnych akcji będą przyznawały punkty. Pracując nad kampanią scoringową, należy także uwzględnić odejmowanie punktów. Jeżeli kontakt w odpowiednim założonym przez nas czasie nie wejdzie z nami w interakcję, jego scoring musimy odpowiednio pomniejszyć. Dzięki takiemu działaniu jesteśmy pewni, że kontakty mające najwięcej punktów to te, które są najbardziej aktywne, reagują na nasze komunikaty i są cały czas zainteresowane naszą ofertą.
Scoring demograficzny odnosi się do punktowania leadów na podstawie ich cech demograficznych:
Dla firm z sektorów B2C pukty możemy przyznawać na podstawie zidentyfikowania:
Dla sektorów B2B najważniejsze mogą być:
Scoring aktywności bazuje na analizie zachowań i poziomu zaangażowania leadów. Ważne jest, żeby dokładnie zidentyfikować zachowania, które świadczą o wysokim poziomie zainteresowania i wyselekcjonować leady, które są bardziej skłonne do dokonania zakupu lub skorzystania z usługi. Możemy wyróżnić kilka najważniejszych aktywności:
Pomocna przy tworzeniu reguł scorignowych może być wizualizacja, która pokaże za jakie czynniki demograficzne i za jakie aktywności będziemy dodawać punkty scoringowe lub je odejmować.
Podstawą do przyznania punktów scoringowych musi być jakaś akcja wykonana przez naszego leada. W niektórych systemach punkty są przyznawane na podstawie domyślnych reguł scoringowych. Kilka akcji, na których opiera się prosty system scoringowy to:
Za każdą akcję system przyzna leadom zdefiniowaną ilość punktów. Jeśli prowadzimy kampanie mające na celu pozyskiwanie leadów i ich edukowanie, warto wprowadzić dodatkowe reguły scoringowe:
Skuteczny model scoringu leadów pozwoli zespołowi sprzedaży na natychmiastową identyfikację leadów, które zasługują na największą uwagę. Najbardziej efektywny system scoringowy to taki, który bazuje na małych wartościach punktów. Najczęściej przyjmuje się skalę od 0 do 100 punktów. 100 punktów scoringowych oznajmia nam, że kontakt jest już odpowiednio przygotowany do zawarcia transakcji.
Przyjrzyjmy się przykładowi, jak możemy zastosować system scoringowy w swoim biznesie.
Twoja firma oferuje sprzedaż i montaż saun dla klientów biznesowych i indywidualnych. Twoją stronę odwiedza Andrzej Kowalski. Andrzej prowadzi saunarium w dużym mieście w Polsce i szuka nowego asortymentu. Na ten moment nie wiemy na jego temat nic i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak bardzo zaangażowany jest w zapoznanie się z ofertą i przyszły zakup. Andrzej zaczyna interakcję z Twoją firmą na poziomie 0 punktów scoringowych.
Andrzej odwiedza kolejne podstrony Twojego serwisu, sprawdza zakładki związane z realizacjami i wypełnia formularz, w którym podaje swoje dane w zamian za pobranie materiałów ze zdjęciami i opisem przebiegu zamówienia – od wyboru modelu sauny przez przebieg montażu i zdjęcia lub wizualizacja efektu finalnego. Andrzej zapisał się przez formularz używając swojego firmowego adresu e-mail.
Za te akcje przyznajemy Andrzejowi:
– 5 punktów za przejście na każdą kolejną podstronę
– 10 punktów za wypełnienie formularza i pobranie pliku
– 5 punktów za informacje, że Andrzej prowadzi działalność gospodarczą
Andrzej ma teraz 25 punktów scoringowych. Nie jest już leadem, o którym nic nie wiemy. Dzięki kilku dokonanym akcjom, udało nam się uzbierać informacje, które pomogą nam zidentyfikować go jako potencjalnego klienta i umieścić go na naszej ścieżce zakupowej.
Andrzej wypełniając formularz zapisał się do listy mailingowej, dzięki czemu możemy rozpocząć dla niego cykl lead nurturing – raz w tygodniu przez cały miesiąc wysyłamy mu wiadomości e-mail, które krok po kroku edukują go, jak wygląda asortyment, jak wybrać odpowiedni produkt, jak wygląda proces zakupowy oraz jaka jest obsługa pozakupowa.
Andrzej za każdą otwartą i klikniętą wiadomość e-mail otrzymuje punkty scoringowe:
– 2 punkty za otwarcie wiadomości
– 2 punkty za kliknięcie w wiadomość i przejście do artykułów blogowych rozwijających temat poruszany w treści wiadomości
– 4 punkty za każde wejście na stronę z kampanii
Andrzej po całym cyklu lead nurturing zdobywa 32 punkty. Teraz ma już łącznie 57 punktów.
Na tym etapie Andrzej jest już na półmetku do zdobycia 100 punktów, które będą świadczyć o gotowości do podjęcia decyzji o zakupie. Możemy uruchomić dla Andrzeja i kontaktów, które znajdują się w tym samym miejscu na ścieżce co on specjalną kampanię, której celem będzie zaproszenie go na udział w spotkaniu online dla klientów biznesowych, na które zaproszeni będą kliencie, którzy już skorzystali z oferty i podzielą się swoimi doświadczeniami zakupowymi oraz korzyściami biznesowymi, które osiągnęli dzięki korzystaniu z usług firmy organizującej spotkanie.
Andrzej klika w link z wiadomości e-mail, która kieruje go do landing page, na którym dokonuje rejestracji na spotkanie i bierze w nim udział. Dodajemy mu następujący scoring za tą aktywność:
– 20 punktów za udział w webinarze
Teraz Andrzej ma już 77 punktów.
Po zakończonym spotkaniu online, Andrzej przechodzi na naszą stronę z cennikiem. Wówczas z systemu zostaje wysłany alert do handlowca, informujący o tym, że kontakt ze scoringiem 77 punktów, po webinarze przeszedł na stronę z cennikiem usług.
Przedstawiciel handlowy kontaktuję się z Andrzejem i umawia z nim rozmowę telefoniczną, na której dokładnie omówią potrzeby biznesowe Andrzeja i zaproponuje mu korzystną ofertę.
Andrzej po podpisaniu umowy staje się naszym klientem, a my dodajemy mu scoring w postaci 30 punktów. Teraz ma już ich 107, a handlowcy wiedzą, że jest już klientem i mogą uruchomić dla niego ścieżkę, która sprawi, że będzie do nas wracał jako lojalny klient i dokonywał zakupów komplementarnych np. sprzętów i akcesoriów do przeprowadzania seansów saunowych.
Gdy system scoringowy jest już gotowy, ważne jest, żeby go testować i sprawdzać, czy reguły scoringowe które, udało nam się ustalić odpowiadają faktycznym etapom na ścieżce zakupowej. Jeżeli zaobserwuje się, że dany scoring nie pokrywa się z etapem w lejku sprzedażowym, warto poświęcić czas na ponownym przeanalizowaniu najczęstszych ścieżek konwersji i poprawieniu schematu przyznawania punktów scoringowych.
Być może część wartości trzeba będzie zmniejszyć, jeśli okaże się, że ich znaczenie na mapie konwersji jest mniejsze, niż zakładano na starcie. Doskonalenie i ulepszanie systemu scoringowego daje gwarancję, że jest on odpowiednio przygotowany i odpowiada rzeczywistym etapom sprzedażowym.
Potrzebujesz pomocy w zdobywaniu kolejnych klientów? Zgłoś się do nas!
Czy wiesz, że aż 49% użytkowników dokonuje spontanicznego zakupu po otrzymaniu spersonalizowanego komunikatu (Segment, 2017), a Customer Journey Management jest aktualnie jednym z głównych priorytetów dla marketerów (Adobe Digital Trends, 2019)? Jeśli chcesz dobrze personalizować i dostosowywać treści, musisz jak najwięcej wiedzieć o swoich użytkownikach i o ich ścieżkach zakupowych. Aby to zrobić, potrzebujesz Customer Jurney Map. Nie masz pojęcia, czym ona jest i jak ją wykorzystać? Spokojnie. Wszystkiego dowiesz się z tego artykułu.
Najprościej mówiąc – Customer Journey Map to zobrazowanie doświadczenia Twojego klienta w całym procesie zakupowym, czyli od pierwszego momentu styku z marką, aż po zakup i usługi posprzedażowe. Określa ona potrzeby i cele użytkownika oraz ocenę jego doświadczenia na każdym etapie decyzyjnym. Dzięki temu mamy klarowny obraz ścieżki konkretnej grupy klientów i tego, co poszło nie do końca po naszej myśli.
Przede wszystkim trzeba sobie zdać sprawę z tego, że Customer Journey Map nie będzie taka sama dla wszystkich użytkowników Twojej strony. Szczególnie jeśli Twoją grupą docelową są osoby o różnej płci, wieku, wykształceniu czy poziomie zaznajomienia z najnowszą technologią. I tutaj właśnie dochodzimy do pojęcia Buyer Persony.
Wyobraź sobie, że prowadzisz wypożyczalnię strojów karnawałowych. Na pewno od razu zdajesz sobie sprawę, że nastolatek raczej nie zauważy bilbordu i pewnie nie weźmie ulotki z ulicy, a z kolei babcia szukająca stroju dla wnuczka nie będzie tego robić na Instagramie. No właśnie. Dlatego musisz zbudować osobne ścieżki dla swoich grup docelowych – czyli Buyer Person. Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o ich tworzeniu – przeczytaj koniecznie ten
artykuł.
Każda Buyer Persona cechuje się innymi pobudkami, sposobem działania i kanałami dotarcia. Mając to na uwadze, potrzebujesz tyle map, ile zbudujesz person. Oczywiście ścieżki poszczególnych grup użytkowników mogą się przenikać, czy nawet na pewnym etapie łączyć.
Jeżeli Twoje Buyer Persony są już gotowe, możesz rozpocząć tworzenie mapy. Pamiętaj jednak, że najlepszym sposobem przy jej budowaniu jest zaangażowanie osób zajmujących różne stanowiska, np.:
Wszystko po to, aby jak najlepiej odpowiedzieć na potrzeby różnych grup klientów i dokładnie zaplanować akcje oraz kampanie, a przy tym wszystkim zaproponować realne z operacyjnego punktu widzenia wdrożenia.
Nie potrzebujesz żadnych wyszukanych szablonów, aby stworzyć własną mapę. Jeżeli jednak lubisz trzymać się wytyczonych ram, w sieci możesz znaleźć wiele gotowych projektów i wybrać najbardziej dla Ciebie intuicyjny. Najważniejsze są informacje, które na niej umieścisz, a nie sama forma ich prezentacji – choć oczywiście, powinna być jak najbardziej czytelna. Jeżeli idziesz na żywioł, możesz skorzystać z pustych arkuszy papieru, karteczek, a nawet kolorowych pisaków.
Zacznij od nakreślenia ścieżki zakupowej klienta. Może być to oś czasu, a może być tabela. Niektórzy używają również okręgu. Tradycyjna ścieżka składa się z etapów:
Wielokrotnie marketerom zdarza się popełniać błąd i zapominać o ostatnim etapie ścieżki zakupowej klienta. Jest on niesłychanie ważny, gdyż decyduje o tym, czy klienci powracają. Pamiętaj o tym.
Kolejnym krokiem jest przejście do budowania Customer Journey Map. Proces ten składa się z:
Ten krok mamy już za sobą. Jeżeli nie, ponownie zapraszam Cię do zapoznania się z artykułem poświęconym tworzeniu Buyer Person. Pamiętaj, że każda Buyer Persona powinna mieć swoją Customer Journey Map.
Jeżeli dysponujesz solidnie przygotowanymi profilami klientów, to określenie potrzeb będzie dla Ciebie łatwe. To jest ten etap, w którym wiedza innych pracowników będzie bardzo pomocna. Zastanów się czego oczekują użytkownicy, jak szybko podejmują decyzje i czy robią to sami. Spróbuj także określić ich motywacje zakupowe i skłonność do wydawania pieniędzy. Zrób to dla każdego etapu ścieżki zakupowej.
Na tym etapie musisz określić touchpointy, czyli miejsca styku klienta z marką. Są to wszystkie możliwe punkty, jakie dana Buyer Persona może napotkać w swojej podróży zakupowej. Mogą nimi być na przykład:
Pamiętaj również, że musisz uwzględnić wiek odbiorców, styl życia, poziom zaznajomienia z mediami społecznościowymi oraz inne czynniki. Powrócę tutaj do przykładu babci szukającej kostiumu dla wnuczka – prawdopodobieństwo, że będzie robić research na Instagramie, jest niewielkie.
To chyba najtrudniejszy moment podczas pracy z Customer Journey Map, ponieważ trzeba popatrzeć na siebie oczami klienta, co nie zawsze jest sprawiedliwe. Oceń doświadczenie użytkownika na każdym etapie ścieżki zakupowej, uwzględniając jego potrzeby i touchpointy. Pomyśl o jakości prowadzonych kampanii, precyzyjności komunikatów i jakości obsługi jako całości.
Patrząc na wszystkie informacje, jakie już znajdują się na mapie, odpowiedz sobie szczerze na pytanie: co możesz polepszyć? Jakie realne działania należy wprowadzić, aby podnieść niską ocenę doświadczenia na danym etapie lub na stałe utrzymać wysoką? Nawet jeśli nie jesteś w stanie wszystkiego poprawić od razu, pomyśl o rozwiązaniach doraźnych.
Poniżej znajdziesz przykładową mapę wykonaną dla sklepu internetowego z ekologicznymi akcesoriami dla niemowląt. Naszą Buyer Personą jest młoda, świadoma matka. Przyglądnij się jej historii.
Nasza Buyer Persona – nazwijmy ją Anią – jest młodą, prawdopodobnie niedoświadczoną jeszcze mamą. Zainspirowana rozmowami z koleżankami, blogerkami i wszechobecną modą na bycie eko, postanowiła poszukać ekologicznych akcesoriów dla niemowląt. Na tym etapie jej doświadczenia są pozytywne.
Ania jest ciekawa i chłonie każdą wiedzę na temat użyteczności i bezpieczeństwa takich produktów. Jest również podbudowana tym, że jej wybory mają pozytywny wpływ na środowisko, na czym bardzo jej zależy. Aktywnie poszukuje opinii innych mam, certyfikatów jakości oraz odpowiednich form samego zakupu.
Spośród różnych produktów, ostatecznie wybiera markę X i decyduje się na zakup, szczęśliwa, że znalazła idealny produkt. Po stosunkowo krótkim okresie oczekiwania na przesyłkę Ania bardzo się rozczarowała, otrzymując rozbity produkt, który na dodatek był nieestetycznie zapakowany. To doświadczenie sprawiło, że entuzjazm od razu zniknął.
Ania podjęła próbę reklamacji i tutaj napotkała również na opór ze strony sklepu – brak odpowiedzi na wiadomości mailowe, problem z dodzwonieniem się oraz nierozpatrzenie reklamacji w wymaganym terminie. Po wielu telefonach i wiadomościach, pozostających bez echa, wreszcie Ania otrzymała nową przesyłkę, tym razem z pełnowartościowym produktem. Niestety sklep nie postarał się o żadną dodatkową rekompensatę ani z tytułu źle zapakowanego produktu, ani samej zbędnej zwłoki przy rozpatrywaniu reklamacji.
Czy Ania poleci tego „allegrowicza” lub kupi ponownie? Jeszcze nie wie. Jedno jest pewne – jeżeli nie otrzyma szybko jakiegoś bodźca, który wynagrodzi jej czekanie i nerwy, prawdopodobnie będzie to jej ostatni zakup. A jak wiadomo, potrzeba aż 5 pozytywnych opinii promotorów, żeby zneutralizować jedną złą opinię (badania NPS).
Mam nadzieję, że rozważając ten dosyć uproszczony przykład Customer Journey Map, od razu widzisz jakie korzyści niesie ze sobą jej wykorzystywanie. Od teraz możesz dokładnie zlokalizować problemy na etapie ścieżki zakupowej Twoich klientów i starać się nim zaradzić. Możesz również personalizować swoje komunikaty i przestać prowadzić działania omnichannelowe po omacku. Takie rozwiązania pozytywnie wpływają na optymalizację współczynnika konwersji.
Jeżeli jesteś w trakcie budowania ścieżek, ale czujesz, że potrzebujesz pomocy z zewnątrz, skorzystaj z warsztatów pomagających budować taką mapę. W Semahead regularnie organizujemy zajęcia dla naszych partnerów biznesowych z np. Design Thinking. Z chęcią pomożemy także Tobie. Chcesz wiedzieć więcej? Skontaktuj się z nami.
Pierwsza i najważniejsza, a nierzadko jedyna rzecz, którą sprawdzamy w Google Analytics, to jak sobie radzi nasza kampania lub źródło ruchu. Jednak skąd narzędzie „wie” do jakiego źródła przypisać każdą wizytę? Wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste. Wyjaśnię to w kilku krokach. Zapraszam do lektury.
W celu określenia źródła ruchu, Google Analytics korzysta z danych przesyłanych za pomocą kodu śledzenia. Narzędzie przetwarza te informacje w określonej kolejności. Jeśli znajdzie szukany parametr, przypisuje wejście do podanego w nim źródła. Jeśli nie – sprawdza dalej. Kolejność, w jakiej to następuje, pokazuje schemat blokowy, który można znaleźć w tym artykule pomocy.
Algorytm sprawdza czy:
Odpowiedź “tak” na któreś z pytań zatrzymuje sprawdzanie i przypisuje do sesji źródło na podstawie zawartości parametru. Jeśli odpowiedź na każde z tych pytań brzmi “nie”, Google Analytics nie jest w stanie znaleźć żadnych informacji o ruchu, a źródło sesji jest zapisywane jako direct.
W przypadku punktu 4, czyli referrera (źródła odesłania) sprawdzane jest dodatkowo, czy odesłanie:
A co z punktem 5? Rozwinę go w dalszej części artykułu.
Na podstawie źródła i medium (czasem też dodatkowych elementów, jak przynależność do sieci społecznościowej) ruch automatycznie zostaje pogrupowany do ustalonych w GA kanałów. Zasady grupowania można sprawdzić w tym artykule pomocy.
Wskazówka
Polecam kierować się anglojęzyczną wersją artykułu pomocy, w której występują poprawne nazwy kanałów i medium wykorzystane w GA. W polskiej wersji artykułu nazwy te zostały zupełnie niepotrzebnie przetłumaczone i są niezgodne z nazwami wykorzystywanymi w narzędziu.
Np. kanał Affiliates został przetłumaczony na Programy partnerskie, natomiast medium affiliate na program partnerski. W rzeczywistości, bez względu na język wybrany w ustawieniach GA, nazwy te nadal są po angielsku.
Domyślne grupowanie kanałów można edytować w Ustawieniach kanałów dla widoku danych lub stworzyć niestandardowe grupowanie, dopasowane do własnych potrzeb.
A teraz robi się… trudniej. Sesje w Google Analytics przypisywane są do źródła w oparciu o atrybucję last non-direct click, czyli ostatniego kliknięcia niebezpośredniego. Co to oznacza? GA przechowuje dane o źródle ruchu (kampanii) domyślnie przez 6 miesięcy. Jeśli w ciągu tego czasu użytkownik wejdzie ponownie bezpośrednio (wpisując adres w pasek przeglądarki lub z zakładki) Analytics przypisze sesję i wszystko co się w trakcie niej działo do ostatniego znanego mu źródła.
W opisanym wcześniej schemacie blokowym sprawdzane jest to w ostatnim, 5. punkcie. Jeśli istnieje wcześniej zapisane źródło kampanii, sesja bezpośrednia zostaje zapisana wraz z poprzednim znanym źródłem. Taki model wynika z założenia, że użytkownik wpisujący adres witryny, musiał go jakoś poznać. A zatem źródło, z którego wszedł wcześniej, powinno otrzymać zasługę również za późniejsze, bezpośrednie wejście.
Pewien pogląd na to, ile sesji było faktycznie z danego źródła (np. google / organic), a ile to de facto sesje bezpośrednie powracających użytkowników, daje dodanie wymiaru dodatkowego “Sesja bezpośrednia”.
Nawet te dane nie są jednak w 100% precyzyjne. Ponowne wejście z tego samego źródła otrzymuje bowiem również wartość “Yes”, a zatem zostaje zaliczone do sesji bezpośredniej. Niestety nie ma idealnego rozwiązania tej sytuacji, poza ustawieniem bardzo krótkiego limitu czasu kampanii (przypominam: domyślnie jest to 6 miesięcy). Oczywiście tylko w sytuacji, gdy nie zgadzasz się z googlowym przypisywaniem zasługi za sesje bezpośrednie do ostatniego znanego źródła.
Jak widać, nawet tak prosta – wydawałoby się – kwestia jak źródło ruchu, nie jest pozbawiona niuansów. Lektura artykułów pomocy Google Analytics (lub naszego bloga) pozwoli je poznać, aby z pełną świadomością raportować i analizować dane.
____________________
* documentLocation – pobiera URL bieżącego dokumentu
** documentReferrer – zwraca URI strony, która przekierowała na bieżącą stronę
Źrodło: developer.mozilla.org
Pierwszy pełny miesiąc kalendarzowego lata już się rozpoczął. W lipcowych nowinkach SEO i Content Marketingowych przeczytacie o: zainfekowanych linkach za burtą indeksu Google, indeksacji witryn mobilnych, możliwościach różnych crawlerów, czy indeksacji JavaScriptów, a także… zresztą zobaczcie sami.
Na swoim blogu Google poinformowało, że w 2017 roku usunęło ze swojego indeksu 80% zainfekowanych witryn. Działania Google to ponad 45 milionów wysłanych powiadomień za pośrednictwem Search Console, ponad 6 milionów komunikatów o ręcznych działaniach związanych z praktykami niezgodnymi z wytycznymi Google, a także odpowiedź na prawie 90 000 zgłoszeń użytkowników dotyczących spamu w wyszukiwarkach. Więcej informacji znajduje się pod adresem: https://www.blog.google/products/search/search-spam-report-2017/
W siedmiu postach na Twitterze, Google odpowiedziało na największe wątpliwości webmasterów związane z wdrażanym od marca tego roku mobile-first indexing. Google wyjaśnia między innymi problemy związane z cachem, zaznaczając, że strona nie musi być przystosowana do wyświetlania na urządzeniach przenośnych, aby znaleźć się w indeksie mobilnym, a także, że sama obecność w nim nie zmieni pozycji witryny w rankingu. Posty Google można znaleźć tutaj: https://twitter.com/googlewmc/status/1007235817792790528
Na stronie Elephate można znaleźć obszerne omówienie najpopularniejszych crawlerów i ich funkcji. Sprawdzane są między innymi takie narzędzia jak Screaming Frog, Sitebulb, OnCrawl, DeepCrawl czy Botify. Do opisu każdego narzędzia dołączona jest checklista informująca, jakie możliwości oferuje dany crawler. Z testem można zapoznać się pod tym adresem: https://www.elephate.com/blog/ultimate-guide-seo-crawlers/
W codziennej pracy specjaliści SEO korzystają z szeregu narzędzi, które umożliwiają monitorowanie witryny i pozwalają na sprawdzenie, w jaki sposób widzą ją roboty Google. Taka analiza ułatwia szybkie wykrycie ewentualnych błędów na stronie oraz dostosowanie jej do stale zmienianego i rozwijanego algorytmu wyszukiwarki. Wybrane narzędzia SEO opisuje Michał Bujała z Semahead – niezbędnik narzędziowy każdego SEOwca można znaleźć pod tym adresem: https://interaktywnie.com/biznes/artykuly/wyszukiwarki/seo-moze-byc-prostsze-oto-najlepsze-narzedzia-ktore-pomoga-w-pozycjonowaniu-stron-www-257466
Jakie perspektywy ma polski i zagraniczny e-commerce? Na to pytanie w najnowszym raporcie Interaktywnie.com „Lead generation 2018” odpowiadają między innymi specjaliści Semahead. Kasia Gazurek radzi, jak skutecznie pozyskiwać leady za pomocą Facebooka, a Katarzyna Mika opowiada o lead generetion, które przekłada się na konwersje. Izabella Łęcka podpowiada, w jaki sposób dobrać język komunikacji z klientem, natomiast Paweł Bugno wyjaśnia, kiedy i jak warto inwestować w SEO, aby czerpać dochody z wyszukiwania organicznego. Raport można pobrać pod tym adresem: https://interaktywnie.com/biznes/artykuly/raporty-interaktywnie-com/raport-interaktywnie-com-lead-generation-2018-257538
Zdaniem Bartosza Góralewicza przyszłość web developingu to JavaScript. Jak według niego Google radzi sobie z indeksacją JS? Obecnie roboty szybko renderują HTML i CSS, natomiast JavaScript – ponieważ wymaga to więcej czasu, mocy obliczeniowej oraz pamięci – dużo wolniej. Więcej na temat indeksowania JS oraz pozostałych obszarów z nim związanych można dowiedzieć się z artykułu i zapisu webinaru Bartosza Góralewicza dostępnych pod tym adresem: https://www.deepcrawl.com/blog/events/webinar-recap-javascript-bartosz-goralewicz/
Do wprowadzonej niedawno w Google Maps funkcjonalności Wpisów, czyli krótkich newsów dotyczących firmy, dodano możliwość zamieszczania ofert, w tym kodów rabatowych i prezentacji produktów. Nowy rodzaj wpisu można utworzyć w menu zarządzania swoim punktem w Google Maps. Więcej informacji można znaleźć tutaj: https://www.seostation.pl/wiedza/nowe-rodzaje-wpisow-w-google-mapsoferta-i-produkt
Treści wizualne o wiele mocniej zapadają w pamięć i są bardziej wciągające niż sam tekst. Siłę ich przekazu dostrzegli marketingowcy, którzy podejmują współpracę z grafikami lub też sami sięgają po oprogramowanie graficzne. Z myślą o nich Content Marketing Institute opublikował krótki materiał, który ma pomóc w odświeżeniu podstawowych zasad projektowania. Strategiczne wykorzystanie typografii, kolorów i białej przestrzeni może znacznie poprawić estetykę i skuteczność treści wizualnych, a tym samym pozytywnie przełożyć się na odbiór bloga firmy i jej wizerunek w mediach społecznościowych. Więcej informacji dostępnych jest tutaj: https://contentmarketinginstitute.com/2018/06/design-tips-nondesigners/
LinkedIn to coraz lepsze źródło angażujących treści – postów, wideo, eksperckich artykułów. Warto więc podejrzeć, w jaki sposób robią to najlepsi. Z przeglądem najlepszych kont osobistych i firmowych można zapoznać się pod tymi adresami:
https://nowymarketing.pl/a/19001,linkedin-kogo-marketerzy-powinni-obserwowac-na-linkedinie i https://nowymarketing.pl/a/18999,linkedin-najciekawsze-polskie-strony-firmowe-przeglad
Google Analytics to obecnie najpopularniejsze narzędzie analityczne, jednak nie jedyne. Gorąco polecamy jego stosowania ale proponujemy również inne narzędzia, aby zawsze być o krok przed konkurencją. W poniższym artykule zostanie omówione 5 narzędzi analitycznych, które rzucą nowe światło na funkcjonowanie twojej strony i pozwolą ją ulepszyć.
Proste narzędzie, służące raczej jako dodatek do bardziej zaawansowanych produktów. Udział w rynku narzędzi analitycznych, tego niewielkiego produktu wynosi 1,3% co, jak się później przekonamy, nie jest wcale takim złym wynikiem. To, co jest najważniejsze w CrazyEgg to możliwość śledzenia aktywności użytkowników w witrynie. Ogromną zaletą jest sposób prezentacji danych – wszystkie informacje prezentowane są bezpośrednio na badanej stronie w przejrzysty i kolorowy sposób. CrazyEgg udostępnia kilka widoków danych:
Niestety, nie wszystko w CrazyEgg jest takie kolorowe. Istotną niedogodnością jest brak możliwości wyboru przedziału czasu z którego dane chcemy zweryfikować – konieczna jest do tego wersja Pro lub Plus. CrazyEgg dostarcza również bardzo podstawowych statystyk, m.in. liczby wizyt czy kliknięć, jednak do śledzenia tego typu danych lepiej wykorzystać Analytics – narzędzie o wiele bogatsze i dokładniejsze. Ponadto, nie jest to narzędzie bezpłatne. Jego możliwościami możemy cieszyć się bez ponoszenia kosztów, jedynie przez pierwsze 30 dni.
W przeciwieństwie do CrazyEgg nie jest to proste, niewielkie narzędzie uzupełniające informacje dostarczane przez Google Anlaytics. Yandex Metrica funkcjonalnością w niczym nie ustępuje produktowi giganta z Mountain View. Udział tego narzędzia w rynku jest szacowany na 7,1%. Dla porównania, udział Google Analytics wynosi 82,6%, co zapewnia mu silną pozycję lidera w branży analityki internetowej.
Standardowe obszary raportowania omawianego narzędzia są następujące:
Ponadto, Yandex Metrica udostępnia również mapę scrollowania oraz kliknięć. Jednak te elementy, pod względem atrakcyjności i dokładności, pozostają daleko w tyle za rozwiązaniami oferowanymi przez CrazyEgg. Istotną zaletą Yandex jest fakt, że jest to narzędzie darmowe.
Ponadto umożliwia:
Aby lepiej zobrazować możliwości Yandex w kontekście poprawy funkcjonalności strony posłużymy się prostym przykładem. Dzięki innym narzędziom analitycznym możemy dowiedzieć się, że użytkownicy korzystający z urządzeń mobilnych często klikają w informacje dotyczącą plików cookies. Yandex pozwala nam zobaczyć, że klikają w ten element tylko dlatego, że zasłania im pół wyświetlacza i uniemożliwia scrollowanie.
Adobe Analytics (dawniej Omniture)
Narzędzie analityczne, które wchodzi w skład Adobe Marketing Cloud. Jest to zestaw zintegrowanych usług służących marketingowi i analityce internetowej. Oprócz Adobe Analytics, w skład marketingowej chmury wchodzą następujące produkty:
Adobe Analytics jest używany przez stosunkowo niewiele firm, jednak wśród nich przeważają takie, które odnotowują wysoki ruch na swoich stronach, np. Paypal.com, Dailymail.co.uk, Samsung.com. Jego udział w rynku narzędzi analitycznych wynosi jedynie 0,6%. Adobe Analytics to kolejne w pełni funkcjonalne narzędzie analityczne. Pod wieloma względami jest podobny do produktu Google’a, jednak najbardziej interesujące jest to, co wyróżnia go na tle największego konkurenta:
Jednak Adobe Analytics to nie same zalety. Jak każde narzędzie, także i to ma swoje wady. Należą do nich trudności z implementacją na stronie – zwykle ta operacja wymaga udziału specjalnie wyszkolonej osoby. Również zbieranie danych nie rozpoczyna się natychmiast po zainstalowaniu narzędzia – może to zająć nawet kilka dni. W przeciwieństwie do GA, nie ma wersji bezpłatnej a ceny zaczynają się od 5000$ miesięcznie. Ostateczna stawka zależy m.in. od nasilenia ruchu na stronie i indywidualnych potrzeb firmy.
Kolejne narzędzie analityczne popularne wśród firm odnotowujących duży ruch na swoich stronach. Używają go m.in. Microsoft, Lufthansa, Barclays czy Kimberly-Clark. Udział w rynku Webtrends Analytics wynosi zaledwie 0,2%. Narzędzie to, w przeciwieństwie do GA, nie posiada wersji bezpłatnej a koszt użytkowania jest ustalany indywidualnie. Tak jak w przypadku omówionego wcześniej Adobe Analytics, również wytwór Webtrends jest pod wieloma względami podobny do powszechnie znanego Google Analytics. Jednak, tak jak poprzednio, również w tym przypadku najważniejsze jest to, co umożliwia wyróżnienie się na tle konkurencji.
IBM Digital Analytics (dawniej IBM Coremetrics Web Analytics)
Narzędzie wydane przez jeden z najstarszych koncernów informatycznych świata (firma IBM została założona w 1911). Jest to kolejny produkt na naszej liście, którego używają nieliczni. Udział w rynku tego narzędzia jest najmniejszy ze wszystkich dotąd omówionych – wynosi niecałe 0,1%. Brak popularności nie oznacza jednak, że produkt IBM’u nie ma nic interesującego do zaoferowania.
Nie da się rozstrzygnąć, które narzędzie analityczne jest najlepsze. Wszystko zależy od indywidualnych potrzeb, wymagań i oczekiwań, a także od gustu potencjalnego użytkownika. Oczywiste jest, że zazwyczaj lubimy to co już znamy, jednocześnie traktując to za wzór i punkt wyjścia do porównań. Biorąc pod uwagę popularność narzędzia stworzonego przez zespół Google’a, to zwykle GA jest pierwszym skojarzeniem w kontekście analityki internetowej. Najczęściej to właśnie on jest pierwszym narzędziem z jakiego korzystamy, na którym wszystkiego się uczymy. Jednak nie warto zamykać się w „bańce” jednego produktu. Wszakże apetyt rośnie w miarę jedzenia! Bądźmy odważni, odkrywajmy nieznane i uczmy się nowych rzeczy – możemy tylko zyskać. Każde z omówionych narzędzi (oprócz CrazyEgg) jest w pełni funkcjonalnym mechanizmem służącym analityce internetowej. Wszystkie mogą służyć do uzupełnienia i kontroli danych uzyskanych przez Google Analytics, tak samo jak GA może służyć jako wsparcie dla ich danych. Natomiast CrazyEgg to przyjemny dodatek do każdego większego produktu analitycznego. Ponadto, jest to doskonałe narzędzie do nauki, pozwalające na oswojenie się z tajemniczym światem analityki internetowej.