I fru... Twoja wiadomość już leci na nasze skrzynki!
Zajrzyj na swoją pocztę, aby poznać szczegóły oferty ;)
Tymczasem, sprawdź nowości na naszym blogu semahead.agency/blog/
Zespół Semahead by WeNet
Bycie osobą od SEO to ciekawe doświadczenie – wymaga to posiadania różnorodnych kompetencji, często z kompletnie przeciwstawnych dziedzin. Czasem pisanie, niekiedy kreatywność, czasem analizy danych i wiele więcej! Ale to właśnie umiejętność analizy danych jest potrzebna zwłaszcza przy okazji tak zwanego data-driven SEO, czyli SEO opartego na danych. Choć doświadczenie poparte wieloma latami praktyki to jedno i jest nieodzowne na drodze dobrego specjalisty SEO, to jednak niezbędnym elementem jest po prostu pochylenie się nad excelem i poklikanie w tabelki. Ale odsuwając żartobliwy ton na bok, na czym polega data-driven SEO i co można dzięki niemu osiągnąć?
Data-driven SEO to SEO oparte na danych. Stoi w opozycji do SEO w stylu: „uwierz, że działa, mam w tym sporo doświadczenia”. SEO w oparciu o dane polega na testowaniu każdego czynnika w kontrolowanych warunkach. Testowanie wykonywane jest pojedynczo w testowym środowisku. Tylko wówczas można wyabstrahować dany czynnik rankingowy i sprawdzić, czy faktycznie zachodzi efekt w postaci np. wyższej pozycji rankingowej na daną frazę. Stawia to nas w roli naukowca/detektywa, który podąża za tropami, sprawdza czy wskazówki są fałszywe i stawia hipotezy, poddając je jednocześnie w wątpliwość (jak powinien robić każdy dobry naukowiec lub detektyw). Tylko… jak to zrobić, by sprawdzić, co faktycznie działa, a co jest tylko wyszukiwarkową homeopatią?
A łatwo wpaść w pułapkę SEO-bez-danych. Wielu doświadczonych specjalistów niestety opiera się tylko na własnym, skądinąd cennym doświadczeniu. W końcu po to je zdobywał, prawda? Jeśli coś zadziałało w dziesięciu e-commercach, to można również przypuszczać, że w jedenastym również „zażre”. Warto jednak stosować zasadę ograniczonego zaufania również (a może zwłaszcza?) w stosunku do samego siebie. Człowiek jest istotą omylną, a świat, tak samo jak Internet, dynamicznie się zmienia. Mało tego – internauci również się zmieniają i ich oczekiwania wobec stron są inne niż np. 2 lata temu. Ryzyko błędu jest wysokie, więc warto opierać swoje decyzje o dane, nie zaś tylko o doświadczenie. My jako specjaliści SEO chcemy wierzyć, że algorytm Google nie jest efektem przypadkowego rzucenia kostką, tylko ma swój core, który możemy poznać poprzez analizę rozmaitych czynników rankingowych.
Właściwie wszędzie! Każdy czynnik, mniej lub bardziej skutecznie można wyabstrahować i sprawdzić jego wpływ na ranking. Nie za każdym razem będzie można skutecznie wykorzystać metodę naukową, jednak można wykorzystać jej elementy. Na każdym etapie działań SEO można wykorzystać badanie danych. Data-driven SEO doskonale sprawdza się w poniższych przypadkach:
Nie bez znaczenia będzie też Google Search Console, który przynosi cenną wiedzę, o tym na co już w momencie sprawdzania strona jest widoczna. Takie dane są przydatne, ponieważ pomagają sprawdzić, czy Google dobrze przyporządkowuje stronę i czy frazy są relewantne.
Badanie widoczności strony. Wykorzystując Google Search Console i narzędzia typu Senuto, badamy dzień po dniu sytuacje fraz i ich korelacje z URL-ami na stronie. To że SEO-wiec czuje w kościach, że jest na zielono nijak ma się do twardych danych.
Pisanie treści – tutaj świetnie sprawdzi się SurferSEO, który całe swoje istnienie opiera na danych i badaniu korelacji czynników. Wspomaga on tworzenie treści na podstawie analizy tego, jakie treści tworzy konkurencja. SurferSEO uznaje, że każda branża jest wyjątkowa i każda konkurencja w branży jest zupełnie unikatowa, dlatego nie można dać podobnych wytycznych – wszystkie muszą być ściśle dostsowanie do tego, z kim konkuremy na dane zapytanie. Czasem wystarczy jedna fraza kluczowa, a innym razem należy ją powtórzyć razy dwadzieścia, a to jest ściśle zależne od tego jak zachowuje się konkurencja. SurferSEO bardzo dokładne wytyczne, które zawierają np.
Na podstawie tak dogłębnych wytycznych można zoptymalizować bądź stworzyć od zera treść na stronie.
Jednak przy okazji link-buildingu warto przeanalizować konkurencję i wyciągnąć wnioski. Jakie wnioski można wyciągnąć? Np. jeśli nasza konkurencja linkuje z jakiejś jednej ciekawej domeny, to być może warto pójść za tłumem i zainwestować w link z niej. Upodobnienie swojego profilu linkowego do profilu konkurencji jest najwyższą formą uznania i prawdopodobnie dobrym sposobem na pozycjonowanie.
Każda ta dana jest na wyciągnięcie ręki. Co potem możemy z nią zrobić? Np. naśladować. Albo robić odwrotnie. W zależności czy konkurencja radzi sobie dobrze bądź źle – możemy wykorzystać ich strategię bądź zbudować własną w opozycji.
Jak wygląda wykorzystanie metody naukowej po SEOwemu? Pewnie nieidealnie. Wyabstrahowanie jednego czynnika jest praktycznie niemożliwe i często testy są niereplikowalne. Otrzymać jeden i ten sam wynik w dwóch różnych próbach to nie lada wyczyn w SEO. Ale jak to powinno wyglądać w idealnym świecie replikowalnych testów SEO?
Jeśli wynik jest replikowany – hipoteza się sprawdziła. Bądź to przypadek i następnym razem się nie uda 😊
Dlaczego działamy na stronach testowych a nie na stronach klientów? No cóż, nie każdy klient jest tak chętny na testowanie nowych rozwiązań – to naturalne, że od specjalistów SEO oczekuje faktycznych rezultatów i sprawdzonych działań z konkretnym efektem. W codziennej pracy nad klientami nie zawsze jest czas na sprawdzanie swoich hipotez, popełnianie błędów i stałe monitorowanie strategii. Chcemy, żeby działało. Dlatego obserwacji i eksperymentom poddajemy strony testowe (choć nie zawsze – czasem wykorzystywana jest po prostu częściowo metoda naukowa, ponieważ pozwala nam ona zaobserwować jakieś zjawisko, a jednocześnie nie wstrzymuje to pracy).
Z zasady jednak jest tak, że testowana powinna być tylko jedna zmienna naraz, czyli np. jeśli testujemy wpływ frazy kluczowej exact match w tytule to nie prowadzimy równolegle szeroko zakrojonego link-buildingu, ponieważ w efekcie nie będziemy wiedzieć, czy na poprawę bądź pogorszenie pozycji wpłynął tytuł, czy też prowadzone działania linkowania zewnętrznego. Czymś niewyobrażalnym byłoby poinformowanie klienta – wdrożyliśmy jedną testową zmianę, wstrzymujemy się z innymi działaniami do czasu aż nie stwierdzimy, czy eksperyment się powiódł. Nie ma na to czasu, by swobodnie testować rzeczy. Stąd właśnie wykorzystywanie domen testowych, które są kontrolowanym środowiskiem, w którym można długoterminowo badać czynniki rankingowe.
Wiele narzędzi zostało wspomniane już w artykule ale warto je wymienić ponownie.
Wiele z tych narzędzi ma podobne działanie – zwykle nie jednakowe, ale często wystarczy np. albo Ahrefs, albo Majestic. Tym niemniej wykorzystywanie narzędzi w pracy SEO-wca nie jest opcją, a koniecznością. Pozwalają na pracę w oparciu o dane, nie zaś działanie w oparciu o przeczucie. Dużo prościej wytłumaczyć klientowi swoje działania, jeśli mają one poparcie w statystykach i danych, a nie poprzez opieranie się na swoim legenderanym doświadczeniu.
Skuteczność działań marketingowych, zwłaszcza w SEO, zależy od bardzo wielu czynników – wśród nich jest wiele takich o których my jako SEO-wcy nie mamy pojęcia. W końcu algorytm Google’a w dużej mierze jest tajny. Tym samym może nie zawsze warto słuchać swojej intuicji – to że coś działało przez lata, nie oznacza, że będzie działać zawsze. Digital to dynamiczny, stale zmieniający się świat, w którym bazowanie na wiedzy, że rok temu coś działało, nie jest najlepszym możliwym rozwiązaniem, tym bardziej że mamy narzędzia, by to zmierzyć. A skoro możemy coś zmierzyć, po co zostawiać SEO ślepemu losowi?
Chcesz zacząć współpracę z nami? Wypełnij formularz!
Wypełnienie zajmie Ci kilka chwil a nam pozwoli
lepiej przygotować się do rozmowy z Tobą.